[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Myślałam o swoim życiu.Mój najważniejszy cel, który sobie wyznaczyłam, gdy obudziłam się za pierwszym razem, znalezienie Fiony, został osiągnięty na długo przedtem, zanim wyruszyłam na Alfa Centauri.Jechałam tu, żeby ją znowu zobaczyć i prosić o przebaczenie.To było bardziej potrzebne mnie niż jej.Ona szła do przodu i urządziła sobie życie, w dodatku bardzo udane, beze mnie.Najwyższy czas, żebym przestała tak kurczowo trzymać się myśli o niej.Żyją już trzy następne pokolenia, a ich wychowanie było tak różne od mojego, że nie mamy ze sobą o czym rozmawiać.- Oni są płytcy.Zdarzyło ci się już spotkać bardziej interesujących ludzi z tego pokolenia - zauważył Tee.- Tak, ale to smutne, przeżyć rozczarowanie do własnych krewnych - powiedziała Lunzie w zadumie.- Nie mam pojęcia, co teraz robić.- Może wspólnie zastanowimy się nad tym podczas spaceru? - zaproponował Tee.- Zaczynam się dusić w tym samochodzie.Muzeum Historii Galaktycznej, proszę - rozkazał robotowi.- Przyjąłem - odpowiedział mechaniczny głos.- Wprowadzam.- Pojazd zwolnił i skręcił gwałtownie w prawo zjeżdżając z autostrady w boczną uliczkę.- Mogłabyś wstąpić do służby - podsunął jej Tee, gdy przechadzali się po chłodnej hali muzeum, mijając rzędy pleksiglasowych gablot.- Mnie tam dobrze.- Nie jestem pewna, czy chcę robić akurat to.Wprawdzie w mojej rodzinie jest długa tradycja służenia we Flocie, ale nie wiem, czy zniosłabym ciągłe rozkazy albo dłuższy pobyt w jednym miejscu, jestem zbyt niezależna.Tee wzruszył ramionami.- To twoje życie.- Jeżeli jest moje, to dlaczego nie mogę przeżyć nawet dwóch lat, żeby ktoś mnie nie zahibernował - westchnęła, odsuwając się pod ścianę, by przepuścić gromadę wrzeszczących dzieci, które przebiegły obok.- Tak bym chciała, żebyśmy znaleźli się z powrotem na Astris, Tee.Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.Twoje piękne mieszkanie i nasza kolekcja książek.Przychodziliśmy do domu i walczyliśmy, kto pierwszy dostanie się do kuchni.- Lunzie uśmiechnęła się do niego w rozmarzeniu.- Tuż przed moim wyjazdem mówiliśmy nawet o dzieciach.Tee patrzył gdzieś w bok, unikając jej wzroku.- To było bardzo dawno temu, Lunzie.Pozbyłem się tego mieszkania, gdy wyjeżdżałem z Astris.Już od sześciu lat jestem na Bon Sidhe.Ty pamiętasz wszystko bardzo dobrze, bo dla ciebie upłynęło zaledwie kilka miesięcy.Dla mnie to piękne wspomnienia.- Jego ton nie pozostawiał co do tego żadnych wątpliwości.Lunzie poczuła smutek.- Cieszysz się, że znowu jesteś w przestrzeni, prawda? Wyruszyłeś mnie na ratunek, ale teraz chodzi już o coś więcej.Nie mogłabym wymagać od ciebie rezygnacji z tego.- Tak, mam swoją pracę - powiedział łagodnie Tee.- Ale chodzi o coś jeszcze - urwał.- Poznałaś Naomi, prawda?- Prawda, poznałam Naomi.Traktuje mnie z wielkim szacunkiem, co powoli doprowadza mnie do szału, ale nie mogę jej tego wyperswadować - powiedziała Lunzie dotknięte - A dlaczego pytasz? - dodała, znając już odpowiedź.Tee zerknął na nią i zawstydzony wbił wzrok w podłogę.- To ja jestem odpowiedzialny za szacunek, który ci okazuje.W ciągu tych wszystkich lat na pokładzie wiele jej o tobie mówiłem, więc jak ma cię traktować? Odpowiada za telemetrię na Ban Sidhe.Dowódca statku pozwolił mi wziąć udział w wyprawie ratunkowej tylko pod warunkiem, że będę u niego pracował.Nie mógł mi pozwolić na bezczynność, bo nikt nie wiedział, jak długo potrwa, zanim odnajdziemy statek i tych, którzy na nim ocaleli.Naomi przyjęła mnie na swojego ucznia.Uczyłem się szybko, pracowałem ciężko i stałem się dobry w tym, co robię.A w końcu zdałem sobie sprawę, że mi na niej zależy.Kapitan Aelock zaproponował mi stały kontrakt, gdybym postanowił zostać.Więc zostanę.Za nic nie chciałbym znowu uwiązać się jakąś pracą na powierzchni.Naomi powiedziała mi, że jej też na mnie zależy, więc kocham ją z wzajemnością.Oboje mamy zamiar pracować w przestrzeni, jak długo się da.- Zamilkł i ujął obie dłonie Lunzie.- Lunzie, czuję się okropnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Myślałam o swoim życiu.Mój najważniejszy cel, który sobie wyznaczyłam, gdy obudziłam się za pierwszym razem, znalezienie Fiony, został osiągnięty na długo przedtem, zanim wyruszyłam na Alfa Centauri.Jechałam tu, żeby ją znowu zobaczyć i prosić o przebaczenie.To było bardziej potrzebne mnie niż jej.Ona szła do przodu i urządziła sobie życie, w dodatku bardzo udane, beze mnie.Najwyższy czas, żebym przestała tak kurczowo trzymać się myśli o niej.Żyją już trzy następne pokolenia, a ich wychowanie było tak różne od mojego, że nie mamy ze sobą o czym rozmawiać.- Oni są płytcy.Zdarzyło ci się już spotkać bardziej interesujących ludzi z tego pokolenia - zauważył Tee.- Tak, ale to smutne, przeżyć rozczarowanie do własnych krewnych - powiedziała Lunzie w zadumie.- Nie mam pojęcia, co teraz robić.- Może wspólnie zastanowimy się nad tym podczas spaceru? - zaproponował Tee.- Zaczynam się dusić w tym samochodzie.Muzeum Historii Galaktycznej, proszę - rozkazał robotowi.- Przyjąłem - odpowiedział mechaniczny głos.- Wprowadzam.- Pojazd zwolnił i skręcił gwałtownie w prawo zjeżdżając z autostrady w boczną uliczkę.- Mogłabyś wstąpić do służby - podsunął jej Tee, gdy przechadzali się po chłodnej hali muzeum, mijając rzędy pleksiglasowych gablot.- Mnie tam dobrze.- Nie jestem pewna, czy chcę robić akurat to.Wprawdzie w mojej rodzinie jest długa tradycja służenia we Flocie, ale nie wiem, czy zniosłabym ciągłe rozkazy albo dłuższy pobyt w jednym miejscu, jestem zbyt niezależna.Tee wzruszył ramionami.- To twoje życie.- Jeżeli jest moje, to dlaczego nie mogę przeżyć nawet dwóch lat, żeby ktoś mnie nie zahibernował - westchnęła, odsuwając się pod ścianę, by przepuścić gromadę wrzeszczących dzieci, które przebiegły obok.- Tak bym chciała, żebyśmy znaleźli się z powrotem na Astris, Tee.Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi.Twoje piękne mieszkanie i nasza kolekcja książek.Przychodziliśmy do domu i walczyliśmy, kto pierwszy dostanie się do kuchni.- Lunzie uśmiechnęła się do niego w rozmarzeniu.- Tuż przed moim wyjazdem mówiliśmy nawet o dzieciach.Tee patrzył gdzieś w bok, unikając jej wzroku.- To było bardzo dawno temu, Lunzie.Pozbyłem się tego mieszkania, gdy wyjeżdżałem z Astris.Już od sześciu lat jestem na Bon Sidhe.Ty pamiętasz wszystko bardzo dobrze, bo dla ciebie upłynęło zaledwie kilka miesięcy.Dla mnie to piękne wspomnienia.- Jego ton nie pozostawiał co do tego żadnych wątpliwości.Lunzie poczuła smutek.- Cieszysz się, że znowu jesteś w przestrzeni, prawda? Wyruszyłeś mnie na ratunek, ale teraz chodzi już o coś więcej.Nie mogłabym wymagać od ciebie rezygnacji z tego.- Tak, mam swoją pracę - powiedział łagodnie Tee.- Ale chodzi o coś jeszcze - urwał.- Poznałaś Naomi, prawda?- Prawda, poznałam Naomi.Traktuje mnie z wielkim szacunkiem, co powoli doprowadza mnie do szału, ale nie mogę jej tego wyperswadować - powiedziała Lunzie dotknięte - A dlaczego pytasz? - dodała, znając już odpowiedź.Tee zerknął na nią i zawstydzony wbił wzrok w podłogę.- To ja jestem odpowiedzialny za szacunek, który ci okazuje.W ciągu tych wszystkich lat na pokładzie wiele jej o tobie mówiłem, więc jak ma cię traktować? Odpowiada za telemetrię na Ban Sidhe.Dowódca statku pozwolił mi wziąć udział w wyprawie ratunkowej tylko pod warunkiem, że będę u niego pracował.Nie mógł mi pozwolić na bezczynność, bo nikt nie wiedział, jak długo potrwa, zanim odnajdziemy statek i tych, którzy na nim ocaleli.Naomi przyjęła mnie na swojego ucznia.Uczyłem się szybko, pracowałem ciężko i stałem się dobry w tym, co robię.A w końcu zdałem sobie sprawę, że mi na niej zależy.Kapitan Aelock zaproponował mi stały kontrakt, gdybym postanowił zostać.Więc zostanę.Za nic nie chciałbym znowu uwiązać się jakąś pracą na powierzchni.Naomi powiedziała mi, że jej też na mnie zależy, więc kocham ją z wzajemnością.Oboje mamy zamiar pracować w przestrzeni, jak długo się da.- Zamilkł i ujął obie dłonie Lunzie.- Lunzie, czuję się okropnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]