[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Bryza stopniowo przybierała na sile, lecz na masztach wcią\ postawione były bramsle i sporosztaksli. Wspaniale, panie Simmons oświadczył Jack, wracając na pokład. Rzadko mo\naspotkać okręt, który tak chodzi na wiatr.Wprost trudno w to uwierzyć.Było ciepłe i jasne popołudnie.Po niebie tylko gdzieniegdzie sunęły postrzępione kłaczkichmur i na błękitnym tle wyraznie odcinały się wypełnione wiatrem \agle oraz lśniący bieląmanilowy takielunek.Fregata pomalowana była w pozbawiony wyrazu sposób, wręczbrzydko i w niczym nie przypominała jachtu.Owe rzadko spotykane, przywiezione a\ zFilipin, jasne manilowe liny przydawały jej jednak szczególnego piękna i uroku zwłaszczajeśli do tego dodało się jeszcze trudną do opisania lekkość i grację, z jaką \eglowała pobłękitnym morzu.Z południa przychodziła wzdłu\ kanału długa martwa fala, pofałdowanapowierzchnia wody zmarszczona była przez coraz silniejszą bryzę i co jakiś czas spod dziobustrzelała w górę chmura drobniutkich kropel, ulatujących szybko w stronę rufy.Za ka\dymrazem w tej wodnej mgiełce zapalała się na moment i gasła wielobarwna tęcza.Szykowało sięwprost wymarzone popołudnie oraz wspaniały wieczór na artyleryjskie ćwiczenia. Proszę mi powiedzieć, panie Simmons, jak często ćwiczyliście strzelanie z dział? Na początku słu\by raz w tygodniu, sir odpowiedział pierwszy porucznik.Admiralicji nie podobało się jednak nieuzasadnione zu\ycie prochu oraz kul i kapitanHamond zrezygnował z cotygodniowych ćwiczeń.Od tej pory strzelaliśmy raz na miesiąc,bateriami, choć oczywiście przynajmniej raz w tygodniu ćwiczyliśmy na sucho ładowanie iprzetaczanie dział.Jack ze zrozumieniem skinął głową.I on równie\ otrzymywał te urzędowe listy, pełnezakamuflowanych pogró\ek.W zamyśleniu zaczął spacerować w kółko po nawietrznejstronie kwarterdeku.Przetaczanie dział tam i z powrotem to na pewno dobry trening dlazałogi, lecz podobna zabawa miała przecie\ niewiele wspólnego z ostrym strzelaniem.Zdrugiej jednak strony, ka\da pełna salwa burtowa kosztowała a\ dziesięć gwinei i nale\ało toniestety brać pod uwagę.Przez chwilę rozwa\ał wszystkie mo\liwości, zszedł do kabinypierwszego nawigatora, by spojrzeć na mapy i wezwał do siebie artylerzystę.Wysłuchałraportu o liczbie przygotowanych ładunków i kul, potem poprosił o krótką ocenę stanuwszystkich dział.Jak się okazało, pan Armstrong upodobał sobie szczególnie cztery długie250dziewięciofuntówki.Właśnie te armaty strzelały podobno najlepiej artylerzysta obsługiwałje osobiście, razem ze swoimi pomocnikami.Na horyzoncie, z lewej strony przed dziobem, pojawił się teraz nieregularny zarysfrancuskiego wybrze\a i fregata musiała zmienić hals.śeglowała naprawdę wspaniale; trudnobyło wyobrazić sobie sprawniej przeprowadzony zwrot.Dziób przeszedł gładko przez linięwiatru, okręt przepłynął zaledwie kabel i płótna znów wypełniły się wiatrem.Prędkość prawiesię nie zmniejszyła.Pomimo du\ej liczby \agli i konieczności pracochłonnego przenoszeniaszotów sztaksli na drugą burtę, ju\ po piętnastu minutach od wzywających załogę na pokładgwizdków marynarze mogli klarować liny po zwrocie.Francja tymczasem powoli znikała zarufą. To naprawdę wspaniały okręt" Jack rozmyślał zadowolony. Nie ma hałasu i zamieszania,nie istnieje ryzyko, \e zwrot się nie uda.Do tego robimy a\ osiem węzłów; nie ma chyba naświecie jednostki z rejowymi \aglami, która byłaby w stanie nas prześcignąć.Có\ jednak ztego, skoro nie będziemy umieli przyło\yć wrogowi, gdy ju\ się z nim spotkamy". Zrobimy teraz krótki hals, panie Norrey powiedział do pełniącego właśnie słu\bępierwszego nawigatora. Proszę potem poło\yć okręt w dryf pod marslami, o tutaj, wodległości pół mili od Balbec. Stephen zapytał kilka minut pózniej. Jak udała się twoja operacja? Bardzo dobrze, dziękuję odpowiedział doktor. Trudno byłoby o lepszą okazję dozademonstrowania mojej metody: wprost wymarzony przypadek, wymagającynatychmiastowej interwencji, dobre oświetlenie i du\o wolnego miejsca dookoła.No i cowa\ne, pacjent prze\ył. Zwietnie, naprawdę świetnie.Słuchaj, mój drogi.Czy mógłbym cię o coś prosić? Oczywiście odpowiedział Stephen, spoglądając na Jacka podejrzliwie. Chodzi mi tylko o to, \ebyś przeniósł swoje ukochane owady na rufową galeryjkę.Wkabinie będą niedługo strzelały działa.Nie wiem, jak pszczoły znoszą taki hałas.No iobsługujący armaty marynarze mogliby się zbuntować. Och, zaraz się tym zajmę zawołał Maturin. Ja przeniosę ul, a ty zamocujesz nagaleryjce przegub od kompasu.Chodzmy, szkoda czasu.Jack wrócił na pokład roztrzęsiony, po plecach wcią\ ciekły mu strumyczki zimnego potu.Fregata była ju\ blisko wyznaczonej pozycji, natychmiast kazał więc ogłosić alarm.Zagrzechotał bęben, ludzie tak jak zwykle pobiegli na wyznaczone stanowiska, lecz wszyscywiedzieli doskonale, \e tym razem nie chodzi o cotygodniowy rytuał.Odgadli to nie tylko zewzmo\onej aktywności i znaczących spojrzeń artylerzysty tu\ po ogłoszeniu alarmu paniMiller została wraz z synkiem odesłana do ładowni w towarzystwie niosącego naręczepoduszek podchorą\ego.Zapytana, czy nie będzie przeszkadzał jej hałas, odpowiedziałaradośnie, \e nie, wprost przeciwnie: lubi, gdy dzieje się coś ciekawego.Okręt sunął teraz pod marslami, w odległości pół mili od brzegu i gołym okiem mo\na byłopoliczyć owce skupione wokół obserwującego fregatę pasterza.Marynarze nie zdziwili sięzbytnio, gdy po meldunku, \e są wszyscy obecni i trzezwi, sir", polecono im odczopowaćdziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Bryza stopniowo przybierała na sile, lecz na masztach wcią\ postawione były bramsle i sporosztaksli. Wspaniale, panie Simmons oświadczył Jack, wracając na pokład. Rzadko mo\naspotkać okręt, który tak chodzi na wiatr.Wprost trudno w to uwierzyć.Było ciepłe i jasne popołudnie.Po niebie tylko gdzieniegdzie sunęły postrzępione kłaczkichmur i na błękitnym tle wyraznie odcinały się wypełnione wiatrem \agle oraz lśniący bieląmanilowy takielunek.Fregata pomalowana była w pozbawiony wyrazu sposób, wręczbrzydko i w niczym nie przypominała jachtu.Owe rzadko spotykane, przywiezione a\ zFilipin, jasne manilowe liny przydawały jej jednak szczególnego piękna i uroku zwłaszczajeśli do tego dodało się jeszcze trudną do opisania lekkość i grację, z jaką \eglowała pobłękitnym morzu.Z południa przychodziła wzdłu\ kanału długa martwa fala, pofałdowanapowierzchnia wody zmarszczona była przez coraz silniejszą bryzę i co jakiś czas spod dziobustrzelała w górę chmura drobniutkich kropel, ulatujących szybko w stronę rufy.Za ka\dymrazem w tej wodnej mgiełce zapalała się na moment i gasła wielobarwna tęcza.Szykowało sięwprost wymarzone popołudnie oraz wspaniały wieczór na artyleryjskie ćwiczenia. Proszę mi powiedzieć, panie Simmons, jak często ćwiczyliście strzelanie z dział? Na początku słu\by raz w tygodniu, sir odpowiedział pierwszy porucznik.Admiralicji nie podobało się jednak nieuzasadnione zu\ycie prochu oraz kul i kapitanHamond zrezygnował z cotygodniowych ćwiczeń.Od tej pory strzelaliśmy raz na miesiąc,bateriami, choć oczywiście przynajmniej raz w tygodniu ćwiczyliśmy na sucho ładowanie iprzetaczanie dział.Jack ze zrozumieniem skinął głową.I on równie\ otrzymywał te urzędowe listy, pełnezakamuflowanych pogró\ek.W zamyśleniu zaczął spacerować w kółko po nawietrznejstronie kwarterdeku.Przetaczanie dział tam i z powrotem to na pewno dobry trening dlazałogi, lecz podobna zabawa miała przecie\ niewiele wspólnego z ostrym strzelaniem.Zdrugiej jednak strony, ka\da pełna salwa burtowa kosztowała a\ dziesięć gwinei i nale\ało toniestety brać pod uwagę.Przez chwilę rozwa\ał wszystkie mo\liwości, zszedł do kabinypierwszego nawigatora, by spojrzeć na mapy i wezwał do siebie artylerzystę.Wysłuchałraportu o liczbie przygotowanych ładunków i kul, potem poprosił o krótką ocenę stanuwszystkich dział.Jak się okazało, pan Armstrong upodobał sobie szczególnie cztery długie250dziewięciofuntówki.Właśnie te armaty strzelały podobno najlepiej artylerzysta obsługiwałje osobiście, razem ze swoimi pomocnikami.Na horyzoncie, z lewej strony przed dziobem, pojawił się teraz nieregularny zarysfrancuskiego wybrze\a i fregata musiała zmienić hals.śeglowała naprawdę wspaniale; trudnobyło wyobrazić sobie sprawniej przeprowadzony zwrot.Dziób przeszedł gładko przez linięwiatru, okręt przepłynął zaledwie kabel i płótna znów wypełniły się wiatrem.Prędkość prawiesię nie zmniejszyła.Pomimo du\ej liczby \agli i konieczności pracochłonnego przenoszeniaszotów sztaksli na drugą burtę, ju\ po piętnastu minutach od wzywających załogę na pokładgwizdków marynarze mogli klarować liny po zwrocie.Francja tymczasem powoli znikała zarufą. To naprawdę wspaniały okręt" Jack rozmyślał zadowolony. Nie ma hałasu i zamieszania,nie istnieje ryzyko, \e zwrot się nie uda.Do tego robimy a\ osiem węzłów; nie ma chyba naświecie jednostki z rejowymi \aglami, która byłaby w stanie nas prześcignąć.Có\ jednak ztego, skoro nie będziemy umieli przyło\yć wrogowi, gdy ju\ się z nim spotkamy". Zrobimy teraz krótki hals, panie Norrey powiedział do pełniącego właśnie słu\bępierwszego nawigatora. Proszę potem poło\yć okręt w dryf pod marslami, o tutaj, wodległości pół mili od Balbec. Stephen zapytał kilka minut pózniej. Jak udała się twoja operacja? Bardzo dobrze, dziękuję odpowiedział doktor. Trudno byłoby o lepszą okazję dozademonstrowania mojej metody: wprost wymarzony przypadek, wymagającynatychmiastowej interwencji, dobre oświetlenie i du\o wolnego miejsca dookoła.No i cowa\ne, pacjent prze\ył. Zwietnie, naprawdę świetnie.Słuchaj, mój drogi.Czy mógłbym cię o coś prosić? Oczywiście odpowiedział Stephen, spoglądając na Jacka podejrzliwie. Chodzi mi tylko o to, \ebyś przeniósł swoje ukochane owady na rufową galeryjkę.Wkabinie będą niedługo strzelały działa.Nie wiem, jak pszczoły znoszą taki hałas.No iobsługujący armaty marynarze mogliby się zbuntować. Och, zaraz się tym zajmę zawołał Maturin. Ja przeniosę ul, a ty zamocujesz nagaleryjce przegub od kompasu.Chodzmy, szkoda czasu.Jack wrócił na pokład roztrzęsiony, po plecach wcią\ ciekły mu strumyczki zimnego potu.Fregata była ju\ blisko wyznaczonej pozycji, natychmiast kazał więc ogłosić alarm.Zagrzechotał bęben, ludzie tak jak zwykle pobiegli na wyznaczone stanowiska, lecz wszyscywiedzieli doskonale, \e tym razem nie chodzi o cotygodniowy rytuał.Odgadli to nie tylko zewzmo\onej aktywności i znaczących spojrzeń artylerzysty tu\ po ogłoszeniu alarmu paniMiller została wraz z synkiem odesłana do ładowni w towarzystwie niosącego naręczepoduszek podchorą\ego.Zapytana, czy nie będzie przeszkadzał jej hałas, odpowiedziałaradośnie, \e nie, wprost przeciwnie: lubi, gdy dzieje się coś ciekawego.Okręt sunął teraz pod marslami, w odległości pół mili od brzegu i gołym okiem mo\na byłopoliczyć owce skupione wokół obserwującego fregatę pasterza.Marynarze nie zdziwili sięzbytnio, gdy po meldunku, \e są wszyscy obecni i trzezwi, sir", polecono im odczopowaćdziała [ Pobierz całość w formacie PDF ]