[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic - zamknął za sobą drzwi, a potem spojrzała poważnie i na kolegę.- Zapamiętaj sobie dokładnie co teraz powiem: niczego nie widziałeś, nigdzie nie byliśmy, nie było żadnej dziewczyny.W ogóle zapomnij o tym strychu.Chcesz jeszcze o coś zapytać?- Ale.te zdjęcia i książki!- Powiedziałem: nie było żadnych zdjęć i książek.Jego spojrzenie stało się zimne i przeszywające.Rysiek umilkł na chwilę.Wiedział, że z Łukaszem nie ma sensu zadzierać.Był o wiele bliżej księdza Żytniewskiego, a w dodatku zbyt dokładnie znał erotyczno-imprezowe wyczyny przyszłego adepta nowicjatu.Wystarczyłoby jedno słowo.- Dobra.Nie ma sprawy.Czego nie robi się dla starej przyjaźni.- wzruszył ramionami, po czym uśmiechnął się.- Porozmawiam z prałatem.Piotrek na pewno będzie miał coś ważnego do zrobienia, a ty zastąpisz go przy tych panienkach.Łukasz klepnął go po przyjacielsku w ramię.- Dzięki, stary! - szeroki uśmiech rozlał się na twarzy Ryśka.Plac Bohaterów Solidarności nie wyróżniał się niczym specjalnym.Masywny pomnik - jedyna budowla na wybetonowanej, otoczonej kamienicami przestrzeni - raz w roku ściągał młodzież z okolicznych szkół, na uroczystą akademię połączoną z symbolicznym składaniem wiązanek kwiatów i zaciąganiem warty honorowej.Poczty sztandarowe, przemówienia - a wszystko to poprzedzone tradycyjną mszą koncelebrowaną przez biskupa.Łukasz znał to dobrze, bo sam wiele razy w tym uczestniczył, a jako siedmiolatek był ze swą szkołą przy wmurowaniu kamienia węgielnego pod pomnik tego wąsatego mężczyzny.Podobał mu się nawet ów przywódca, chociaż mylił go wtedy z kimś sprzed wojny.Teraz jednak właśnie tutaj umówił się z Edytą.Tak jaka obiecał, przyniósł ze sobą jej zdjęcia, lecz ona spóźniała się, co go wyraźnie denerwowało.Nie lubił takich sytuacji.Przez megafony rozmieszczone na słupach rozlegał się natchniony głos: „A powiadam wam, że każdemu, kto ma, będzie dane i obfitować będzie, a kto nie ma, i to, co ma, będzie od niego odjęte.Wskażcie tych nieprzyjaciół moich, którzy nie chcieli, abym nad nimi panował, przyprowadźcie tu i zabijcie w mej obecności".Głos wibrował w zaułkach murów i bramach pomimo szumu jeżdżących wokół samochodów.Łukasz nie zwracał na to uwagi, bo dobrze znał wszystkie przypowieści biblijne, a poza tym przyzwyczaił się już do normalnych w tym mieście odgłosów.Jakiś mężczyzna wysiadł z brązowozłotego volkswagena i zniknął w przeszklonych drzwiach sklepu z dewocjonaliami.Po chwili pojawił się znów i zaczął wnosić do środka figurki starannie opakowane w kolorowe kartony.To był już trzeci tego dnia rzut Matek Boskich do sklepów.Mężczyzna przywiózł też koszulki z religijnymi napisami oraz nadrukami twarzy Chrystusa i lizaki w kształcie krzyżyków.W mieście był duży ruch, więc wszystko rozchodziło się w błyskawicznym tempie.- Chciałeś się ze mną widzieć, prawda? - głos dziewczyny odezwał się zupełnie niespodziewanie.Stała tuż za nim.- Wyglądasz wspaniale - uśmiechnął się, obrzucając ją fachowym spojrzeniem.Założyła krótką, ledwie osłaniającą piersi koszulę, krótkie spodenki oraz sandały, lecz wcale nie wyglądała jak dziewczynka.Była młodą kobietą.Łukasz zastanowił się nawet, czy nie jest przypadkiem starsza od niego.Nie przeszkadzałoby mu to jednak - zawsze imponowały mu starsze dziewczyny.- Czy tylko to chciałeś tai powiedzieć? - skrzywiła ironicznie usta.-A jeśli tak?- Jeśli tak, to mógłbyś już oddać zdjęcia.- Proszę - podał jej kopertę.- Czy.czy mogę już iść? - zaskoczył ją swym gestem i zdezorientował.Spojrzała na niego niepewnie.- Tak.Zgodnie z umową - rozłożył bezradnie ręce - ale jeśli miałabyś chwilę czasu, to zapraszam do klubu.Napijemy się czegoś chłodnego i porozmawiamy.-.i oczywiście, jest to propozycja nie do odrzucenia.Łukasz uśmiechnął się.Tak czy inaczej miał ją w ręku, ale postanowił nie wykorzystywać tego - na razie.- Od tej chwili wszystko co powiesz, nie będzie użyte przeciwko tobie - powiedział oficjalnie, po czym dodał - nie jestem taką świnią, jak myślisz.- To gdzie jest ten klub? - spytała.- Chodźmy, zaprowadzę cię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Nic - zamknął za sobą drzwi, a potem spojrzała poważnie i na kolegę.- Zapamiętaj sobie dokładnie co teraz powiem: niczego nie widziałeś, nigdzie nie byliśmy, nie było żadnej dziewczyny.W ogóle zapomnij o tym strychu.Chcesz jeszcze o coś zapytać?- Ale.te zdjęcia i książki!- Powiedziałem: nie było żadnych zdjęć i książek.Jego spojrzenie stało się zimne i przeszywające.Rysiek umilkł na chwilę.Wiedział, że z Łukaszem nie ma sensu zadzierać.Był o wiele bliżej księdza Żytniewskiego, a w dodatku zbyt dokładnie znał erotyczno-imprezowe wyczyny przyszłego adepta nowicjatu.Wystarczyłoby jedno słowo.- Dobra.Nie ma sprawy.Czego nie robi się dla starej przyjaźni.- wzruszył ramionami, po czym uśmiechnął się.- Porozmawiam z prałatem.Piotrek na pewno będzie miał coś ważnego do zrobienia, a ty zastąpisz go przy tych panienkach.Łukasz klepnął go po przyjacielsku w ramię.- Dzięki, stary! - szeroki uśmiech rozlał się na twarzy Ryśka.Plac Bohaterów Solidarności nie wyróżniał się niczym specjalnym.Masywny pomnik - jedyna budowla na wybetonowanej, otoczonej kamienicami przestrzeni - raz w roku ściągał młodzież z okolicznych szkół, na uroczystą akademię połączoną z symbolicznym składaniem wiązanek kwiatów i zaciąganiem warty honorowej.Poczty sztandarowe, przemówienia - a wszystko to poprzedzone tradycyjną mszą koncelebrowaną przez biskupa.Łukasz znał to dobrze, bo sam wiele razy w tym uczestniczył, a jako siedmiolatek był ze swą szkołą przy wmurowaniu kamienia węgielnego pod pomnik tego wąsatego mężczyzny.Podobał mu się nawet ów przywódca, chociaż mylił go wtedy z kimś sprzed wojny.Teraz jednak właśnie tutaj umówił się z Edytą.Tak jaka obiecał, przyniósł ze sobą jej zdjęcia, lecz ona spóźniała się, co go wyraźnie denerwowało.Nie lubił takich sytuacji.Przez megafony rozmieszczone na słupach rozlegał się natchniony głos: „A powiadam wam, że każdemu, kto ma, będzie dane i obfitować będzie, a kto nie ma, i to, co ma, będzie od niego odjęte.Wskażcie tych nieprzyjaciół moich, którzy nie chcieli, abym nad nimi panował, przyprowadźcie tu i zabijcie w mej obecności".Głos wibrował w zaułkach murów i bramach pomimo szumu jeżdżących wokół samochodów.Łukasz nie zwracał na to uwagi, bo dobrze znał wszystkie przypowieści biblijne, a poza tym przyzwyczaił się już do normalnych w tym mieście odgłosów.Jakiś mężczyzna wysiadł z brązowozłotego volkswagena i zniknął w przeszklonych drzwiach sklepu z dewocjonaliami.Po chwili pojawił się znów i zaczął wnosić do środka figurki starannie opakowane w kolorowe kartony.To był już trzeci tego dnia rzut Matek Boskich do sklepów.Mężczyzna przywiózł też koszulki z religijnymi napisami oraz nadrukami twarzy Chrystusa i lizaki w kształcie krzyżyków.W mieście był duży ruch, więc wszystko rozchodziło się w błyskawicznym tempie.- Chciałeś się ze mną widzieć, prawda? - głos dziewczyny odezwał się zupełnie niespodziewanie.Stała tuż za nim.- Wyglądasz wspaniale - uśmiechnął się, obrzucając ją fachowym spojrzeniem.Założyła krótką, ledwie osłaniającą piersi koszulę, krótkie spodenki oraz sandały, lecz wcale nie wyglądała jak dziewczynka.Była młodą kobietą.Łukasz zastanowił się nawet, czy nie jest przypadkiem starsza od niego.Nie przeszkadzałoby mu to jednak - zawsze imponowały mu starsze dziewczyny.- Czy tylko to chciałeś tai powiedzieć? - skrzywiła ironicznie usta.-A jeśli tak?- Jeśli tak, to mógłbyś już oddać zdjęcia.- Proszę - podał jej kopertę.- Czy.czy mogę już iść? - zaskoczył ją swym gestem i zdezorientował.Spojrzała na niego niepewnie.- Tak.Zgodnie z umową - rozłożył bezradnie ręce - ale jeśli miałabyś chwilę czasu, to zapraszam do klubu.Napijemy się czegoś chłodnego i porozmawiamy.-.i oczywiście, jest to propozycja nie do odrzucenia.Łukasz uśmiechnął się.Tak czy inaczej miał ją w ręku, ale postanowił nie wykorzystywać tego - na razie.- Od tej chwili wszystko co powiesz, nie będzie użyte przeciwko tobie - powiedział oficjalnie, po czym dodał - nie jestem taką świnią, jak myślisz.- To gdzie jest ten klub? - spytała.- Chodźmy, zaprowadzę cię [ Pobierz całość w formacie PDF ]