[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widzę, że chce coś powiedzieć, zagłuszyćmilczenie swoim zwykłym gadulstwem, ale siępowstrzymuje.Cały czas krzyżujemy spojrzeniai nie odwracam wzroku.Nie tym razem.Powoli podnoszę drżącą rękę i kładę ją napiersi Carlosa, jakbym chciała przejąć jego ból.Oddycha teraz ciężej i czuję pod dłonią mocnebicie jego serca.Kładzie rękę na moim policzku, a kciukiemdelikatnie pieści skórę.Zamykam oczy i tulę siędo jego ciepłej ręki, zapominając o całymświecie.  Jesteś niebezpieczna. Dlaczego? Bo każesz mi wierzyć w to, co niemożliwe.Po operacji Carlosa cała moja rodzinagromadzi się przy szpitalnym łóżku.Rozlega siępukanie do drzwi.Do pokoju nieśmiało wchodziBrittany. Dzięki, że do mnie zadzwoniłaś, Kiara mówi.To Carlos poprosił mnie tuż przed operacją,żebym do niej zadzwoniła, a potem opowiedziało zerwaniu Aleksa i Brittany. Drobiazg.Cieszę się, że przyszłaś. Ja też  mówi Carlos. Ale jestem teraz namorfinie, więc lepiej wez to na piśmie. Alexkieruje się do drzwi, ale Carlos wybucha: Zaczekaj.Alex chrząka. Co jest?  Wiem, że będę tego żałował, ale uważam, żety i Brittany nie możecie zrywać. Już to zrobiliśmy  mówi Alex i patrzy naBrittany. Prawda, Brit? Jak sobie życzysz, Alex  odpowiadazrezygnowana. O nie. Podchodzi do niej. To ty chciałaśzerwać.Mamacita, nie zwalaj na mnie winy. To ty nie chcesz, żebym powiedziałarodzicom, że jesteśmy razem.Bo ja chciałabymwykrzyczeć to całemu światu. On się boi, Brittany  mówi Carlos. Ale czego?Alex wyciąga rękę i zakłada jej kosmykwłosów za ucho. %7łe twoi rodzice będą cię przekonywać, żezasługujesz na kogoś lepszego. Alex, dzięki tobie jestem szczęśliwa i mamochotę ciężko pracować.Porywają mnie twojemarzenia o przyszłości i chcę być ich częścią.Czy tego chcesz, czy nie, jesteś częścią mnie.Nikt tego nie zmieni. Podnosi na niego oczy, a po jejtwarzy płyną łzy. Zaufaj mi.Alex kładzie dłoń na jej policzku i wyciera łzy.Nic nie mówi ze wzruszenia, tylko mocnoprzytula ją do siebie.Godzinę pózniej Alex, Brittany i moi rodzicewymykają się do szpitalnej kawiarenki.WchodziTuck z dużym wazonem pełnymjaskraworóżowych gozdzików i przyczepionymdo niego balonem, na którym napisał:  Połowalekarzy kończy studia poniżej średniej  mamnadzieję, że operacja się udała! Hej, amigo!  mówi. O, do diabła. Carlos prycha, udającpoirytowanie.Całe szczęście, że po tym, co siędzisiaj stało, nie stracił ducha walki. Kto cię tuprosił?Tuck stawia wazon na parapecie i sięuśmiecha. No daj spokój.Nie bądz gburem.Przyszedłem cię rozweselić.  I po to przyniosłeś różowe kwiatki?  mówiCarlos, pokazując na wazon. Kwiaty są właściwie dla Kiary.Za to, że musicię znosić. Przywiązuje balon do ramyszpitalnego łóżka. A ja jestem twoją słodkąniespodzianką&Carlos kręci głową. Kiara, chyba się przesłyszałem, co? Bądz miły  mówię. Tuck zadał sobie tyletrudu.Troszczy się o ciebie. Powiedzmy, że się do ciebie przekonałem przyznaje Tuck i odgarnia z twarzy długie włosy. Komu bym dokuczał, gdyby nie ty? Moje życiebyłoby smutne.Spójrz prawdzie w oczy, amigo&jesteś moją drugą połową. Ty loco. Jesteś homofobem, ale może Kiara z mojąpomocą zrobi z ciebie przyzwoitego itolerancyjnego człowieka. Zaczyna dzwonićkomórka Tucka.Wyjmuje ją z kieszeni ioznajmia:  To Jake.Zaraz wrócę. Znika na korytarzu, a ja zostaję sam na sam zCarlosem.No, może nie całkiem, bo na krześle wnarożniku pokoju siedzi Brandon pochłoniętyjakąś grą.Carlos chwyta mnie za nadgarstek i przyciągado siebie na łóżko. Jeszcze wczoraj planowałem, że wyjadę zKolorado.Nie chciałem być ciężarem dla twoichrodziców i Aleksa. A teraz?  pytam nerwowo [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl