[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- W twoich czasach AIDS jeszcze nie istnieje.Pojawi się dopiero w połowie lat siedemdziesiątych.Podobnie jak woda kolońska Aramis.- Ale co to jest?- Choroba, która niszczy twój system immunologiczny do tego stopnia, że w końcu kompletnie się rozpada, niczym wytworna, jednokonna bryczka.I wtedy każde świństwo, od raka do wietrznej ospy, wyprawia sobie na organizmie ucztę.- Jezu Chryste!Po twarzy Landry'ego przebiegł uśmiech, szybki jak skurcz.- Tak.AIDS jest przenoszony głównie drogą płciową, ale zdarza się, że wirus dostaje się do banków krwi.Można powiedzieć, że mój dzieciak wygrał główny los w wersji bardzo niefortunnej la loteria.- Przykro mi - powiedziałem, i jakkolwiek straszliwie bałem się tego człowieka o zmęczonej twarzy, naprawdę mu współczułem.W taki sposób stracić dziecko.czyż może człowieka spotkać coś gorszego? Zapewne tak.Zawsze trafi się coś gorszego, ale i ta tragedia każe usiąść i solidnie się nad nią zastanowić, prawda?- Dzięki - powiedział Landry.- Dzięki, Clyde.Przynajmniej trwało to krótko.Z huśtawki spadł w maju.Pierwsze czerwone krosty, mięsak Kaposiego, wystąpiły na jego urodziny, we wrześniu.Umarł osiemnastego marca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego pierwszego roku.I zapewne nie cierpiał tak bardzo jak niektórzy, ale cierpiał.O tak, cierpiał!Nie miałem zielonego pojęcia, co to jest mięsak Kaposiego, ale doszedłem do wniosku, że nie chcę o to pytać.Wiedziałem już więcej, niż chciałem.- Zapewne zrozumiesz teraz, dlaczego tak powoli pisałem tę książkę o tobie, prawda, Clyde? Skinąłem głową.- Ale się nie poddałem.Głównie dlatego, że uważałem, iż udawanie jest najlepszym lekarzem.Może musiałem w to wierzyć.Próbowałem też zrobić coś ze swoim życiem, ale wszystko ciągle układało się źle.Zupełnie jakby książka “Jak upadły anioł" rzuciła na mnie dziwaczny, zły urok i zmieniła w Hioba.Po śmierci Danny'ego moja żona wpadła w głęboką depresję i tak się o nią niepokoiłem, że nie spostrzegłem nawet czerwonych krost, jakie pojawiły mi się na piersi, nogach i brzuchu.Okropnie swędziały.Wiedziałem, że nie jest to AIDS, i chwilowo przeszedłem nad tym do porządku dziennego.Ale z biegiem czasu sprawy przybrały jeszcze gorszy obrót.czy miałeś kiedyś półpasiec, Clyde?Landry roześmiał się i rąbnął w czoło kantem dłoni w geście ależ-ze-mnie-osioł, a ja mogłem jedynie potrząsnąć głową.- Oczywiście, że nie.tyś nigdy nie cierpiał na nic poważniejszego niż kac.Półpasiec, mój miły detektywie, to dziwna nazwa dla strasznej, chronicznej dolegliwości.W mojej wersji Los Angeles istnieją skuteczne leki, aby łagodzić skutki tej choroby, ale mnie niewiele pomagały.Pod koniec dziewięćdziesiątego pierwszego potwornie cierpiałem.Częściowo, oczywiście, z powodu tego, co przytrafiło się Danny'emu, ale głównie z powodu fizycznego bólu i swędzenia.Nie sądzisz, że można by wymyślić powieść o cierpieniach pisarza pod bardzo interesującym tytułem? Na przykład: “Ból i swędzenie, czyli Thomas Hardy w okresie pokwitania".Wybuchnął krótkim, ochrypłym śmiechem.- Zawsze coś wymyślisz.- Powiadam ci, przeżyłem piekło.Wiem, teraz łatwo jest o tym mówić, ale tamtego roku, w Święto Dziękczynienia, wcale nie było mi do śmiechu.Sypiałem najwyżej trzy godziny na dobę, a w dzień czułem, że cała skóra zamierza ze mnie zleźć i odpełznąć jak w dziecięcej mieszaninie berka i chowanego.Z tego też powodu nie zauważyłem w porę, w jak fatalnym stanie jest Linda.Nie wiedziałem, nie mogłem wiedzieć.a jednak wiedziałem.- Popełniła samobójstwo.Skinął głową.- W marcu tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego roku, w rocznicę śmierci Daniela.Ponad dwa lata temu.Po pomarszczonym, przedwcześnie postarzałym policzku spłynęła mu łza, a ja pojąłem, że Landry postarzał się błyskawicznie.Paskudnie się poczułem, uświadamiając sobie, że wymyśliła mnie wersja takiego Boga z trzeciej ligi.Ale jednocześnie fakt ten wiele wyjaśniał.Głównie moje wady.- Ale tyle starczy - odezwał się tonem, w którym wy-czuwałem gniew i bezbrzeżną żałość.- Wracajmy do rzeczy, jak byś powiedział.W moim czasie mówi się “zacznijmy rozmawiać o konkretach", ale to wychodzi na jedno.Tego dnia, gdy znalazłem w łóżku martwą Linde.podobnie jak dzisiaj policja znajdzie Glorię Demmick.ukończyłem sto dziewięćdziesiątą stronicę tekstu.Zbliżałem się do punktu, w którym wyłowisz z jeziora Tahoe brata Mavis.Trzy dni później, kiedy wróciłem z pogrzebu, włączyłem komputer i zacząłem pisać stronę sto dziewięćdziesiątą pierwszą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl