[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Pomogło! wykrzyknął zachwycony Sanczo Pansa. Teraz nie musimy się już baćżadnej bitwy i złej przygody! Pozwólcie mi, wasza skuteczność, także skosztować cudownegobalsamu, bo i ja, ośmielam się przypomnieć, jestem srodze obity. Pij zgodził się wspaniałomyślnie Don Kichot, przeto giermek, chwyciwszy oburączgarnek, w którym dość sporo jeszcze pozostało, wychylił go łapczywie do dna.Ale czy toprzez czas snu Don Kichota niezwykły płyn nabrał zjadliwszej i różnorodniejszej mocy, czyżołądek giermka większy stawiał mu opór, za co został też ukarany, dość że zanim Sanczowizebrało się na wymioty, chwyciły go takie bóle brzucha i mdłości, iż wijąc się w męcewielkim głosem przeklinał nie znanego sobie bliżej Fierabrasa oraz wszystkich głoszącychchwałę jego balsamu. Rzecz w tym w obronie swojego balsamu odezwał się Don Kichot że to napój dlarycerzy przeznaczony, ty zaś, Sanczo, bynajmniej nie jesteś rycerzem. Toć wiedzieliście, panie, że nie jestem wykrzyknął oburzony giermek a pozwoliliściemi zażyć tego paskudztwa!43W tym momencie mieszanka zaczęła ostatecznie działać, czyszcząc wnętrzności SanczaPansy na obie strony i tak burzliwie, że zniszczeniu uległa zarówno mata, na której leżał, jakpłachta, którą się przykrywał.On również, jak przedtem Don Kichot, pocił się przy tym idygotał, trwało to jednak znacznie dłużej, a gdy ustało, Sanczo ani nie zapadł w sen, ani niepoczuł ulgi, lecz taki był storturowany i słaby, jakby miał za chwilę wyzionąć ducha.Tymczasem Don Kichot, całkiem zdrów i niepomny złych przygód minionego dnia oraznocy (którą zdążył już zluzować kolejny dzień pełen blasku i skwaru), poczuł zapał donowych przygód i niecierpliwość pchającą do niezwłocznego wyruszenia na rozstajne drogi.Przypomniał sobie, że wdowy, sieroty i niewinne panienki czekają na jego opiekę i pomoc,złoczyńcy zaś na upokorzenie i karę.Pewności, że poszczęści mu się w nowychprzygodach, dodawał też Don Kichotowi cudowny balsam Fierabrasa, który wprawdzieSanczowi, jako nie pasowanemu na rycerza, nie poszedł na zdrowie, ale jego rycerzaprawdziwego niezawodnie chronić miał odtąd przed najgorszym.Rozpierany zapałem i niemogąc liczyć na pomoc giermka, osobiście osiodłał Rosynanta i wskoczył w siodło.Okrążyłnastępnie konno całe podwórze, defilując przed obecnymi w zajezdzie osobami, było ich zaśze dwa tuziny, wzrok jednak kierując ku jednej urodziwej córce karczmarza i wymownieprzy tym wzdychając, które to westchnienia wszakże poczytane zostały przez wszystkich zawyraz cielesnych bólów.Zatrzymawszy się przed gospodarzem, rycerz przemówił z siodłanastępującymi słowy: Nie byle dobrodziejstw i rozkoszy doświadczyłem, mości kasztelanie, w waszym zamkuwspaniałym, toteż wdzięczności za nie, swoim zwyczajem, po kres żywota dochowam.Gotów ją też jestem zaraz okazać, na przykład mszcząc się za waszą krzywdę lub obrazę nawskazanej osobie. Panie rycerzu odparł gospodarz za krzywdę lub obrazę, gdy ośmieli mi się ją ktowyrządzić, sam się zemścić potrafię, że popamięta.Co do was, to zapłaćcie mi tylko zawieczerzę, nocleg, opatrunki, lekarstwa, słomę i jęczmień dla waszych bydląt, a wreszcie zawszystkie szkody, za sprawą waszej niespokojności wyrządzone tej nocy w gospodzie. Jak to zdumiał się Don Kichot byłażby to gospoda, nie zamek? Najlepsza gospoda na tej drodze w obydwie strony. Myślałem, że to zamczysko. zafrasował się Don Kichot, dając, o dziwo, wiarę temu,co usłyszał. Ale skoro to gospoda dorzucił po chwili zastanowienia to muszę waszawiadomić, że błędni rycerze nie zwykli płacić w gospodach za nocleg ani za nic innego,ponieważ dobre i bezinteresowne przyjęcie należy im się za wszystkie trudy rycerskiegożywota, poświęconego wyplenieniu z tej ziemi niesprawiedliwości i krzywdy. Nic mnie to nie obchodzi wzruszył ramionami karczmarz, Zapłaćcie, co się należy, ijedzcie z Bogiem. Głupstwa gadacie zaperzył się Don Kichot i nie chcąc kontynuować denerwującejrozmowy, spiął Rosynanta ostrogami.Nie zatrzymywany przez nikogo wyjechał za wrotazajazdu i znalazł się na szerokiej drodze.Karczmarz dopiero po chwili otrząsnął się z osłupienia i zażądał uregulowania rachunkuod pozostawionego w gospodzie Sancza Pansy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Pomogło! wykrzyknął zachwycony Sanczo Pansa. Teraz nie musimy się już baćżadnej bitwy i złej przygody! Pozwólcie mi, wasza skuteczność, także skosztować cudownegobalsamu, bo i ja, ośmielam się przypomnieć, jestem srodze obity. Pij zgodził się wspaniałomyślnie Don Kichot, przeto giermek, chwyciwszy oburączgarnek, w którym dość sporo jeszcze pozostało, wychylił go łapczywie do dna.Ale czy toprzez czas snu Don Kichota niezwykły płyn nabrał zjadliwszej i różnorodniejszej mocy, czyżołądek giermka większy stawiał mu opór, za co został też ukarany, dość że zanim Sanczowizebrało się na wymioty, chwyciły go takie bóle brzucha i mdłości, iż wijąc się w męcewielkim głosem przeklinał nie znanego sobie bliżej Fierabrasa oraz wszystkich głoszącychchwałę jego balsamu. Rzecz w tym w obronie swojego balsamu odezwał się Don Kichot że to napój dlarycerzy przeznaczony, ty zaś, Sanczo, bynajmniej nie jesteś rycerzem. Toć wiedzieliście, panie, że nie jestem wykrzyknął oburzony giermek a pozwoliliściemi zażyć tego paskudztwa!43W tym momencie mieszanka zaczęła ostatecznie działać, czyszcząc wnętrzności SanczaPansy na obie strony i tak burzliwie, że zniszczeniu uległa zarówno mata, na której leżał, jakpłachta, którą się przykrywał.On również, jak przedtem Don Kichot, pocił się przy tym idygotał, trwało to jednak znacznie dłużej, a gdy ustało, Sanczo ani nie zapadł w sen, ani niepoczuł ulgi, lecz taki był storturowany i słaby, jakby miał za chwilę wyzionąć ducha.Tymczasem Don Kichot, całkiem zdrów i niepomny złych przygód minionego dnia oraznocy (którą zdążył już zluzować kolejny dzień pełen blasku i skwaru), poczuł zapał donowych przygód i niecierpliwość pchającą do niezwłocznego wyruszenia na rozstajne drogi.Przypomniał sobie, że wdowy, sieroty i niewinne panienki czekają na jego opiekę i pomoc,złoczyńcy zaś na upokorzenie i karę.Pewności, że poszczęści mu się w nowychprzygodach, dodawał też Don Kichotowi cudowny balsam Fierabrasa, który wprawdzieSanczowi, jako nie pasowanemu na rycerza, nie poszedł na zdrowie, ale jego rycerzaprawdziwego niezawodnie chronić miał odtąd przed najgorszym.Rozpierany zapałem i niemogąc liczyć na pomoc giermka, osobiście osiodłał Rosynanta i wskoczył w siodło.Okrążyłnastępnie konno całe podwórze, defilując przed obecnymi w zajezdzie osobami, było ich zaśze dwa tuziny, wzrok jednak kierując ku jednej urodziwej córce karczmarza i wymownieprzy tym wzdychając, które to westchnienia wszakże poczytane zostały przez wszystkich zawyraz cielesnych bólów.Zatrzymawszy się przed gospodarzem, rycerz przemówił z siodłanastępującymi słowy: Nie byle dobrodziejstw i rozkoszy doświadczyłem, mości kasztelanie, w waszym zamkuwspaniałym, toteż wdzięczności za nie, swoim zwyczajem, po kres żywota dochowam.Gotów ją też jestem zaraz okazać, na przykład mszcząc się za waszą krzywdę lub obrazę nawskazanej osobie. Panie rycerzu odparł gospodarz za krzywdę lub obrazę, gdy ośmieli mi się ją ktowyrządzić, sam się zemścić potrafię, że popamięta.Co do was, to zapłaćcie mi tylko zawieczerzę, nocleg, opatrunki, lekarstwa, słomę i jęczmień dla waszych bydląt, a wreszcie zawszystkie szkody, za sprawą waszej niespokojności wyrządzone tej nocy w gospodzie. Jak to zdumiał się Don Kichot byłażby to gospoda, nie zamek? Najlepsza gospoda na tej drodze w obydwie strony. Myślałem, że to zamczysko. zafrasował się Don Kichot, dając, o dziwo, wiarę temu,co usłyszał. Ale skoro to gospoda dorzucił po chwili zastanowienia to muszę waszawiadomić, że błędni rycerze nie zwykli płacić w gospodach za nocleg ani za nic innego,ponieważ dobre i bezinteresowne przyjęcie należy im się za wszystkie trudy rycerskiegożywota, poświęconego wyplenieniu z tej ziemi niesprawiedliwości i krzywdy. Nic mnie to nie obchodzi wzruszył ramionami karczmarz, Zapłaćcie, co się należy, ijedzcie z Bogiem. Głupstwa gadacie zaperzył się Don Kichot i nie chcąc kontynuować denerwującejrozmowy, spiął Rosynanta ostrogami.Nie zatrzymywany przez nikogo wyjechał za wrotazajazdu i znalazł się na szerokiej drodze.Karczmarz dopiero po chwili otrząsnął się z osłupienia i zażądał uregulowania rachunkuod pozostawionego w gospodzie Sancza Pansy [ Pobierz całość w formacie PDF ]