[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Że siedzi pan w nich po swoje neutralne uszy.Staliśmy nos w nos patrząc na siebie z niemal komiczną wściekłością.Nie przypuszczam, by któryś z nas usłyszał narastające wycie syren, kiedy Valletta szykowała się na przyjęcie kolejnego nalotu.W gruncie rzeczy, tylko gdzieś na krańcach świadomości zarejestrowałem, że na południowym krańcu wyspy artyleria otworzyła ogień.Tymczasem Trapp odezwał się ponownie:- Biegnij pan z powrotem i powiedz swoim szefom, że nie mają prawa przetrzymywać tego statku.Powiedz im pan, że to Royal Navy ma kłopoty.Otworzyła ogień do neutralnego statku, zabiła mojego pierwszego oficera i jeszcze jednego biedaka, który tylko spełniał swoje obowiązki.wdarła się na pokład i groziła.Kątem oka dostrzegłem, że obsługa działa przeciwlotniczego na nabrzeżu poderwała się do gorączkowego działania.Ktoś ryknął: - Alarm.Wszyscy na stanowiska! - a celowniczy wślizgnęli się na swoje siedzenia sięgając natychmiast do pokręteł naprowadzania.Trapp zignorował ich całkowicie, zupełnie jakby nie istnieli.Podobnie zresztą potraktował Luftwaffe.-.ten statek nie pływa pod żadną banderą, nie należy do żadnego kraju.Jestem wolnym kupcem i prowadzę interesy.Kupuję i sprzedaję.Teraz mam ładunek whisky, holenderskiego dżinu, kawy i osiemdziesiąt pięć skrzyń konserw rybnych, więc gdyby cholernej marynarce wojennej tak bardzo zależało na tym, żeby coś zrobić dla biednych sukinsynów na tej wyspie, to mogłaby sięgnąć do kieszeni i zapłacić mi za to.a nie porywać mnie jak jacyś pieprzeni piraci z szarymi kominami.Z nabrzeża: - Nieprzyjaciel.plus czterdzieści.cel nisko lecący.namiar jeden dziewięć pięć!- Jest pan pasożytem, Trapp - stwierdziłem zimno.- Korzysta pan z sytuacji i robi na wojnie interesy.Zarabia pan na niej.Ale teraz pańskie szczęście się skończyło.Wojna dopadła pana i pańską zbieraninę zwaną załogą razem z tą cholerną, wołającą o pomstę do nieba kupą złomu, którą nazywa pan statkiem.Nagły ryk silników lotniczych od strony morza.W tej samej chwili zobaczyłem oczy Trappa i zawahałem się.Była w nich uraza, wyraźna chciwość, ale było coś jeszcze.Szczera, prawie fanatyczna wiara, że to on ma rację i tylko cała reszta tego wrednego świata idzie nie w nogę.Warkot dobiegający od strony morza przeszedł w nie zsynchronizowane wycie, które narastało z każdym ułamkiem sekundy.Uświadomiłem sobie, że obaj stojący dotąd na warcie marynarze biegną, żeby ukryć się w wypalonej nadbudówce sąsiedniego statku, a ze stanowiska działa słychać suche, rzeczowe komendy.- Pojedynczy Messerschmitt jeden jeden zero.- Ze stanowiska rozpoznania celów.Lufa działa pochylała się w dół i obracała w stronę wejścia do portu.- Cel widzę.- Nastawa sześć.- Nastawa sześć.gotowe.- Pora się schować, Trapp - powiedziałem napiętym głosem i zacząłem się zastanawiać, gdzie, u diabła, można się ukryć na takiej łajbie z przerdzewiałej bibułki, jaką był “Charon”.Trapp potrząsnął głową i wyszczerzył zęby w szyderczym, okrutnym uśmiechu.- To pańska cholerna wojna.kapitanie!Zacząłem wykonywać “padnij” , gdy tymczasem ryk silników przeszedł w grzmiące wycie.Dostrzegłem dwusilnikowy bombowiec mknący tak nisko nad basenem portowym, że podmuch śmigieł pienił wodę za jego sterami, a potem wtuliłem się w zaoblenie nadburcia “Charona” pakując przy okazji palce w przerdzewiały brud wypełniający luki odpływowe.Już to kiedyś przeżyłem.Potrzebowali dokładnie trzech minut, żeby zatopić mój ostatni okręt.Mrożące krew w żyłach wycie silników Daimler-Benza przy prędkości trzystu sześćdziesięciu mil na godzinę.Więcej samolotów, tuziny cholernych samolotów wysoko nade mną, wszystko przemieszane z obłokami wybuchów artylerii przeciwlotniczej.każde działo na Malcie strzelające ogłuszająco.Z nabrzeża.bardzo głośno: - PAL! BAM!Drugi samolot w moim polu widzenia - leci nisko, pochylony w ostrym zakręcie, dym wali z jego prawego silnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Że siedzi pan w nich po swoje neutralne uszy.Staliśmy nos w nos patrząc na siebie z niemal komiczną wściekłością.Nie przypuszczam, by któryś z nas usłyszał narastające wycie syren, kiedy Valletta szykowała się na przyjęcie kolejnego nalotu.W gruncie rzeczy, tylko gdzieś na krańcach świadomości zarejestrowałem, że na południowym krańcu wyspy artyleria otworzyła ogień.Tymczasem Trapp odezwał się ponownie:- Biegnij pan z powrotem i powiedz swoim szefom, że nie mają prawa przetrzymywać tego statku.Powiedz im pan, że to Royal Navy ma kłopoty.Otworzyła ogień do neutralnego statku, zabiła mojego pierwszego oficera i jeszcze jednego biedaka, który tylko spełniał swoje obowiązki.wdarła się na pokład i groziła.Kątem oka dostrzegłem, że obsługa działa przeciwlotniczego na nabrzeżu poderwała się do gorączkowego działania.Ktoś ryknął: - Alarm.Wszyscy na stanowiska! - a celowniczy wślizgnęli się na swoje siedzenia sięgając natychmiast do pokręteł naprowadzania.Trapp zignorował ich całkowicie, zupełnie jakby nie istnieli.Podobnie zresztą potraktował Luftwaffe.-.ten statek nie pływa pod żadną banderą, nie należy do żadnego kraju.Jestem wolnym kupcem i prowadzę interesy.Kupuję i sprzedaję.Teraz mam ładunek whisky, holenderskiego dżinu, kawy i osiemdziesiąt pięć skrzyń konserw rybnych, więc gdyby cholernej marynarce wojennej tak bardzo zależało na tym, żeby coś zrobić dla biednych sukinsynów na tej wyspie, to mogłaby sięgnąć do kieszeni i zapłacić mi za to.a nie porywać mnie jak jacyś pieprzeni piraci z szarymi kominami.Z nabrzeża: - Nieprzyjaciel.plus czterdzieści.cel nisko lecący.namiar jeden dziewięć pięć!- Jest pan pasożytem, Trapp - stwierdziłem zimno.- Korzysta pan z sytuacji i robi na wojnie interesy.Zarabia pan na niej.Ale teraz pańskie szczęście się skończyło.Wojna dopadła pana i pańską zbieraninę zwaną załogą razem z tą cholerną, wołającą o pomstę do nieba kupą złomu, którą nazywa pan statkiem.Nagły ryk silników lotniczych od strony morza.W tej samej chwili zobaczyłem oczy Trappa i zawahałem się.Była w nich uraza, wyraźna chciwość, ale było coś jeszcze.Szczera, prawie fanatyczna wiara, że to on ma rację i tylko cała reszta tego wrednego świata idzie nie w nogę.Warkot dobiegający od strony morza przeszedł w nie zsynchronizowane wycie, które narastało z każdym ułamkiem sekundy.Uświadomiłem sobie, że obaj stojący dotąd na warcie marynarze biegną, żeby ukryć się w wypalonej nadbudówce sąsiedniego statku, a ze stanowiska działa słychać suche, rzeczowe komendy.- Pojedynczy Messerschmitt jeden jeden zero.- Ze stanowiska rozpoznania celów.Lufa działa pochylała się w dół i obracała w stronę wejścia do portu.- Cel widzę.- Nastawa sześć.- Nastawa sześć.gotowe.- Pora się schować, Trapp - powiedziałem napiętym głosem i zacząłem się zastanawiać, gdzie, u diabła, można się ukryć na takiej łajbie z przerdzewiałej bibułki, jaką był “Charon”.Trapp potrząsnął głową i wyszczerzył zęby w szyderczym, okrutnym uśmiechu.- To pańska cholerna wojna.kapitanie!Zacząłem wykonywać “padnij” , gdy tymczasem ryk silników przeszedł w grzmiące wycie.Dostrzegłem dwusilnikowy bombowiec mknący tak nisko nad basenem portowym, że podmuch śmigieł pienił wodę za jego sterami, a potem wtuliłem się w zaoblenie nadburcia “Charona” pakując przy okazji palce w przerdzewiały brud wypełniający luki odpływowe.Już to kiedyś przeżyłem.Potrzebowali dokładnie trzech minut, żeby zatopić mój ostatni okręt.Mrożące krew w żyłach wycie silników Daimler-Benza przy prędkości trzystu sześćdziesięciu mil na godzinę.Więcej samolotów, tuziny cholernych samolotów wysoko nade mną, wszystko przemieszane z obłokami wybuchów artylerii przeciwlotniczej.każde działo na Malcie strzelające ogłuszająco.Z nabrzeża.bardzo głośno: - PAL! BAM!Drugi samolot w moim polu widzenia - leci nisko, pochylony w ostrym zakręcie, dym wali z jego prawego silnika [ Pobierz całość w formacie PDF ]