[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ustalono też, że w przeciwieństwie do szpitalników, nowy zakon miałpoświęcić się wyłącznie zbrojnej ochronie przybywających do świętych miejscpielgrzymów.Pomysł zrealizowano, a zakon przyjął nazwę zakonu Szpitala ZwiętegoJana.W początkach działalności zakon był czymś w rodzaju klubu przyjaciół hrabiegoSzampanii.Wszyscy jego członkowie-założyciele byli wasalami hrabiego, a sam Hugon dePayns nadto -jego kuzynem.Andre de Montbard, który w przyszłości miał zostać piątymwielkim mistrzem, był z kolei wujem Bernarda - opata cystersów w Clairvaux -najbardziej wpływowego człowieka w Kościele tamtych czasów, nazywanego też "drugimpapieżem".Wkrótce Hugon de Payns wystąpił do papieża Gelazego II o zatwierdzenie nowejreguły.Kiedy ten j ą zatwierdził, rozochoceni bogactwem i nieoczekiwanymwzmocnieniem swej pozycji zakonnicy uznali, że dotychczasowy patron Zwięty JanJałmużnikjuż im nie wystarcza.Ogłosili, że odtąd ich patronem będzie święty JanChrzciciel.Początkowo, w 1119 roku, król Baldwin II przyznał zakonnikom jedynie salę w swojejsiedzibie znajdującej się na terenie dawnej Zwiątyni Salomona, którą pózniej muzułmanieprzekształcili w meczet Al-Aksa.Ale kiedy w kilka lat pózniej król ze swym dworemprzeniósł się do Wieży Dawida, pozostawił im całą rezydencj ę - Templum Salomonis.Iodtąd zakon przyjął nazwę Zakonu Zwiątyni.Przez pierwsze dziesięć lat swego istnienia nowy zakon niewiele zdziałał.Nie ma nawetzapisów świadczących, że przyjmował nowych członków.Przełom nastąpił dopiero w 1127roku, kiedy król Baldwin II napisał list do Bernarda z Clairvaux (pózniejszego świętego).Baldwin II prosił Bernarda, aby ten użył swoich wpływów i skłonił papieża Honoriusza II,jego ucznia, do uznania kolejnej metamorfozy zakonu i ustalenia dlań nowej reguły.Bernard oddał mu tę przysługę.Pomógł też ostatecznie sformułować regułę zakonutemplariuszy, opieraj ąc j ą na regule własnego zakonu cystersów, która z koleiwywodziła się z dużo starszej reguły benedyktynów.Istota reguły templariuszy, podobniejak benedyktynów, opierała się na trzech ślubach: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.Co do czystości, to ślubował j ą każdy zakonnik.Ale reguła templariuszy byłaszczególnie surowa.Templariusz nie mógł nawet dotknąć jakiejkolwiek kobiety - choćbybyła jego własną matką czy siostrą.Nie pochwalano też rozmów z przedstawicielkami płciprzeciwnej, a z biegiem lat coraz częściej ich wręcz zabraniano.Ciało uznano za grzeszne, tym bardziej należało je utrzymywać w moralnej czystości.Ale tylko moralnej - reguła bowiem wykluczała przestrzeganie zasad zwykłej higieny,zabraniając templariuszom kąpieli.Nigdy nie wolno im było zdejmować kalesonów zwyprawionej skóry owczej, a zakaz ten traktowano jako wzmocnienie prohibicjiseksualnej.%7ładen templariusz nie mógł pozwolić nikomu, zwłaszcza drugiemutemplariuszowi, oglądać własnej nagości.W domach noclegowych całą noc miało palić sięświatło, które rozpraszając ciemności, uniemożliwiałoby ewentualne próby kontaktówhomoseksualnych.Co do ślubu ubóstwa, to każdy nowo wstępujący musiał zakonowi oddać cały swójmajątek.Jeśli nie posiadał i nie mógł wnieść nieruchomości, oczekiwano od niego rodzajupieniężnego posagu.A kiedy kandydat stawał się już templariuszem, nie wolno mu byłoposiadać ani osobistych pieniędzy, ani kosztowności.Nie wolno mu było nawet miećwłasnych książek.Jeśli trafiały się jakieś łupy wojenne, w całości przejmował je zakon.Temu nakazowi reguły przypisywano tak duże znaczenie, że gdy po śmierci templariuszawychodziło na jaw, iż miał on jakieś własne pieniądze lub nieruchomości, usuwano go zzakonu pośmiertnie, co pozbawiało go prawa do chrześcijańskiego pochówku.Zasada ubóstwa określała też postępowanie w innych sprawach.Jeśli templariuszdostał się do niewoli, nie wolno było używać środków materialnych zakonu jako okupu.Wefekcie tego zakazu templariusze byli przez muzułmanów mordowani; Arabowie wiedzieli,że nie doczekają się okupu, a za darmo żywić ich nie myśleli.Ale też darzyli ichrespektem.Kronikarz arabski Ibn-al-Asir zanotował: "Ci rycerze byli ludzmi bogobojnymii dotrzymywali wierności danemu słowu".Obowiązkiem każdego templariusza było bezwzględne posłuszeństwo wobeczwierzchników.A kiedy w dwadzieścia jeden lat po powstaniu zakonu Rycerze Zwiątyniotrzymali od papieża Innocentego II przywilej, uwalniający ich spod jurysdykcji biskupiej(odtąd zakon miał odpowiadać tylko przed papieżem), to za nieposłuszeństwo opracowaliwłasny system kar - do kary śmierci włącznie.Na przykład w świątyni templariuszy wLondynie istniała bardzo ciasna cela więzienna.Za nieposłuszeństwo wobec mistrzazakonu wtrącono do niej brata marszałka ziemi irlandzkiej.Trzymano go w tej ciasnocie,gdzie nie mógł ani stanąć wyprostowany, ani się wyciągnąć, aż zmarł śmiercią głodową.Templariuszy nie obowiązywało prawo krajów, w których zdarzało im się rezydować.Ich postępowanie wyznaczała tylko reguła zakonu, a jedynym autorytetem byli ichzakonni zwierzchnicy.Ze ślubem posłuszeństwa związany był też brak prawa doprywatności.Jeśli templariusz otrzymał list, musiał go odczytać publicznie.Ze ślubu posłuszeństwa wynikały też o wiele bardziej istotne konsekwencje.Templariuszowi z pola bitwy nie wolno było się wycofywać; mogło do tego dochodzićdopiero w sytuacji, gdy przeciwnik posiadał przewagę w stosunku co najmniej trzech najednego, ale nawet i wówczas trzeba było czekać na rozkaz odwrotu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Ustalono też, że w przeciwieństwie do szpitalników, nowy zakon miałpoświęcić się wyłącznie zbrojnej ochronie przybywających do świętych miejscpielgrzymów.Pomysł zrealizowano, a zakon przyjął nazwę zakonu Szpitala ZwiętegoJana.W początkach działalności zakon był czymś w rodzaju klubu przyjaciół hrabiegoSzampanii.Wszyscy jego członkowie-założyciele byli wasalami hrabiego, a sam Hugon dePayns nadto -jego kuzynem.Andre de Montbard, który w przyszłości miał zostać piątymwielkim mistrzem, był z kolei wujem Bernarda - opata cystersów w Clairvaux -najbardziej wpływowego człowieka w Kościele tamtych czasów, nazywanego też "drugimpapieżem".Wkrótce Hugon de Payns wystąpił do papieża Gelazego II o zatwierdzenie nowejreguły.Kiedy ten j ą zatwierdził, rozochoceni bogactwem i nieoczekiwanymwzmocnieniem swej pozycji zakonnicy uznali, że dotychczasowy patron Zwięty JanJałmużnikjuż im nie wystarcza.Ogłosili, że odtąd ich patronem będzie święty JanChrzciciel.Początkowo, w 1119 roku, król Baldwin II przyznał zakonnikom jedynie salę w swojejsiedzibie znajdującej się na terenie dawnej Zwiątyni Salomona, którą pózniej muzułmanieprzekształcili w meczet Al-Aksa.Ale kiedy w kilka lat pózniej król ze swym dworemprzeniósł się do Wieży Dawida, pozostawił im całą rezydencj ę - Templum Salomonis.Iodtąd zakon przyjął nazwę Zakonu Zwiątyni.Przez pierwsze dziesięć lat swego istnienia nowy zakon niewiele zdziałał.Nie ma nawetzapisów świadczących, że przyjmował nowych członków.Przełom nastąpił dopiero w 1127roku, kiedy król Baldwin II napisał list do Bernarda z Clairvaux (pózniejszego świętego).Baldwin II prosił Bernarda, aby ten użył swoich wpływów i skłonił papieża Honoriusza II,jego ucznia, do uznania kolejnej metamorfozy zakonu i ustalenia dlań nowej reguły.Bernard oddał mu tę przysługę.Pomógł też ostatecznie sformułować regułę zakonutemplariuszy, opieraj ąc j ą na regule własnego zakonu cystersów, która z koleiwywodziła się z dużo starszej reguły benedyktynów.Istota reguły templariuszy, podobniejak benedyktynów, opierała się na trzech ślubach: czystości, ubóstwa i posłuszeństwa.Co do czystości, to ślubował j ą każdy zakonnik.Ale reguła templariuszy byłaszczególnie surowa.Templariusz nie mógł nawet dotknąć jakiejkolwiek kobiety - choćbybyła jego własną matką czy siostrą.Nie pochwalano też rozmów z przedstawicielkami płciprzeciwnej, a z biegiem lat coraz częściej ich wręcz zabraniano.Ciało uznano za grzeszne, tym bardziej należało je utrzymywać w moralnej czystości.Ale tylko moralnej - reguła bowiem wykluczała przestrzeganie zasad zwykłej higieny,zabraniając templariuszom kąpieli.Nigdy nie wolno im było zdejmować kalesonów zwyprawionej skóry owczej, a zakaz ten traktowano jako wzmocnienie prohibicjiseksualnej.%7ładen templariusz nie mógł pozwolić nikomu, zwłaszcza drugiemutemplariuszowi, oglądać własnej nagości.W domach noclegowych całą noc miało palić sięświatło, które rozpraszając ciemności, uniemożliwiałoby ewentualne próby kontaktówhomoseksualnych.Co do ślubu ubóstwa, to każdy nowo wstępujący musiał zakonowi oddać cały swójmajątek.Jeśli nie posiadał i nie mógł wnieść nieruchomości, oczekiwano od niego rodzajupieniężnego posagu.A kiedy kandydat stawał się już templariuszem, nie wolno mu byłoposiadać ani osobistych pieniędzy, ani kosztowności.Nie wolno mu było nawet miećwłasnych książek.Jeśli trafiały się jakieś łupy wojenne, w całości przejmował je zakon.Temu nakazowi reguły przypisywano tak duże znaczenie, że gdy po śmierci templariuszawychodziło na jaw, iż miał on jakieś własne pieniądze lub nieruchomości, usuwano go zzakonu pośmiertnie, co pozbawiało go prawa do chrześcijańskiego pochówku.Zasada ubóstwa określała też postępowanie w innych sprawach.Jeśli templariuszdostał się do niewoli, nie wolno było używać środków materialnych zakonu jako okupu.Wefekcie tego zakazu templariusze byli przez muzułmanów mordowani; Arabowie wiedzieli,że nie doczekają się okupu, a za darmo żywić ich nie myśleli.Ale też darzyli ichrespektem.Kronikarz arabski Ibn-al-Asir zanotował: "Ci rycerze byli ludzmi bogobojnymii dotrzymywali wierności danemu słowu".Obowiązkiem każdego templariusza było bezwzględne posłuszeństwo wobeczwierzchników.A kiedy w dwadzieścia jeden lat po powstaniu zakonu Rycerze Zwiątyniotrzymali od papieża Innocentego II przywilej, uwalniający ich spod jurysdykcji biskupiej(odtąd zakon miał odpowiadać tylko przed papieżem), to za nieposłuszeństwo opracowaliwłasny system kar - do kary śmierci włącznie.Na przykład w świątyni templariuszy wLondynie istniała bardzo ciasna cela więzienna.Za nieposłuszeństwo wobec mistrzazakonu wtrącono do niej brata marszałka ziemi irlandzkiej.Trzymano go w tej ciasnocie,gdzie nie mógł ani stanąć wyprostowany, ani się wyciągnąć, aż zmarł śmiercią głodową.Templariuszy nie obowiązywało prawo krajów, w których zdarzało im się rezydować.Ich postępowanie wyznaczała tylko reguła zakonu, a jedynym autorytetem byli ichzakonni zwierzchnicy.Ze ślubem posłuszeństwa związany był też brak prawa doprywatności.Jeśli templariusz otrzymał list, musiał go odczytać publicznie.Ze ślubu posłuszeństwa wynikały też o wiele bardziej istotne konsekwencje.Templariuszowi z pola bitwy nie wolno było się wycofywać; mogło do tego dochodzićdopiero w sytuacji, gdy przeciwnik posiadał przewagę w stosunku co najmniej trzech najednego, ale nawet i wówczas trzeba było czekać na rozkaz odwrotu [ Pobierz całość w formacie PDF ]