[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W słabo oświetlonym korytarzu stał Gautier, a świece umieszczone na ścianachrzucały blask na jego pełne życia oczy.Był owinięty w kilka warstw wełny, co przywodziłona myśl niemowlę w beciku.- Ja tylko na chwilę - powiedział, zamykając za sobą drzwi, by nie wpuszczać zimna.Pod ręką trzymał zawiniątko.- Przyszedłem dostarczyć mademoiselle de la Valli�rezaproszenie Jego Królewskiej Mości na polowanie w terenie.- W taką pogodę? - skrzywiła się służąca.- Kiedy? - zapytała Petite.Od czasu narodzin delfina i powrotu dworu do Paryża miałaniewiele okazji, by zobaczyć się z Ludwikiem.Gauderowi przydzielono komnatę obokkwatery jednego z lokajów królowej matki, więc schadzki były już niemożliwe.- Od samego rana - powiedział Gautier.- Jego Królewska Mość zamierza jechać doVal-de-Galie, wioski leżącej na południowym wschodzie.Ponieważ zanosi się na trudnąjazdę, zaproszono jedynie najwytrwalszych jezdzców - dodał i uchylił kapelusza, jakbygratulował Petite.- Stoi tam ch�teau, dość prymitywna kwatera myśliwska, ale wystarczy nadwudniowy pobyt.Dwa dni z Ludwigiem? (Dwie noce!).- A co z moimi obowiązkami tutaj?- Rano Madame zostanie zaaplikowane przeczyszczanie, więc przez kilka dni nie będąjej potrzebne damy dworu.Petite spojrzała na Kloryndę i odwróciła wzrok.Nie chciała, żeby jej służącadowiedziała się, co ją łączy z Ludwikiem.- Dziękuję, monsieur, ale obawiam się, że nie mogę przyjąć zaproszenia - powiedziała,chociaż chciało jej się płakać.- Jazda w trudnym terenie będzie zbyt wyczerpująca dla mojejsłużącej.- Przecież na pewno pojedzie powóz bagażowy, którym mogłabym się zabrać -zaprotestowała Klorynda.- Zona zarządcy przebywa obecnie w zamku - nalegał Gauder.- Będzie paniąobsługiwać.- Zona zarządcy w zupełności wystarczy.Moja służąca może zostać - oznajmiła Petite,nie patrząc Kloryndzie w oczy.- Doskonale.- Gauder zdjął kapelusz.- Będę czekał na panią o świcie w powoziestojącym na dziedzińcu, przy końcu rue de Chartres.Koń dla pani będzie znajdował się przyPorte Saint-Honore.Stamtąd niewielka grupka jezdzców uda się na spotkanie z królem wSaint-Cloud.Mademoiselle, czy mogę coś zasugerować? - Gauder odchrząknął nerwowo.-Będzie pani jedyną kobietą wśród jezdzców, więc może to budzić powszechnezainteresowanie.Dlatego rozsądnie byłoby przebrać się mężczyznę- to powiedziawszy, podał jej paczkę owiniętą w lnianą tkaninę.- To męski strój do jazdy.Poinformowano mnie, że jezdzi pani okrakiem.Tu jestkapelusz, peruka oraz para butów.- Gautier skłonił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.Klorynda podejrzliwie obwąchała strój i rozłożyła wszystko na łóżku.Pedterozpoznała czerwony płaszcz Lauzuna i jego skórzany dublet z brakującym guzikiem.Włożyła na nogę wysoki but.- Przynajmniej są odpowiednio małe - powiedziała.Klorynda prychnęła, ale widać było, że jest zawiedziona.- Słyszałaś, co powiedział Gautier.- Petite założyła perukę i obejrzała się w matowymlustrze.- To prymitywny obóz jezdziecki, tak będzie najlepiej.- Zdjęła perukę.Swędziała jąpod nią głowa, miała nadzieję, że nie jest zawszona.- Nie przeszkadza mi to, że mnie panienka zostawia.- Klorynda wytarła policzkirogiem fartucha.- Boli mnie to, że panienka mnie okłamuje!Petite była przerażona widokiem łez swojej służącej.- Nie chce mnie panienka tam widzieć.Petite usiadła, czując, jak uchodzi z niej powietrze.Była tak pochłonięta własnymitroskami, że nie pomyślała nawet o tym, co może czuć Klorynda.- Przepraszam cię.To dlatego.- Nie, nie mogła powiedzieć prawdy.Klorynda usiadła naprzeciwko i położyła ręce na udach.- To dlatego, że coś panienka ukrywa - powiedziała, patrząc na Petite oskarżycielsko.-A ja wiem, co to jest.- Co chcesz przez to powiedzieć? - zaniepokoiła się Petite.- Nie mogę uwierzyć, że Gautier okazał się takim łajdakiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.W słabo oświetlonym korytarzu stał Gautier, a świece umieszczone na ścianachrzucały blask na jego pełne życia oczy.Był owinięty w kilka warstw wełny, co przywodziłona myśl niemowlę w beciku.- Ja tylko na chwilę - powiedział, zamykając za sobą drzwi, by nie wpuszczać zimna.Pod ręką trzymał zawiniątko.- Przyszedłem dostarczyć mademoiselle de la Valli�rezaproszenie Jego Królewskiej Mości na polowanie w terenie.- W taką pogodę? - skrzywiła się służąca.- Kiedy? - zapytała Petite.Od czasu narodzin delfina i powrotu dworu do Paryża miałaniewiele okazji, by zobaczyć się z Ludwikiem.Gauderowi przydzielono komnatę obokkwatery jednego z lokajów królowej matki, więc schadzki były już niemożliwe.- Od samego rana - powiedział Gautier.- Jego Królewska Mość zamierza jechać doVal-de-Galie, wioski leżącej na południowym wschodzie.Ponieważ zanosi się na trudnąjazdę, zaproszono jedynie najwytrwalszych jezdzców - dodał i uchylił kapelusza, jakbygratulował Petite.- Stoi tam ch�teau, dość prymitywna kwatera myśliwska, ale wystarczy nadwudniowy pobyt.Dwa dni z Ludwigiem? (Dwie noce!).- A co z moimi obowiązkami tutaj?- Rano Madame zostanie zaaplikowane przeczyszczanie, więc przez kilka dni nie będąjej potrzebne damy dworu.Petite spojrzała na Kloryndę i odwróciła wzrok.Nie chciała, żeby jej służącadowiedziała się, co ją łączy z Ludwikiem.- Dziękuję, monsieur, ale obawiam się, że nie mogę przyjąć zaproszenia - powiedziała,chociaż chciało jej się płakać.- Jazda w trudnym terenie będzie zbyt wyczerpująca dla mojejsłużącej.- Przecież na pewno pojedzie powóz bagażowy, którym mogłabym się zabrać -zaprotestowała Klorynda.- Zona zarządcy przebywa obecnie w zamku - nalegał Gauder.- Będzie paniąobsługiwać.- Zona zarządcy w zupełności wystarczy.Moja służąca może zostać - oznajmiła Petite,nie patrząc Kloryndzie w oczy.- Doskonale.- Gauder zdjął kapelusz.- Będę czekał na panią o świcie w powoziestojącym na dziedzińcu, przy końcu rue de Chartres.Koń dla pani będzie znajdował się przyPorte Saint-Honore.Stamtąd niewielka grupka jezdzców uda się na spotkanie z królem wSaint-Cloud.Mademoiselle, czy mogę coś zasugerować? - Gauder odchrząknął nerwowo.-Będzie pani jedyną kobietą wśród jezdzców, więc może to budzić powszechnezainteresowanie.Dlatego rozsądnie byłoby przebrać się mężczyznę- to powiedziawszy, podał jej paczkę owiniętą w lnianą tkaninę.- To męski strój do jazdy.Poinformowano mnie, że jezdzi pani okrakiem.Tu jestkapelusz, peruka oraz para butów.- Gautier skłonił się i wyszedł, zamykając za sobą drzwi.Klorynda podejrzliwie obwąchała strój i rozłożyła wszystko na łóżku.Pedterozpoznała czerwony płaszcz Lauzuna i jego skórzany dublet z brakującym guzikiem.Włożyła na nogę wysoki but.- Przynajmniej są odpowiednio małe - powiedziała.Klorynda prychnęła, ale widać było, że jest zawiedziona.- Słyszałaś, co powiedział Gautier.- Petite założyła perukę i obejrzała się w matowymlustrze.- To prymitywny obóz jezdziecki, tak będzie najlepiej.- Zdjęła perukę.Swędziała jąpod nią głowa, miała nadzieję, że nie jest zawszona.- Nie przeszkadza mi to, że mnie panienka zostawia.- Klorynda wytarła policzkirogiem fartucha.- Boli mnie to, że panienka mnie okłamuje!Petite była przerażona widokiem łez swojej służącej.- Nie chce mnie panienka tam widzieć.Petite usiadła, czując, jak uchodzi z niej powietrze.Była tak pochłonięta własnymitroskami, że nie pomyślała nawet o tym, co może czuć Klorynda.- Przepraszam cię.To dlatego.- Nie, nie mogła powiedzieć prawdy.Klorynda usiadła naprzeciwko i położyła ręce na udach.- To dlatego, że coś panienka ukrywa - powiedziała, patrząc na Petite oskarżycielsko.-A ja wiem, co to jest.- Co chcesz przez to powiedzieć? - zaniepokoiła się Petite.- Nie mogę uwierzyć, że Gautier okazał się takim łajdakiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]