[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Kupiłam ją dla żartu. %7łartu? Kiedyś mój kochanek sprzeciwił się kosztom moich sukieni powiedział, że skoro woli oglądać mnie nagą, to dlaczego miałbypłacić za moje stroje. Solange podała suknię Lynette.Włożyłam ją, żeby mu udowodnić, że ubiorem można osiągnąćróżny efekt.Zależnie od osoby i okazji.Lynette włożyła suknię, oglądając ją dokładnie.Podziwiałakosztowne perłowe akcenty. Jest piękna.81/272 Też tak myślę, chociaż miałam ją na sobie tylko ten jeden raz. Solange podeszła do Lynette i położyła jej dłonie na ramionach. Wspaniale ci w bieli.Wiele kobiet o twoim kolorze włosów wy-glądałoby w niej blado, ale twoja skóra ma uroczy różany odcień. Dziękuję.Lynette pomyślała, że taką właśnie suknię włożyłaby jej siostra.Głośne westchnięcie Marguerite, która stanęła w drzwiach, tylko jąw tej myśli utwierdziło.Odwróciła się do matki i drgnęła na widokjej pobladłej twarzy.Wicehrabina zdobyła się na blady uśmiech. Wyglądasz uroczo, Lynette. Wyglądam jak Lysette. Oui.To też. Marguerite podeszła spowita w eleganckąchmurę błękitnej satyny i przyjrzała się uważnie córce. Podoba cisię ta suknia? Oczywiście, maman.Inaczej nie zdecydowałabym się na nią. Skoro to cię uszczęśliwia powiedziała Marguerite i roześmi-ała się lekko drżącym głosem. Powoli zaczynam przyzwyczajaćsię do tej nowej kobiety, którą się stałaś. Nie zmieniła się tak zupełnie zauważyła ostrożnie Solange.Z niecierpliwością czeka na przyjęcie u baronowej.Lynette uśmiechnęła się szeroko, licząc, że wyrwie to matkęz melancholii. Za nic nie przegapiłabym takiej okazji.Słyszałam opowieścio takich przyjęciach, ale nie sądziłam, że kiedyś zostanęzaproszona na jedno z nich. Mon Dieu wzdrygnęła się Marguerite. Jeśli de Grenier siędowie, pomyśli, że postradałam rozum. Nie dowie się uspokoiła ją Lynette.Podeszła do łóżkaSolange, na którym leżały maski.Ilość barw, wstążek i piór byłaimponująca.Jej spojrzenie padło na półmaskę pokrytą purpurowąsatyną.Podniosła ją i powiedziała: Moja twarz będzie schowanapod nią.82/272Przez ułamek sekundy zapanowała cisza, po czym twarz wiceh-rabiny pojaśniała w szczerym uśmiechu. Dokładnie ten kolor wybrałabym dla ciebie!Solange ścisnęła dłoń Marguerite. Będziemy się świetnie bawić.A baronowa ma doskonały gust,jeżeli chodzi o męskie towarzystwo. %7ładen mężczyzna bywający na tego typu przyjęciach nie jestodpowiedni dla mojej córki parsknęła Marguerite.Lynette skryła uśmiech na myśl o mężczyznie na koniu i innychjemu podobnych, w których towarzystwie obracała się przez lata.Mroczni i niebezpieczni.Seksowni.Choć żałoba tak bardzo ją zmi-eniła, to jedno pozostało niezmienne. Widzę ten uśmiech powiedziała z wyrzutem matka.Alew oczach Marguerite zamigotała niewidziana od lat iskra.Nieumknęło to uwagi Lynette.Być może w końcu rany zaczynały sięgoić.Ukryta w mrocznym wnętrzu powozu, Lysette obserwowałamężczyznę, który szedł raznym krokiem.Na ulicach było dużopieszych i powozów przesłaniających jej niekiedy widok.Ale Ed-warda Jamesa trudno było przeoczyć ze względu na zdecydowaniew jego ruchach.Z gracją mijał przechodniów, co i raz dotykającręką ronda kapelusza w geście pozdrowienia mijanych ludzi.Wysoki i niemal patykowaty, James był ciekawym przypadkiemmężczyzny.Był pewny.Miał ciemne, lśniące włosy nicnadzwyczajnego, ale też nic strasznego.Jego ubiór był koloruciemnej zieleni i raczej należał do tych rozsądnych, niż godnychuwagi.Wszystkie ubrania miał dobrze uszyte i zadbane, ale niedro-gie.Innymi słowy, Edward James byłby przeciętnym mężczyzną,prowadzącym przeciętne życie.gdyby nie jego nieprzeciętnypracodawca. Przeczytałaś notatki, które ci dałem? Zapytał Desjardins za-jmujący siedzenie naprzeciwko niej.83/272 Naturellement.James prowadził ciche i skromne życie.Czas wolny upływał muna lekturze lub spotkaniach z przyjaciółmi.Czasem towarzyszyłpanu Franklinowi w wystawnych uroczystościach, na którychuchodził za wyciszonego, czarującego człowieka.Nie okazywałchciwości ani rozbuchanych ambicji. James nie wykazuje żadnych aspiracji stwierdził hrabiaz nieukrywaną pogardą. Trudno namówić do występku kogoś,kogo motywacji nie znamy. Zgadzam się. Dlatego musimy dać mu odpowiednią motywację.Lysette patrzyła, jak James znika w sklepie. I cóż by to miało być? Miłość.Uniosła brwi i spojrzała ze zdziwieniem na hrabiego. Do mnie? Oczywiście. Twoja wiara we mnie jest wzruszająca, ale chybiona.Nikt nig-dy mnie nie kochał. Ja cię kocham. Desjardins uśmiechnął się na jej parsknięcie. Poza tym, nie wiesz tego na pewno, bo nie masz wspomnień. Gdyby ktoś mnie kochał, odszukałby mnie. Zacisnęła pięści. Nie ustawałby w wysiłkach, by mnie odnalezć [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Kupiłam ją dla żartu. %7łartu? Kiedyś mój kochanek sprzeciwił się kosztom moich sukieni powiedział, że skoro woli oglądać mnie nagą, to dlaczego miałbypłacić za moje stroje. Solange podała suknię Lynette.Włożyłam ją, żeby mu udowodnić, że ubiorem można osiągnąćróżny efekt.Zależnie od osoby i okazji.Lynette włożyła suknię, oglądając ją dokładnie.Podziwiałakosztowne perłowe akcenty. Jest piękna.81/272 Też tak myślę, chociaż miałam ją na sobie tylko ten jeden raz. Solange podeszła do Lynette i położyła jej dłonie na ramionach. Wspaniale ci w bieli.Wiele kobiet o twoim kolorze włosów wy-glądałoby w niej blado, ale twoja skóra ma uroczy różany odcień. Dziękuję.Lynette pomyślała, że taką właśnie suknię włożyłaby jej siostra.Głośne westchnięcie Marguerite, która stanęła w drzwiach, tylko jąw tej myśli utwierdziło.Odwróciła się do matki i drgnęła na widokjej pobladłej twarzy.Wicehrabina zdobyła się na blady uśmiech. Wyglądasz uroczo, Lynette. Wyglądam jak Lysette. Oui.To też. Marguerite podeszła spowita w eleganckąchmurę błękitnej satyny i przyjrzała się uważnie córce. Podoba cisię ta suknia? Oczywiście, maman.Inaczej nie zdecydowałabym się na nią. Skoro to cię uszczęśliwia powiedziała Marguerite i roześmi-ała się lekko drżącym głosem. Powoli zaczynam przyzwyczajaćsię do tej nowej kobiety, którą się stałaś. Nie zmieniła się tak zupełnie zauważyła ostrożnie Solange.Z niecierpliwością czeka na przyjęcie u baronowej.Lynette uśmiechnęła się szeroko, licząc, że wyrwie to matkęz melancholii. Za nic nie przegapiłabym takiej okazji.Słyszałam opowieścio takich przyjęciach, ale nie sądziłam, że kiedyś zostanęzaproszona na jedno z nich. Mon Dieu wzdrygnęła się Marguerite. Jeśli de Grenier siędowie, pomyśli, że postradałam rozum. Nie dowie się uspokoiła ją Lynette.Podeszła do łóżkaSolange, na którym leżały maski.Ilość barw, wstążek i piór byłaimponująca.Jej spojrzenie padło na półmaskę pokrytą purpurowąsatyną.Podniosła ją i powiedziała: Moja twarz będzie schowanapod nią.82/272Przez ułamek sekundy zapanowała cisza, po czym twarz wiceh-rabiny pojaśniała w szczerym uśmiechu. Dokładnie ten kolor wybrałabym dla ciebie!Solange ścisnęła dłoń Marguerite. Będziemy się świetnie bawić.A baronowa ma doskonały gust,jeżeli chodzi o męskie towarzystwo. %7ładen mężczyzna bywający na tego typu przyjęciach nie jestodpowiedni dla mojej córki parsknęła Marguerite.Lynette skryła uśmiech na myśl o mężczyznie na koniu i innychjemu podobnych, w których towarzystwie obracała się przez lata.Mroczni i niebezpieczni.Seksowni.Choć żałoba tak bardzo ją zmi-eniła, to jedno pozostało niezmienne. Widzę ten uśmiech powiedziała z wyrzutem matka.Alew oczach Marguerite zamigotała niewidziana od lat iskra.Nieumknęło to uwagi Lynette.Być może w końcu rany zaczynały sięgoić.Ukryta w mrocznym wnętrzu powozu, Lysette obserwowałamężczyznę, który szedł raznym krokiem.Na ulicach było dużopieszych i powozów przesłaniających jej niekiedy widok.Ale Ed-warda Jamesa trudno było przeoczyć ze względu na zdecydowaniew jego ruchach.Z gracją mijał przechodniów, co i raz dotykającręką ronda kapelusza w geście pozdrowienia mijanych ludzi.Wysoki i niemal patykowaty, James był ciekawym przypadkiemmężczyzny.Był pewny.Miał ciemne, lśniące włosy nicnadzwyczajnego, ale też nic strasznego.Jego ubiór był koloruciemnej zieleni i raczej należał do tych rozsądnych, niż godnychuwagi.Wszystkie ubrania miał dobrze uszyte i zadbane, ale niedro-gie.Innymi słowy, Edward James byłby przeciętnym mężczyzną,prowadzącym przeciętne życie.gdyby nie jego nieprzeciętnypracodawca. Przeczytałaś notatki, które ci dałem? Zapytał Desjardins za-jmujący siedzenie naprzeciwko niej.83/272 Naturellement.James prowadził ciche i skromne życie.Czas wolny upływał muna lekturze lub spotkaniach z przyjaciółmi.Czasem towarzyszyłpanu Franklinowi w wystawnych uroczystościach, na którychuchodził za wyciszonego, czarującego człowieka.Nie okazywałchciwości ani rozbuchanych ambicji. James nie wykazuje żadnych aspiracji stwierdził hrabiaz nieukrywaną pogardą. Trudno namówić do występku kogoś,kogo motywacji nie znamy. Zgadzam się. Dlatego musimy dać mu odpowiednią motywację.Lysette patrzyła, jak James znika w sklepie. I cóż by to miało być? Miłość.Uniosła brwi i spojrzała ze zdziwieniem na hrabiego. Do mnie? Oczywiście. Twoja wiara we mnie jest wzruszająca, ale chybiona.Nikt nig-dy mnie nie kochał. Ja cię kocham. Desjardins uśmiechnął się na jej parsknięcie. Poza tym, nie wiesz tego na pewno, bo nie masz wspomnień. Gdyby ktoś mnie kochał, odszukałby mnie. Zacisnęła pięści. Nie ustawałby w wysiłkach, by mnie odnalezć [ Pobierz całość w formacie PDF ]