[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Imperator dobrze też wiedział, że nic tak nie zaszkodzi handlowi imperium, jak młoda, wojownicza religia.Ostatecznie musiałoby to doprowadzić do kosmicznej wojny i destrukcji obu stron.Zastosowane rozwiązanie pozwoliło spacyfikować sytuację bez likwidacji wszystkich wyznawców Talameina.Poza tym w przypadku przetrwania tej wiary dawało talameinczykom motyw do cichego uznawania imperatora za osobę przychylnie do nich nastawioną.Jego Wysokość dobrze to wszystko pamiętał, ale jako że był człowiekiem uprzejmym i dobrze wychowanym, pozwolił Mahoneyowi wygłosić stosowny wykład z historii.- Jeszcze ryby, pułkowniku?Mahoney łyknął tęgo z ponownie napełnionego dzbana, tłumiąc w ten sposób lekką czkawkę.Gdy tylko brzozowe szczapy wypaliły się na rozżarzony węgiel, imperator ułożył płatki łososia na ruszcie.Poczekał kilka minut, po czym spryskał je napitkiem.Ogień, podsycony kroplami alkoholu liznął niemal gotowe danie, przyrumieniając skórkę.Jego Wysokość podał rybę do konsumpcji.Mahoney nie przypominał sobie, kiedy ostatni raz jadł coś równie dobrego.- A zatem ludzie Talameina zakończyli podróż w tej tam.Gromadzie Wilka - mruknął wszechwładca.Uśmiechnął się wspominając, jak to sam wybrał ów system dla młodych jeszcze wtedy fanatyków.Jakiś dworski dowcipniś nazwał wówczas tę okolicę “Wilczym szańcem".Trzeba przyznać, że w świetle ostatnich zdarzeń było to całkiem prawidłowe skojarzenie.- A potem zaczęli ciągnąć do nich wszelcy odszczepieńcy, degeneraci i bandyci.Wszyscy jak jeden mąż deklarowali się z miejsca jako prawdziwi wyznawcy jedynie słusznej wiary, i tak dalej.- To wszystko? - spytał imperator.- Jestem niezwykle ciekaw, co jeszcze może się popieprzyć.W żadnym przypadku nie było to wszystko.W gruncie rzeczy sprawy wyglądały już całkiem źle.Jakieś 150 lat wcześniej religia oparta na wierze w boskość Talameina przeżyła schizmę.Grupa wyznawców, dalej określana jako Grupa A, zajęła jedną stronę przypominającą podwójny sierp gromady gwiezdnej, Grupa B zasiedliła zaś przeciwną.Przy czym grupa B rekrutowała się spomiędzy nader ortodoksyjnych wyznawców.Grupa A miała wprawdzie “wielkiego proroka", faceta który twierdził, że jest potomkiem samego Talameina, ale wpływy samej religii osłabły.Głównymi przyczynami odsunięcia jej na margines życia był wzrost bogactwa tamtych światów, zawirowania polityczne po schizmie oraz nieustanne kłótnie miedzy prorokami mającymi nieco gorsze rodowody.Takie i podobne zjawiska najpierw przygasiły żarliwość wiernych, ostatecznie zaś pozwoliły przejąć realną władzę plutokracji pod postacią Rady Kupców.W skład owej rady wchodziła głównie kupiecka arystokracja, nade wszystko zainteresowana powiększaniem zamieszania wokół przyszłej roli religii w życiu społecznym i polityce.Po cichu wszyscy przyznawali, że pomysł z radą to tylko tymczasowy wybieg, wstęp do ustanowienia rządów prawdziwie plutokratycznych w miejsce teokracji.Prorok Grupy A był zatem jedynie figurantem, chociaż trzeba przyznać, że samym swym istnieniem powstrzymywał rzeczoną okolicę Gromady Wilka przed popadnieciem w kompletną anarchię.Z drugiej strony bytowali członkowie Grupy B, którzy ślubowali powrót do zwyczajów dawnych wojowników, gotowych ginąć za wiarę.Hołdowali czystości obyczajów, a że tak do połysku wypucowany styl życia wymaga nieustannego pilnowania, by ktoś go nie zbrukał, szybko ustanowiono specjalny zakon rycerski w czarnych mundurkach.Wojownicy owego bractwa głośno wyrzekali się wszelkich dóbr doczesnych, chociaż z drugiej strony wszyscy wiedzieli, że ich forteca aż pęka w szwach od nadmiaru różnych bogactw gromadzonych, jak powiadano oficjalnie, “dla dobra ogółu".Owi dalecy, chociaż bliscy duchem potomkowie ziemskiej Inkwizycji zwali się Jannisarami.Starczyło życia jednego pokolenia, by przejęli władzę nad wyznawcami Talameina skupionymi w Grupie B.- Zatem z jednej strony mamy do czynienia z arystokracją kupiecką, książętami i baronami - powiedział imperator.- Ich szef nazywa się.- Parral.Zwykły hultaj.Obecnie przewodzi radzie.- A ich prorok?- Niejaki Theodomir.Za młodu wyciął w pień całkiem sporo niewiernych, potem zaczął robić pieniądze.Uwielbia łapówki, interesuje się antykami oraz żywotami męczenników, którzy zginęli za wiarę.Sanctus, jego planeta i stolica połowy gromady zarazem, zwana jest Miastem Grobów.- A kto jest duchowym wodzem Jannisarów?- Pewien morderca zwany Inglid.Moi agenci donieśli, że wśród wielu jego słabości, niepoślednie miejsce zajmuje uzależnienie od narkotyków.Imperator przycisnął obie dłonie do głowy i powoli potarł skronie.- Nasi analitycy.- Starczy, pułkowniku Mahoney - rozkazał wszechwładca głosem całkiem trzeźwym.- Sam wiem, co mogli stwierdzić analitycy.Po pierwsze, nie da się pozyskać minerału X w tajemnicy.Po drugie, gdy tylko plotki się rozejdą, wszyscy żądni bogactwa poszukiwacze ruszą w drogę, szlak będzie wiódł przez Gromadę Wilka.Po trzecie, można oczekiwać, że w miarę spokojni dotąd kupcy nabiorą korsarskich obyczajów, a Jannowie zaczną dokonywać rozbojów.Po czwarte, rychło dojdzie do rzezi, jakiej świat nie widział, głównie na osobach poszukiwaczy.Otwieraj scotcha, pułkowniku.Mahoney podał butelkę imperatorowi.- Po piąte, rozlew krwi zmusi mnie do wysłanie oddziałów, by strzegły szlaków handlowych.Po szóste, ruch ten zostanie uznany za wyraz arogancji imperatora, który usiłuje zamachnąć się na świętość świętości i dusi swobody religijne.Na zdrowie.- Po szóste.Nie, to już było.Po siódme, zanim ktokolwiek dowie się o tym odkryciu, Gromada Wilka musi zostać zjednoczona pod rządami jednej ręki.A swoją drogą, ile jeszcze życia zostało temu Theodomirowi Chwiejnemu?- Zapewne ze sto lat, szefie.Jego pierworodny nazywa się Mathias.Ma około trzydziestki.Skrupulatnie oddziela religię od polityki.Kawaler.Żyje w czystości.Wiarę w Talameina uznaje za najwyższą świętość.- Ho, ho - mruknął imperator.- Otacza się gromadą młodzianów, razem spędzają czas na męskich sportach.Polują, ucztują, odprawiają rekolekcje.Na zmianę.- Hmmm - zamyślił się wszechwładny.- W czym kłopot, szefie?- Nie pamiętam, na czym stanąłem.Siedem czy osiem?- Chyba osiem.Czy mogę prosić o butelkę.- Bycie Jego Wysokością daje pewne przywileje - zaznaczył Wieczny Imperator, pociągając dwa łyki poza kolejką i wręczając naczynie Mahoneyowi.- Po ósme, chcemy, by Gromada znalazła się pod rządami jednej ręki, ale takiej.no, rozsądnej.Kogoś, kto będzie mi posłuszny nawet wtedy, gdy nie poślę tam wojsk.Po dziewiąte, ci Jannisarowie są zupełnie nie do przyjęcia.Żadnym sposobem nie utrzymam na wodzy bandy rzezimieszków w habitach.Nie zamierzam nawet próbować.- To znaczy, że Wasza Wysokość zamierza wynieść Tedka na szczyty?- Ależ skąd! Chcę ulokować u jego boku osobę, która w ostatecznym rozrachunku stanie na czele.- A konkretnie? Imperator wzruszył ramionami.- Nie wiem.Wybór należy do ciebie, pułkowniku.Mahoney zaczął gwałtownie trzeźwieć.- I ma to być operacja całkowicie tajna?- Jak pan na to wpadł? Oczywiście, że nie chcę, by ktokolwiek oskarżał mnie, że pcham nos w wewnętrzne sprawy gromady.- Trzeba więc sięgnąć po ludzi Mantisa.- A na marginesie - powiedział imperator, sprawnym ruchem podbierając butelkę, którą Mahoney ustawił sobie u stóp.- Jaki zespół przywiózł próbki?- Grupa Trzynasta.Pod dowództwem porucznika Stena.- Stena?- W przeszłości sprawił nam nieco kłopotów, sir.- Dać mu parę medali, czy coś w tym guście.- Raczej “coś w tym guście" [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl