[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chocia¿ Prosiaczek, jak wiadomo, jest Bardzo Ma³ym Zwierz¹tkiem, i to bynajmniej nie Najodwa¿niejszym, to kiedy dom Sowy spad³, Prosiaczek odkry³ w sobie wiêcej odwagi, ni¿by sam siê spodziewa³.- Dzieñ dobry, Sowo! - rzek³ Puchatek.- Mam nadziejê, ¿eœmy siê nie spóŸnili na.a raczej, chcia³em powiedzieæ, jak siê masz, Sowo!.W³aœnie przychodzimy z Prosiaczkiem zobaczyæ, jak siê miewasz, bo to dziœ Czwartek.- Siadaj, Puchatku, siadaj, Prosiaczku - rzek³a Sowa uprzejmie.- Rozgoœæcie siê.Podziêkowali jej i rozgoœcili siê, jak tylko mogli.- Bo widzisz, Sowo - rzek³ Puchatek - przybiegliœmy tutaj w te pêdy, ¿eby zd¹¿yæ na.to jest, ¿eby siê z tob¹ zobaczyæ, zanim sobie pójdziemy.Sowa uroczyœcie kiwnê³a g³ow¹.- Nie jest wykluczone, ¿e siê mylê – powiedzia³a -ale czy mam racjê, s¹dz¹c, ¿e mamy dziœ wyj¹tkowo burzliwy dzieñ?- Bardzo-powiedzia³ Prosiaczek, któremu powoli taja³y uszki i który pragn¹³ ju¿ z ca³ego serca siedzieæ bezpiecznie u siebie w domu.- Tak mi siê w³aœnie zdawa³o - rzek³a Sowa.- Otó¿ kiedyœ, dawno temu, by³ w³aœnie taki burzliwy dzieñ jak dziœ, gdy mój Wuj Robert, którego portret widzisz na œcianie po swojej prawej stronie, Prosiaczku, wraca³ pewnego przedpo³udnia z.Co siê sta³o?Nagle rozleg³ siê okropny trzask.- Uwaga! - zawo³a³ Puchatek.-- Ostro¿nie, zegar! Z drogi, Prosiaczku! Prosiaczku, lecê na ciebie! - Pomocy! - zawo³a³ Prosiaczek.- Puchatku -- rzek³ Prosiaczek przera¿ony.- Co? - spyta³ jeden z Foteli.- Gdzie my jesteœmy?- Nie jestem zupe³nie pewien - odpar³ Fotel.- Czy jesteœmy.czy jesteœmy u Sowy?- Myœlê, ¿e tak, bo mieliœmy w³aœnie dostaæ podwieczorek, a nie dostaliœmy go.-- Tak? - rzek³ Prosiaczek.- A czy skrzynka do listów Sowy zawsze wisia³a na suficie?Ale kiedy Fotel zosta³ zdjêty z Puchatka i ten siê rozejtrza³, zaraz mia³ swój Plan.Sowa mia³a podfrun¹æ do skrzynki na listy z kawa³kiem sznurka, przewlec sznurek przez druty i sfrun¹æ na dó³.Wówczas Prosiaczek chwyci³by siê jednego koñca sznurka, a Puchatek i Sowa ci¹gnêliby za drugi.- I oto Prosiaczek ju¿ jest po tamtej strome - rzek³a Sowa - jeœli sznurek nie pêknie.- A jeœli pêknie? - spyta³ Prosiaczek, chc¹c poznaæ ca³¹ prawdê.- Wtedy weŸmiemy inny sznurek.Nie by³o to bardzo pocieszaj¹ce dla Prosiaczka.Bo chocia¿ mo¿na by³o w tym celu zu¿yæ wiele kawa³ków sznurka, to zawsze tylko on, Prosiaczek, bêdzie tym, który spadnie.Lecz mimo to zdawa³o siê, ¿e jest to jedyne wyjœcie z sytuacji.Wiêc jeszcze jednym, ostatnim rzutem oka wstecz, dokonanym w duchu na wszystkie szczêœliwe godziny, jakie spêdzi³ w Lesie, nie bêd¹c ci¹gnionym do sufitu na kawa³ku sznurka, skin¹³ ³ebkiem Puchatkowi i powiedzia³, ¿e jest to Bardzo M¹dry Po-po-pomys³.I w koñcu.Prosiaczek wciska³ siê i przeciska³ z ca³ych si³, a¿ przedosta³ siê na drug¹ stronê.Uszczêœliwiony i przejêty, odwróci³ siê, by wykwiczeæ uwiêzionym ostatni¹ wieœæ ze œwiata.- Wszystko w porz¹dku! - zawo³a³ poprzez skrzynkê do listów.- Twój kasztan, Sowo, jest zupe³nie zwalony.Pod samymi drzwiami le¿y wielka ga³¹Ÿ, ale mo¿emy j¹ podnieœæ z Krzysiem.Zaraz pójdê i powiem mu, co siê sta³o.A zejœæ na dó³ mogê z ³atwoœci¹! To znaczy, ¿e to jest niebezpieczne, ale mogê to zrobiæ swobodnie.Wiêc bêdziemy tu z Krzysiem za jakieœ pó³ godziny.Do widzenia, Puchatku! - I nie czekaj¹c na to, by us³yszeæ odpowiedŸ Puchatka: „Do widzenia, dziêkujê ci, Prosiaczku!" - popêdzi³ co tchu.- Pó³ godziny.- poWiedzia³a Sowa sadowi¹c siê wygodnie w fotelu.- To mi wystarczy, by skoñczyæ historiê, któr¹ zaczê³am ci opowiadaæ o moim Wuju Robercie, którego portret widzisz nad sob¹.A teraz pozwól mi uprzytomniæ sobie, na czym to ja stanê³am.Aha, tak.Otó¿ by³ taki burzliwy dzieñ jak dziœ, gdy mój Wuj Robert.- Sowa powiedzia³a, ¿e chcesz mnie widzieæ odezwa³ siê Puchatek.- Tak, Puchatku.Co w szafie robi¹ te pude³ka z butami?- Nie mog³em siê powstrzymaæ - rzek³ Puchatek.- Co to znaczy?- No, najpierw ten list dla Pana Kubusia Puchatka.A potem, kiedy wszed³em do sklepu, tylko tak, ¿eby popatrzeæ.- Tak?- Sprzedawca by³ dla mnie taki mi³y.Powiedzia³: „Czym mogê Panu s³u¿yæ?" Sprawi³, ¿e poczu³em siê Wa¿ny.- Puchatku, ty wcale nie potrzebujesz tych butóW - powiedzia³em.- Odniosê je z powrotem - odpar³ Puchatek.- To ju¿ lepiej.- Wydaje mi siê, ¿e wielu innych ludzi te¿ bêdzie odnosi³o ró¿ne rzeczy.- Co takiego?- Widzia³em, jak ludzie kupowali rzeczy, których nie potrzebuj¹.We wszystkich dzia³ach.- Bardzo mo¿liwe - zauwa¿y³em.- Ja nie by³em wyj¹tkiem.- Oczywiœcie, ¿e nie, Puchatku.Wielu ludzi usi³uje kupiæ Szczêœcie i Wa¿noœæ w taki sam sposób.Ale ty mo¿esz byæ szczêœliwy i wa¿ny bez tego.- Oni te¿ - doda³ Puchatek.Tak, to prawda.Ka¿dy mo¿e.I wbrew temu, co powiedzia³ kiedyœ K³apouchy, jeœli chodzi o radowanie siê ¿yciem i korzystanie z tego, czym jesteœmy, wszyscy z nas to mog¹.Szkopu³ jedynie w tym, ¿e niektórzy tego nie robi¹.Siedz¹c zadowolony nad brzegiem Walden Pond kilka lat temu, pewien M¹dry Obserwator napisa³: „Ludzie w swej masie prowadz¹ ¿ycie spokojnej desperacji".Owa desperacja mog³a byæ spokojna w tamtych czasach, jak siê wydaje.Teraz jest og³uszaj¹ca.Ale nie musimy byæ jej czêœci¹.Mo¿emy zaprzestaæ desperackiego trzymania siê pustych namiastek ¿ycia i staæ siê wolnymi.Kiedy wykonamy pierwszy ruch, ten proces siê rozpocznie.To prowadzi nas do Zasady Bim-Bom, która pochodzi z mruczanki Puchatka:Im bardziej pada œnieg (Bim-Bom)Im bardziej prószy œnieg (Bim-Bom)Tym bardziej sypie œnieg, (Bib-Bom)Jak bialy puch z poduszki [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Chocia¿ Prosiaczek, jak wiadomo, jest Bardzo Ma³ym Zwierz¹tkiem, i to bynajmniej nie Najodwa¿niejszym, to kiedy dom Sowy spad³, Prosiaczek odkry³ w sobie wiêcej odwagi, ni¿by sam siê spodziewa³.- Dzieñ dobry, Sowo! - rzek³ Puchatek.- Mam nadziejê, ¿eœmy siê nie spóŸnili na.a raczej, chcia³em powiedzieæ, jak siê masz, Sowo!.W³aœnie przychodzimy z Prosiaczkiem zobaczyæ, jak siê miewasz, bo to dziœ Czwartek.- Siadaj, Puchatku, siadaj, Prosiaczku - rzek³a Sowa uprzejmie.- Rozgoœæcie siê.Podziêkowali jej i rozgoœcili siê, jak tylko mogli.- Bo widzisz, Sowo - rzek³ Puchatek - przybiegliœmy tutaj w te pêdy, ¿eby zd¹¿yæ na.to jest, ¿eby siê z tob¹ zobaczyæ, zanim sobie pójdziemy.Sowa uroczyœcie kiwnê³a g³ow¹.- Nie jest wykluczone, ¿e siê mylê – powiedzia³a -ale czy mam racjê, s¹dz¹c, ¿e mamy dziœ wyj¹tkowo burzliwy dzieñ?- Bardzo-powiedzia³ Prosiaczek, któremu powoli taja³y uszki i który pragn¹³ ju¿ z ca³ego serca siedzieæ bezpiecznie u siebie w domu.- Tak mi siê w³aœnie zdawa³o - rzek³a Sowa.- Otó¿ kiedyœ, dawno temu, by³ w³aœnie taki burzliwy dzieñ jak dziœ, gdy mój Wuj Robert, którego portret widzisz na œcianie po swojej prawej stronie, Prosiaczku, wraca³ pewnego przedpo³udnia z.Co siê sta³o?Nagle rozleg³ siê okropny trzask.- Uwaga! - zawo³a³ Puchatek.-- Ostro¿nie, zegar! Z drogi, Prosiaczku! Prosiaczku, lecê na ciebie! - Pomocy! - zawo³a³ Prosiaczek.- Puchatku -- rzek³ Prosiaczek przera¿ony.- Co? - spyta³ jeden z Foteli.- Gdzie my jesteœmy?- Nie jestem zupe³nie pewien - odpar³ Fotel.- Czy jesteœmy.czy jesteœmy u Sowy?- Myœlê, ¿e tak, bo mieliœmy w³aœnie dostaæ podwieczorek, a nie dostaliœmy go.-- Tak? - rzek³ Prosiaczek.- A czy skrzynka do listów Sowy zawsze wisia³a na suficie?Ale kiedy Fotel zosta³ zdjêty z Puchatka i ten siê rozejtrza³, zaraz mia³ swój Plan.Sowa mia³a podfrun¹æ do skrzynki na listy z kawa³kiem sznurka, przewlec sznurek przez druty i sfrun¹æ na dó³.Wówczas Prosiaczek chwyci³by siê jednego koñca sznurka, a Puchatek i Sowa ci¹gnêliby za drugi.- I oto Prosiaczek ju¿ jest po tamtej strome - rzek³a Sowa - jeœli sznurek nie pêknie.- A jeœli pêknie? - spyta³ Prosiaczek, chc¹c poznaæ ca³¹ prawdê.- Wtedy weŸmiemy inny sznurek.Nie by³o to bardzo pocieszaj¹ce dla Prosiaczka.Bo chocia¿ mo¿na by³o w tym celu zu¿yæ wiele kawa³ków sznurka, to zawsze tylko on, Prosiaczek, bêdzie tym, który spadnie.Lecz mimo to zdawa³o siê, ¿e jest to jedyne wyjœcie z sytuacji.Wiêc jeszcze jednym, ostatnim rzutem oka wstecz, dokonanym w duchu na wszystkie szczêœliwe godziny, jakie spêdzi³ w Lesie, nie bêd¹c ci¹gnionym do sufitu na kawa³ku sznurka, skin¹³ ³ebkiem Puchatkowi i powiedzia³, ¿e jest to Bardzo M¹dry Po-po-pomys³.I w koñcu.Prosiaczek wciska³ siê i przeciska³ z ca³ych si³, a¿ przedosta³ siê na drug¹ stronê.Uszczêœliwiony i przejêty, odwróci³ siê, by wykwiczeæ uwiêzionym ostatni¹ wieœæ ze œwiata.- Wszystko w porz¹dku! - zawo³a³ poprzez skrzynkê do listów.- Twój kasztan, Sowo, jest zupe³nie zwalony.Pod samymi drzwiami le¿y wielka ga³¹Ÿ, ale mo¿emy j¹ podnieœæ z Krzysiem.Zaraz pójdê i powiem mu, co siê sta³o.A zejœæ na dó³ mogê z ³atwoœci¹! To znaczy, ¿e to jest niebezpieczne, ale mogê to zrobiæ swobodnie.Wiêc bêdziemy tu z Krzysiem za jakieœ pó³ godziny.Do widzenia, Puchatku! - I nie czekaj¹c na to, by us³yszeæ odpowiedŸ Puchatka: „Do widzenia, dziêkujê ci, Prosiaczku!" - popêdzi³ co tchu.- Pó³ godziny.- poWiedzia³a Sowa sadowi¹c siê wygodnie w fotelu.- To mi wystarczy, by skoñczyæ historiê, któr¹ zaczê³am ci opowiadaæ o moim Wuju Robercie, którego portret widzisz nad sob¹.A teraz pozwól mi uprzytomniæ sobie, na czym to ja stanê³am.Aha, tak.Otó¿ by³ taki burzliwy dzieñ jak dziœ, gdy mój Wuj Robert.- Sowa powiedzia³a, ¿e chcesz mnie widzieæ odezwa³ siê Puchatek.- Tak, Puchatku.Co w szafie robi¹ te pude³ka z butami?- Nie mog³em siê powstrzymaæ - rzek³ Puchatek.- Co to znaczy?- No, najpierw ten list dla Pana Kubusia Puchatka.A potem, kiedy wszed³em do sklepu, tylko tak, ¿eby popatrzeæ.- Tak?- Sprzedawca by³ dla mnie taki mi³y.Powiedzia³: „Czym mogê Panu s³u¿yæ?" Sprawi³, ¿e poczu³em siê Wa¿ny.- Puchatku, ty wcale nie potrzebujesz tych butóW - powiedzia³em.- Odniosê je z powrotem - odpar³ Puchatek.- To ju¿ lepiej.- Wydaje mi siê, ¿e wielu innych ludzi te¿ bêdzie odnosi³o ró¿ne rzeczy.- Co takiego?- Widzia³em, jak ludzie kupowali rzeczy, których nie potrzebuj¹.We wszystkich dzia³ach.- Bardzo mo¿liwe - zauwa¿y³em.- Ja nie by³em wyj¹tkiem.- Oczywiœcie, ¿e nie, Puchatku.Wielu ludzi usi³uje kupiæ Szczêœcie i Wa¿noœæ w taki sam sposób.Ale ty mo¿esz byæ szczêœliwy i wa¿ny bez tego.- Oni te¿ - doda³ Puchatek.Tak, to prawda.Ka¿dy mo¿e.I wbrew temu, co powiedzia³ kiedyœ K³apouchy, jeœli chodzi o radowanie siê ¿yciem i korzystanie z tego, czym jesteœmy, wszyscy z nas to mog¹.Szkopu³ jedynie w tym, ¿e niektórzy tego nie robi¹.Siedz¹c zadowolony nad brzegiem Walden Pond kilka lat temu, pewien M¹dry Obserwator napisa³: „Ludzie w swej masie prowadz¹ ¿ycie spokojnej desperacji".Owa desperacja mog³a byæ spokojna w tamtych czasach, jak siê wydaje.Teraz jest og³uszaj¹ca.Ale nie musimy byæ jej czêœci¹.Mo¿emy zaprzestaæ desperackiego trzymania siê pustych namiastek ¿ycia i staæ siê wolnymi.Kiedy wykonamy pierwszy ruch, ten proces siê rozpocznie.To prowadzi nas do Zasady Bim-Bom, która pochodzi z mruczanki Puchatka:Im bardziej pada œnieg (Bim-Bom)Im bardziej prószy œnieg (Bim-Bom)Tym bardziej sypie œnieg, (Bib-Bom)Jak bialy puch z poduszki [ Pobierz całość w formacie PDF ]