[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego też, nie zastanawiając siędłużej, włączył mikrofalowy nadajnik, po czym wezwał dowódcę grupy pościgo-wej. Uwierzę wam powiedział Rachmael jeśli Dosker powtórzy mi to sa-mo. I kiedy mu się przyjrzę, dodał w duchu, czy przypadkiem nie przeszedłprania mózgu.Z drugiej strony jednak kłamstwo nie dawało im żadnych korzy-ści.Mieli przecież jego i Omphalosa.Raz odkryty, statek dostał się w asystęuzbrojonych pojazdów międzygwiezdnych najpotężniejszej organizacji kosmicz-nej, jaką bez wątpienia była ONZ.Po cóż bawić się w podchody, gdy nie istniałażadna siła zdolna stawić jej najmniejszy choćby opór?Boże na wysokościach, pomyślał.Jeśli to prawda, to możemy polegać na Hor-ście Bertoldzie.Pozwoliliśmy, aby nasze uprzedzenia nas zaślepiły.von Einemjest Niemcem i Horst Bertold jest Niemcem.Ale to wcale nie oznacza, że razempracują, że są wspólnikami w jakimś niecnym przedsięwzięciu.Równie dobrzemożna o to podejrzewać dowolnych dwóch Ubangijczyków czy %7łydów.AdolfHitler nie był nawet Niemcem.tak więc zgubiło nas nasze własne rozumowa-nie.Może teraz damy się przekonać.Zobaczymy.Nowe Zjednoczone Niemcystworzyły doktora Seppa von Einema i Szlaki Hoffmana.ale może zdolne są doczegoś więcej, jeśli stworzyły równocześnie Horsta Bertolda.Zobaczymy, powtórzył w duchu Rachmael.67Zaczekamy do chwili, gdy znajdziemy się w Nowym Nowym Jorku, w biu-rze ONZ, gdzie Horst Bertold przedstawi nam dowody na potwierdzenie nadanejprzez radio wiadomości.A wiadomość była krótka.Informowano w niej, że o szóstej rano czasu nowo-nowojorskiego oddziały ONZ obsadziły wszystkie placówki Szlaków Hoffmanai zabezpieczyły aparaturę Telporu, przerywając tym samym jak najbardziej arbi-tralnie i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, emigrację na Paszczę Wieloryba.Dwanaście godzin pózniej wyglądająca na zmartwioną, przepracowana sekre-tarka wprowadziła Rachmaela do gabinetu Sekretarza Generalnego. A oto nasz fanatyk powiedział Horst Bertold, przyglądając się mu ba-dawczo. Idealista, który w Matsonie Glazer-Hollidayu rozpalił żądzę popycha-jącą go do przeprowadzenia zamachu stanu na Paszczy Wieloryba. Gestemręki powstrzymał wychodzącą sekretarkę. Proszę przysłać tu jeden Telpor z ob-sługą.Po chwili urządzenie z głośnym piskiem wjechało do biura przywódcy ONZ.Wraz z nim pojawił się technik w stroju roboczym.Bez gogli wydawał się małyi przestraszony.Horst Bertold natychmiast przystąpił do indagacji. Czy za pomocą tej maszyny możliwa jest teleportacja w obie strony? A mo-że tylko w jedną? Zwei oder ein? Antworte! Tylko w jedną, Mein Herr Sekretar General drżącym głosem odpowie-dział technik. Jak t ukazuje pierwsze twierdzenie, recesja materii w kierun-ku.Zwracając się do sekretarki, Bertold powiedział: Niech przyjdą tu nasi specjaliści od prania mózgu.Powie im pani, żebyzabrali ze sobą aparaty EEG.Słysząc to, pracownik Telporu wykrzyknął przerażonym głosem: Dasz brauchen Sie nicht. On mówi Horst Bertold wystąpił w roli tłumacza że będzie z namiwspółpracować i że nasi psychiatrzy nie będą tu potrzebni.Pytajcie więc. Po-trząsnął gwałtownie głową, wskazując drżącego technika niepozornego czło-wieka w białym fartuchu, który uczestniczył w wyekspediowaniu tysięcy, jeśli niemilionów niewinnych istot ludzkich. Zapytajcie go, czy Telpor działa w obukierunkach.Niemal niedosłyszalnie technik odpowiedział: Beide.W obie strony. I nigdy nie istniało pierwsze twierdzenie raczej stwierdził, niż zapytałBertold. Sie haben Recht przytaknął technik, kiwając głową. Proszę wprowadzić Doskera polecił Bertold swej przepracowanej sekre-tarce.68Po chwili w drzwiach pojawił się Dosker i niezwłocznie podszedł do Rach-maela. Freya jeszcze żyje powiedział, wskazując aparaturę Telporu. Kontak-towaliśmy się z nią za pomocą tego.Jednak co do. urwał, a na jego twarzyodmalowało się wahanie. Matson Glazer-Holliday nie żyje rozległ się głos Horsta Bertolda. Za-mordowali go na samym początku.Ale ponad połowa pracowników zjednoczeniaKANT utrzymywała się przy życiu rozproszona po różnych obiektach kolonii.Rozpoczynamy właśnie akcję strategicznej pomocy dla walczących.Chcemy imwysłać najbardziej przydatne rodzaje broni.Poza tym zamierzamy w taktycznychpunktach przeprowadzić desanty oddziałów komandosów.Sądzę, że nasi koman-dosi mogą tam sporo zdziałać. A co ja mogę zrobić? zapytał Rachmael.Czuł przytłaczającą go bezsil-ność.Wszystko rozgrywa i rozgrywało się bez jego udziału.Tak wiele wydarzyłosię podczas jego bezcelowej podróży przez całkowicie pustą hiperprzestrzeń.Sekretarz Generalny ONZ zdawał się czytać z jego twarzy. Obudził pan czujność Matsona powiedział a to z kolei popchnęło godo podjęcia próby nieudanego zamachu.Natomiast depesza Frei Holm do Doske-ra, przesłana następnie na Omphalosa ukazała nam skrywane dotąd pod maskąobłudy prawdziwe oblicze Theodorica Ferry ego.Czujemy się moralnie odpowie-dzialni za to, że akceptowaliśmy tę pozorną rzeczywistość przez piętnaście lat,biorąc za dobrą monetę wszystkie te bzdury o jednokierunkowej teleportacji. Skrzywił się z niesmakiem.-Tym niemniej Szlaki Hoffmana popełniły błądrównie wielki jak ich kłamstwa, pozwalając dwóm tysiącom policjantów KANT--u przedostać się na drugą stronę.Oczy wiście jest ich za mało, ale z naszymtaktycznym wsparciem. Było ich za mało od samego początku wtrącił Dosker od chwili, gdyzałatwili Matsona. Ni to do siebie, ni do Rachmaela powiedział: Nie mieli-śmy żadnych szans.Prawdopodobnie Matson nawet się o tym nie dowiedział; nieżył wystarczająco długo.W każdym bądz razie może uda się uratować Freyę.Czychcesz tego? Tak bez wahania odparł Rachmael, po czym zwracając się do HorstaBertolda, zapytał: Czy możecie dać mi wyposażenie? Przynajmniej ekranyobronne, jeśli nie macie broni zaczepnej.Wyruszę sam.Istniała szansa, że w ogólnym zamieszaniu przemknie się nie zauważony.Paszcza Wieloryba przekształciła się w pole bitwy, na którym ścierało się zbytwielu przeciwników.W takich warunkach pojedynczy człowiek stawał się nicnie znaczącą siłą, nieledwie pyłkiem.Ukradkiem przemknie się na drugą stronęi rozpocznie poszukiwania.Tylko nie zwracając na siebie uwagi otoczenia, mógłliczyć na powodzenie; ot, zwykły szarak niegodny uwagi walczących kolosów.A walka była naprawdę bezpardonowa.Przetrzebione oddziały KANT-u przesta-69ły się liczyć jako realna siła i teraz na placu boju pozostały praktycznie już tylkodwa bloki.Z jednej strony Szlaki Hoffmana, a z drugiej ONZ, starsza od rywa-la o pięćdziesiąt lat, opromieniona sławą zwycięstw odnoszonych nieustannie odubiegłego wieku [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Dlatego też, nie zastanawiając siędłużej, włączył mikrofalowy nadajnik, po czym wezwał dowódcę grupy pościgo-wej. Uwierzę wam powiedział Rachmael jeśli Dosker powtórzy mi to sa-mo. I kiedy mu się przyjrzę, dodał w duchu, czy przypadkiem nie przeszedłprania mózgu.Z drugiej strony jednak kłamstwo nie dawało im żadnych korzy-ści.Mieli przecież jego i Omphalosa.Raz odkryty, statek dostał się w asystęuzbrojonych pojazdów międzygwiezdnych najpotężniejszej organizacji kosmicz-nej, jaką bez wątpienia była ONZ.Po cóż bawić się w podchody, gdy nie istniałażadna siła zdolna stawić jej najmniejszy choćby opór?Boże na wysokościach, pomyślał.Jeśli to prawda, to możemy polegać na Hor-ście Bertoldzie.Pozwoliliśmy, aby nasze uprzedzenia nas zaślepiły.von Einemjest Niemcem i Horst Bertold jest Niemcem.Ale to wcale nie oznacza, że razempracują, że są wspólnikami w jakimś niecnym przedsięwzięciu.Równie dobrzemożna o to podejrzewać dowolnych dwóch Ubangijczyków czy %7łydów.AdolfHitler nie był nawet Niemcem.tak więc zgubiło nas nasze własne rozumowa-nie.Może teraz damy się przekonać.Zobaczymy.Nowe Zjednoczone Niemcystworzyły doktora Seppa von Einema i Szlaki Hoffmana.ale może zdolne są doczegoś więcej, jeśli stworzyły równocześnie Horsta Bertolda.Zobaczymy, powtórzył w duchu Rachmael.67Zaczekamy do chwili, gdy znajdziemy się w Nowym Nowym Jorku, w biu-rze ONZ, gdzie Horst Bertold przedstawi nam dowody na potwierdzenie nadanejprzez radio wiadomości.A wiadomość była krótka.Informowano w niej, że o szóstej rano czasu nowo-nowojorskiego oddziały ONZ obsadziły wszystkie placówki Szlaków Hoffmanai zabezpieczyły aparaturę Telporu, przerywając tym samym jak najbardziej arbi-tralnie i bez jakiegokolwiek ostrzeżenia, emigrację na Paszczę Wieloryba.Dwanaście godzin pózniej wyglądająca na zmartwioną, przepracowana sekre-tarka wprowadziła Rachmaela do gabinetu Sekretarza Generalnego. A oto nasz fanatyk powiedział Horst Bertold, przyglądając się mu ba-dawczo. Idealista, który w Matsonie Glazer-Hollidayu rozpalił żądzę popycha-jącą go do przeprowadzenia zamachu stanu na Paszczy Wieloryba. Gestemręki powstrzymał wychodzącą sekretarkę. Proszę przysłać tu jeden Telpor z ob-sługą.Po chwili urządzenie z głośnym piskiem wjechało do biura przywódcy ONZ.Wraz z nim pojawił się technik w stroju roboczym.Bez gogli wydawał się małyi przestraszony.Horst Bertold natychmiast przystąpił do indagacji. Czy za pomocą tej maszyny możliwa jest teleportacja w obie strony? A mo-że tylko w jedną? Zwei oder ein? Antworte! Tylko w jedną, Mein Herr Sekretar General drżącym głosem odpowie-dział technik. Jak t ukazuje pierwsze twierdzenie, recesja materii w kierun-ku.Zwracając się do sekretarki, Bertold powiedział: Niech przyjdą tu nasi specjaliści od prania mózgu.Powie im pani, żebyzabrali ze sobą aparaty EEG.Słysząc to, pracownik Telporu wykrzyknął przerażonym głosem: Dasz brauchen Sie nicht. On mówi Horst Bertold wystąpił w roli tłumacza że będzie z namiwspółpracować i że nasi psychiatrzy nie będą tu potrzebni.Pytajcie więc. Po-trząsnął gwałtownie głową, wskazując drżącego technika niepozornego czło-wieka w białym fartuchu, który uczestniczył w wyekspediowaniu tysięcy, jeśli niemilionów niewinnych istot ludzkich. Zapytajcie go, czy Telpor działa w obukierunkach.Niemal niedosłyszalnie technik odpowiedział: Beide.W obie strony. I nigdy nie istniało pierwsze twierdzenie raczej stwierdził, niż zapytałBertold. Sie haben Recht przytaknął technik, kiwając głową. Proszę wprowadzić Doskera polecił Bertold swej przepracowanej sekre-tarce.68Po chwili w drzwiach pojawił się Dosker i niezwłocznie podszedł do Rach-maela. Freya jeszcze żyje powiedział, wskazując aparaturę Telporu. Kontak-towaliśmy się z nią za pomocą tego.Jednak co do. urwał, a na jego twarzyodmalowało się wahanie. Matson Glazer-Holliday nie żyje rozległ się głos Horsta Bertolda. Za-mordowali go na samym początku.Ale ponad połowa pracowników zjednoczeniaKANT utrzymywała się przy życiu rozproszona po różnych obiektach kolonii.Rozpoczynamy właśnie akcję strategicznej pomocy dla walczących.Chcemy imwysłać najbardziej przydatne rodzaje broni.Poza tym zamierzamy w taktycznychpunktach przeprowadzić desanty oddziałów komandosów.Sądzę, że nasi koman-dosi mogą tam sporo zdziałać. A co ja mogę zrobić? zapytał Rachmael.Czuł przytłaczającą go bezsil-ność.Wszystko rozgrywa i rozgrywało się bez jego udziału.Tak wiele wydarzyłosię podczas jego bezcelowej podróży przez całkowicie pustą hiperprzestrzeń.Sekretarz Generalny ONZ zdawał się czytać z jego twarzy. Obudził pan czujność Matsona powiedział a to z kolei popchnęło godo podjęcia próby nieudanego zamachu.Natomiast depesza Frei Holm do Doske-ra, przesłana następnie na Omphalosa ukazała nam skrywane dotąd pod maskąobłudy prawdziwe oblicze Theodorica Ferry ego.Czujemy się moralnie odpowie-dzialni za to, że akceptowaliśmy tę pozorną rzeczywistość przez piętnaście lat,biorąc za dobrą monetę wszystkie te bzdury o jednokierunkowej teleportacji. Skrzywił się z niesmakiem.-Tym niemniej Szlaki Hoffmana popełniły błądrównie wielki jak ich kłamstwa, pozwalając dwóm tysiącom policjantów KANT--u przedostać się na drugą stronę.Oczy wiście jest ich za mało, ale z naszymtaktycznym wsparciem. Było ich za mało od samego początku wtrącił Dosker od chwili, gdyzałatwili Matsona. Ni to do siebie, ni do Rachmaela powiedział: Nie mieli-śmy żadnych szans.Prawdopodobnie Matson nawet się o tym nie dowiedział; nieżył wystarczająco długo.W każdym bądz razie może uda się uratować Freyę.Czychcesz tego? Tak bez wahania odparł Rachmael, po czym zwracając się do HorstaBertolda, zapytał: Czy możecie dać mi wyposażenie? Przynajmniej ekranyobronne, jeśli nie macie broni zaczepnej.Wyruszę sam.Istniała szansa, że w ogólnym zamieszaniu przemknie się nie zauważony.Paszcza Wieloryba przekształciła się w pole bitwy, na którym ścierało się zbytwielu przeciwników.W takich warunkach pojedynczy człowiek stawał się nicnie znaczącą siłą, nieledwie pyłkiem.Ukradkiem przemknie się na drugą stronęi rozpocznie poszukiwania.Tylko nie zwracając na siebie uwagi otoczenia, mógłliczyć na powodzenie; ot, zwykły szarak niegodny uwagi walczących kolosów.A walka była naprawdę bezpardonowa.Przetrzebione oddziały KANT-u przesta-69ły się liczyć jako realna siła i teraz na placu boju pozostały praktycznie już tylkodwa bloki.Z jednej strony Szlaki Hoffmana, a z drugiej ONZ, starsza od rywa-la o pięćdziesiąt lat, opromieniona sławą zwycięstw odnoszonych nieustannie odubiegłego wieku [ Pobierz całość w formacie PDF ]