[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wiesz, o comi idzie?- Masz racjê, bardzo kiepska pogoda - sykn¹³ zimnoPilgrim.- Wykonaæ.Trzask odk³adanej s³uchawki.4Oko³o stu dwunastu kilometrów na po³udnie od tamyHoovera, gdzie gigantyczny betonowy masyw powstrzymuje spiêtrzonewody jeziora Mead, p³yn¹ca na po³udnie rzeka Kolorado zaczynatworzyæ granicê miêdzy dzikimi i odludnymi pustyniami Kaliforniii Arizony.Nieco ponad szeœædziesi¹t kilometrów dalej owanieregularna granica wodna nagle skrêca, robitrzydziestokilometrowy wypad na po³udniowy wschód, póŸniej tejsamej d³ugoœci skok na po³udniowy zachód i dopiero wtedy zawracana pierwotny kurs.Jej zakola przypominaj¹ kszta³tem zaryspobudzonej kobiecej piersi.Byæ mo¿e w³aœnie dlatego górne i dolne zbocza tego doœæspecyficznego tworu geograficznego stanowi¹ jedne z najbardziejulubionych miejsc wypoczynku dla ca³ych hord stró¿ów prawa zpo³udniowej Kalifornii: dla funkcjonariuszy policji federalnej,stanowej i miejscowej.Dziwnym zbiegiem okolicznoœci tu¿ podolbrzymi¹ sutk¹, miêdzy tam¹ Parkera i Big Bend, mieœci siêoœrodek wypoczynkowy nawiedzany masowo przez typy najbardziejzdecydowane, stanowcze i zapalczywe.Przyjemnoœci, jakich mo¿na tu zaznaæ, s¹ raczejniewyszukane, by nie powiedzieæ prymitywne: s³oñce ogrzewaj¹cezmêczone koœci, ³agodny pr¹d rzeki, niemal wszystkie znanecz³owiekowi rodzaje motorówek i œlizgaczy nie wspominaj¹c ju¿ oca³ych hektolitrach dobrze sch³odzonego piwa.Krótko mówi¹c,nirwana policjantów wszelkiej maœci i koloru.Jednak wbrew opinii panuj¹cej wœród niektórychzgorzknia³ych turystów odwiedzaj¹cych wybrze¿a rzeki, ów ma³y"kurort" nie jest oœrodkiem zamkniêtym i nie strzeg¹ go tablice znapisem: "Wstêp Tylko Dla Policjantów".Nie, po prostu z tych czyinnych powodów rozbicie obozowiska poœród t³umku oficerówszeryfów, ich zastêpców, poœród tuzina agentów policji federalneji stanowej czy wreszcie poœród zwyk³ych, staromodnych gliniarzy wcywilu na wielu ludzi dzia³a w sposób zdecydowanie deprymuj¹cy.Nad rzek¹ s¹ miejsca o niebo lepsze, gdzie w towarzystwieprzyjació³ mo¿na spokojnie æmiæ trawkê.A przecie¿ - poza sporadycznymi przypadkami, kiedy jakiœubzdryngolony piwskiem rajdowiec postanawia dobiæ szybko dobrzegu i zapominaj¹c, ¿e siedzi w ³ajbie wartoœci dwudziestutysiêcy dolców, wje¿d¿a p³askodennym œlizgaczem na piach,wykorzystuj¹c œrubê jako hamulec - kempingu bezpieczniejszego dla¿on, przyjació³ek tudzie¿ dzieci pró¿no by gdzie indziej szukaæ.Chocia¿ z drugiej strony przezorny ojciec zachowuj¹cy nale¿yt¹ostro¿noœæ zastanowi³by siê pewnie, czy m¹drze robi, pozwalaj¹cszesnastoletniej córce na samotny spacer w tej "bezpiecznej"okolicy.Tak, spacer trwaj¹cy d³u¿ej ni¿, powiedzmy, piêæ minutby³by mimo wszystko ryzykowny.Summa sumarum, osobnikom wykazuj¹cym wzglêdne zdolnoœciadaptacyjne rzeka Kolorado oferowa³a coraz rzadsz¹ dzisiajmo¿liwoœæ powrotu do natury i obcowania z t³umem nieznajomych.Mogli tu równie¿ zapomnieæ o troskach i niebezpieczeñstwachczyhaj¹cych w "prawdziwym" œwiecie - takich jak choæby grasuj¹cetam od czasu do czasu bandy motocyklistów, którzy mieli naszczêœcie doœæ rozumu, by unikaæ brzegów roj¹cych siê odgliniarzy.Wszystko to jednak nie musi koniecznie t³umaczyæ,dlaczego trzech agentów specjalnej grupy operacyjnej Agencji doSpraw Zwalczania Handlu Narkotykami odpoczywa³o na wyœcie³anychrêcznikami le¿akach, stoj¹cych przed dwoma zardzewia³ymikontenerami s³u¿¹cymi za domki kempingowe.Le¿eli jakieœ piêtnaœcie metrów od najbli¿szegoos³oniêtego drzewami kempingu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Wiesz, o comi idzie?- Masz racjê, bardzo kiepska pogoda - sykn¹³ zimnoPilgrim.- Wykonaæ.Trzask odk³adanej s³uchawki.4Oko³o stu dwunastu kilometrów na po³udnie od tamyHoovera, gdzie gigantyczny betonowy masyw powstrzymuje spiêtrzonewody jeziora Mead, p³yn¹ca na po³udnie rzeka Kolorado zaczynatworzyæ granicê miêdzy dzikimi i odludnymi pustyniami Kaliforniii Arizony.Nieco ponad szeœædziesi¹t kilometrów dalej owanieregularna granica wodna nagle skrêca, robitrzydziestokilometrowy wypad na po³udniowy wschód, póŸniej tejsamej d³ugoœci skok na po³udniowy zachód i dopiero wtedy zawracana pierwotny kurs.Jej zakola przypominaj¹ kszta³tem zaryspobudzonej kobiecej piersi.Byæ mo¿e w³aœnie dlatego górne i dolne zbocza tego doœæspecyficznego tworu geograficznego stanowi¹ jedne z najbardziejulubionych miejsc wypoczynku dla ca³ych hord stró¿ów prawa zpo³udniowej Kalifornii: dla funkcjonariuszy policji federalnej,stanowej i miejscowej.Dziwnym zbiegiem okolicznoœci tu¿ podolbrzymi¹ sutk¹, miêdzy tam¹ Parkera i Big Bend, mieœci siêoœrodek wypoczynkowy nawiedzany masowo przez typy najbardziejzdecydowane, stanowcze i zapalczywe.Przyjemnoœci, jakich mo¿na tu zaznaæ, s¹ raczejniewyszukane, by nie powiedzieæ prymitywne: s³oñce ogrzewaj¹cezmêczone koœci, ³agodny pr¹d rzeki, niemal wszystkie znanecz³owiekowi rodzaje motorówek i œlizgaczy nie wspominaj¹c ju¿ oca³ych hektolitrach dobrze sch³odzonego piwa.Krótko mówi¹c,nirwana policjantów wszelkiej maœci i koloru.Jednak wbrew opinii panuj¹cej wœród niektórychzgorzknia³ych turystów odwiedzaj¹cych wybrze¿a rzeki, ów ma³y"kurort" nie jest oœrodkiem zamkniêtym i nie strzeg¹ go tablice znapisem: "Wstêp Tylko Dla Policjantów".Nie, po prostu z tych czyinnych powodów rozbicie obozowiska poœród t³umku oficerówszeryfów, ich zastêpców, poœród tuzina agentów policji federalneji stanowej czy wreszcie poœród zwyk³ych, staromodnych gliniarzy wcywilu na wielu ludzi dzia³a w sposób zdecydowanie deprymuj¹cy.Nad rzek¹ s¹ miejsca o niebo lepsze, gdzie w towarzystwieprzyjació³ mo¿na spokojnie æmiæ trawkê.A przecie¿ - poza sporadycznymi przypadkami, kiedy jakiœubzdryngolony piwskiem rajdowiec postanawia dobiæ szybko dobrzegu i zapominaj¹c, ¿e siedzi w ³ajbie wartoœci dwudziestutysiêcy dolców, wje¿d¿a p³askodennym œlizgaczem na piach,wykorzystuj¹c œrubê jako hamulec - kempingu bezpieczniejszego dla¿on, przyjació³ek tudzie¿ dzieci pró¿no by gdzie indziej szukaæ.Chocia¿ z drugiej strony przezorny ojciec zachowuj¹cy nale¿yt¹ostro¿noœæ zastanowi³by siê pewnie, czy m¹drze robi, pozwalaj¹cszesnastoletniej córce na samotny spacer w tej "bezpiecznej"okolicy.Tak, spacer trwaj¹cy d³u¿ej ni¿, powiedzmy, piêæ minutby³by mimo wszystko ryzykowny.Summa sumarum, osobnikom wykazuj¹cym wzglêdne zdolnoœciadaptacyjne rzeka Kolorado oferowa³a coraz rzadsz¹ dzisiajmo¿liwoœæ powrotu do natury i obcowania z t³umem nieznajomych.Mogli tu równie¿ zapomnieæ o troskach i niebezpieczeñstwachczyhaj¹cych w "prawdziwym" œwiecie - takich jak choæby grasuj¹cetam od czasu do czasu bandy motocyklistów, którzy mieli naszczêœcie doœæ rozumu, by unikaæ brzegów roj¹cych siê odgliniarzy.Wszystko to jednak nie musi koniecznie t³umaczyæ,dlaczego trzech agentów specjalnej grupy operacyjnej Agencji doSpraw Zwalczania Handlu Narkotykami odpoczywa³o na wyœcie³anychrêcznikami le¿akach, stoj¹cych przed dwoma zardzewia³ymikontenerami s³u¿¹cymi za domki kempingowe.Le¿eli jakieœ piêtnaœcie metrów od najbli¿szegoos³oniêtego drzewami kempingu [ Pobierz całość w formacie PDF ]