[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdziekolwiek spojrzał, w górę, w dół czy na boki, widział tysiące wolno wirujących kręgów.Zapragnął zobaczyć ten mechanizm z oddalenia i natychmiast spełniono to pragnienie.Teraz dopiero zrozumiał, patrząc na rozległą przestrzeń, wypełnioną kręgami, że ogląda przekrój planety, na której poznał pośrednika Efera.Efer był przy nim.Tytus czuł jego oddech na obnażonym karku, bo biegnąc w czerwieni nad górami, zrzucił biały kaftan.Ktoś przepołowił glob, jak przepoławia się owoc melonu, ale zamiast soczystego miąższu ujrzał kręgi, dostrzegł także struktury krystaliczne o pełnej, najwyższej symetrii i formy kuliste.Ciągle trudno było jeszcze dostrzec detale, nieoceniony Efer spełnił następne życzenie Tytusa, chociaż nie zamienili ani jednego słowa, przybliżył do oczu to, wokół czego wirowały kręgi, umożliwił również poznanie zawartości kuł.I komentował:- Batrachomyomachia, żaby walczą z myszami, myszy i żaby skaczą, skoki wprawiają w ruch kręgi.Jedynie kryształy pozostają nieruchome.Dwunożne istoty z kamiennymi toporami skaczą sobie do oczu, biją się o ścierwo upolowanego mamuta.Dzięki tym skokom obracają się kręgi i koła.Wojownicy na rydwanach toczą walkę z wojownikami bez rydwanów.Ci na rydwanach rzucają oszczepami w tych drugich, którzy sierpami podcinają końskie pęciny.Wojownicy skaczą, konie podskakują, wirują kręgi, koła i kule.Jedynie kryształy pozostają bez ruchu.- Kto nakręca ten zegar? - zapytał Tytus.- Czas - odrzekł Efer.Powrót do gwiazdolotu był tym razem bolesny.Tytusa bolały oczy, mówił o jakimś migotaniu kryształów.Terezę bolała głowa.W odległych czasach kobiety cierpiały na dokuczliwą migrenę.Dawno uporaliśmy się z tą dolegliwością.Czyżby znowu powracała? Filozof Akon skarżył się na bóle stawów, Laurina bolały uszy.Ja odczuwałem ból serca.- Przejściowe zakłócenia - orzekł Julis.- Połkniecie kilka pigułek i bóle ustaną.Stan naszego zdrowia zaniepokoił Dowódcę.- Zmniejszymy szybkość - zdecydował - zmienimy kierunek.- Warto kontynuować rozmowę z Rozumniejszymi - powiedział Tytus.- Czy rzeczywiście są Rozumniejsi? - zastanawiał się Dowódca.- Mam szereg poważnych wątpliwości, a stan waszego zdrowia wymaga natychmiastowej interwencji.- Julis stwierdził, że to przejściowe zakłócenia - przypomniała Tereza.- Stęskniłam się za Domem Rodzinnym.Tam odpoczniemy.- To najlepsze lekarstwo na nasze dolegliwości - przyznał Akon.Wtedy dopiero przemówiłem:- Cierpię zapewne na zanik pamięci, nie mogłem odnaleźć drogi do Domu Rodzinnego.Czy w czasie naszej “nieobecności" przebudowano gwiazdolot numer 2000?Paweł Do milczał, patrzył na mnie z ironicznym uśmiechem.- Dlaczego nie odpowiadasz? - zapytał Laurin, a zbliżając się do Dowódcy, mówił: - Ten sam i nie ten sam, podobny bardzo do oryginału, lecz tylko podobny, niestarannie wykonano reprodukcję.Nie wróciliśmy do czasu teraźniejszego.Źle czuję się w cudzej skórze.Spójrzcie, ani śladu blizny nad lewym obojczykiem.Nasza świadomość pozostała w sobowtórach stworzonych na planecie Efera.- Nonsens - zaprotestował Dowódca.- Jesteś chory, Laurin.- Co zrobiliście z Domem Rodzinnym? - Tytus włączył ekran wewnętrzny statku.- Widzę wieżę obserwacyjną, kabinę Nawigatora, galerie, pracownię Narbukila, pomieszczenia załogi, kosmonautów na stanowiskach, maszyny, aparaty, Dom Rodzinny zniknął bez śladu.- A jednak nastąpiło to, czego obawiałem się najbardziej - oświadczył Dowódca.- Uszkodzenie kory kresomózgowia.Wezwę Julisa.Czekał widocznie w pobliżu, bo zjawił się natychmiast.- Tak, tak - mówił unikając naszych spojrzeń - to klasyczne objawy zakłócenia pamięci.Nie można bezkarnie manipulować ludzką świadomością, nie wolno z taką bezwzględnością penetrować podświadomości.- Co z Domem Rodzinnym? - odezwał się cudownie opanowany Tytus.- Ależ Dom Rodzinny nigdy nie istniał - oświadczył Dowódca - czy dobrze mówię, Julis?- Istniał jedynie w ich wyobraźni - poprawił lekarz.- Kłamiesz! - zawołałem tracąc cierpliwość.- Oni obaj kłamią - stwierdził spokojnie Tytus.- Znajdujemy się na pokładzie bliźniaczego gwiazdolotu Dowódcy, to reprodukcja statku, oglądaliśmy ją wielokrotnie na ekranach w galerii, usiłując odgadnąć, jakie jest przeznaczenie tej kopii.Teraz już wiemy.- Czy rzeczywiście wiedzą? - Julis zwrócił się do Dowódcy.- Domyślają się.- O czym teraz myślą?- O Domu Rodzinnym.- Mogą pokrzyżować nasze plany.- Tak, myślą bardzo intensywnie.- Nie zdołaliśmy odtworzyć Domu Rodzinnego.- Sam dom nie byłby problemem.Nie zdołaliśmy przeniknąć do świadomości jego mieszkańców.- Ojca i matki?.- Dziwne istoty, broniły się bardzo skutecznie przed wszelkimi próbami.- Broniły? Walczyły!- Dwie słabe istoty pokonały Rozumniejszych.- Nie pokonały.Utrudniły wykonanie zadania.Musimy znaleźć inne rozwiązanie.- A kosmonauci?- Już nie słyszą tej rozmowy! Wkrótce znajdą się w swoim gwiazdolocie.Czas przemijał i wracał, przyspieszał, zwalniał.Ta arytmia denerwowała.Powrót do czasu teraźniejszego trwał dłużej niż zwykle.Cały wysiłek woli koncentrowaliśmy na Domu Rodzinnym.Jak najszybciej znaleźć się w gościnnej izbie.“Gdzie jesteśmy?" - pytała Tereza.“Ciągle jeszcze w drodze" - odpowiadał Akon.“Idziemy pod górę - mówił Laurin.- Stale pod górę.Przed sekundą obejrzałem się."“Nie powinieneś" - rzekł Tytus.“Uczyniłem to instynktownie - tłumaczył się Laurin - podświadomie, by przekonać się, jaką już pokonaliśmy przestrzeń."“Co zobaczyłeś?" - zapytałem.“Reprodukcję gwiazdolotu stojącą przed Szkołą Aniołów - odrzekł Laurin.- Widziałem sylwetki pięciu kosmonautów: Tytusa, Terezy, Laurina, Akona i Narbukila.Wyszli ze statku i zniknęli w bramie gmachu o różowych ścianach."“Mam nadzieję, że nie wyrządzą im krzywdy" - zaniepokoiła się Tereza.“Nie wyrządzą - zapewnił Tytus.- Nie rozbija się pucharu przed spełnieniem toastu."- Droga biegnie w dół - powiedział uradowany Laurin.- Przekroczyliśmy granicę czasu.Już widać budynki Akademii Astronautycznej.- Leżymy w gabinecie lekarskim - wyszeptała Tereza.- Co się stało?- Straciliście przytomność - wyjaśnił Julis.- To zapewne wina Efera.Paweł Do pochylał się nad ciągle jeszcze nieprzytomnym Tytusem.- Za chwilę otworzy oczy - stwierdził astromedyk.- Nic im nie będzie.Najważniejsze, że wrócili.Czy naprawdę wróciliśmy? Czy to nowa mistyfikacja? Przyglądałem się uważnie Dowódcy i lekarzowi.- Gabinet Julisa sąsiaduje z ogrodem, otwórzcie drzwi - prosiłem.- Chcą zobaczyć zielone drzewa.Spełniono moją prośbę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Gdziekolwiek spojrzał, w górę, w dół czy na boki, widział tysiące wolno wirujących kręgów.Zapragnął zobaczyć ten mechanizm z oddalenia i natychmiast spełniono to pragnienie.Teraz dopiero zrozumiał, patrząc na rozległą przestrzeń, wypełnioną kręgami, że ogląda przekrój planety, na której poznał pośrednika Efera.Efer był przy nim.Tytus czuł jego oddech na obnażonym karku, bo biegnąc w czerwieni nad górami, zrzucił biały kaftan.Ktoś przepołowił glob, jak przepoławia się owoc melonu, ale zamiast soczystego miąższu ujrzał kręgi, dostrzegł także struktury krystaliczne o pełnej, najwyższej symetrii i formy kuliste.Ciągle trudno było jeszcze dostrzec detale, nieoceniony Efer spełnił następne życzenie Tytusa, chociaż nie zamienili ani jednego słowa, przybliżył do oczu to, wokół czego wirowały kręgi, umożliwił również poznanie zawartości kuł.I komentował:- Batrachomyomachia, żaby walczą z myszami, myszy i żaby skaczą, skoki wprawiają w ruch kręgi.Jedynie kryształy pozostają nieruchome.Dwunożne istoty z kamiennymi toporami skaczą sobie do oczu, biją się o ścierwo upolowanego mamuta.Dzięki tym skokom obracają się kręgi i koła.Wojownicy na rydwanach toczą walkę z wojownikami bez rydwanów.Ci na rydwanach rzucają oszczepami w tych drugich, którzy sierpami podcinają końskie pęciny.Wojownicy skaczą, konie podskakują, wirują kręgi, koła i kule.Jedynie kryształy pozostają bez ruchu.- Kto nakręca ten zegar? - zapytał Tytus.- Czas - odrzekł Efer.Powrót do gwiazdolotu był tym razem bolesny.Tytusa bolały oczy, mówił o jakimś migotaniu kryształów.Terezę bolała głowa.W odległych czasach kobiety cierpiały na dokuczliwą migrenę.Dawno uporaliśmy się z tą dolegliwością.Czyżby znowu powracała? Filozof Akon skarżył się na bóle stawów, Laurina bolały uszy.Ja odczuwałem ból serca.- Przejściowe zakłócenia - orzekł Julis.- Połkniecie kilka pigułek i bóle ustaną.Stan naszego zdrowia zaniepokoił Dowódcę.- Zmniejszymy szybkość - zdecydował - zmienimy kierunek.- Warto kontynuować rozmowę z Rozumniejszymi - powiedział Tytus.- Czy rzeczywiście są Rozumniejsi? - zastanawiał się Dowódca.- Mam szereg poważnych wątpliwości, a stan waszego zdrowia wymaga natychmiastowej interwencji.- Julis stwierdził, że to przejściowe zakłócenia - przypomniała Tereza.- Stęskniłam się za Domem Rodzinnym.Tam odpoczniemy.- To najlepsze lekarstwo na nasze dolegliwości - przyznał Akon.Wtedy dopiero przemówiłem:- Cierpię zapewne na zanik pamięci, nie mogłem odnaleźć drogi do Domu Rodzinnego.Czy w czasie naszej “nieobecności" przebudowano gwiazdolot numer 2000?Paweł Do milczał, patrzył na mnie z ironicznym uśmiechem.- Dlaczego nie odpowiadasz? - zapytał Laurin, a zbliżając się do Dowódcy, mówił: - Ten sam i nie ten sam, podobny bardzo do oryginału, lecz tylko podobny, niestarannie wykonano reprodukcję.Nie wróciliśmy do czasu teraźniejszego.Źle czuję się w cudzej skórze.Spójrzcie, ani śladu blizny nad lewym obojczykiem.Nasza świadomość pozostała w sobowtórach stworzonych na planecie Efera.- Nonsens - zaprotestował Dowódca.- Jesteś chory, Laurin.- Co zrobiliście z Domem Rodzinnym? - Tytus włączył ekran wewnętrzny statku.- Widzę wieżę obserwacyjną, kabinę Nawigatora, galerie, pracownię Narbukila, pomieszczenia załogi, kosmonautów na stanowiskach, maszyny, aparaty, Dom Rodzinny zniknął bez śladu.- A jednak nastąpiło to, czego obawiałem się najbardziej - oświadczył Dowódca.- Uszkodzenie kory kresomózgowia.Wezwę Julisa.Czekał widocznie w pobliżu, bo zjawił się natychmiast.- Tak, tak - mówił unikając naszych spojrzeń - to klasyczne objawy zakłócenia pamięci.Nie można bezkarnie manipulować ludzką świadomością, nie wolno z taką bezwzględnością penetrować podświadomości.- Co z Domem Rodzinnym? - odezwał się cudownie opanowany Tytus.- Ależ Dom Rodzinny nigdy nie istniał - oświadczył Dowódca - czy dobrze mówię, Julis?- Istniał jedynie w ich wyobraźni - poprawił lekarz.- Kłamiesz! - zawołałem tracąc cierpliwość.- Oni obaj kłamią - stwierdził spokojnie Tytus.- Znajdujemy się na pokładzie bliźniaczego gwiazdolotu Dowódcy, to reprodukcja statku, oglądaliśmy ją wielokrotnie na ekranach w galerii, usiłując odgadnąć, jakie jest przeznaczenie tej kopii.Teraz już wiemy.- Czy rzeczywiście wiedzą? - Julis zwrócił się do Dowódcy.- Domyślają się.- O czym teraz myślą?- O Domu Rodzinnym.- Mogą pokrzyżować nasze plany.- Tak, myślą bardzo intensywnie.- Nie zdołaliśmy odtworzyć Domu Rodzinnego.- Sam dom nie byłby problemem.Nie zdołaliśmy przeniknąć do świadomości jego mieszkańców.- Ojca i matki?.- Dziwne istoty, broniły się bardzo skutecznie przed wszelkimi próbami.- Broniły? Walczyły!- Dwie słabe istoty pokonały Rozumniejszych.- Nie pokonały.Utrudniły wykonanie zadania.Musimy znaleźć inne rozwiązanie.- A kosmonauci?- Już nie słyszą tej rozmowy! Wkrótce znajdą się w swoim gwiazdolocie.Czas przemijał i wracał, przyspieszał, zwalniał.Ta arytmia denerwowała.Powrót do czasu teraźniejszego trwał dłużej niż zwykle.Cały wysiłek woli koncentrowaliśmy na Domu Rodzinnym.Jak najszybciej znaleźć się w gościnnej izbie.“Gdzie jesteśmy?" - pytała Tereza.“Ciągle jeszcze w drodze" - odpowiadał Akon.“Idziemy pod górę - mówił Laurin.- Stale pod górę.Przed sekundą obejrzałem się."“Nie powinieneś" - rzekł Tytus.“Uczyniłem to instynktownie - tłumaczył się Laurin - podświadomie, by przekonać się, jaką już pokonaliśmy przestrzeń."“Co zobaczyłeś?" - zapytałem.“Reprodukcję gwiazdolotu stojącą przed Szkołą Aniołów - odrzekł Laurin.- Widziałem sylwetki pięciu kosmonautów: Tytusa, Terezy, Laurina, Akona i Narbukila.Wyszli ze statku i zniknęli w bramie gmachu o różowych ścianach."“Mam nadzieję, że nie wyrządzą im krzywdy" - zaniepokoiła się Tereza.“Nie wyrządzą - zapewnił Tytus.- Nie rozbija się pucharu przed spełnieniem toastu."- Droga biegnie w dół - powiedział uradowany Laurin.- Przekroczyliśmy granicę czasu.Już widać budynki Akademii Astronautycznej.- Leżymy w gabinecie lekarskim - wyszeptała Tereza.- Co się stało?- Straciliście przytomność - wyjaśnił Julis.- To zapewne wina Efera.Paweł Do pochylał się nad ciągle jeszcze nieprzytomnym Tytusem.- Za chwilę otworzy oczy - stwierdził astromedyk.- Nic im nie będzie.Najważniejsze, że wrócili.Czy naprawdę wróciliśmy? Czy to nowa mistyfikacja? Przyglądałem się uważnie Dowódcy i lekarzowi.- Gabinet Julisa sąsiaduje z ogrodem, otwórzcie drzwi - prosiłem.- Chcą zobaczyć zielone drzewa.Spełniono moją prośbę [ Pobierz całość w formacie PDF ]