[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmarszczyła brwi.Jej ręce przebiegł lekki, niezwykły dreszcz.– Nic podobnego do tych poprzednich – oznajmiła zdumiona.Enthor uniósł brwi i Killashandra wyobraziła sobie, że w jego oczach, pokrytych ochronnymi soczewkami, błyskają wesołe iskierki.Otworzył pierwsze z brzegu pudło i ostrożnie wydobył z niego garść przydymionych odłamków, demonstrując je Lanzeckiemu i dziewczynie.Pozostałe pojemniki zawierały podobne kryształowe drzazgi.– Czy wyciął tę triadę pierwszą, czy ostatnią? – spytał cicho Lanzecki, unosząc odłamek długości palca i oglądając nieregularności powierzchni kryształu.– Nie powiedział? – wtrącił cicho Enthor.Lanzecki odpowiedział jedynie westchnieniem i lekkim ruchem głowy.– Myślałam, że wasz bezcenny symbiont leczy.– wypaliła Killashandra, zanim nawet zdążyła się zorientować, że w ogóle mówi.Spojrzenie Lanzeckiego powstrzymało jej wybuch.– Istnieje kilka ograniczeń.Jednym z nich jest świadome, stałe nadużywanie jego możliwości.Inne to wiek nosiciela.Dodaj do tego trzeci czynnik: Keborgen zbyt długo zwlekał z powrotem mimo ostrzeżeń przed burzą – ponownie skupił wzrok na trzech kryształach, spoczywających na płytce wagowej i ich mrugającej jaskrawo wycenie.Skoro Keborgen nie żył, to kto dziedziczył jego kredyt? Niemal podskoczyła, gdy Lanzecki przemówił nagle:– A zatem, Killashandro Ree, jesteś wrażliwa na czarny kryształ j odbyłaś Przeskok Mikeleya.Killashandra nie potrafiła umknąć jego badawczemu spojrzeniu.Nie był już tak odległy i obojętny jak tego dnia, gdy wraz z Carrikiem przybyła na Shankill.Szczególnie jego oczy, pełne energii i siły, nakazywały szacunek.Leciutki ruch warg sprawił, iż uwaga dziewczyny skupiła się na ustach Cechmistrza.Szerokie, kształtne, z pewnością lepiej odzwierciedlały jego myśli niż oczy, twarz czy nawet całe ciało.Czyżby go bawiła? Nie, chyba nie.Lanzecki nie słynął z poczucia humoru, budził natomiast ogromny respekt, a nawet lęk u ludzi, którzy nie bali się prawie niczego, a poważali jedynie kredyty.Poczuła, jak jej kark i ramiona odruchowo sztywnieją.– Dziękuję, Killashandro Ree, za szybkie znalezienie tej triady – skinieniem głowy Lanzecki podkreślił, jak bardzo jest wdzięczny.Następnie odwrócił się i zniknął równie nagle, jak się pojawił.Uwolniona od podtrzymującego ją napięcia, Killashandra wsparła się o stół Enthora.– Zawsze dobrze wiedzieć, że w pobliżu jest czarny kryształ – rzucił Enthor, ostrożnie wypakowując kolejne odłamki.Mrugnięciem ustawił soczewki i spojrzał na wyświetlacz ceny.– Kłopot w tym, że najpierw trzeba go znaleźć, to po pierwsze.– A po drugie? – spytała niecierpliwie.Soczewki wróciły na miejsce, a ich właściciel obdarzył Killashandrę przebiegłym spojrzeniem.– Trzeba zapamiętać, gdzie było to pierwsze.Zostawiła go tak i ruszyła przez sortownię i magazyny do hangaru, skąd prowadziła najkrótsza droga do jej kwatery.Grupka pracowników krzątała się przy saniach Keborgena, pośpiesznie je rozbierając.Killashandra skrzywiła się.A zatem uszkodzony statek reperowano tak często i dokładnie, jak to było konieczne – za życia właściciela.a potem rozkręcano na części.Czy sanie Carrika również zostały rozebrane?Nagle zatrzymał ją pewien pomysł.Obróciła się gwałtownie i spojrzała ku wzgórzom, w kierunku skąd przyleciał Keborgen.Niemal pobiegła do salki informacyjnej, aby rzucić okiem na wydruki meteo, zawsze gotowe i nieustannie aktualizowane.– Wichura na południowym wschodzie.Czy już się uspokaja?Pracownik służby pogodowej uniósł wzrok i zmarszczył brwi.Killashandra ubiegła jego odmowę, demonstrując swą bransoletę.Na widok tej śpiewaczej odznaki natychmiast włączył nagranie satelitarne, ukazujące formację burzową i jej drogę wzdłuż głównego kontynentu i Pasm Mikeleya.Huragan zerwał się równie szybko i niespodziewanie co inne ballybrańskie wiatry, musnął spory sektor Pasma i runął w kierunku morza, poza krawędź Długiej Równiny, gdzie ciepłe powietrze napotkało zwarte masy zimnego.– Byłam na holowniku, który przywiózł Keborgena, i musiałam tam zgubić swój sygnalizator.Czy mogę wziąć ślizgacz?Mężczyzna wzruszył ramionami.– Jeśli o mnie chodzi, proszę bardzo.W naszej strefie nic ciekawego się nie dzieje.Zamelduj się w lotach.Loty uznały, że utrata sprzętu świadczy o jej niedbalstwie i przydzieliły jej bardzo wysłużony pojazd.Przystanęła na moment, by sprawdzić, czy na ekranie alarmowym nadal widać trasę lotu holownika.Gdy tylko wydostała się z biur, dokonała kilku szybkich obliczeń.Wsiadła do ślizgacza i opuściła hangar w umiarkowanym tempie, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń.Podczas lotu na miejsce wypadku zatopiła się w myślach.Była coraz bardziej przeświadczona, iż Keborgen w swym wyścigu na śmierć i życie z pewnością musiał wrócić do kompleksu najkrótszą możliwą drogą.Choć Concera bez przerwy ględziła, jak bardzo ostrożni byli śpiewacy i jak chronili swe działki, używając szalenie skomplikowanych tras lotu, Keborgen równie dobrze mógł wybrać prostą drogę, zdążając ku bezpieczeństwu.Jego sanie i tak wyleciały dużo później niż inne z tego samego rejonu.Biorąc pod uwagę tę możliwość, mogła dowiedzieć się z banku danych z dokładnością do jednej sekundy godziny, o której nadano ostrzeżenie przed wichurą.Znając dokładny czas, maksymalną prędkość sań i kąt, pod jakim leciały w momencie katastrofy, mogła wyliczyć, gdzie mniej więcej wydobywał czarny kryształ.Być może z czasu powrotu pozostałych trzydziestu dziewięciu śpiewaków dałoby się nawet wywnioskować, jak długo zamarudził na swej działce.Zatrzymała ślizgacz i zawisła nad miejscem wypadku.Ostre wgłębienia i wyrwy zaczynały już ginąć pod nanoszoną wiatrem ziemią.Udało jej się odnaleźć kolejne dwa ślady, gdy nagle natknęła się na głęboką rysę na gołej skale wyższego zbocza.Wylądowała i dokładnie obejrzała to miejsce.Szrama była głębsza po stronie północnej, jakby sanie odbiły się od kamienia.Stanęła nad wgłębieniem i dokładnie zapisała je na bransolecie, po czym wsiadła do ślizgacza i zaczęła badać sektor, poszukując dalszych śladów ostatniego lotu Keborgena.Wydłużające się cienie i bliski zachód słońca przerwały wreszcie jej poszukiwania.Sprawdziła swe położenie, po czym wróciła do kompleksu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Zmarszczyła brwi.Jej ręce przebiegł lekki, niezwykły dreszcz.– Nic podobnego do tych poprzednich – oznajmiła zdumiona.Enthor uniósł brwi i Killashandra wyobraziła sobie, że w jego oczach, pokrytych ochronnymi soczewkami, błyskają wesołe iskierki.Otworzył pierwsze z brzegu pudło i ostrożnie wydobył z niego garść przydymionych odłamków, demonstrując je Lanzeckiemu i dziewczynie.Pozostałe pojemniki zawierały podobne kryształowe drzazgi.– Czy wyciął tę triadę pierwszą, czy ostatnią? – spytał cicho Lanzecki, unosząc odłamek długości palca i oglądając nieregularności powierzchni kryształu.– Nie powiedział? – wtrącił cicho Enthor.Lanzecki odpowiedział jedynie westchnieniem i lekkim ruchem głowy.– Myślałam, że wasz bezcenny symbiont leczy.– wypaliła Killashandra, zanim nawet zdążyła się zorientować, że w ogóle mówi.Spojrzenie Lanzeckiego powstrzymało jej wybuch.– Istnieje kilka ograniczeń.Jednym z nich jest świadome, stałe nadużywanie jego możliwości.Inne to wiek nosiciela.Dodaj do tego trzeci czynnik: Keborgen zbyt długo zwlekał z powrotem mimo ostrzeżeń przed burzą – ponownie skupił wzrok na trzech kryształach, spoczywających na płytce wagowej i ich mrugającej jaskrawo wycenie.Skoro Keborgen nie żył, to kto dziedziczył jego kredyt? Niemal podskoczyła, gdy Lanzecki przemówił nagle:– A zatem, Killashandro Ree, jesteś wrażliwa na czarny kryształ j odbyłaś Przeskok Mikeleya.Killashandra nie potrafiła umknąć jego badawczemu spojrzeniu.Nie był już tak odległy i obojętny jak tego dnia, gdy wraz z Carrikiem przybyła na Shankill.Szczególnie jego oczy, pełne energii i siły, nakazywały szacunek.Leciutki ruch warg sprawił, iż uwaga dziewczyny skupiła się na ustach Cechmistrza.Szerokie, kształtne, z pewnością lepiej odzwierciedlały jego myśli niż oczy, twarz czy nawet całe ciało.Czyżby go bawiła? Nie, chyba nie.Lanzecki nie słynął z poczucia humoru, budził natomiast ogromny respekt, a nawet lęk u ludzi, którzy nie bali się prawie niczego, a poważali jedynie kredyty.Poczuła, jak jej kark i ramiona odruchowo sztywnieją.– Dziękuję, Killashandro Ree, za szybkie znalezienie tej triady – skinieniem głowy Lanzecki podkreślił, jak bardzo jest wdzięczny.Następnie odwrócił się i zniknął równie nagle, jak się pojawił.Uwolniona od podtrzymującego ją napięcia, Killashandra wsparła się o stół Enthora.– Zawsze dobrze wiedzieć, że w pobliżu jest czarny kryształ – rzucił Enthor, ostrożnie wypakowując kolejne odłamki.Mrugnięciem ustawił soczewki i spojrzał na wyświetlacz ceny.– Kłopot w tym, że najpierw trzeba go znaleźć, to po pierwsze.– A po drugie? – spytała niecierpliwie.Soczewki wróciły na miejsce, a ich właściciel obdarzył Killashandrę przebiegłym spojrzeniem.– Trzeba zapamiętać, gdzie było to pierwsze.Zostawiła go tak i ruszyła przez sortownię i magazyny do hangaru, skąd prowadziła najkrótsza droga do jej kwatery.Grupka pracowników krzątała się przy saniach Keborgena, pośpiesznie je rozbierając.Killashandra skrzywiła się.A zatem uszkodzony statek reperowano tak często i dokładnie, jak to było konieczne – za życia właściciela.a potem rozkręcano na części.Czy sanie Carrika również zostały rozebrane?Nagle zatrzymał ją pewien pomysł.Obróciła się gwałtownie i spojrzała ku wzgórzom, w kierunku skąd przyleciał Keborgen.Niemal pobiegła do salki informacyjnej, aby rzucić okiem na wydruki meteo, zawsze gotowe i nieustannie aktualizowane.– Wichura na południowym wschodzie.Czy już się uspokaja?Pracownik służby pogodowej uniósł wzrok i zmarszczył brwi.Killashandra ubiegła jego odmowę, demonstrując swą bransoletę.Na widok tej śpiewaczej odznaki natychmiast włączył nagranie satelitarne, ukazujące formację burzową i jej drogę wzdłuż głównego kontynentu i Pasm Mikeleya.Huragan zerwał się równie szybko i niespodziewanie co inne ballybrańskie wiatry, musnął spory sektor Pasma i runął w kierunku morza, poza krawędź Długiej Równiny, gdzie ciepłe powietrze napotkało zwarte masy zimnego.– Byłam na holowniku, który przywiózł Keborgena, i musiałam tam zgubić swój sygnalizator.Czy mogę wziąć ślizgacz?Mężczyzna wzruszył ramionami.– Jeśli o mnie chodzi, proszę bardzo.W naszej strefie nic ciekawego się nie dzieje.Zamelduj się w lotach.Loty uznały, że utrata sprzętu świadczy o jej niedbalstwie i przydzieliły jej bardzo wysłużony pojazd.Przystanęła na moment, by sprawdzić, czy na ekranie alarmowym nadal widać trasę lotu holownika.Gdy tylko wydostała się z biur, dokonała kilku szybkich obliczeń.Wsiadła do ślizgacza i opuściła hangar w umiarkowanym tempie, by nie wzbudzić żadnych podejrzeń.Podczas lotu na miejsce wypadku zatopiła się w myślach.Była coraz bardziej przeświadczona, iż Keborgen w swym wyścigu na śmierć i życie z pewnością musiał wrócić do kompleksu najkrótszą możliwą drogą.Choć Concera bez przerwy ględziła, jak bardzo ostrożni byli śpiewacy i jak chronili swe działki, używając szalenie skomplikowanych tras lotu, Keborgen równie dobrze mógł wybrać prostą drogę, zdążając ku bezpieczeństwu.Jego sanie i tak wyleciały dużo później niż inne z tego samego rejonu.Biorąc pod uwagę tę możliwość, mogła dowiedzieć się z banku danych z dokładnością do jednej sekundy godziny, o której nadano ostrzeżenie przed wichurą.Znając dokładny czas, maksymalną prędkość sań i kąt, pod jakim leciały w momencie katastrofy, mogła wyliczyć, gdzie mniej więcej wydobywał czarny kryształ.Być może z czasu powrotu pozostałych trzydziestu dziewięciu śpiewaków dałoby się nawet wywnioskować, jak długo zamarudził na swej działce.Zatrzymała ślizgacz i zawisła nad miejscem wypadku.Ostre wgłębienia i wyrwy zaczynały już ginąć pod nanoszoną wiatrem ziemią.Udało jej się odnaleźć kolejne dwa ślady, gdy nagle natknęła się na głęboką rysę na gołej skale wyższego zbocza.Wylądowała i dokładnie obejrzała to miejsce.Szrama była głębsza po stronie północnej, jakby sanie odbiły się od kamienia.Stanęła nad wgłębieniem i dokładnie zapisała je na bransolecie, po czym wsiadła do ślizgacza i zaczęła badać sektor, poszukując dalszych śladów ostatniego lotu Keborgena.Wydłużające się cienie i bliski zachód słońca przerwały wreszcie jej poszukiwania.Sprawdziła swe położenie, po czym wróciła do kompleksu [ Pobierz całość w formacie PDF ]