[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To jasne nawet dla mnie, zwykłego chłopa.Nie lubi mnie, bo.Cóż, czy darzy sympatią któregokolwiek z mężczyzn pracujących dla ciebie?- Po prawdzie, nie.- Ciotka zamyśliła się.- Ona mówi.że starej kobiecie nie przystoi podróżować z męską załogą i tylko jedną pokojówką.Kiedyś miałam pokojowego, który zwolnił się ze służby u mego byłego męża po naszej separacji.Madame Flaubert tak krzywo na niego patrzyła, że po prostu musiałam go odprawić.- A potem znalazła ci pokojówkę, która okazała się złodziej­ką - dodał Ford.Odczekał chwilę, aż dotrze do niej sens tych słów.Gdy wreszcie jej stare oczy rozbłysły iskierkami zro­zumienia, uśmiechnął się do niej.- Co za.godna pogardy istota! - Rozzłoszczona ciotka Q miała w sobie tyle samo uroku, ile musiała mieć sześćdziesiąt lat temu.- Stara wiedźma.Żmiję sobie na piersi wyhodowa­łam! - To ostatnie sformułowanie miało z pewnością charakter wyłącznie metaforyczny.- Wprowadziłam ją w krąg swych przyjaciół, a ona tak mi odpłaca!Brzmiało to jak cytat z jakieś niedobrej powieści wiktoriań­skiej.Słowom brakowało szczerości.Ford przyglądał się twarzy ciotki, która to bladła, to oblewała się rumieńcem.- Ale wiesz.Ford, ona ma w sobie pewną moc.Mówiła mnie i innym niezwykłe rzeczy.Zdaje się znać wszystkie nasze sekrety.Muszę przyznać, że trochę się jej boję.- Chciała zaśmiać się z własnej głupoty, lecz głos uwiązł jej w gardle.- Rzeczywiście jesteś wystraszona - rzekł i wyciągnął do niej dłoń.Chwyciła ją.Ford poczuł, jak drżą jej ręce.- Tylko trochę! Jaka jestem niemądra! - Unikała jednak jego wzroku, rozglądając się jak przerażone zwierzę.- Ciociu Q, wybacz, że o to pytam, ale.czy twoi przyjaciele odwiedzają cię kiedy? Podróżują z tobą? Z tego, co mówił ojciec, wynikało, że zawsze przebywasz w wielkim towarzystwie, a twój jacht jest tak pełen ludzi, aż trzaska w szwach.- Tak było dawniej.Ale sam wiesz, jak to jest.Zresztą, może i nie.W marynarce nie wybiera się towarzyszy podróży.Niemniej było trochę kłótni, niesnasek, komuś nie podobało się to, komu innemu tamto.- A jeszcze innym nie podobała się madame Flaubert - dokończył cicho Ford.- Madame Flaubert zaś nie mogła znieść nikogo, kto pojawiał się między wami.Ciotka siedziała bez ruchu, trzymając go za rękę.Nadal rumieńce walczyły na jej twarzy z bladością.Wreszcie pochyliła się i wyszeptała ledwie słyszalnym szeptem:- To wszystko było po prostu straszne.Ta kobieta! Ale nic nie mogę zrobić.Sama nie wiem, dlaczego.Nie mogę.powie­dzieć nic.czego ona by nie chciała.- Z trudem oddychała, jej twarz oblała się szkarłatem.- Bo inaczej umrę! - Wypros­towała się i byłaby cofnęła dłonie, gdyby Ford nie trzymał ich w swym uścisku.- Przyślij, proszę.Sama, nich zaprowadzi mnie do ła­zienki - rzekł w końcu najbardziej neutralnym tonem, na jaki było go stać.Ciotka skinęła głową i wstała, nie patrząc na niego.Ford stwierdził, że wraz z falą gniewu i współczucia powróciły mu siły.Choć ciotka Ouesada była bogatą, głupiutką starszą panią, to nawet tak niemądre staruszki mają prawo otaczać się przyjació­łmi i oddawać się własnym drobnym szaleństwom, a nie maniom innych kobiet.W drzwiach pojawił się Sam i popatrzył na Forda z niejakim szacunkiem.- Będzie pan żył? Czy też napyta nam pan biedy i zejdzie w obcych krajach?- Zamierzam przeżyć jeszcze długie lata i oddać ducha daleko stąd - zapewnił go Ford.Z pomocą Sama wstał z łóżka i poczłapał do łazienki.Ujrzawszy w lustrze odbicie swej wynędzniałej twarzy, potrząsnął głową.- Cóż, od samego wyglądu nikt nie umarł - stwierdził.Sam pokiwał głową z aprobatą.- Widzę, że odzyskuje pan zdrowe zmysły.Czy wyznał pan ciotce prawdziwy powód swej wizyty?- Nie miałem okazji.- Rzucił Samowi wściekłe spojrzenie, lecz bez rezultatu.- Jak na ludzi, którzy nie mogą uwierzyć w moją niewinną ciekawość, sami jesteście dość wścibscy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl