[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Będę głodować, a nie ustąpię mu.Nie potrzebuję dóbr materialnych.Potrafię być dla siebie tak samo okrutna jak on dla mnie.- Ale on przecież.Słowa zawiodły Vry.Nie znajdowała ich na pocieszenie starszej kobiety, która ciągnęła z determinacją:- Jak ci mówiłam, mam dwie pilne sprawy»do załatwienia.Najpierw zamierzam przeprowadzić naukowe doświadczenie, żeby zbadać moje moce.Następnie zejdę do świata mamików na naradę z Loilanun.Ona na pewno dużo wie o tym, o czym ja nie wiem nic.W ten sposób dowiem się też, czy nie powinnam na dobre opuścić Oldorando.- Och, proszę nas nie opuszczać.Czy pani jest pewna, że tak należy postąpić? Jeśli pani odejdzie, przysięgam, że odejdę z panią!- To się jeszcze okaże.A teraz zostaw mnie samą.Vry, przybita, wspięła się po drabinie do swej nędznej izby.Rzuciła się na posłanie.- Potrzebuję kochanka, oto czego mi trzeba.Kochanka.Życie jest takie puste.Ale po chwili podniosła się i wyjrzała przez okno na niebo, po którym szybowały obłoki i ptaki W każdym razie lepiej być tutaj niż w świecie dolnym, dokąd wybiera się Shay Tal.Wspomniała piosenkę Laintala Aya.Pisząca te strofy kobieta - jeśli to była kobieta - wiedziała, że śniegi kiedyś znikną i że pojawią się kwiaty i zwierzęta.Może to nastąpi.Z jej własnych nocnych obserwacji wynikało, że na niebie zachodzą zmiany.Gwiazdy to nie mamuny, lecz ognie, ognie płonące nie w skale tylko w powietrzu.Wyobraźmy sobie wielki ogień płonący w ciemnościach na dworze.Gdyby się przybliżył, odczulibyśmy jego ciepło.Może dwoje strażników przybliży się i ogrzeje świat.Wówczas mumiki ożyją, zmienią się w mustangi cwałujące wysokim krokiem, tak jak w pieśni.Postanowiła poświęcić się astronomii.Gwiazdy wiedziały więcej niż mamiki, obojętne, co na ten temat mówiła Shay Tal, aczkolwiek wstrząsnęło nią odkrycie, że nie zgadza się z tak ważną osobą.Wcisnąwszy mumika w ciepły kąt przy swym posłaniu otuliła wzruszające maleństwo w futro, tak że wystawał mu tylko pyszczek.Dzień w dzień modliła się, żeby ożył.Szeptała mu i dodawała odwagi.Pragnęła zobaczyć, jak rośnie i bryka po izbie.Lecz po paru dniach światełka w oczach mumika zmętniały i zgasły; zwierzątko wyzionęło ducha nawet nie mrugnąwszy okiem.Zrozpaczona Vry wniosła je na rozwalony szczyt wieży i cisnęła jak najdalej.Cisnęła je otulone w futro, jak gdyby o było martwe niemowlę.Shay Tal trawił gorączkowy niepokój.Coraz częściej jej słowa przypominały egzorcyzmy.Mimo że kobiety znosiły jej jedzenie, wolała głodować, sposobiąc się do zapadnięcia w głęboki pauk, żeby odbyć naradę z przesławną zmarłą.Jeśli tam nie znajdzie mądrości, poszuka dalej w świecie, poza tym podwórkiem.Najpierw postanowiła wypróbować swoje czarodziejskie moce.O parę mil na wschód leżało Rybie Jezioro miejsce jej cudu.Podczas gdy ona sama zadręczała się wątpliwościami co do prawdziwej natury tego wydarzenia, mieszkańcy Oldorando nie żywili żadnych.Przez całą tę zimną wiosnę pielgrzymowali do lodowego dziwa, by pogapić się na nie z bojaźnią, ale i nie bez dumy.Spotykali tu licznych pielgrzymów z Borlien, również spragnionych widoku osobliwości.Na przeciwległym brzegu wypatrzono kiedyś dwa fagory, które stały w osłupieniu, pożerając swoich szklistych zmarłych oczyma; na ramionach fagorów siedziały równie nieruchome kraki ze złożonymi skrzydłami.Z ponownym nadejściem ocieplenia żywy obraz zaczął się rozłazić i przemieniać w martwą naturę.Groza przechodziła w groteskę.Pewnego ranka lód zniknął, a po rzeźbach została kupa gnijącego ścierwa.Pielgrzymi nie znajdowali już nic ciekawszego nad żeglujące po wodzie oko bądź kępę sierści.Samo Rybie Jezioro wyschło i zniknęło niemal tak nagle jak powstało.Jedynym śladem po cudzie był stos kości i zakrzywione kaidawie rogi.Pozostał jednak w pamięci, wyolbrzymiany we wspomnieniach.I pozostały wątpliwości Shay Tal [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Będę głodować, a nie ustąpię mu.Nie potrzebuję dóbr materialnych.Potrafię być dla siebie tak samo okrutna jak on dla mnie.- Ale on przecież.Słowa zawiodły Vry.Nie znajdowała ich na pocieszenie starszej kobiety, która ciągnęła z determinacją:- Jak ci mówiłam, mam dwie pilne sprawy»do załatwienia.Najpierw zamierzam przeprowadzić naukowe doświadczenie, żeby zbadać moje moce.Następnie zejdę do świata mamików na naradę z Loilanun.Ona na pewno dużo wie o tym, o czym ja nie wiem nic.W ten sposób dowiem się też, czy nie powinnam na dobre opuścić Oldorando.- Och, proszę nas nie opuszczać.Czy pani jest pewna, że tak należy postąpić? Jeśli pani odejdzie, przysięgam, że odejdę z panią!- To się jeszcze okaże.A teraz zostaw mnie samą.Vry, przybita, wspięła się po drabinie do swej nędznej izby.Rzuciła się na posłanie.- Potrzebuję kochanka, oto czego mi trzeba.Kochanka.Życie jest takie puste.Ale po chwili podniosła się i wyjrzała przez okno na niebo, po którym szybowały obłoki i ptaki W każdym razie lepiej być tutaj niż w świecie dolnym, dokąd wybiera się Shay Tal.Wspomniała piosenkę Laintala Aya.Pisząca te strofy kobieta - jeśli to była kobieta - wiedziała, że śniegi kiedyś znikną i że pojawią się kwiaty i zwierzęta.Może to nastąpi.Z jej własnych nocnych obserwacji wynikało, że na niebie zachodzą zmiany.Gwiazdy to nie mamuny, lecz ognie, ognie płonące nie w skale tylko w powietrzu.Wyobraźmy sobie wielki ogień płonący w ciemnościach na dworze.Gdyby się przybliżył, odczulibyśmy jego ciepło.Może dwoje strażników przybliży się i ogrzeje świat.Wówczas mumiki ożyją, zmienią się w mustangi cwałujące wysokim krokiem, tak jak w pieśni.Postanowiła poświęcić się astronomii.Gwiazdy wiedziały więcej niż mamiki, obojętne, co na ten temat mówiła Shay Tal, aczkolwiek wstrząsnęło nią odkrycie, że nie zgadza się z tak ważną osobą.Wcisnąwszy mumika w ciepły kąt przy swym posłaniu otuliła wzruszające maleństwo w futro, tak że wystawał mu tylko pyszczek.Dzień w dzień modliła się, żeby ożył.Szeptała mu i dodawała odwagi.Pragnęła zobaczyć, jak rośnie i bryka po izbie.Lecz po paru dniach światełka w oczach mumika zmętniały i zgasły; zwierzątko wyzionęło ducha nawet nie mrugnąwszy okiem.Zrozpaczona Vry wniosła je na rozwalony szczyt wieży i cisnęła jak najdalej.Cisnęła je otulone w futro, jak gdyby o było martwe niemowlę.Shay Tal trawił gorączkowy niepokój.Coraz częściej jej słowa przypominały egzorcyzmy.Mimo że kobiety znosiły jej jedzenie, wolała głodować, sposobiąc się do zapadnięcia w głęboki pauk, żeby odbyć naradę z przesławną zmarłą.Jeśli tam nie znajdzie mądrości, poszuka dalej w świecie, poza tym podwórkiem.Najpierw postanowiła wypróbować swoje czarodziejskie moce.O parę mil na wschód leżało Rybie Jezioro miejsce jej cudu.Podczas gdy ona sama zadręczała się wątpliwościami co do prawdziwej natury tego wydarzenia, mieszkańcy Oldorando nie żywili żadnych.Przez całą tę zimną wiosnę pielgrzymowali do lodowego dziwa, by pogapić się na nie z bojaźnią, ale i nie bez dumy.Spotykali tu licznych pielgrzymów z Borlien, również spragnionych widoku osobliwości.Na przeciwległym brzegu wypatrzono kiedyś dwa fagory, które stały w osłupieniu, pożerając swoich szklistych zmarłych oczyma; na ramionach fagorów siedziały równie nieruchome kraki ze złożonymi skrzydłami.Z ponownym nadejściem ocieplenia żywy obraz zaczął się rozłazić i przemieniać w martwą naturę.Groza przechodziła w groteskę.Pewnego ranka lód zniknął, a po rzeźbach została kupa gnijącego ścierwa.Pielgrzymi nie znajdowali już nic ciekawszego nad żeglujące po wodzie oko bądź kępę sierści.Samo Rybie Jezioro wyschło i zniknęło niemal tak nagle jak powstało.Jedynym śladem po cudzie był stos kości i zakrzywione kaidawie rogi.Pozostał jednak w pamięci, wyolbrzymiany we wspomnieniach.I pozostały wątpliwości Shay Tal [ Pobierz całość w formacie PDF ]