[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mówi też, że Boojie jest za młody, żeby umrzeć, ale z pewnością tak się stanie, jeżeli ta rana nie zostanie zaszyta.— Jak on się mógł tak rozpłatać? — Persellan usiłował się kłócić nawet wtedy, kiedy T’lion wpychał go do wody, gdzie na płyciźnie czekało kłębowisko delfinów.— Ja nawet nie wiem, czy zszycie tej rany stanowi właściwą terapię.— Zszyj Boojiego — poprosiła Tana, a następnie, odważając się wpłynąć na płytką wodę, zaczęła nosem popychać uzdrowiciela w stronę rannego delfina, którego podtrzymywali towarzysze ze stada.— No, śmiało, Persellanie — zawołał T’lion, stojąc po szyję w wodzie.— Jak ja mógłbym… Nie, to zupełny nonsens! — zaklinał się uzdrowiciel, ale twardy nos tkwiący między jego nogami popychał go do przodu.— Dość już tego! — krzyknął, i wolną ręką zaczął tłuc w nachalną głowę Tany.— Po prostu nie wiem, jak mam się do tego zabrać… Szok wywołany takim urazem, nie mówiąc już o szyciu… Chciałem powiedzieć, że jeszcze nigdy w życiu nie robiłem czegoś takiego…— A czy nie zapewniali cię, że życie w Strażnicy nie będzie nudne? — powiedział T’lion, szczęśliwy widząc uzdrowiciela biorącego się do roboty.Persellan niemal zupełnie oniemiał po zbadaniu głębokości rany.Chwilowe mdłości mu przeszły, bo zafascynowało go, w jaki sposób tak ciężko ranne stworzenie zdołało przeżyć holowanie go do tego miejsca.Boojie ledwie oddychał i był zbyt wyczerpany, żeby wydać najlżejszy jęk.Tylko błysk oka świadczył, że kołaczą się w nim resztki życia.T’lion położył mu dłoń w pobliżu płuc, dostatecznie daleko od potwornej rany, by nie powodować dodatkowego bólu, i stwierdził, że organizm delfina broni się już ostatkiem sił.— Jeżeli zamierzasz coś tu zrobić, to powinieneś zacząć natychmiast, Persellanie — mruknął T’lion.— Boojie naprawdę ledwo dyszy.— W jaki sposób będę mógł zaszyć tę ranę w oceanie?T’lion zrozumiał, na czym polega problem — delfiny musiały podtrzymywać pacjenta i utrudniały Persellanowi dostęp do niego.Chłopiec wezwał na pomoc Gadaretha.— Skorzystamy ze szponów smoka — wyjaśnił uzdrowicielowi.— Gaddie przednimi łapami utrzyma Boojiego w wodzie na odpowiedniej wysokości, a zraniony bok skieruje w twoją stronę.Powstało okropne zamieszanie, kiedy spiżowy smok po telepatycznym odebraniu życzenia jeźdźca wszedł do wody i zbliżył się do grupy.— Gaddie pomaga, Tana.Powiedz wszystkim, żeby pozwolili mu podtrzymywać Boojiego.Nie zrobi mu krzywdy.Wiesz przecież, że żaden smok nie skrzywdziłby delfina.Tana cmoknęła, zapiszczała i gwałtownie chlapnęła wodą.Manewr przekazania Boojiego został szybko wykonany, chociaż właściwe ułożenie go do zabiegu zajęło trochę czasu.— Popatrz, co tu jest pod pierwszą warstwą skóry! — wykrzyknął Persellan i wskazał na gruby pokład tłuszczu pod twardą, przypominającą gumę zewnętrzną powłokę delfina.— Przypuszczam, że to normalne.Czasami bardzo grube gazele też mają podobną warstwę tłuszczu.Załóżmy, że wszystko jest w porządku.Żeby mnie tylko nie ugryzł.— Persellan nie przerywał swojego monologu, a T’lion wykazał dostatecznie dużo rozsądku, żeby nie odpowiadać na zadawane ciągle pytania.Uzdrawiacz, mrucząc ponuro o dziwacznym zabiegu, zabrał się do nacierania brzegów rany oszałamiającym zielem.— Nie jestem pewien, czy to wniknie dostatecznie głęboko, by wywołać pożądany skutek, ale Mistrz Hodowli Rolnej zawsze korzysta z tego ziela opatrując ranne zwierzęta.Nie widzę powodu, dla którego ja nie miałbym zastosować go przy leczeniu tego morskiego stworzenia.— Początkowo jego manipulacje były bardzo ostrożne, lecz wkrótce ruchy zaczęły wskazywać, że nabiera pewności siebie, gdyż pacjent nie poruszył się ani nawet nie mrugnął w trakcie zabiegu.T’lion, zorientowawszy się, jak może pomóc, zaczął swymi drobnymi palcami wcierać pastę w skórę wzdłuż brzegów rany.— Jeszcze nigdy w życiu nie robiłem czegoś tak niesamowitego — krzyknął Persellan, przygotowując długą cienką igłę, używaną do zabiegów na smokach.Przed założeniem pierwszego szwu na chwilę zastygł w bezruchu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl