[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Samuel powtarzał bezgłośnie swoje imię, gdy do jego świadomości zaczy nały się dobijaćpoczucie utraty tożsamości i bezsensu istnienia, a to zdarzało się ostatnimi czasy coraz częściej.Odczucia tego ty pu towarzy szą osobom wrażliwy m, mawiali nauczy ciele.Sam to wiedziałi pamiętał, lecz przez to uczucia nie by ły mniej dojmujące.Bractwo Besebu nie ma racji by tu.Thirowie zostali pokonani, thiroza nie istnieje.Co ja tutaj robię?Dlaczego wstąpiłem do formacji Besebu, a nie do Maodionu?Powodów by ło kilka.W razie konfliktu braci Besebu nie rzuca się na pierwszą linię frontu.Samuel nie by ł ty pemwojownika.Besebu strzegą porządku, nie wy wołują wojen.Kroz by ł pacy fistą.No i naczy tał się, tuż przed decy zją, el-booków o inkwizy cji i egzorcy stach.Frag!A matka mówiła: Jesteś za młody, uważaj na siebie, zostań Narem, jeśli koniecznie chcesz,a w ogóle po co ci to? Nie musisz nic robić! Mamy Czasy Szczęśliwości!Ale Samuel chciał.Po prostu chciał by ć przy datny.Na takich jak on, mówiono, Imperatorpatrzy ży czliwy m okiem.Kroz potrząsnął głową.Głupie my śli.Nie po to Sit chce by ć dobry mczłowiekiem, by zbierać nagrody.Takie stawianie sprawy wy krzy wia osobowość, korumpujewewnętrznie.Nie po to dąży sz do rozwoju, by karleć w oczekiwaniu na pochwałę.Ran wciągnął głęboko powietrze.Poczuł coś w rodzaju dumy.Besebu są potrzebni.ImBu kieruje ich w mroczne obszary, tam gdzie wdziera się zwątpienie,gdzie ludzie zapominają albo przestają wierzy ć w opiekę Imperatora, a Wolna Wola staje się złąwolą.Właśnie taki problem Samuel Kroz, Maod-An osiemset piątej Centurii BB, leciał rozwiązać.Zerknął na mapę.Przy tej prędkości miał do celu niecałą hektę.Wzniósł się wy żej, ponad poziomkanałów powietrzny ch.Xantha zmalała, skurczy ła się, a za nią cały Ty r.Polia, która jeszcze przedchwilą ciągnęła się od hory zontu po hory zont, zrobiła się nie większa od dłoni Samuela.Gdy mrózzaczął szczy pać go w twarz, a pancerz poinformował, że w atmosferze brakuje tlenu, owinął hełmwokół głowy.Leciał wy żej.Kiedy gazy rozrzedziły się na ty le, że zaczął widzieć gwiazdy, złoży łskrzy dła tak, że tworzy ły już ty lko po trzy grube wy pustki na bokach pancerza.A gdy znalazł sięna orbicie, przy wołał z podprzestrzeni kabinę Dragonforce a.Pomieszczenie zmaterializowało sięwokół niego i z sy kiem zaczęło generować atmosferę.Na nim nadbudowy wały się kolejnemoduły, tworząc pojazd Braci Besebu.Jeszcze kilka odgłosów nakładający ch się na siebie warstwpancerza statku i Samuel ruszy ł kory tarzem wiodący m do kry pty.Wpły nął do oblanego biały m światłem pomieszczenia i spojrzał na hiperbosy przy pominającestaroży tne sarkofagi.W dwóch z nich, w błękitnej mgle, spoczy wały jego potężne, trzy metroweranowe ciała.W jedny m zaledwie dwumetrowa cy wilna powłoka.Wiedział, że to ty lkoanimacje naprawdę nie sposób zobaczy ć ciała znajdującego się w inny m wy miarze.Czwartyhiperbos by ł pusty.Kroz stanął przed nim i wy dał mentalną komendę.Ze ściany za nim wy łoniłsię majordomus pojazdu przy pominający pająka.Samuel opadł do ty łu, zawisł w powietrzu podkątem do podłogi, jego zbroja otworzy ła się i pozwoliła, by wy pły nął na polu dry fowy mi ulokował się tuż nad mglistą powierzchnią hiperbosa.Majordomus otoczy ł łapą grawitacy jnągłowę Samuela i wy ciągnął z niej duszę Besebu-Rana.Nieprzy tomne ciało opadło w czeluśćsarkofagu.Cichy pisk, który rozległ się po chwili, świadczy ł o ty m, że ciało zniknęłoz trójwy miarowej czasoprzestrzeni.Majordomus przepły nął do katafalku, na który m spoczy wałacy wilna powłoka Kroza.Wy dał bezgłośną instrukcję, poczekał, aż naga postać wy łoni się zeskrzy ni, otoczy ł jej głowę swoimi długimi palcami i poczekał, aż Maod-An otworzy oczy.Samuelzamrugał, napiął mięśnie i dał się sprowadzić grawitacy jny m poduchom do pionu.Dotknąłpodłogi.Jeden ze slotów mieszczący ch lekkie pancerze Yari zalśnił wewnętrzny m światłem,a stojąca tam zbroja już wy kony wała pierwszy krok w kierunku pana, ale Ran zatrzy mał jągestem. Nie teraz.Cy wilne ubranie.Ty m razem zapaliło się światło w innej części pomieszczenia, a z wnęki wy sunął się i podleciałdo Samuela lekki zielony pancerz przy pominający łuski smoka.Strój owinął się wokół BrataBesebu i po chwili Kroz wy glądał jak organiczny, niezby t ekstrawagancki oby watel Imperium,czy li, mówiąc krótko, dziwak.Bo w Way Empire wy padało się czy mś różnić od inny ch: jeśli niewzrostem, to chociaż fantazy jną odzieżą.Aristos uniósł się, przepły nął do sterówki, zawisł w wy godnej pozy cji i pozwolił, żeby foteldowodzenia przy dry fował i wy morfował tak, by dopasować się do jego mniejszego ciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Samuel powtarzał bezgłośnie swoje imię, gdy do jego świadomości zaczy nały się dobijaćpoczucie utraty tożsamości i bezsensu istnienia, a to zdarzało się ostatnimi czasy coraz częściej.Odczucia tego ty pu towarzy szą osobom wrażliwy m, mawiali nauczy ciele.Sam to wiedziałi pamiętał, lecz przez to uczucia nie by ły mniej dojmujące.Bractwo Besebu nie ma racji by tu.Thirowie zostali pokonani, thiroza nie istnieje.Co ja tutaj robię?Dlaczego wstąpiłem do formacji Besebu, a nie do Maodionu?Powodów by ło kilka.W razie konfliktu braci Besebu nie rzuca się na pierwszą linię frontu.Samuel nie by ł ty pemwojownika.Besebu strzegą porządku, nie wy wołują wojen.Kroz by ł pacy fistą.No i naczy tał się, tuż przed decy zją, el-booków o inkwizy cji i egzorcy stach.Frag!A matka mówiła: Jesteś za młody, uważaj na siebie, zostań Narem, jeśli koniecznie chcesz,a w ogóle po co ci to? Nie musisz nic robić! Mamy Czasy Szczęśliwości!Ale Samuel chciał.Po prostu chciał by ć przy datny.Na takich jak on, mówiono, Imperatorpatrzy ży czliwy m okiem.Kroz potrząsnął głową.Głupie my śli.Nie po to Sit chce by ć dobry mczłowiekiem, by zbierać nagrody.Takie stawianie sprawy wy krzy wia osobowość, korumpujewewnętrznie.Nie po to dąży sz do rozwoju, by karleć w oczekiwaniu na pochwałę.Ran wciągnął głęboko powietrze.Poczuł coś w rodzaju dumy.Besebu są potrzebni.ImBu kieruje ich w mroczne obszary, tam gdzie wdziera się zwątpienie,gdzie ludzie zapominają albo przestają wierzy ć w opiekę Imperatora, a Wolna Wola staje się złąwolą.Właśnie taki problem Samuel Kroz, Maod-An osiemset piątej Centurii BB, leciał rozwiązać.Zerknął na mapę.Przy tej prędkości miał do celu niecałą hektę.Wzniósł się wy żej, ponad poziomkanałów powietrzny ch.Xantha zmalała, skurczy ła się, a za nią cały Ty r.Polia, która jeszcze przedchwilą ciągnęła się od hory zontu po hory zont, zrobiła się nie większa od dłoni Samuela.Gdy mrózzaczął szczy pać go w twarz, a pancerz poinformował, że w atmosferze brakuje tlenu, owinął hełmwokół głowy.Leciał wy żej.Kiedy gazy rozrzedziły się na ty le, że zaczął widzieć gwiazdy, złoży łskrzy dła tak, że tworzy ły już ty lko po trzy grube wy pustki na bokach pancerza.A gdy znalazł sięna orbicie, przy wołał z podprzestrzeni kabinę Dragonforce a.Pomieszczenie zmaterializowało sięwokół niego i z sy kiem zaczęło generować atmosferę.Na nim nadbudowy wały się kolejnemoduły, tworząc pojazd Braci Besebu.Jeszcze kilka odgłosów nakładający ch się na siebie warstwpancerza statku i Samuel ruszy ł kory tarzem wiodący m do kry pty.Wpły nął do oblanego biały m światłem pomieszczenia i spojrzał na hiperbosy przy pominającestaroży tne sarkofagi.W dwóch z nich, w błękitnej mgle, spoczy wały jego potężne, trzy metroweranowe ciała.W jedny m zaledwie dwumetrowa cy wilna powłoka.Wiedział, że to ty lkoanimacje naprawdę nie sposób zobaczy ć ciała znajdującego się w inny m wy miarze.Czwartyhiperbos by ł pusty.Kroz stanął przed nim i wy dał mentalną komendę.Ze ściany za nim wy łoniłsię majordomus pojazdu przy pominający pająka.Samuel opadł do ty łu, zawisł w powietrzu podkątem do podłogi, jego zbroja otworzy ła się i pozwoliła, by wy pły nął na polu dry fowy mi ulokował się tuż nad mglistą powierzchnią hiperbosa.Majordomus otoczy ł łapą grawitacy jnągłowę Samuela i wy ciągnął z niej duszę Besebu-Rana.Nieprzy tomne ciało opadło w czeluśćsarkofagu.Cichy pisk, który rozległ się po chwili, świadczy ł o ty m, że ciało zniknęłoz trójwy miarowej czasoprzestrzeni.Majordomus przepły nął do katafalku, na który m spoczy wałacy wilna powłoka Kroza.Wy dał bezgłośną instrukcję, poczekał, aż naga postać wy łoni się zeskrzy ni, otoczy ł jej głowę swoimi długimi palcami i poczekał, aż Maod-An otworzy oczy.Samuelzamrugał, napiął mięśnie i dał się sprowadzić grawitacy jny m poduchom do pionu.Dotknąłpodłogi.Jeden ze slotów mieszczący ch lekkie pancerze Yari zalśnił wewnętrzny m światłem,a stojąca tam zbroja już wy kony wała pierwszy krok w kierunku pana, ale Ran zatrzy mał jągestem. Nie teraz.Cy wilne ubranie.Ty m razem zapaliło się światło w innej części pomieszczenia, a z wnęki wy sunął się i podleciałdo Samuela lekki zielony pancerz przy pominający łuski smoka.Strój owinął się wokół BrataBesebu i po chwili Kroz wy glądał jak organiczny, niezby t ekstrawagancki oby watel Imperium,czy li, mówiąc krótko, dziwak.Bo w Way Empire wy padało się czy mś różnić od inny ch: jeśli niewzrostem, to chociaż fantazy jną odzieżą.Aristos uniósł się, przepły nął do sterówki, zawisł w wy godnej pozy cji i pozwolił, żeby foteldowodzenia przy dry fował i wy morfował tak, by dopasować się do jego mniejszego ciała [ Pobierz całość w formacie PDF ]