[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A zresztą, gdyby było inaczej - czy Bidwell pisałby o nim książkę?Nocny atak nie przyniósł rozstrzygnięcia, a nawet niewiele brakowało, aby się zakończyłklęską.Zmyliwszy po ciemku drogę, Clive znalazł się w środku nieprzyjacielskiego obozu iledwie zdołał wrócić do swoich, a jego oddział poniósł znaczne straty.Jednak zadziwiającaśmiałość jego działań, które potwierdzały famę, jaka go już otaczała, zrobiła na subadarzegłębokie wrażenie.Książę Siradż ud-daula najwyrazniej podupadł na duchu.Jego położeniekomplikowały dodatkowe wiadomości z północnego zachodu.W granice jego państwawtargnęła fala najezdzców afgańskich.Chcąc obrócić się przeciwko nim, książę zaniechałzamiaru rozprawienia się z Anglikami.Przypadek zrządził, że angielski dowódca znalazł się w tym momencie w sytuacji podobnejdo tej, w jakiej był Siradż ud-daula.Kiedy wkraczał do Kalkuty, dotarły do niego wieści owybuchu wojny w Europie.Można się było spodziewać, że teraz w Bengalu głównymprzeciwnikiem okażą się Francuzi.Mieli oni silną placówkę w Chandernagore, na północ odKalkuty.Gdyby udało się im wzmocnić tamtejszą załogę i gdyby połączyli siły z Siradżem ud-daulą,los ekspedycji Clive a byłby przesądzony.Rozpoczęły się rokowania między Anglikami a indyjskim księciem.Prowadzący je w imieniuKompanii Robert Clive i admirał Watson osiągnęli wkrótce to wszystko, co im poleciła Radaw Madrasie.Kompania odzyskała Kalkutę i Kazimbazar, a także inne utracone osady,otrzymała też definitywną zgodę na prace fortyfikacyjne.Subadar zobowiązał się wypłacićodszkodowanie za wyrządzone Kompanii szkody i zwrócić zagarnięte towary.Potwierdzonoprawo Kompanii do prowadzenia swobodnego handlu, a nawet do bicia własnej monety.Strona angielska zobowiązała się w zamian, że jej wojska nie przekroczą uzgodnionychgranic, natomiast przyjdą księciu z pomocą za każdym razem, gdy tego zażąda.75George Bidwell, Zdobywca Indii Robert Clive, Katowice 1976.189 W ten sposób Siradż ud-daula całkowicie zmarnował zwycięstwo, jakie odniósł w lecie nadgubernatorem Drakiem.Układ pokojowy podpisano 21 lutego 1757 roku, dokładnie osiemmiesięcy po tragicznej nocy w  czarnej dziurze.I znowu zmuszony jestem wdać się w polemikę z George em Bildwellem.CharakteryzującSiradża ud-daulę, napisał on:  Subadar był odważny, stanowczy, a w porównaniu z wieluinnymi wschodnimi książętami swojej epoki - uczciwy i szczery.Być może zanadto uczciwy iszczery, by mieć szansę w stosunkach z ludzmi, którzy go otaczali 76.Zwiadectwa ludzi, którzy się z księciem stykali, nie potwierdzają tak pozytywnej ocenySiradża ud-dauli.Subadar rzeczywiście chyba był człowiekiem bez złych zamiarów i możenawet uczciwym, jeśli to jest właściwe słowo dla określania władców, szczególnieorientalnych.Jednakże nie sposób twierdzić, że był stanowczy, i malować jego sylwetkę jakodzielnego, odważnego władcy, który padł ofiarą wiarołomnych intryg otaczających go łudzi.Należy raczej uznać, że padł ofiarą własnych błędów.Pomyłką jest nazywanie go stanowczym.Zgubę przyniosła mu zmienność nastrojów, brakdecyzji, napady szalonej złości przeplatane długimi chwilami depresji i niezdecydowania.Miał niebywały talent do zrażania sobie ludzi, obrażania ich, pomiatania i ranienia ich uczuć.Jego zmienność i nieobliczalność sprawiały, że opuszczali go naturalni sojusznicy, a w tych,w których wzbudzał niechęć, rodziła się myśl, aby go usunąć przemocą.Był nierazspotykanym w historii przykładem orientalnego, despotycznego władcy, którego politykaopiera się nie tyle na kalkulacji, co na kaprysach.Sposób sprawowania władzy przez takichludzi nie polega na cierpliwym poszukiwaniu porozumienia z siłami, na których można sięoprzeć, lecz na szafowaniu apodyktycznymi i zmienianymi wkrótce rozkazami, opartymipoczątkowo na sile i postrachu, pózniej zaś wzbudzającymi już tylko politowanie.Przykładytakich władców można znalezć nie tylko w wieku osiemnastym.Czasem wynikają one zsamej istoty nie kontrolowanej władzy, na którą często składa się po prostu brak tradycji grypolitycznej: czasem jest to rezultat spotykanej nieraz u ludzi w krajach tropikalnych słabejodporności psychicznej, która przejawia się w braku cierpliwości i wytrwałości, w łatwympopadaniu w depresję, w braku wiary we własne siły i w prędkim opuszczaniu rąk.W krajach tropikalnych, w Trzecim Zwiecie, często można napotkać podobne przykłady.Jestto trudne zagadnienie i całkiem jeszcze nie zbadane.Istnieją w tej sprawie różne poglądy i stanowiska.Jednakże problem istnieje, o czymprzekonuje nas wiele dowodów, wśród nich również losy Siradża ud-dauli.Kiedy mówimy oprocesie budowy imperium, nie powinniśmy udawać, że tego nie dostrzegamy.Rzewnehistorie o uczciwych i szlachetnych władcach oszukanych przez łajdackich kupców, oficerówczy gubernatorów z Europy, mogą wprawdzie budzić oburzenie, ale niczego nie wyjaśniają.Przyczyny, dla których imperium powstało, są głębsze i poważniejsze.Prawdą jest wszelako, że Siradż ud-daula nie nadawał się na przeciwnika Clive a albo raczej,że Clive był zbyt zręcznym i zbyt przebiegłym przeciwnikiem dla hinduskiego księcia.Siradż76Tamże, s.152.190 ud-daula, pozbawiony daru przewidywania skutków swoich posunięć, przysparzał sobie corazwięcej wrogów.Najpierw zraził sobie potężny ród bankierów - rodzinę Sethów, którzy byli trwałą podporątronu poprzedniego subadara.W napadzie złości Siradż ud-daula zagroził im obrzezaniem, cobyło zniewagą nie do wybaczenia.Potem obraził swego najważniejszego urzędnika, RaiDurlabha, podporządkowując go władzy ulubionego faworyta, który interesował sięwszystkim, tylko nie sprawami państwowymi, nie omieszkał natomiast przy każdej okazji daćodczuć Rai Durlabhowi swojej przewagi.Wreszcie odebrał stanowisko jedynemudoświadczonemu generałowi w swym państwie, Mir Jafarowi, który dotąd wspierał goradami, a którego młody subadar podejrzewał - i słusznie, jak się okazało - o nadmierneambicje.Gdyby Siradż ud-daula był silnym władcą, wiedzącym ku czemu zmierza, nikt nie mógłby muczynić zarzutów, że pozbył się ludzi, którym nie ufał.Ale nie był on silny i zdecydowany.Gdy nadeszła chwila decydująca, zwrócił się o pomoc właśnie do nich.A taka chwila wkrótce nadeszła.Postarał się o to Robert Clive, którego ambicje przekraczałydotychczasowe osiągnięcia.Już z listu do ojca, który cytowałem, można było wywnioskować,że Clive celuje o wiele dalej, niż to przewidywała Rada w Madrasie.W odróżnieniu odSiradża, Clive dokładnie wiedział, do czego zmierza.Skrupulatnie wykorzystał wszystkieokazje, jakie mu się nadarzały.Jego główną troską było, aby nie odwołano go z Bengalu i niekazano wracać do Madrasu.Spokój nie trwał długo - zaledwie jedenaście dni.Już czwartego marca 1757 roku nastąpiłnowy kryzys.Do Kalkuty przybył posłaniec subadara [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl