[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po bliższym spojrzeniu okazaÅ‚o siÄ™, żena Å‚ukach odgradzajÄ…cych molo sÄ… czaszki.SzÅ‚ag, pomyÅ›laÅ‚em.Przez to możemy zyskać opiniÄ™ rzezników.W domu zabijaliÅ›my tylko paru celebrytów i od czasu do czasu nie-godziwców.Tutaj chyba wykonywano karÄ™ Å›mierci na kimkolwiek,kto choćby krzywo spojrzaÅ‚ na niewÅ‚aÅ›ciwÄ… osobÄ™, po czym wysta-wiano czaszkÄ™ na palu jak trofeum.Te najdalej na zachodzie byÅ‚y takstare i zerodowane, że nie daÅ‚o siÄ™ rozpoznać, czy to ludzkie.TutejsimieszkaÅ„cy nie majÄ… za grosz finezji, uznaÅ‚em.Za pomocÄ… podarunków czy też Å‚apówek wykupiliÅ›my sobie wej-Å›cie na groblÄ™.DotarliÅ›my niÄ… do malutkiego półwyspu, skÄ…d peonizaÅ‚adowali nas na dwie tratwy.KażdÄ… sterowaÅ‚o czterdziestu męż-czyzn z dÅ‚ugimi tyczkami.PopÅ‚ynÄ™liÅ›my na wschód i północ, do Ta-moanatowacanac, czyli portu przy Teotihuacan.MinÄ™liÅ›my wyspÄ™,gdzie tylko warzyÅ‚o siÄ™ sól i gdzie krótkowÅ‚osi niewolnicy wydobywaliwodÄ™ z jeziora przy pomocy systemu żurawi i czerpaków, po czymwlewali jÄ… do pokrytych biaÅ‚Ä… skorupÄ… rynien.SzkarÅ‚atny ibis spojrzaÅ‚na mnie, jakby wiedziaÅ‚ wiÄ™cej niż ja.Jak Tot, ten egipski bóg mÄ…dro-Å›ci, pomyÅ›laÅ‚em.Ciekawe, jakim bogiem jest tutaj.Nad wzmocnionym kamieniami nabrzeżem wznosiÅ‚a siÄ™ prowizo-ryczna palisada z tysiÄ™cy Å›ciÄ™tych drzew, z gaÅ‚Ä™ziami wyciÄ…gniÄ™tyminad jezioro, by utrudnić atakujÄ…cym pokonanie ogrodzenia.Przybi-liÅ›my do szczeliny w tym drewnianym murze i starajÄ…c siÄ™ zachowaćgodnÄ… postawÄ™, co nie jest Å‚atwe przy schodzeniu z chybotliwej tra-twy, wkroczyliÅ›my do Babel. [44]Miastá takie jak - powiedzmy - Marrakesz, Benares czy inne po-dobnie wyglÄ…dajÄ… uroczo na filmach w Travel Channel, ale kiedy siÄ™je odwiedzi, okazuje siÄ™, że panuje tam smród i ubóstwo.Wtedy niemarzy siÄ™ o niczym innym, jak tylko o powrocie czym prÄ™dzej doTenafly czy innej wiochy, skÄ…d siÄ™ przyjechaÅ‚o - i to jak najszybciej.Tamoanatowacanac byÅ‚o jak Benares bez filmowego podkÅ‚adumuzycznego.MieszkaÅ‚o tu chyba z osiem tysiÄ™cy ludzi - a przynaj-mniej tylu widziaÅ‚em - tÅ‚oczÄ…cych siÄ™ na brzegu i próbujÄ…cych przejśćgdzieÅ› indziej.Tragarze mnie podnieÅ›li, wiÄ™c miaÅ‚em widok nad gÅ‚o-wami tÅ‚umu.ZnajdowaliÅ›my siÄ™ w otwartym krÄ™gu, czy może raczej pome-rium - okrÄ™gu wyznaczajÄ…cym granicÄ™ miasta - o Å›rednicy tysiÄ…caramion, miÄ™dzy murem nad brzegiem za naszymi plecami a zruj-nowanÄ… palisadÄ… ze stanowiskami obserwacyjnymi przed nami odwschodu.Miejsce sprawiaÅ‚o prowizoryczne wrażenie, jakby nagleporzÄ…dny park zmieniÅ‚ siÄ™ w slums, gdzie nÄ™dzarze rozstawili na-mioty, jurty, szaÅ‚asy z pÅ‚acht albo tylko rozsiedli siÄ™ na goÅ‚ej ziemi.Dwudziestki oszczepników z Klanu WidÅ‚ogona przepychaÅ‚y siÄ™ przeztÅ‚uszczÄ™, grożąc nazbyt agresywnym pielgrzymom biczami z włókienpalmowych.Krewniak na koÅ„cu każdej grupy niósÅ‚ trzydziestostopo-wÄ… tyczkÄ™ z wielkÄ… tarczÄ… z piór zwisajÄ…cÄ… na okoÅ‚o pięć ramion.Każ-da tarcza miaÅ‚a inny wzór - zapewne byÅ‚o to coÅ› w rodzaju sztandaruoddziaÅ‚u.A na szczycie tyczki opalona skóra kogoÅ›, kto wszedÅ‚ tam, gdzie nie powinien, lub zrobiÅ‚ coÅ›, czego nie wolno, Å‚opotaÅ‚a gÅ‚uchojak wilgotna flaga przed muzeum.W tym Å›wiecie strój byÅ‚ paszportem.Przez tÅ‚um pomagaÅ‚ namsiÄ™ przecisnąć oddziaÅ‚ oszczepników.Tylko dla VIP-ÓW, pomyÅ›laÅ‚em.PrzedzieraliÅ›my siÄ™ przez gromady plebejuszy.Teraz umiaÅ‚em już od-różnić klany i pochodzenie na podstawie ubiorów i tatuaży, a w bo-nusie z pamiÄ™ci Szakala wypÅ‚ywaÅ‚y odruchowo powiÄ…zania i status,wszystko zaprawione wyraznÄ… pogardÄ….Na przykÅ‚ad: pomaraÅ„czowesari noszone przez krÄ™pych, niskich i zakurzonych mężczyzn wska-zywaÅ‚o, że to Cacaxtlanie, a trochÄ™ dalej wysocy, muskularni kopuÅ‚o-gÅ‚owi - szlag, zaczynam używać przezwisk, co tutaj stanowiÅ‚o przejawdobrych manier, ale w dwudziestym pierwszym wieku wrÄ™cz przeciw-nie - osobnicy z opaleniznÄ… w stadium przedczerniakowym i z popÄ™-kanÄ… od sÅ‚oÅ„ca skórÄ…, pochodzÄ… z Chanacu, to proto-Mixtecy, z górwokół Zampoaltepetl.ZwiÄ…zana linami grupa wysokich i szczupÅ‚ychasteników ze strupami i pokutnymi woreczkami przywiÄ…zanymi dokostek okazaÅ‚a siÄ™ nie kontyngentem niewolników, lecz ludzmi z Ya-xacan, leżącego na najdalszym północno-zachodnim kraÅ„cu doliny,którzy musieli odpracować dÅ‚ug.Drobni, bladzi i przygarbieni, nie-mal nadzy osobnicy z wydatnymi, ozdobionymi ustami i glinianymimiskami z rytym wzorem przybyli z bardzo dalekiego poÅ‚udnia,może nawet z Costa Rica, i sprzedawali kute ze zÅ‚ota maÅ‚e żaby orazowady, co w tej części Å›wiata byÅ‚o zupeÅ‚nÄ… nowoÅ›ciÄ….Pomniejszy królZapoteków, okryty klekoczÄ…cymi Å‚uskami z żółtych muszli, jechaÅ‚ naplecach umięśnionego giganta, majÄ…cego chyba z siedem stóp wzrostu.DostrzegÅ‚em także przybyszy wyglÄ…dajÄ…cych na ludzi z zachodu: Tax-canob z wybrzeża Pacyfiku i plemiÄ™, którego lokalizacji nie umiaÅ‚emsobie przypomnieć, rybaków ze skórami wÄ™gorzy i zÄ™bami rekinów.Czterech z nich kucaÅ‚o wokół wyciÅ›niÄ™tych w ziemi dziurek tworzÄ…-cych ksztaÅ‚t krzyża i graÅ‚o w uproszczonÄ… wersjÄ™ Gry.Reszta staÅ‚anad nimi i gÅ‚oÅ›no kibicowaÅ‚a.Co za durnota, pomyÅ›laÅ‚em.PeÅ‚na GraOfiarna i to, w co grali ci ludzie, różniÅ‚y siÄ™ tak, jak finaÅ‚y turniejubrydżowego i rżniÄ™cie w czarnego piotrusia.Prawdziwa Gra Ofiarnajest tysiÄ…c razy bardziej skomplikowana. Hun Xoc wskazaÅ‚ grupkÄ™ wysokich mężczyzn odzianych w jelenieskóry.Pochodzili z dalekiej północy, a przynajmniej tak wyglÄ…dali.Podróżowali tu chyba latami przez pustyniÄ™ i - chociaż to brzmi nie-wiarygodnie - mogli przybyć aż z Ohio, znad Mississippi.HandlowalibÅ‚Ä™kitnymi kamieniami, które tutaj osiÄ…gaÅ‚y zawrotne ceny, ponie-waż takich kamieni jeszcze na terenach Majów nie znano.ByÅ‚y to tur-kusy.Przed nami rozlegÅ‚y siÄ™ odgÅ‚osy bójki, a obok przemaszerowaÅ‚niezależny licytator, który zajÄ…Å‚ siÄ™ sprzedażą dzieci pielgrzymów, byich rodzice mogli przejść do miasta.WÅ‚aÅ›nie podniósÅ‚ czteroletniegochÅ‚opca, by dobrze go pokazać potencjalnym klientom.TrzymaÅ‚ goza sznur, który pÄ™taÅ‚ nadgarstki i kostki.Dziecko straciÅ‚o równowa-gÄ™ i pisnęło przestraszone.OddziaÅ‚ krewniaków z jakiegoÅ› niskiegoklanu zawróciÅ‚ obok nas.Po wysoko upiÄ™tych wÅ‚osach rozpoznaÅ‚emludzi z Yucatec.Natomiast faceci ze spiralami wypalonymi na skórzepo lewej stronie ciaÅ‚a na pewno przywÄ™drowali z Colima, by kupić jaknajwiÄ™cej glinianych naczyÅ„.ZastÄ…piÄ… one wyposażenie, którezostanie rozbite podczas Ciszy.Najprawdopodobniej - a nie byÅ‚emjeszcze caÅ‚kiem tego pewien - chodziÅ‚o o to, że wszystko, co maduszÄ™, czyli cokolwiek, czego siÄ™ używa, jak broÅ„ czy narzÄ™dzia, lubnawet miska, może Å‚atwo zostać opÄ™tane podczas czuwania, a potemzaatakować wÅ‚aÅ›ciciela.WyobraziÅ‚em sobie gospodyniÄ™ domowÄ…machajÄ…cÄ… bezradnie ramionami, gdy atakuje jÄ… rój sztućców igarnków w wykafelkowanej kuchni.W każdym razie należaÅ‚ozniszczyć potencjalnie grozne sprzÄ™ty i zacząć od nowa.ZresztÄ… możeto byÅ‚ tylko chwyt marketingowy, by można byÅ‚o sprzedać wiÄ™cejtowarów [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl