[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nauczyła mnie wszystkiego, co wiem.Jej matka zmarła w Warowni Ruatha.Mogę opiekować się chorymi i nie boję się zarazy.Ci, których kochałam, już nie żyją.Pocieszającym gestem położył dłoń na moim ramieniu.Nikt nie odważyłby się na podobną poufałość wobec lady Nerilki.Nie poczułam się ani trochę poniżona.Potraktował mnie jak istotę ludzką.- Nie jesteś odosobniona w nieszczęściu.- Przerwał czekając, abym podała swoje imię.- W porządku, Rill.Przyjmuję wszystkich ochotników.Moja najlepsza pielęgniarka właśnie uległa chorobie.- skinął głową w stronę bladej jak płótno kobiety leżącej nieruchomo na legowisku z gałęzi.- Niewiele jesteśmy w stanie zrobić poza łagodzeniem objawów - poklepał pieszczotliwie pojemnik z tussilago - i modleniem się, aby nie wdała się wtórna infekcja.To jest główna przyczyna zgonów, nie sama zaraza.- Wkrótce będzie dość szczepionki - powiedziałam, chcąc mu dodać otuchy, gdyż najwyraźniej przygnębiała go własna bezradność w obliczu zarazy.- Gdzie o tym słyszałaś, Rill? - zniżył głos, zaciskając palce na moim ramieniu.Nie było to przyjemne.- Wszyscy o tym wiedzą.Wczoraj zaszczepiono rodzinę pana Warowni.Serum jest coraz więcej.Jesteście tuż obok.Mężczyzna z goryczą wzruszył ramionami.- Tuż obok, ale nie najważniejsi.Kobietą wstrząsnął atak gorączki.Zrzuciła okrycia.Podeszłam do niej natychmiast.Tak rozpoczęłam swój pierwszy dwudziestoczterogodzinny dzień pracy jako pielęgniarka.Sześćdziesięciorgiem ciężko chorych w szpitalu zajmowało się nas troje - brodaty uzdrawiacz, ja oraz Macabir, czeladnik uzdrowicielski.Nie wiem, ile osób było w obozie, bo liczba przebywających tam ludzi ulegała ciągłym zmianom.Niektórzy przybywali pieszo, inni na biegoniach.Spodziewali się uzyskać pomoc z Warowni lub Cechu.Odchodzili z niczym.Ciekawa byłam, ilu ludzi poddało się tak naprawdę nakazowi ścisłej kwarantanny.Nasza część kontynentu jest większa i bardziej zaludniona niż Wschód.Na obszarze podlegającym jurysdykcji Warowni Fort nie zanotowano tak wielu zachorowań jak w Ruathcie.Mówiono, że tylko energiczne działanie mistrza Capiama na początku epidemii uratowało prowincję Południowy Boli.Niektórzy uważali, że Ratoshigan zasłużył na taki los, jaki przypadł w udziale Ruathcie i młodemu lordowi Alessanowi.Jak dotąd żył, ale z jego rodu ostał się tylko on i jego najmłodsza siostra.Poniósł zatem większe straty niż ja.Byłam zagoniona, zdenerwowana, przemęczona i pozbawiona snu.Ale szczęśliwa! Szczęśliwa? Dziwne słowo, zważywszy, czym się zajmowałam w obozie oraz że w ciągu ostatnich dwóch dni straciliśmy dwanaścioro spośród sześćdziesięciu leżących w baraku i przyjęliśmy piętnaścioro na ich miejsce.Ale po raz pierwszy w życiu czułam się użyteczna i potrzebna.Pełna zdumienia chłonęłam milczącą wdzięczność pacjentów.Dla kogoś wysoko urodzonego jak ja pielęgnacja chorych była doświadczeniem nowym i niekoniecznie przyjemnym.Stłumiłam jednak odrazę, zwalczyłam mdłości, obcięłam włosy jeszcze krócej, podwinęłam rękawy i nie ustawałam w pracy.Taki był mój obowiązek.Nie zamierzałam się od niego uchylać.Pewności siebie dodawała mi świadomość, że jestem odporna na chorobę.Czasami więc czułam się zmieszana pochwałami Macabira dla mojej odwagi.Potem do obozu wkroczył śmiało czeladnik uzdrowicielski niosąc dość serum, aby zaszczepić wszystkich.Oświadczył, że obóz zostanie rozwiązany.Chorych przeniesie się do Cechu Harfiarzy, gdzie na ich przyjęcie opróżniano właśnie baraki uczniów.Pozostali także znajdą nocleg w siedzibie Cechu, a rano mogą wyruszyć w drogę.I jeśliby zechcieli zabrać ze sobą zapas serum.Zgłosiłam się na ochotnika, choć Macabir nastawał, żebym przeszła szkolenie w Cechu.- Masz wrodzony talent do tego zawodu, Rill!- Jestem o wiele za stara na uczennicę, Macabirze.Co to znaczy stara, kiedy tak świetnie sobie radzisz z chorymi! Jeden Obrót i miałabyś za sobą wstępne szkolenie.Trzy Obroty i każdy uzdrawiacz byłby uszczęśliwiony mając w tobie asystentkę.- Jestem wolna.Teraz mogę zobaczyć na kontynencie coś więcej niż jedną Warownię, Macabirze.Westchnął pocierając dłonią pomarszczoną, zmęczoną twarz.- No dobrze, w każdym razie pamiętaj o tym, co ci powiedziałem.Rozdział VII3.19.43-3.20.43Wyruszyłam przed wieczorem.Wzięłam uproszczoną mapę, która miała mi pomóc w odnalezieniu drogi do trzech osad na północy, w pobliżu granicy z Ruathą, w których potrzebowano serum i innych medykamentów.Macabir usiłował przekonać mnie, abym poczekała do rana, ale przy pełni księżyca było dość jasno na drogach polnych, a z pomocą nie należało zwlekać.Bałam się ryzykować, że Desdra albo ktoś inny z Warowni rozpozna w zaniedbanej słudze lady Nerilkę.Minęłam Warownię Fort nie spojrzawszy nawet w okno Tolocampa.Pozostawiłam za sobą rzędy chat i zabudowania gospodarcze.Zastanawiałam się, czy zauważył mnie ktoś z Warowni.Czy brakowało mnie komukolwiek z wyjątkiem Anelli i moich sióstr?Byłam bardziej zmęczona, niż sądziłam.Parę razy zdrzemnęłam się w siodle [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl