[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Uwaga Petera była w tym czasie skierowana na samca.„Amy, uważaj” - poprosił ją na migi.Amy uważa.Amy dobry goryl,„Tak.Amy dobry goryl.Amy patrzy duży samiec”.Amy nie lubi.Mężczyzna zaklął pod nosem i usunął z nagrania zapis ostatnich kilkunastu minut.Obserwował całkiem inne zwierzę.Przy ponownej próbie postanowił polegać na wyborze Amy.„Gdzie Amy patrzy?”Amy patrzy dziecko.To było bez sensu, ponieważ małpiątko nie potrafiło mówić.Spróbował perswazji.„Amy patrzy matka dziecko”.Amy lubi patrzy dziecko.Peter miał wrażenie, że został przeniesiony w świat sennego koszmaru.Był zdany na łaskę zwierzęcia, którego sposób rozumowania i zachowanie poznał w stosunkowo niewielkim stopniu; ponadto odcięty od ludzi i techniki, którą stworzyli, czuł jeszcze głębszą zależność od humorów Amy.Minęła kolejna godzina.W gasnącym blasku słońca powrócili do obozu.Munro nie tracił czasu na próżne rozmyślania.Wokół polany wykopał kilka głębokich dołów przypominających pułapki na słonie.Pod osłoną liści i gałęzi kryły się ostro zakończone paliki.Poszerzył fosę i usunął przewrócone pnie drzew, które mogły posłużyć do przeprawy.Pościnał gałęzie zwisające nad polaną; uznał, że żadna z małp nie zdecyduje się na skok z wysokości dziesięciu metrów.Trzech pozostałych przy życiu tragarzy, Muzezi, Amburi i Harawi, zostało zaopatrzonych w strzelby i pojemniki z gazem łzawiącym.Karen podniosła napięcie prądu zasilającego ogrodzenie do stu pięćdziesięciu tysięcy woltów i zwiększyła jego natężenie.Zredukowano impuls z czterech do dwóch cykli na sekundę.Wspomniany zabieg zmienił zaporę w zabójczą pułapkę.Atakującym zwierzętom groziła niechybna śmierć, choć jednocześnie wzrosło niebezpieczeństwo krótkiego spięcia i wyłączenia całego systemu.O zmierzchu Munro podjął najtrudniejszą decyzję.Połowę pozostałej amunicji załadował do miotaczy.Wiedział, że po wyczerpaniu zapasu naboi automaty po prostu przestaną strzelać.Wówczas mogli liczyć wyłącznie na zdolności lingwistyczne Elliota i Amy.Niestety, po powrocie ze wzgórza Peter nie miał zbyt wesołej miny.7.Ostateczna obrona- Kiedy będziesz gotów? - spytał Munro.- Nie prędzej niż za dwie godziny - odparł Elliot.Zwrócił się do Karen z prośbą o pomoc.Amy pomaszerowała wprost do Kahegi, domagając się porcji pożywienia.Była niesłychanie dumna z siebie i uważała, że zyskała należną pozycję wśród członków grupy.- Myślisz, że zadziała? - spytała Karen.- Za chwilę się przekonamy - odpowiedział Peter.Zamierzał odtworzyć nagranie i znaleźć tylko te sygnały, które powtarzały się kilkakrotnie.Gdyby Amy za każdym razem tłumaczyła ich znaczenie w ten sam sposób, można by przyjąć, że przekład jest prawidłowy.To była cholernie żmudna praca.Dysponowali jedynie półcalowym monitorem i kieszonkowym magnetofonem.Co gorsza, nie mieli możliwości połączenia obu urządzeń.Peter zażądał, aby w obozie panowała zupełna cisza.Przewijał taśmę, nagrywał, odtwarzał, jeszcze raz nagrywał, słuchał sapania goryli.Ludzkie ucho okazało się zbyt mało wyczulone na niuanse małpiej mowy.Wszystkie dźwięki brzmiały identycznie.Karen zrobiła zamyśloną minę.- Sygnały są zarejestrowane w formie impulsów elektrycznych - powiedziała powoli.- Tak.- Nadajnik wyposażony jest w pamięć 256K.- Nie możemy połączyć się z komputerem w Houston.- Nie o to chodzi - odparła.Z jej wyjaśnień wynikało, że sprzęt telekomunikacyjny ma oprogramowanie pozwalające na szczegółową identyfikację odbieranych sygnałów.Takie były wymagania łączności satelitarnej, lecz istniała możliwość wykorzystania zasobów pamięci do całkiem innych celów.- Myślisz, że zdołamy przeprowadzić analizę porównawczą? - spytał Peter.Udało się, choć sam proces przebiegał niezwykle powoli.Dźwięki musiały być wprowadzone do komputera, po czym „przepisane” na taśmę magnetyczną i odtworzone wspólnie z obrazem.Zsynchronizowany sygnał ponownie trafiał do komputera, gdzie następował kolejny etap obróbki.Karen z żonglerską zręcznością manipulowała dyskietkami i kasetami.Elliotowi nie pozostawało nic innego, jak tylko stać i obserwować jej krzątaninę.Co pół godziny pojawiał się Munro; pytał, jak idzie praca.- Szybciej nie można - warknęła zirytowana Karen.Minęła ósma.Pierwsze wyniki wypadły zadowalająco.Amy okazała się dobrym tłumaczem.Do dziewiątej komputer sklasyfikował jedenaście pojęć:POKARM 0,9213 0,112JEŚĆ 0,8844 0,334WODA 0,9978 0,004PIĆ 0,7743 0,334{POTWIERDZENIE} TAK 0,6654 0,441{ZAPRZECZENIE} NIE 0,8883 0,220PRZYCHODZIĆ 0,5459 0,440ODEJŚĆ 0,5378 0,404ZESTAW DŹWIĘKÓW:? DALEKO 0,5444 0,343ZESTAW DŹWIĘKÓW:? TUTAJ 0,6344 0,344ZESTAW DŹWIĘKÓW:? GNIEW? ŹLE 0,4232 0,477Karen zdjęła palce z klawiatury.- Twoja kolej - powiedziała do Petera.Munro przechadzał się po polanie.Ciągłe oczekiwanie działało mu na nerwy.Miał ochotę pożartować z tragarzami, lecz Karen i Peter potrzebowali całkowitego spokoju podczas pracy.Spojrzał na Kahegę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Uwaga Petera była w tym czasie skierowana na samca.„Amy, uważaj” - poprosił ją na migi.Amy uważa.Amy dobry goryl,„Tak.Amy dobry goryl.Amy patrzy duży samiec”.Amy nie lubi.Mężczyzna zaklął pod nosem i usunął z nagrania zapis ostatnich kilkunastu minut.Obserwował całkiem inne zwierzę.Przy ponownej próbie postanowił polegać na wyborze Amy.„Gdzie Amy patrzy?”Amy patrzy dziecko.To było bez sensu, ponieważ małpiątko nie potrafiło mówić.Spróbował perswazji.„Amy patrzy matka dziecko”.Amy lubi patrzy dziecko.Peter miał wrażenie, że został przeniesiony w świat sennego koszmaru.Był zdany na łaskę zwierzęcia, którego sposób rozumowania i zachowanie poznał w stosunkowo niewielkim stopniu; ponadto odcięty od ludzi i techniki, którą stworzyli, czuł jeszcze głębszą zależność od humorów Amy.Minęła kolejna godzina.W gasnącym blasku słońca powrócili do obozu.Munro nie tracił czasu na próżne rozmyślania.Wokół polany wykopał kilka głębokich dołów przypominających pułapki na słonie.Pod osłoną liści i gałęzi kryły się ostro zakończone paliki.Poszerzył fosę i usunął przewrócone pnie drzew, które mogły posłużyć do przeprawy.Pościnał gałęzie zwisające nad polaną; uznał, że żadna z małp nie zdecyduje się na skok z wysokości dziesięciu metrów.Trzech pozostałych przy życiu tragarzy, Muzezi, Amburi i Harawi, zostało zaopatrzonych w strzelby i pojemniki z gazem łzawiącym.Karen podniosła napięcie prądu zasilającego ogrodzenie do stu pięćdziesięciu tysięcy woltów i zwiększyła jego natężenie.Zredukowano impuls z czterech do dwóch cykli na sekundę.Wspomniany zabieg zmienił zaporę w zabójczą pułapkę.Atakującym zwierzętom groziła niechybna śmierć, choć jednocześnie wzrosło niebezpieczeństwo krótkiego spięcia i wyłączenia całego systemu.O zmierzchu Munro podjął najtrudniejszą decyzję.Połowę pozostałej amunicji załadował do miotaczy.Wiedział, że po wyczerpaniu zapasu naboi automaty po prostu przestaną strzelać.Wówczas mogli liczyć wyłącznie na zdolności lingwistyczne Elliota i Amy.Niestety, po powrocie ze wzgórza Peter nie miał zbyt wesołej miny.7.Ostateczna obrona- Kiedy będziesz gotów? - spytał Munro.- Nie prędzej niż za dwie godziny - odparł Elliot.Zwrócił się do Karen z prośbą o pomoc.Amy pomaszerowała wprost do Kahegi, domagając się porcji pożywienia.Była niesłychanie dumna z siebie i uważała, że zyskała należną pozycję wśród członków grupy.- Myślisz, że zadziała? - spytała Karen.- Za chwilę się przekonamy - odpowiedział Peter.Zamierzał odtworzyć nagranie i znaleźć tylko te sygnały, które powtarzały się kilkakrotnie.Gdyby Amy za każdym razem tłumaczyła ich znaczenie w ten sam sposób, można by przyjąć, że przekład jest prawidłowy.To była cholernie żmudna praca.Dysponowali jedynie półcalowym monitorem i kieszonkowym magnetofonem.Co gorsza, nie mieli możliwości połączenia obu urządzeń.Peter zażądał, aby w obozie panowała zupełna cisza.Przewijał taśmę, nagrywał, odtwarzał, jeszcze raz nagrywał, słuchał sapania goryli.Ludzkie ucho okazało się zbyt mało wyczulone na niuanse małpiej mowy.Wszystkie dźwięki brzmiały identycznie.Karen zrobiła zamyśloną minę.- Sygnały są zarejestrowane w formie impulsów elektrycznych - powiedziała powoli.- Tak.- Nadajnik wyposażony jest w pamięć 256K.- Nie możemy połączyć się z komputerem w Houston.- Nie o to chodzi - odparła.Z jej wyjaśnień wynikało, że sprzęt telekomunikacyjny ma oprogramowanie pozwalające na szczegółową identyfikację odbieranych sygnałów.Takie były wymagania łączności satelitarnej, lecz istniała możliwość wykorzystania zasobów pamięci do całkiem innych celów.- Myślisz, że zdołamy przeprowadzić analizę porównawczą? - spytał Peter.Udało się, choć sam proces przebiegał niezwykle powoli.Dźwięki musiały być wprowadzone do komputera, po czym „przepisane” na taśmę magnetyczną i odtworzone wspólnie z obrazem.Zsynchronizowany sygnał ponownie trafiał do komputera, gdzie następował kolejny etap obróbki.Karen z żonglerską zręcznością manipulowała dyskietkami i kasetami.Elliotowi nie pozostawało nic innego, jak tylko stać i obserwować jej krzątaninę.Co pół godziny pojawiał się Munro; pytał, jak idzie praca.- Szybciej nie można - warknęła zirytowana Karen.Minęła ósma.Pierwsze wyniki wypadły zadowalająco.Amy okazała się dobrym tłumaczem.Do dziewiątej komputer sklasyfikował jedenaście pojęć:POKARM 0,9213 0,112JEŚĆ 0,8844 0,334WODA 0,9978 0,004PIĆ 0,7743 0,334{POTWIERDZENIE} TAK 0,6654 0,441{ZAPRZECZENIE} NIE 0,8883 0,220PRZYCHODZIĆ 0,5459 0,440ODEJŚĆ 0,5378 0,404ZESTAW DŹWIĘKÓW:? DALEKO 0,5444 0,343ZESTAW DŹWIĘKÓW:? TUTAJ 0,6344 0,344ZESTAW DŹWIĘKÓW:? GNIEW? ŹLE 0,4232 0,477Karen zdjęła palce z klawiatury.- Twoja kolej - powiedziała do Petera.Munro przechadzał się po polanie.Ciągłe oczekiwanie działało mu na nerwy.Miał ochotę pożartować z tragarzami, lecz Karen i Peter potrzebowali całkowitego spokoju podczas pracy.Spojrzał na Kahegę [ Pobierz całość w formacie PDF ]