[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tym momencie sam siebie zadziwiłem.Nie bałem się.Oto był jeden z dwu najpotężniejszych spośród żyjących na świecie czarowników, jeden z Dziesięciu, Którzy Zostali Schwytani, którzy uczynili imperium Pani absolutnie niepokonanym, potwór straszliwy i szalony.A jednak się nie bałem.Zauważyłem nawet, że nie śmierdzi tak paskudnie jak zazwyczaj.Musiał się zakochać.On zagaił:- Nadejdą wraz z brzaskiem.- Wiem.- Nie mają w ogóle magii.Jedynie siłę swej broni i ramion.Możesz ich pokonać.- Miałem nadzieję, że tak będzie.Masz zamiar się wtrącać? Przez jakiś czas panowała cisza.Potem:- Mogę pomóc jedynie w drobiazgach.Nie chcę być zauważony przez Władców Cienia.Jeszcze nie.Pomyślałem o drobnych rzeczach, które mógłby zrobić, a które mogły tak wiele znaczyć.Obok nas zaczęło się nieznaczne poruszenie; taglianie taszczyli pięćdziesięciofuntowe worki z węglem drzewnym na przedpiersie stoku.Oczywiście.- Jak sobie radzisz z mgłą? Mógłbyś wyczarować mi trochę?- Pogoda nie leży w obszarze moich mocy.Być może małą chmurę, jeżeli będzie powód.Wyjaśnij.- Byłoby rzeczywiście pomocne, gdybym miał kęs mgły, który leżałby wzdłuż rzeki i sięgał może na jakieś dwieście stóp w górę tego zbocza.Zamknięty z jednej strony korytem strumienia.Tak, żeby ci chłopcy musieli przezeń przejść.- Opowiedziałem mu o mojej sztuczce.Spodobała się.Zachichotał, stosunkowo cichym dźwiękiem, po którym jednak czuło się, iż pragnie zawyć z mocą wulkanu.- Człowieku, wy byliście zawsze śliskimi, zimnokrwistymi, okrutnymi bękartami, sprytniejszymi, niżby mogło się wydawać.Podoba mi się to.Spróbuję.Nie powinno przyciągnąć wiele uwagi, a rezultaty mogą być zabawne.- Dziękuję.Mówiłem w pustkę.Albo być może do najbliższej wrony.Zmienny zniknął bezszelestnie.Siedziałem tam i torturowałem samego siebie, starając się myśleć o czymś, co mógłbym jeszcze zrobić, starając się nie myśleć o Pani, starając się wybaczyć sobie te wszystkie śmierci.Żołnierze przekraczający grzbiet wzgórza robili bardzo niewiele hałasu.Później zobaczyłem kilka wstążek formującej się mgły.Dobrze.Niebo zaróżowiło się odrobinę na wschodzie.Gwiazdy gasły.Za mną Mogaba oraz Nar budzili żołnierzy.Za rzeką sierżanci wroga robili to samo.Odrobina więcej światła i będę mógł zobaczyć baterie artylerii gotowe do podciągnięcia na pozycje.Przybyły na czas, ale z wagonów wiozących pociski dotarł tylko jeden.Zmiennemu udało się wytworzyć mgłę, ale nie całkiem taką, jaką chciałem.Wysoka na piętnaście stóp nad brodem, dwieście pięćdziesiąt jardów w moją stronę, niezupełnie docierała do szerokiego na dziesięć stóp pasa węgla drzewnego, który żołnierze ułożyli w nocy, łukiem łączącym brzeg rzeki na wschodzie z brzegiem strumienia.Czas na ostatnią, dodającą animuszu, przemowę.Ześliznąłem się ze wzgórza, odwróciłem.I zobaczyłem Panią.Wyglądała strasznie, ale uśmiechała się.- Udało ci się.- Właśnie tu dotarłam.- Schwyciła mnie za ręce.- Wygrałaś.- Ledwie.- Usiadła obok i opowiedziała mi wszystko.- Shadar sprawiał się dobrze.Dwukrotnie udawało im się ich odeprzeć.Ale trzeciej próby nie wytrzymali.Wszystko zmieniło się w ucieczkę i pościg, zanim zdążyliśmy wejść do gry.Kiedy to się stało, żołnierze Władców Cienia uformowali szyk i odpierali nasze ataki przez cały dzień.- Ktoś przeżył?- Kilku.Ale nie wrócili na drugą stronę.Wysłałam zaraz ludzi przez rzekę, spadłam na nich znienacka i zdobyłam fort.Potem posłałam Jaha dalej.- Uśmiechnęła się.- Dałam mu stu ludzi jako zwiadowców i powiedziałam, że wedle twoich rozkazów, ma iść za nimi.Jeżeli się przedrze, będzie na pozycji dzisiejszego popołudnia.- Poniósł duże straty?- Ośmiuset z każdego tysiąca.- Jest załatwiony, jeżeli my tutaj sknocimy sprawę.Uśmiechnęła się.- To dopiero będzie straszne, prawda? Mówiąc politycznie.Uniosłem brew.Wciąż miałem trudności z myśleniem w taki sposób.Ona zaś ciągnęła dalej:- Wysłałam posłańca z wiadomością do Gunni, żeby trzymali przejście w Theri.Następny posłaniec pędzi do Vehdna-Bota.- Masz tyle miłosierdzia co pająk.- Tak.Już prawie czas.Lepiej się ubierz.- Ubrać się?- Przedstawienie.Pamiętasz? Skierowaliśmy się do obozu.Zapytałem:- Przyprowadziłaś jakichś swoich ludzi?- Trochę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl