[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie czułem skrupułów na myśl o zabiciu go i byłem pewien, że Gwen zrobiłaby to bez wahania, gdyby spróbował skierować na nas swój pistolet domowej roboty.Miałem jednak jeden problem: co zrobić z trupem.Nie był mi potrzebny.Poza polem bitwy czy szpitalem zwłoki to kłopotliwy przedmiot, którego obecność trudno jest wyjaśnić.Zarząd z całą pewnością robiłby nam trudności.Gdy więc Bili skończył wyznaczone zadanie i położył ręce z powrotem na głowie, odetchnąłem z ulgą.Sięgnąłem laską w jego stronę, odwróciwszy ją, i przyciągnąłem ten paskudny pistolecik wraz z jego jedynym nabojem w swoją stronę.Schowałem nabój do kieszeni, a potem nadepnąłem na lufę.Zmiażdżyłem jej wylot i zniszczyłem całe ustrojstwo, po czym powiedziałem Gwen:- Może się pani trochę rozluźnić.Nie ma powodu zabijać go natychmiast.Proszę celować tak, by go zranić.- Tak jest, senatorze.Czy mogę go wreszcie postrzelić?- Nie, nie! Nie, jeśli będzie grzeczny.Bili, będziesz grzeczny, prawda?- Czy jestem niegrzeczny? Senatorze, niech jej pan przynajmniej każe zabezpieczyć tę pukawkę!- No nie! Twojej w ogóle nie dawało się zabezpieczyć.Poza tym twoja sytuacja nie pozwala ci stawiać warunków.Bili, co zrobiłeś z tym strażnikiem, któremu dałeś po łbie?- Co?- No, daj spokój.Zjawiłeś się tu w bluzie strażnika, która na ciebie nie pasuje.Ponadto twoje portki są od innego kompletu niż bluza.Pytam cię o dokumenty, a ty wyciągasz pukawkę, i to składak, na miłość Boską! Nie kąpałeś się od.kiedy? Powiedz mi.Najpierw jednak powiedz mi, co zrobiłeś z właścicielem tej bluzy.Czy go zabiłeś, czy po prostu ogłuszyłeś i wepchnąłeś w jakąś dziurę? Odpowiadaj szybko albo każę pani Hardesty dać ci lekarstwo na pamięć.Gdzie on jest?- Nie wiem! Ja tego nie zrobiłem.- No, nie, mój chłopcze.Nie okłamuj mnie.- To prawda! Czysta prawda! Przysięgam na cześć matki!Miałem wątpliwości co do czci jego matki, lecz wyrażenie ich byłoby nieuprzejme, zwłaszcza wobec tak żałosnego osobnika.- Bili - powiedziałem łagodnym tonem.- Nie jesteś strażnikiem.Czy muszę ci wyjaśniać, dlaczego jestem tego pewien? - (Komendant strażników Franco to jeden z największych służbistów w całym Układzie.Gdyby któryś z jego łapsów zjawił się na porannym apelu, wyglądając i śmierdząc jak ten nieszczęsny palant, miałby szczęście, gdyby sprawa skończyła się deportacją na starą glebę).- Jeśli nalegasz.Czy wbito ci kiedyś szpilkę pod paznokieć, a potem rozżarzono jej zewnętrzny koniec? To bardzo dobrze wpływa na pamięć.- Spinka do włosów jest lepsza, senatorze - wtrąciła się ochoczo Gwen.- Ma większą masę i dłużej zatrzymuje ciepło.Mam taką pod ręką.Czy mogę mu to zrobić? Mogę?- Pytasz, czy ci pozwalam, prawda? Nie, moja miła.Chcę, żebyś nadal miała Billa na oku.Jeśli trzeba będzie uciec się do podobnych metod, nie mam zamiaru prosić damy, by zrobiła to za mnie.- Och, senatorze, zmięknie pan i odpuści mu w chwili, gdy będzie już gotowy puścić farbę.Ja nie! Niech mi pan pozwoli zademonstrować.Proszę!- Cóż.- Proszę zabrać ode mnie tę krwiożerczą dziwkę! - krzyknął Bili piskliwym głosem.- Bili! Przeprosisz panią natychmiast.W przeciwnym razie pozwolę jej zrobić z tobą, co będzie chciała.Jęknął ponownie.- Przepraszam panią.Przykro mi.To dlatego, że boję się pani jak diabli.Proszę mi nie robić tego szpilką do włosów.Widziałem kiedyś, jak to robili jednemu facetowi.- Och, są gorsze rzeczy - zapewniła go Gwen miłym głosem.- Drut miedziany, dwunastka, jest znacznie lepszym przewodnikiem ciepła, a mężczyzna ma w swoim ciele ciekawe miejsca, gdzie można go zastosować.To bardziej skuteczne.Przynosi szybsze rezultaty.Senatorze, w małej walizce mam trochę miedzianego drutu - dodała w zamyśleniu.- Jeśli potrzyma pan pistolet przez moment, przyniosę go.- Dziękuję, moja droga.Może nie będzie potrzebny.Myślę, że Bili chce nam coś powiedzieć.- To żaden kłopot, sir.Czy chce pan, żebym go miała pod ręką?- Być może.Zobaczymy.Bili? Co zrobiłeś z tym strażnikiem?- Nic nie zrobiłem.Nawet go nie widziałem! Dwóch ludków powiedziało, że mają dla mnie robotę.Nie znam ich, nigdy ich nie widziałem, to nie nasi, ale ciągle pojawiają się nowi i Palczak powiedział, że są w porządku.On.- Stop.Kto to jest Palczak?- Hmm, to burmistrz naszego zaułka, pasuje?- Proszę o więcej szczegółów.Waszego zaułka?- Człowiek musi gdzieś spać, nie? Tacy ważniacy jak pan mają komórki z nazwiskiem na drzwiach.Też bym tak chciał! Dom jest tam, gdzie się jest, nie?- Mam wrażenie, że chcesz mi powiedzieć, że twój zaułek to twój dom.Gdzie on się mieści? Pierścień, promień i przyspieszenie.- Hmm.to nie jest zupełnie tak.- Bądź rozsądny, Bili.Jeśli znajduje się wewnątrz głównego cylindra, a nie w którymś z dodatkowych, można w ten sposób opisać jego położenie.- Może i tak, ale nie zrobię tego.W ten sposób się pan tam nie dostanie.Nie zaprowadzę tam też pana właściwą drogą, bo.- Jego twarz wykrzywiła się w wyrazie skrajnej rozpaczy.Wyglądał, jakby miał dziesięć lat.- Niech pan jej nie pozwoli potraktować mnie tym drutem ani zastrzelić mnie kawałek po kawałku.Proszę! Niech mnie pan wyrzuci w przestrzeń i po sprawie, zgoda?- Senatorze?- Słucham, pani Hardesty?- Bili się boi, że jeśli sprawi mu pan wystarczająco wiele bólu, powie panu, gdzie znajduje się kryjówka, w której śpi.Inne nocne ptaszki również z niej korzystają.W tym tkwi szkopuł.Podejrzewam, że “Złota Reguła” nie jest wystarczająco wielka, by zdołał się przed nimi ukryć.Jeśli wskaże panu miejsce, w którym śpią, zabiją go.Zapewne nie od razu.- Bili, czy to dlatego jesteś tak uparty?- Już powiedziałem za dużo.Proszę mnie wyrzucić w przestrzeń.- Nie żywcem, Bili.Znasz odpowiedzi na pytania, które mnie interesują.Zamierzam je z ciebie wydusić, choćby potrzeba było do tego drutu miedzianego oraz najdzikszych pomysłów pani Hardesty.Jednakże odpowiedź na pytanie, które ci zadałem, może nie być mi potrzebna.Co się z tobą stanie, jeśli powiesz mi lub pokażesz, gdzie się mieści twój zaułek?Nie odpowiedział mi od razu.Dałem mu czas na zastanowienie.Wreszcie zaczął cichym głosem:- Niuchacze złapali ludka sześć, siedem miesięcy temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Nie czułem skrupułów na myśl o zabiciu go i byłem pewien, że Gwen zrobiłaby to bez wahania, gdyby spróbował skierować na nas swój pistolet domowej roboty.Miałem jednak jeden problem: co zrobić z trupem.Nie był mi potrzebny.Poza polem bitwy czy szpitalem zwłoki to kłopotliwy przedmiot, którego obecność trudno jest wyjaśnić.Zarząd z całą pewnością robiłby nam trudności.Gdy więc Bili skończył wyznaczone zadanie i położył ręce z powrotem na głowie, odetchnąłem z ulgą.Sięgnąłem laską w jego stronę, odwróciwszy ją, i przyciągnąłem ten paskudny pistolecik wraz z jego jedynym nabojem w swoją stronę.Schowałem nabój do kieszeni, a potem nadepnąłem na lufę.Zmiażdżyłem jej wylot i zniszczyłem całe ustrojstwo, po czym powiedziałem Gwen:- Może się pani trochę rozluźnić.Nie ma powodu zabijać go natychmiast.Proszę celować tak, by go zranić.- Tak jest, senatorze.Czy mogę go wreszcie postrzelić?- Nie, nie! Nie, jeśli będzie grzeczny.Bili, będziesz grzeczny, prawda?- Czy jestem niegrzeczny? Senatorze, niech jej pan przynajmniej każe zabezpieczyć tę pukawkę!- No nie! Twojej w ogóle nie dawało się zabezpieczyć.Poza tym twoja sytuacja nie pozwala ci stawiać warunków.Bili, co zrobiłeś z tym strażnikiem, któremu dałeś po łbie?- Co?- No, daj spokój.Zjawiłeś się tu w bluzie strażnika, która na ciebie nie pasuje.Ponadto twoje portki są od innego kompletu niż bluza.Pytam cię o dokumenty, a ty wyciągasz pukawkę, i to składak, na miłość Boską! Nie kąpałeś się od.kiedy? Powiedz mi.Najpierw jednak powiedz mi, co zrobiłeś z właścicielem tej bluzy.Czy go zabiłeś, czy po prostu ogłuszyłeś i wepchnąłeś w jakąś dziurę? Odpowiadaj szybko albo każę pani Hardesty dać ci lekarstwo na pamięć.Gdzie on jest?- Nie wiem! Ja tego nie zrobiłem.- No, nie, mój chłopcze.Nie okłamuj mnie.- To prawda! Czysta prawda! Przysięgam na cześć matki!Miałem wątpliwości co do czci jego matki, lecz wyrażenie ich byłoby nieuprzejme, zwłaszcza wobec tak żałosnego osobnika.- Bili - powiedziałem łagodnym tonem.- Nie jesteś strażnikiem.Czy muszę ci wyjaśniać, dlaczego jestem tego pewien? - (Komendant strażników Franco to jeden z największych służbistów w całym Układzie.Gdyby któryś z jego łapsów zjawił się na porannym apelu, wyglądając i śmierdząc jak ten nieszczęsny palant, miałby szczęście, gdyby sprawa skończyła się deportacją na starą glebę).- Jeśli nalegasz.Czy wbito ci kiedyś szpilkę pod paznokieć, a potem rozżarzono jej zewnętrzny koniec? To bardzo dobrze wpływa na pamięć.- Spinka do włosów jest lepsza, senatorze - wtrąciła się ochoczo Gwen.- Ma większą masę i dłużej zatrzymuje ciepło.Mam taką pod ręką.Czy mogę mu to zrobić? Mogę?- Pytasz, czy ci pozwalam, prawda? Nie, moja miła.Chcę, żebyś nadal miała Billa na oku.Jeśli trzeba będzie uciec się do podobnych metod, nie mam zamiaru prosić damy, by zrobiła to za mnie.- Och, senatorze, zmięknie pan i odpuści mu w chwili, gdy będzie już gotowy puścić farbę.Ja nie! Niech mi pan pozwoli zademonstrować.Proszę!- Cóż.- Proszę zabrać ode mnie tę krwiożerczą dziwkę! - krzyknął Bili piskliwym głosem.- Bili! Przeprosisz panią natychmiast.W przeciwnym razie pozwolę jej zrobić z tobą, co będzie chciała.Jęknął ponownie.- Przepraszam panią.Przykro mi.To dlatego, że boję się pani jak diabli.Proszę mi nie robić tego szpilką do włosów.Widziałem kiedyś, jak to robili jednemu facetowi.- Och, są gorsze rzeczy - zapewniła go Gwen miłym głosem.- Drut miedziany, dwunastka, jest znacznie lepszym przewodnikiem ciepła, a mężczyzna ma w swoim ciele ciekawe miejsca, gdzie można go zastosować.To bardziej skuteczne.Przynosi szybsze rezultaty.Senatorze, w małej walizce mam trochę miedzianego drutu - dodała w zamyśleniu.- Jeśli potrzyma pan pistolet przez moment, przyniosę go.- Dziękuję, moja droga.Może nie będzie potrzebny.Myślę, że Bili chce nam coś powiedzieć.- To żaden kłopot, sir.Czy chce pan, żebym go miała pod ręką?- Być może.Zobaczymy.Bili? Co zrobiłeś z tym strażnikiem?- Nic nie zrobiłem.Nawet go nie widziałem! Dwóch ludków powiedziało, że mają dla mnie robotę.Nie znam ich, nigdy ich nie widziałem, to nie nasi, ale ciągle pojawiają się nowi i Palczak powiedział, że są w porządku.On.- Stop.Kto to jest Palczak?- Hmm, to burmistrz naszego zaułka, pasuje?- Proszę o więcej szczegółów.Waszego zaułka?- Człowiek musi gdzieś spać, nie? Tacy ważniacy jak pan mają komórki z nazwiskiem na drzwiach.Też bym tak chciał! Dom jest tam, gdzie się jest, nie?- Mam wrażenie, że chcesz mi powiedzieć, że twój zaułek to twój dom.Gdzie on się mieści? Pierścień, promień i przyspieszenie.- Hmm.to nie jest zupełnie tak.- Bądź rozsądny, Bili.Jeśli znajduje się wewnątrz głównego cylindra, a nie w którymś z dodatkowych, można w ten sposób opisać jego położenie.- Może i tak, ale nie zrobię tego.W ten sposób się pan tam nie dostanie.Nie zaprowadzę tam też pana właściwą drogą, bo.- Jego twarz wykrzywiła się w wyrazie skrajnej rozpaczy.Wyglądał, jakby miał dziesięć lat.- Niech pan jej nie pozwoli potraktować mnie tym drutem ani zastrzelić mnie kawałek po kawałku.Proszę! Niech mnie pan wyrzuci w przestrzeń i po sprawie, zgoda?- Senatorze?- Słucham, pani Hardesty?- Bili się boi, że jeśli sprawi mu pan wystarczająco wiele bólu, powie panu, gdzie znajduje się kryjówka, w której śpi.Inne nocne ptaszki również z niej korzystają.W tym tkwi szkopuł.Podejrzewam, że “Złota Reguła” nie jest wystarczająco wielka, by zdołał się przed nimi ukryć.Jeśli wskaże panu miejsce, w którym śpią, zabiją go.Zapewne nie od razu.- Bili, czy to dlatego jesteś tak uparty?- Już powiedziałem za dużo.Proszę mnie wyrzucić w przestrzeń.- Nie żywcem, Bili.Znasz odpowiedzi na pytania, które mnie interesują.Zamierzam je z ciebie wydusić, choćby potrzeba było do tego drutu miedzianego oraz najdzikszych pomysłów pani Hardesty.Jednakże odpowiedź na pytanie, które ci zadałem, może nie być mi potrzebna.Co się z tobą stanie, jeśli powiesz mi lub pokażesz, gdzie się mieści twój zaułek?Nie odpowiedział mi od razu.Dałem mu czas na zastanowienie.Wreszcie zaczął cichym głosem:- Niuchacze złapali ludka sześć, siedem miesięcy temu [ Pobierz całość w formacie PDF ]