[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gatusso nie dba już o magiczne linie prostokąta.Rzuca się w pościg za Taniną.Tommaso w ostatniej chwili staje mu na drodze.Obaj upadają na ziemię.Z rąk młodegomnicha wypada pochodnia.Jedyna broń, jaką miał.Akolici rzucają się na niego jak stadowygłodniałych wilków.Na jego twarzy ląduje grad ciosów.Szczęka pęka z trzaskiem, oczyzalewa krew.Ale przez cały czas Tommaso w żelaznym uścisku trzyma nogę Gatusso.Niepuszcza.Nie umie walczyć, nie potrafi się bronić, ale może go powstrzymać.Ktoś kopie go w ramię.Przez rękę przebiega dreszcz, ale Tommaso nie puszcza.Każdasekunda zwiększa szanse Taniny na ucieczkę.Prowizoryczna drewniana maczuga gruchoczemu nadgarstek.Traci czucie w dłoni.Bezwładne palce puszczają.Gatusso podnosi się.Tommaso rzuca się do przodu, lądując na biodrach kapłana.Gatusso uderza go na oślep,usiłując się uwolnić.Drewniana maczuga opada ponownie.Trafia.Rozłupuje czaszkęmłodego mnicha.Oczy i skronie Tommaso eksplodują bólem.Ogarnia go ciemność.Upadając twarzą w wilgotną ziemię, modli się jeszcze, by Tanina była już daleko.Następnegouderzenia już nie czuje.I kolejnego.Jest martwy.Gatusso uwalnia się z uścisku nieżywego mnicha.Akolici pomagają mu wstać.Rozglądasię za Lydią.Przypadkowe zetknięcie zpochodnią kosztowało ją życie.Pozostały po niej tylko spalone na węgiel kości.Kapłan odwraca się do pozostałych satanistów.- Musimy złapać dziewczynę.Rozdzielcie się.Wy dwaj pójdziecie tam - wskazujekierunek.- Dwóch pójdzie na brzeg.A pozostali za mną.Tanina nie ma pojęcia, gdzie jest.Nie wie, dokąd biegnie.Ale nie zatrzymuje się.Biegnieszybciej niż kiedykolwiek wcześniej.Zaplątuje się stopą w niewidoczny krzak jeżyn i prawiesię przewraca.Potyka się.Wpada na nisko wiszącą gałąz.Upuszcza jedną z tabliczek, któraznika w gąszczu trawy, ziół, jeżyn i ściółki.Tanina zatrzymuje się.Opada na kolana i rozpaczliwie szuka zguby.Odzyskanie tabliczkiwydaje się jej ważniejsze niż ucieczka.Czuje coś pod palcami.Gałęzie.Odrzuca je na bok.Ale to nie są gałęzie.To kości.Ludzkie kości! Tabliczka wpadła do płytkiego grobu.Na wyspie są ich dziesiątki.Tuż pod ziemiązalegają kości tych, których pochłonęła zaraza.Tanina słyszy za sobą szelest.Nadchodzą.Tabliczka z twarzą demona leży gdzieś międzyszczątkami.Przełyka ślinę i zanurza obie ręce w wypełniony kośćmi i ziemią rów.Nie po to,by znalezć tabliczkę.Po to, by się ukryć.Wokół niej rozlega się trzask łamanych gałęzi.Między czarnymi pniami drzew migoczeświatło pochodni.Głosy.Coraz bliżej.Tanina kładzie się w grobie, zasypując się gnijącą pierzyną z czaszek, żeber i kończyn.Głosy są tuż nad nią.Nie odważa się wydać z siebie najmniejszego dzwięku.Po jej skórzepełza robactwo zwabione zapachem ciała.Czuje, jak robaki wiją się wokół jej szyi, cierpliwiezmierzając ku soczystej substancji jej oczu i ciepłym otworom na jej twarzy.Mimo topozostaje nieruchoma.W jej włosach kłębi się od insektów.Swędzi ją głowa i zaczynawpadać w panikę, gdy jakiś robak wpełza jej do ust.A jednak udaje jej się przetrwać.Cierpi w milczeniu, z którego dumna byłaby jej matka.Cierpi aż do świtu.Wreszciepowoli wygrzebuje się z rowu.Nasłuchuje kroków i głosów między drzewami.Ale na wyspiepanuje cisza.Jest bezpieczna.Wyskakuje z grobu, strącając z siebie kości i rozpaczliwiechwytając powietrze.Gwałtownym ruchem przeczesuje włosy, drapiąc się po pokrytejrobactwem skórze i strząsając insekty z głowy.Ma wrażenie, że serce za chwilę wyskoczy jejz piersi.Między drzewami dostrzega wody laguny i tylko siłą woli powstrzymuje się, żeby niepobiec na brzeg.Zamiast tego rozkopuje grób w poszukiwaniu zaginionej tabliczki.W końcudostrzega błysk srebra na samym dnie rowu, pod szkieletami tuzinów Wenecjan.Pot ściekajej po całym ciele.Skóra pokryta jest ukąszeniami i wypryskami.Trzyma jednak w rękachwszystkie trzy tabliczki.Przypomina sobie, że życzeniem jej matki było, żeby tabliczki nigdynie połączyły się ze sobą.Trudno.Ukryje je, jak tylko stąd ucieknie.W niedostępnymmiejscu.Daleko, bardzo daleko stąd.Rozgląda się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Gatusso nie dba już o magiczne linie prostokąta.Rzuca się w pościg za Taniną.Tommaso w ostatniej chwili staje mu na drodze.Obaj upadają na ziemię.Z rąk młodegomnicha wypada pochodnia.Jedyna broń, jaką miał.Akolici rzucają się na niego jak stadowygłodniałych wilków.Na jego twarzy ląduje grad ciosów.Szczęka pęka z trzaskiem, oczyzalewa krew.Ale przez cały czas Tommaso w żelaznym uścisku trzyma nogę Gatusso.Niepuszcza.Nie umie walczyć, nie potrafi się bronić, ale może go powstrzymać.Ktoś kopie go w ramię.Przez rękę przebiega dreszcz, ale Tommaso nie puszcza.Każdasekunda zwiększa szanse Taniny na ucieczkę.Prowizoryczna drewniana maczuga gruchoczemu nadgarstek.Traci czucie w dłoni.Bezwładne palce puszczają.Gatusso podnosi się.Tommaso rzuca się do przodu, lądując na biodrach kapłana.Gatusso uderza go na oślep,usiłując się uwolnić.Drewniana maczuga opada ponownie.Trafia.Rozłupuje czaszkęmłodego mnicha.Oczy i skronie Tommaso eksplodują bólem.Ogarnia go ciemność.Upadając twarzą w wilgotną ziemię, modli się jeszcze, by Tanina była już daleko.Następnegouderzenia już nie czuje.I kolejnego.Jest martwy.Gatusso uwalnia się z uścisku nieżywego mnicha.Akolici pomagają mu wstać.Rozglądasię za Lydią.Przypadkowe zetknięcie zpochodnią kosztowało ją życie.Pozostały po niej tylko spalone na węgiel kości.Kapłan odwraca się do pozostałych satanistów.- Musimy złapać dziewczynę.Rozdzielcie się.Wy dwaj pójdziecie tam - wskazujekierunek.- Dwóch pójdzie na brzeg.A pozostali za mną.Tanina nie ma pojęcia, gdzie jest.Nie wie, dokąd biegnie.Ale nie zatrzymuje się.Biegnieszybciej niż kiedykolwiek wcześniej.Zaplątuje się stopą w niewidoczny krzak jeżyn i prawiesię przewraca.Potyka się.Wpada na nisko wiszącą gałąz.Upuszcza jedną z tabliczek, któraznika w gąszczu trawy, ziół, jeżyn i ściółki.Tanina zatrzymuje się.Opada na kolana i rozpaczliwie szuka zguby.Odzyskanie tabliczkiwydaje się jej ważniejsze niż ucieczka.Czuje coś pod palcami.Gałęzie.Odrzuca je na bok.Ale to nie są gałęzie.To kości.Ludzkie kości! Tabliczka wpadła do płytkiego grobu.Na wyspie są ich dziesiątki.Tuż pod ziemiązalegają kości tych, których pochłonęła zaraza.Tanina słyszy za sobą szelest.Nadchodzą.Tabliczka z twarzą demona leży gdzieś międzyszczątkami.Przełyka ślinę i zanurza obie ręce w wypełniony kośćmi i ziemią rów.Nie po to,by znalezć tabliczkę.Po to, by się ukryć.Wokół niej rozlega się trzask łamanych gałęzi.Między czarnymi pniami drzew migoczeświatło pochodni.Głosy.Coraz bliżej.Tanina kładzie się w grobie, zasypując się gnijącą pierzyną z czaszek, żeber i kończyn.Głosy są tuż nad nią.Nie odważa się wydać z siebie najmniejszego dzwięku.Po jej skórzepełza robactwo zwabione zapachem ciała.Czuje, jak robaki wiją się wokół jej szyi, cierpliwiezmierzając ku soczystej substancji jej oczu i ciepłym otworom na jej twarzy.Mimo topozostaje nieruchoma.W jej włosach kłębi się od insektów.Swędzi ją głowa i zaczynawpadać w panikę, gdy jakiś robak wpełza jej do ust.A jednak udaje jej się przetrwać.Cierpi w milczeniu, z którego dumna byłaby jej matka.Cierpi aż do świtu.Wreszciepowoli wygrzebuje się z rowu.Nasłuchuje kroków i głosów między drzewami.Ale na wyspiepanuje cisza.Jest bezpieczna.Wyskakuje z grobu, strącając z siebie kości i rozpaczliwiechwytając powietrze.Gwałtownym ruchem przeczesuje włosy, drapiąc się po pokrytejrobactwem skórze i strząsając insekty z głowy.Ma wrażenie, że serce za chwilę wyskoczy jejz piersi.Między drzewami dostrzega wody laguny i tylko siłą woli powstrzymuje się, żeby niepobiec na brzeg.Zamiast tego rozkopuje grób w poszukiwaniu zaginionej tabliczki.W końcudostrzega błysk srebra na samym dnie rowu, pod szkieletami tuzinów Wenecjan.Pot ściekajej po całym ciele.Skóra pokryta jest ukąszeniami i wypryskami.Trzyma jednak w rękachwszystkie trzy tabliczki.Przypomina sobie, że życzeniem jej matki było, żeby tabliczki nigdynie połączyły się ze sobą.Trudno.Ukryje je, jak tylko stąd ucieknie.W niedostępnymmiejscu.Daleko, bardzo daleko stąd.Rozgląda się [ Pobierz całość w formacie PDF ]