[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie mielibyśmy naszego myśliwego.- Ależ z pana kawał sukinsyna - rzekł Conklin wolno, łagodnie i z pewnym podziwem w głosie.- Czy jest pan przekonany, że on temu podoła? Że poradzi sobie w dzisiejszej Azji w taki sam sposób, jak przed laty jako Delta?- Kiedy korzystał z rządowej ochrony, co trzy miesiące przecho­dził badania lekarskie.Jest w doskonałej kondycji - o ile się orientuję, ma to coś wspólnego z jego obsesyjnym uprawianiem biegów.- Niech pan zacznie od samego początku.- Funkcjonariusz CIA rozsiadł się na krześle.- Chcę poznać wszystko po kolei, bo przypuszczam, że pogłoski były prawdziwe.Mam przed sobą wyjąt­kowego sukinsyna.- Wątpię, panie Conklin - powiedział Havilland.- Wciąż błądzimy po omacku.Oczywiście, chciałbym usłyszeć pańskie komen­tarze.- Usłyszy je pan.Proszę zaczynać.- W porządku.Zacznę od nazwiska, które, jak sądzę, jest panu znane.Sheng Chouyang.Co pan może o nim powiedzieć?- Jest twardym negocjatorem i podejrzewam, że pod maską życzliwości kryje się nieustępliwość.Mimo wszystko jest to jeden z najrozsądniejszych ludzi w Pekinie, Przydałoby się jeszcze tysiąc takich jak on.- Gdyby pańskie słowa się spełniły, szansę na to, że na Dalekim Wschodzie rozpęta się piekło, byłyby tysiąckrotnie większe.-> !Li Wenzu wyrżnął pięścią w biurko z taką siłą, że leżących przed nim dziewięć fotografii i przyczepione do nich wyciągi z teczek personalnych podskoczyły na blacie.Który? Który z nich? Wszyscy mieli doskonałe opinie z Londynu, a ich przeszłość poddano wielokrotnemu sprawdzeniu, nie było tu miejsca na błąd.Nie byli to tylko dobrze przeszkoleni Zhongguo ren wybrani w wyniku urzędniczej selekcji, lecz ludzie wyłonieni w efekcie intensywnych poszukiwań najwybitniejszych umysłów w obrębie rządu - a w niektórych wypadkach i poza nim - które mogłyby zostać zwerbowane do tej najbardziej tajnej ze służb.Była to reakcja Lina na fakt, że na murze - może Wielkim Murze - pojawił się napis: Mane thekel fares i że doskonałe specjalne służby wywiadowcze obsadzone po­chodzącym z kolonii personelem mogą do 1997 roku stać się pierwszą linią obrony, a później, po przejęciu władzy przez Chiny, pierwszą linią zorganizowanego ruchu oporu.Brytyjczycy musieli zrezygnować z przywództwa w zakresie tajnych operacji wywiadowczych z powodów, które, choć trudne do strawienia w Londynie, były jednak jasne:Europejczyk nigdy nie zdoła w pełni zrozumieć zawiłych subtelności wschodniego umysłu, a nie były to czasy, kiedy można by się opierać na mylnych bądź źle zanalizowanych informacjach.Londyn musiał wiedzieć - cały Zachód musiał wiedzieć -jak się sprawy mają.Lin wprawdzie nie wierzył, by jego rozrastająca się grupa, która zajmowała się zbieraniem informacji wywiadowczych, mogła mieć decydujący wpływ na podejmowanie decyzji politycznych.Ale był głęboko przekonany, że jeśli kolonia ma mieć swój Wydział Specjalny, to musi być on obsadzony i dowodzony przez tych, którzy potrafią najlepiej wykonać swoje zadania.A nie należeli do nich najświetniejsi nawet weterani z brytyjskich tajnych służb o wyraźnie europejskiej orientacji.Po pierwsze, wszyscy byli do siebie podobni i nie pasowali ani do otoczenia, ani do języka.I po latach pracy, w czasie których pokazał, na co go stać, Li Wenzu został wezwany do Londynu, gdzie przez trzy dni wałkowali go trzej śmiertelnie poważni specjaliści od dalekowschodniego wywiadu.Jednak czwartego dnia rano na ich twarzach pojawiły się uśmiechy, którym towarzyszyła decyzja o po­wierzeniu majorowi dowództwa wydziału w Hongkongu i udzieleniu mu szerokich pełnomocnictw.Doskonale zdawał sobie sprawę, że przez wiele następnych lat działał w sposób, który usprawiedliwiał okazane mu przez zwierzchników zaufanie.Wiedział również, że teraz, w tej jednej, najważniejszej w całej jego zawodowej karierze operacji zawiódł.Pod swoim dowództwem miał trzydziestu ośmiu funk­cjonariuszy Wydziału Specjalnego, z których wybrał osobiście dziewię­ciu, by wzięli udział w tej niezwykłej, szaleńczej operacji.Wydawała mu się szaleńcza do chwili, kiedy z ust ambasadora usłyszał niezwykłe wyjaśnienie.Cała ta dziewiątka stanowiła śmietankę trzydziestoośmio-osobowego zespołu i każdy z nich był w stanie przejąć dowództwo, w razie gdyby kierujący grupą został wyeliminowany - tak napisał w ich kartach kwalifikacyjnych.I zawiódł.Jeden z tych osobiście wybranych przez niego ludzi był zdrajcą.Dalsze studiowanie dokumentów nie miało sensu.Bez względu na to, jakich niezgodności się doszuka, zbyt wiele czasu zajmie ich sprawdzenie, skoro umknęły zarówno jego doświadczonemu spojrzeniu, jak również uwagi kontrolerów w Londynie.Nie było czasu na zawiłe analizy, straszliwie powolne badanie dziewięciu odrębnych biografii.Miał tylko jeden wybór.Musiał przypuścić frontalny atak na każdego z tych ludzi, a słowo „front" miało dla jego planu kluczowe znaczenie.Jeśli mógł odegrać rolę taipana, mógł również zagrać rolę zdrajcy.Był świadom, że w jego planie tkwiło pewne ryzyko, na które ani Londyn, ani amerykański ambasador Havilland by się nie zgodzili, ale musiał je podjąć.Jeżeli mu się nie uda, Sheng Chouyang zostanie ostrzeżony, że rozpoczęto z nim tajną wojnę i jego kontrposunięcia mogą okazać się katastrofalne w skutkach, ale Li Wenzu nie miał zamiaru przegrywać.Jeżeli czekało go niepowodzenie, bo tak było zapisane w północnych wiatrach, to nic innego nie miało znaczenia, a tym bardziej jego życie.Major sięgnął po słuchawkę telefonu.Wcisnął klawisz na swojej konsoli, żeby połączyć się z radiooperatorem w skomputeryzowanym centrum łączności Wydziału Specjalnego MI 6 [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl