[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W milczeniu wypili po trzy kielichy, potem jeszcze po trzy, aż Skirnir stwierdził, że tyle wystarczy, by rozwiązać język Freya.Syn Njórda jakby nie usłyszał pytania — pił dalej.Dopiero po chwili tak rzekł:— Zakochałem się.Skirnir roześmiał się tak głośno, że mało co kielichy nie pospadały ze stołu.Frey się zakochał, a on podejrzewał, że chodzi tu co najmniej o jakąś klątwę! Dobre sobie.Dopiero, gdy Frey wytłumaczył mu w czym tkwi problem, Skirnir trochę spoważniał.Zastanowił się, i w końcu odparł, że wszystkie przeszkody można pokonać, jeśli tylko się wie, jak to zrobić.A bogowie zgodzą się na ożenek, kiedy dowiedzą się o nim już po fakcie.— Tylko jak mam ją poprosić o rękę, przecież mnie, Wanowi, nie przystoi chodzić w konkury do zwykłej olbrzymki.— Nie martw się — Skirnir poklepał go po ramieniu.—Ja pojadę jako twój swat.A wiesz, że potrafię ładnie mówić, kobiety uwielbiają mnie słuchać.Możesz być pewny, że już masz żonę.— Niech cię ucałuję! — Frey, zaczerwieniony od alkoholu, przyciągnął głowę Skirnira do swoich ust.— Tyś jest mój jedyny przyjaciel!Uniósł się i chwiejnym krokiem podążył ku alkowie.Wrócił po długiej chwili, niosąc swój magiczny miecz, o ostrzu pokrytym rzędami złotych run.Dzięki zawartemu w nich zaklęciu posiadacz broni stawał się niezwyciężony.— Skirnirze, przyjacielu.Oto mój miecz.Darowuję ci go dzisiaj, abyś pokonał wszystkie przeszkody na swej drodze.Niech służy ci lepiej niż mnie, niech ścina głowy twych wrogów i sprawia, by strach nimi zawładnął.Daję ci też mego konia, Blodughofiego, on cię zaniesie do Jótunnheimu szybciej, niż każdy inny wierzchowiec.Skirnir z wdzięcznością przyjął dary, po czym wypili po jeszczce jednym kielichu piwa.— Przydałyby się też jakieś dary dla twej oblubienicy — zauważył Skirnir.— Tak, tak.Zawieziesz Gerd bransoletę Draupnir, aby w bogactwa opływała, oraz Jabłko Młodości od Idunn, aby nigdy nie zgasła jej uroda.Następnego dnia, gdy tylko Skirnir doszedł do siebie po wieczorze spędzonym z Freyem, dosiadł konia i ruszył ku Jótunnheimowi.Po krótkim galopie ujrzał przed sobą mury grodu Gymira.Wyglądały na niepokonane, ale Skirnir tylko spiął Blodughofiego, a ten jednym susem przeskoczył umocnienia.Za nimi spokoju twierdzy strzegło kilka straszliwych psów, ale i je, znów dzięki skokowi wierzchowca, udało się ominąć.I tak Skirnir dotarł na podwórzec zamku Gymira.Na jego spotkanie wyskoczyło trzech olbrzymów z bronią gotową do walki, ale Alf uniósł dłonie w pokojowym geście i rzekł, że przybywa z darami dla przecudnej Gerd i jej ojca, Gymira.Thursowie odrzekli, że ich pana nie ma w domu, ale mogą go zaprowadzić do Gerd.Tak też uczynili.Skirnir pięknie się pokłonił przed nadobną panną.— O Gerd, najwspanialszy owocu Północy, przybywam do ciebie jako swat od pana mego i przyjaciela, Freya, księcia Alfów.Prosi cię o rękę, bo ujrzał twe oblicze i już nie może bez ciebie żyć.Racz, jako rękojmię jego uczciwych zamiarów, przyjąć te oto dary — Jabłko Młodości i naramiennik Draupnir.Gerd nawet nie spojrzała na prezenty.Bez uśmiechu odrzekła:— Odejdź, Alfie, gdyż wojna panuje między naszymi rodami.Żadna uczciwa olbrzymka nie odda się na zatracenie wiarołomnemu bogu.Nie chcę darów i nie chcę takiego męża.Skirnir spodziewał się podobnej odpowiedzi, toteż był na nią przygotowany.Wyciągnął miecz.— Jeśli odrzucisz konkury Freya, utnę ci głowę i tak zakończy się twe niegodne życie!— A zatem zrób to, bo nie zamierzam kalać swego rodu związkiem z Wanem!— W takim razie wybiję cały twój ród, aby nie mógł się nigdy więcej niczym pokalać!O TYM, JAK UCZTOWANO U AEGIRA I ŚCIGANO LOKIEGO 121— Zrób to, bo nie chcę wychodzić za boga!Zadanie okazało się niełatwe, jednak przemyślny Skirnir nie zamierzał rezygnować.Wyciągnął z sakiewki drewnianą magiczną różdżkę, na której wcześniej wyrył znak runiczny.— Patrz na tę różdżkę — pokazał ją Gerd.— Wypisałem na niej znak magiczny, znak „thurs"! Czy wiesz, co to oznacza? Czy wiesz, że jeśli zechcę, skażę cię na wieczną tułaczkę po zimnych skałach, na wygnanie do Nifiheimu i na picie koziego moczu? Czy wiesz, że na jedno moje słowo zamiast Freya posiądzie cię najobrzydliwszy z wielogłowych olbrzymów? Czy wiesz, że runa ta sprowadzi na ciebie wszelkie choroby kobiece i wieczne, niezaspokojone pożądanie, tak że będziesz wszystkich nagabywać, byleby tylko z tobą legli?Gerd pobladła ze strachu i nie rzekła ni słowa.— Jaka zatem będzie twa odpowiedź, Gerd? — naciskał Skirnir.— Wolisz Freya czy Niflheim?— Idź, Alfie, i zanieś swemu panu odpowiedź, że spotkam się z nim za dziewięć nocy w lesie Barri.Tam się okaże, czy jesteśmy dla siebie odpowiedni.Skirnir uśmiechnął się skrycie.Wiedział, że ten ostatni sposób okaże się właściwy.Mógł teraz wracać do Freya z pomyślną wieścią.Znów jego przyjaciel będzie wesół jak dawniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.W milczeniu wypili po trzy kielichy, potem jeszcze po trzy, aż Skirnir stwierdził, że tyle wystarczy, by rozwiązać język Freya.Syn Njórda jakby nie usłyszał pytania — pił dalej.Dopiero po chwili tak rzekł:— Zakochałem się.Skirnir roześmiał się tak głośno, że mało co kielichy nie pospadały ze stołu.Frey się zakochał, a on podejrzewał, że chodzi tu co najmniej o jakąś klątwę! Dobre sobie.Dopiero, gdy Frey wytłumaczył mu w czym tkwi problem, Skirnir trochę spoważniał.Zastanowił się, i w końcu odparł, że wszystkie przeszkody można pokonać, jeśli tylko się wie, jak to zrobić.A bogowie zgodzą się na ożenek, kiedy dowiedzą się o nim już po fakcie.— Tylko jak mam ją poprosić o rękę, przecież mnie, Wanowi, nie przystoi chodzić w konkury do zwykłej olbrzymki.— Nie martw się — Skirnir poklepał go po ramieniu.—Ja pojadę jako twój swat.A wiesz, że potrafię ładnie mówić, kobiety uwielbiają mnie słuchać.Możesz być pewny, że już masz żonę.— Niech cię ucałuję! — Frey, zaczerwieniony od alkoholu, przyciągnął głowę Skirnira do swoich ust.— Tyś jest mój jedyny przyjaciel!Uniósł się i chwiejnym krokiem podążył ku alkowie.Wrócił po długiej chwili, niosąc swój magiczny miecz, o ostrzu pokrytym rzędami złotych run.Dzięki zawartemu w nich zaklęciu posiadacz broni stawał się niezwyciężony.— Skirnirze, przyjacielu.Oto mój miecz.Darowuję ci go dzisiaj, abyś pokonał wszystkie przeszkody na swej drodze.Niech służy ci lepiej niż mnie, niech ścina głowy twych wrogów i sprawia, by strach nimi zawładnął.Daję ci też mego konia, Blodughofiego, on cię zaniesie do Jótunnheimu szybciej, niż każdy inny wierzchowiec.Skirnir z wdzięcznością przyjął dary, po czym wypili po jeszczce jednym kielichu piwa.— Przydałyby się też jakieś dary dla twej oblubienicy — zauważył Skirnir.— Tak, tak.Zawieziesz Gerd bransoletę Draupnir, aby w bogactwa opływała, oraz Jabłko Młodości od Idunn, aby nigdy nie zgasła jej uroda.Następnego dnia, gdy tylko Skirnir doszedł do siebie po wieczorze spędzonym z Freyem, dosiadł konia i ruszył ku Jótunnheimowi.Po krótkim galopie ujrzał przed sobą mury grodu Gymira.Wyglądały na niepokonane, ale Skirnir tylko spiął Blodughofiego, a ten jednym susem przeskoczył umocnienia.Za nimi spokoju twierdzy strzegło kilka straszliwych psów, ale i je, znów dzięki skokowi wierzchowca, udało się ominąć.I tak Skirnir dotarł na podwórzec zamku Gymira.Na jego spotkanie wyskoczyło trzech olbrzymów z bronią gotową do walki, ale Alf uniósł dłonie w pokojowym geście i rzekł, że przybywa z darami dla przecudnej Gerd i jej ojca, Gymira.Thursowie odrzekli, że ich pana nie ma w domu, ale mogą go zaprowadzić do Gerd.Tak też uczynili.Skirnir pięknie się pokłonił przed nadobną panną.— O Gerd, najwspanialszy owocu Północy, przybywam do ciebie jako swat od pana mego i przyjaciela, Freya, księcia Alfów.Prosi cię o rękę, bo ujrzał twe oblicze i już nie może bez ciebie żyć.Racz, jako rękojmię jego uczciwych zamiarów, przyjąć te oto dary — Jabłko Młodości i naramiennik Draupnir.Gerd nawet nie spojrzała na prezenty.Bez uśmiechu odrzekła:— Odejdź, Alfie, gdyż wojna panuje między naszymi rodami.Żadna uczciwa olbrzymka nie odda się na zatracenie wiarołomnemu bogu.Nie chcę darów i nie chcę takiego męża.Skirnir spodziewał się podobnej odpowiedzi, toteż był na nią przygotowany.Wyciągnął miecz.— Jeśli odrzucisz konkury Freya, utnę ci głowę i tak zakończy się twe niegodne życie!— A zatem zrób to, bo nie zamierzam kalać swego rodu związkiem z Wanem!— W takim razie wybiję cały twój ród, aby nie mógł się nigdy więcej niczym pokalać!O TYM, JAK UCZTOWANO U AEGIRA I ŚCIGANO LOKIEGO 121— Zrób to, bo nie chcę wychodzić za boga!Zadanie okazało się niełatwe, jednak przemyślny Skirnir nie zamierzał rezygnować.Wyciągnął z sakiewki drewnianą magiczną różdżkę, na której wcześniej wyrył znak runiczny.— Patrz na tę różdżkę — pokazał ją Gerd.— Wypisałem na niej znak magiczny, znak „thurs"! Czy wiesz, co to oznacza? Czy wiesz, że jeśli zechcę, skażę cię na wieczną tułaczkę po zimnych skałach, na wygnanie do Nifiheimu i na picie koziego moczu? Czy wiesz, że na jedno moje słowo zamiast Freya posiądzie cię najobrzydliwszy z wielogłowych olbrzymów? Czy wiesz, że runa ta sprowadzi na ciebie wszelkie choroby kobiece i wieczne, niezaspokojone pożądanie, tak że będziesz wszystkich nagabywać, byleby tylko z tobą legli?Gerd pobladła ze strachu i nie rzekła ni słowa.— Jaka zatem będzie twa odpowiedź, Gerd? — naciskał Skirnir.— Wolisz Freya czy Niflheim?— Idź, Alfie, i zanieś swemu panu odpowiedź, że spotkam się z nim za dziewięć nocy w lesie Barri.Tam się okaże, czy jesteśmy dla siebie odpowiedni.Skirnir uśmiechnął się skrycie.Wiedział, że ten ostatni sposób okaże się właściwy.Mógł teraz wracać do Freya z pomyślną wieścią.Znów jego przyjaciel będzie wesół jak dawniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]