[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Rok eunoto nauczyłby was tego.Obaj powinniście poczernić skórę i zostać Maasai’pya.- Może każdy musi znaleźć swoje eunoto? - powiedział Pancho.B'oosa przewrócił oczyma.- Chłopcy! Że też muszę przez to przechodzić.- Zaczął chodzić po pokoju.- Jeśli nadal będziesz walczyć z różnymi monstrami za darmo, utrzymywać kontakty z ludźmi takimi jak Wolfe, to dorobisz się jedynie własnej śmierci.A brakowałoby mi ciebie jako formy rozrywki.- Jak mam odróżnić dobrą ofertę od złej? Jest ich tak wiele.Spójrz! - podniosłem garść kopert.- Większość zawiera klauzule, które nie spodobałyby się tobie.Wszyscy próbują wykorzystać twoją wartość nowości na rynku.Twój brak znajomości prawa również.Gdybym miał możność zobaczyć twój kontrakt z Wolfe'em, zanim go podpisałeś, nie wpakowałbyś się po same uszy w ten bałagan.- Czy to znaczy, że masz zamiar mi pomóc?- Jesteś jak mój brat.On także mnie wykorzystywał, jeśli na to pozwalałem.Nie chcę, żebyś ginął, nie mając za to zapłacone.Przejrzę te kontrakty, tyle mogę dla ciebie zrobić.Nie mów tylko dziekanowi, że miałem z tym coś wspólnego.Według niego mam na was wpływać równoważące, wy zbóje.To wyrwało mnie z łóżka.Rozrzuciłem oferty na stole i we trzech zaczęliśmy je przeglądać.- Żadnych lwów ani tygrysów - powiedział B'oosa.- Ani niedźwiedzi - dodał Pancho.- Rekiny i byki też wykluczone - dorzuciłem.- W końcu to moje ciało.- Jest tu coś.Zapasy z aligatorami w miejscu zwanym The Glades.Aligatory to po prostu wielkie jaszczury z mnóstwem zębów.- Pozwól, że rzucę na to okiem - powiedział B'oosa.Studiował ofertę przez chwilę.- Niedobra - stwierdził.- Pieniądze wyglądają z pozoru satysfakcjonująco, ale są związane z czasem transmisji holowizyjnej.Jeśli sprzedadzą go mało, zarobisz niewiele.Lepiej poszukać czegoś większego niż ciułać pieniądze po drobnych imprezach.Odrzuciliśmy większość ofert.- Ta wygląda interesująco - powiedział B'oosa.- Nie ma żadnych zwierząt.Jest to oficjalne wyzwanie na pojedynek od drużyny gladiatorów z Lusaki.Jeśli stawisz się z drużyną o łącznej wadze nie przekraczającej czterystu kilogramów, możesz walczyć z nimi o nagrodę w wysokości sześćdziesiąt tysięcy pesos.Suma jest gwarantowana, niezależna od zysków czy strat sponsorujących korporacji.Brzmi to uczciwie, ale będziesz potrzebował zespołu.Spojrzałem na Pancho.- Interesuje to ciebie?- Nie mnie.Człowieku, czterysta kilogramów Ziemian to prawdziwy tłum.Zadepczą nas, zagryzą na śmierć.- Nonsens - stwierdził B'oosa.- Dwójka dobrych ludzi, stojąca plecami do siebie z kijami w rękach, może powstrzymywać ten tłum w nieskończoność, jeśli tylko ich przeciwnicy nie stosują broni o większym zasięgu.Gladiatorom wolno używać jedynie pałek, wibropałek, kijów albo bolo.Tylko bolo może być rzucane ze skutkiem na większą odległość, z kolei łatwo je kontrować tyczką.Należy tylko wymóc na nich limit czasu, a nie powinno być żadnych kłopotów.To łatwiejsze niż rekiny czy niedźwiedzie.I, muszę dodać, bardziej szlachetne.W to ostatnie wątpiłbym, pamiętając jak B’oosa rozpłaszczył mnie właśnie za pomocą kija.- To się nie uda - powiedziałem.- Dlaczego nie?- Nie jestem wystarczjąco dobry w kijach.- Nie jesteś też wcale taki zły, Carl.Musisz jedynie poćwiczyć z dobrym instruktorem.Z tego co widziałem, Ziemianie też nie są za dobrzy, nawet ci najlepsi.- Ale zostało mi tylko kilka dni i.Hej! Zechciałbyś mnie trenować?- Ja? Czemu miałbym mieć z tym coś wspólnego? Mój wolny czas zwykle przeznaczam na inne zajęcia niż trening pary twardogłowych małolatów chcących napytać sobie biedy.A poza tym jest jeszcze kilka muzeów, których nie widziałem.- Ale jesteś dobry! - powiedziałem.- Najlepszy w szkole.Lepszy niż ktokolwiek na tej planecie, założę się.Mógłbyś mnie wiele nauczyć.- Cóż.- powiedział.- Sądzę, że nawet ktoś taki jak ty mógłby w tym czasie opanować podstawy, gdyby się bardzo starał.Byłoby to również pewnego rodzaju wyzwanie dla mnie.Jeśli zdołam nauczyć ciebie, jestem w stanie nauczyć kogokolwiek.Oczywiście zajęłoby całe lata, abyś stal się w połowie tak dobry jak tego wymagają standardy Maasai’pyan, znacznie mniej czasu, jeśli masz walczyć przeciwko Ziemianom.- Może się uda - powiedział Pancho.- Mogę wystąpić z bolo.- Ty?- Jasne.Na Selvie niemal rodzimy się z bolo w ręce.Jestem w tym dobry.Zanim wstąpiłem do Starschool, byłem mistrzem w naszym mieście.Mistrzem? To zaczyna być realne.Tylko.- Potrzebujemy jeszcze drugiego specjalisty od kijów.- Mrugnąłem do Pancho.Zrozumiał od razu.- Musi jednak być dobry - mruknął Pancho.Obaj spojrzeliśmy na B'oosa.- Zapomnij o tym - powiedział.- Mnie to nie interesuje.Jestem za stary i za mądry na takie głupoty.- I tak by nic nie wyszło - stwierdził Pancho.- Mr B'oosa nie jest wystarczająco wysoki.Potrzebni byliby dodatkowi ludzie, by cię ochraniać.Musimy poszukać kogoś większego.- Nonsens - powiedział B'oosa - rozmiary nie mają tu takiego znaczenia.Już ci to udowodniłem.- Poza tym - kontynuował Pancho, uśmiechając się - musiałby to być ktoś silny i szybki.Ktoś odważny.- Chcesz powiedzieć, że ja.- Racja - wtrąciłem się, ignorując zupełnie B'oosa.- Musiałby to być ktoś myślący, ktoś na kim można polegać w czasie walki.- Ale spójrzcie.- Ktoś kto potrafi walczyć z taką łatwością, z jaką inni ludzie rozmawiają - dorzucił Pancho.- Gdzie można znaleźć takiego kogoś?- Mógłbym dać ogłoszenie - powiedziałem.- “Potrzebny silny, odważny gladiator, który pomógłby grupce uczniaków spłacić dług.Niezbędne doświadczenie w walce z kijami.Maasai’pyan posiadają pierwszeństwo”.Może ktoś na to odpowie.Najprawdopodobniej jakiś próżniak, wrak nie potrafiący odróżnić jednego końca wibropałki od drugiego.Obaj zginiemy, próbując go ochraniać.- Dosyć - powiedział B'oosa.- Dosyć.- Zrobisz to? - spytałem.- Wygląda na to, że nie mam wyboru - powiedział dobrodusznie.- Jeśli tego nie zrobię, wy chłopcy znowu wplączecie się w kłopoty [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Rok eunoto nauczyłby was tego.Obaj powinniście poczernić skórę i zostać Maasai’pya.- Może każdy musi znaleźć swoje eunoto? - powiedział Pancho.B'oosa przewrócił oczyma.- Chłopcy! Że też muszę przez to przechodzić.- Zaczął chodzić po pokoju.- Jeśli nadal będziesz walczyć z różnymi monstrami za darmo, utrzymywać kontakty z ludźmi takimi jak Wolfe, to dorobisz się jedynie własnej śmierci.A brakowałoby mi ciebie jako formy rozrywki.- Jak mam odróżnić dobrą ofertę od złej? Jest ich tak wiele.Spójrz! - podniosłem garść kopert.- Większość zawiera klauzule, które nie spodobałyby się tobie.Wszyscy próbują wykorzystać twoją wartość nowości na rynku.Twój brak znajomości prawa również.Gdybym miał możność zobaczyć twój kontrakt z Wolfe'em, zanim go podpisałeś, nie wpakowałbyś się po same uszy w ten bałagan.- Czy to znaczy, że masz zamiar mi pomóc?- Jesteś jak mój brat.On także mnie wykorzystywał, jeśli na to pozwalałem.Nie chcę, żebyś ginął, nie mając za to zapłacone.Przejrzę te kontrakty, tyle mogę dla ciebie zrobić.Nie mów tylko dziekanowi, że miałem z tym coś wspólnego.Według niego mam na was wpływać równoważące, wy zbóje.To wyrwało mnie z łóżka.Rozrzuciłem oferty na stole i we trzech zaczęliśmy je przeglądać.- Żadnych lwów ani tygrysów - powiedział B'oosa.- Ani niedźwiedzi - dodał Pancho.- Rekiny i byki też wykluczone - dorzuciłem.- W końcu to moje ciało.- Jest tu coś.Zapasy z aligatorami w miejscu zwanym The Glades.Aligatory to po prostu wielkie jaszczury z mnóstwem zębów.- Pozwól, że rzucę na to okiem - powiedział B'oosa.Studiował ofertę przez chwilę.- Niedobra - stwierdził.- Pieniądze wyglądają z pozoru satysfakcjonująco, ale są związane z czasem transmisji holowizyjnej.Jeśli sprzedadzą go mało, zarobisz niewiele.Lepiej poszukać czegoś większego niż ciułać pieniądze po drobnych imprezach.Odrzuciliśmy większość ofert.- Ta wygląda interesująco - powiedział B'oosa.- Nie ma żadnych zwierząt.Jest to oficjalne wyzwanie na pojedynek od drużyny gladiatorów z Lusaki.Jeśli stawisz się z drużyną o łącznej wadze nie przekraczającej czterystu kilogramów, możesz walczyć z nimi o nagrodę w wysokości sześćdziesiąt tysięcy pesos.Suma jest gwarantowana, niezależna od zysków czy strat sponsorujących korporacji.Brzmi to uczciwie, ale będziesz potrzebował zespołu.Spojrzałem na Pancho.- Interesuje to ciebie?- Nie mnie.Człowieku, czterysta kilogramów Ziemian to prawdziwy tłum.Zadepczą nas, zagryzą na śmierć.- Nonsens - stwierdził B'oosa.- Dwójka dobrych ludzi, stojąca plecami do siebie z kijami w rękach, może powstrzymywać ten tłum w nieskończoność, jeśli tylko ich przeciwnicy nie stosują broni o większym zasięgu.Gladiatorom wolno używać jedynie pałek, wibropałek, kijów albo bolo.Tylko bolo może być rzucane ze skutkiem na większą odległość, z kolei łatwo je kontrować tyczką.Należy tylko wymóc na nich limit czasu, a nie powinno być żadnych kłopotów.To łatwiejsze niż rekiny czy niedźwiedzie.I, muszę dodać, bardziej szlachetne.W to ostatnie wątpiłbym, pamiętając jak B’oosa rozpłaszczył mnie właśnie za pomocą kija.- To się nie uda - powiedziałem.- Dlaczego nie?- Nie jestem wystarczjąco dobry w kijach.- Nie jesteś też wcale taki zły, Carl.Musisz jedynie poćwiczyć z dobrym instruktorem.Z tego co widziałem, Ziemianie też nie są za dobrzy, nawet ci najlepsi.- Ale zostało mi tylko kilka dni i.Hej! Zechciałbyś mnie trenować?- Ja? Czemu miałbym mieć z tym coś wspólnego? Mój wolny czas zwykle przeznaczam na inne zajęcia niż trening pary twardogłowych małolatów chcących napytać sobie biedy.A poza tym jest jeszcze kilka muzeów, których nie widziałem.- Ale jesteś dobry! - powiedziałem.- Najlepszy w szkole.Lepszy niż ktokolwiek na tej planecie, założę się.Mógłbyś mnie wiele nauczyć.- Cóż.- powiedział.- Sądzę, że nawet ktoś taki jak ty mógłby w tym czasie opanować podstawy, gdyby się bardzo starał.Byłoby to również pewnego rodzaju wyzwanie dla mnie.Jeśli zdołam nauczyć ciebie, jestem w stanie nauczyć kogokolwiek.Oczywiście zajęłoby całe lata, abyś stal się w połowie tak dobry jak tego wymagają standardy Maasai’pyan, znacznie mniej czasu, jeśli masz walczyć przeciwko Ziemianom.- Może się uda - powiedział Pancho.- Mogę wystąpić z bolo.- Ty?- Jasne.Na Selvie niemal rodzimy się z bolo w ręce.Jestem w tym dobry.Zanim wstąpiłem do Starschool, byłem mistrzem w naszym mieście.Mistrzem? To zaczyna być realne.Tylko.- Potrzebujemy jeszcze drugiego specjalisty od kijów.- Mrugnąłem do Pancho.Zrozumiał od razu.- Musi jednak być dobry - mruknął Pancho.Obaj spojrzeliśmy na B'oosa.- Zapomnij o tym - powiedział.- Mnie to nie interesuje.Jestem za stary i za mądry na takie głupoty.- I tak by nic nie wyszło - stwierdził Pancho.- Mr B'oosa nie jest wystarczająco wysoki.Potrzebni byliby dodatkowi ludzie, by cię ochraniać.Musimy poszukać kogoś większego.- Nonsens - powiedział B'oosa - rozmiary nie mają tu takiego znaczenia.Już ci to udowodniłem.- Poza tym - kontynuował Pancho, uśmiechając się - musiałby to być ktoś silny i szybki.Ktoś odważny.- Chcesz powiedzieć, że ja.- Racja - wtrąciłem się, ignorując zupełnie B'oosa.- Musiałby to być ktoś myślący, ktoś na kim można polegać w czasie walki.- Ale spójrzcie.- Ktoś kto potrafi walczyć z taką łatwością, z jaką inni ludzie rozmawiają - dorzucił Pancho.- Gdzie można znaleźć takiego kogoś?- Mógłbym dać ogłoszenie - powiedziałem.- “Potrzebny silny, odważny gladiator, który pomógłby grupce uczniaków spłacić dług.Niezbędne doświadczenie w walce z kijami.Maasai’pyan posiadają pierwszeństwo”.Może ktoś na to odpowie.Najprawdopodobniej jakiś próżniak, wrak nie potrafiący odróżnić jednego końca wibropałki od drugiego.Obaj zginiemy, próbując go ochraniać.- Dosyć - powiedział B'oosa.- Dosyć.- Zrobisz to? - spytałem.- Wygląda na to, że nie mam wyboru - powiedział dobrodusznie.- Jeśli tego nie zrobię, wy chłopcy znowu wplączecie się w kłopoty [ Pobierz całość w formacie PDF ]