[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ktoś kupił usługi Olava i jego milczenie ciągnął Hartmann. Zapomocą funduszy pochodzących z kasy miejskiej.Nie pytajcie mnie jak.Policja prowadzi śledztwo.Bremer już wracał z faksem.Czytał go uważnie.Hartmann perorował. Burmistrz jakoś o tym nie wspominał, choć wie o sprawie.Chce sięmnie pozbyć, by wspomóc własną kampanię. Och, Troels odezwał się Bremer. Tak chętnie rzucaszoskarżenia na innych, a milczysz, kiedy w grę wchodzą twoje sprawki. Nie. Wyśledziliśmy pieniądze, które otrzymywał Olav Christensen.Pomachał dokumentem. Phillip Bressau znalazł je w księgowości.Przekazał księgi policji.Już są w drodze.Proszę.Czy teraz jesteś zadowolony? Czy należyciepowiadamiam o faktach?Puścił dokument w obieg. To prawda, że pieniądze pochodziły z kasy miasta dodał.Zapewne było to powiązane z raportami w sprawie środowiska.Raportamiprzygotowywanymi dla służb szkolnych.Pieniądze za tak zwanekonsultacje, wypłacane bezpośrednio z budżetu zastępcy burmistrza dospraw edukacji.Hartmann porwał dokument, który właśnie czytał Jens Holck. Nie bądz śmieszny.Nie znam każdego, kto jest na mojej liściepłac, do cholery! Podobnie jak ty.To jakiś kolejny absurd. Hartmann sięplątał. To pomyłka.Policja na pewno to wyjaśni.Ludzie wokół stołu milczeli, nie patrzyli na niego. Gdybym ja korzystał z usług tego człowieka ciągnął Hartmann czy płaciłbym mu z własnej kasy? To sfabrykowane.Bremer zajął swoje miejsce u szczytu stołu i patrzył, jak Hartmanngardłuje. To sfabrykowane powtórzył tamten ciszej. Jak wszystko inne.Od początku.Jens.Chwycił Holcka za ramię. Wiesz, że ja bym tego nie zrobił.Holck ani drgnął. Ktoś pozmieniał te cholerne rekordy.Ktoś stąd.Otworzyły się drzwi.Stanął w nich Meyer ze swoimi wielkimi uszami iżałośnie zarośniętą twarzą.Wszyscy odwrócili się do niego i czekali. Na miłość boską. zaczął Hartmann.Meyer zastukał w lśniące drewno. Czas na spacerek, Troels powiedział.Zdążył już zapanować zwykły w podobnych sytuacjach rozgardiasz.Flesze,kamery, krzyki reporterów.Meyer powiedział kamerzyście, żeby sięodpierdolił.Svendsen położył dłoń na głowie Hartmanna, gdy wpychali godo radiowozu zaparkowanego na brukowanym podwórku pod złotymposągiem biskupa Absalona.Rie Skovgaard i Morten Weber przyglądali się temu wszystkiemu odstrony bramy.Wataha pomknęła za niebieskim radiowozem z białym napisem Politi na boku.Hartmann siedział w nim przygarbiony, jadąc po razkolejny na komendę. Tym razem, Hartmann odezwał się Meyer z przedniego fotela powiesz nam prawdę albo całą noc będziesz się pocił pod celą.W sali zebrań Bremer podszedł do Holcka, który został sam i palił przyoknie, oglądając zamieszanie na dole. Jeśli chcesz przeżyć w polityce, Jens wyszeptał głosuj ze mną.Holck był blady i wydawał się zmartwiony.Zagryzał papierosa.Milczał. I jeśli jesteś bystry, przekonasz resztę piesków Hartmanna, żebyzrobili to samo.W tej chwili mogę się was wszystkich pozbyć i rządzić tusam. Poul. Nie, Jens.Bez gadania.Starszy mężczyzna wyglądał teraz na mściwego okrutnika.Niezamierzał przepuścić takiej okazji. Już z tego wychodził zauważył jednak Holck. Nie tym razem.Ale to twój wybór. Jego głos przybrał na sile.Pozostali spojrzeli na niego tak jak zawsze.Potulnie i posłusznie. Wywszyscy musicie dokonać wyboru.I dla odmiany wybierzcie mądrze.Lund patrzyła z korytarza, jak Svendsen radzi sobie z Hartmannem wareszcie.Standardowa procedura.Przeprowadzano ją codziennie.Ale nigdy zudziałem człowieka w drogim garniturze biznesmena, polityka rangiHartmanna.Svendsen wyliczał jego rzeczy.Siedemset koron i trochę drobnych.Dwadzieścia euro.Dwie karty kredytowe i telefon. Teraz proszę zdjąć marynarkę i odłożyć ją na krzesło.Funkcjonariusz w mundurze zapisywał wszystkie rzeczy. Pański krawat powiedział Svendsen.Patrzyli. Buty na stół.Hartmann wykonał polecenie. Teraz proszę podnieść ręce.Muszę pana przeszukać.Mundurowy wstał i zamknął żaluzje.Lund nic już nie widziała.W biurze zastała Brixa przeglądającego dokumenty. Więc możemy udowodnić, że Hartmann stoi za wypłatami dlaurzędnika? spytał. To trochę skomplikowane stwierdził Meyer. Ale tak wynika ztego, co znalazł ten Bressau. Powiedział coś? Ani słowa.Brix spojrzał na Lund. Powinniśmy się skupić na tym wypadku upierała się. Wiemy,że to nie mógł być Hartmann. Macie prowadzić sprawę Nanny.To Hartmann.Nie urzędnik.Lund wzięła dokument od rzecznika Bremera. Rozmawiałam z ludzmi w wydziale Hartmanna.Nikt nawet niesłyszał o takiej umowie.A Bressau wyciągnął to z akt w pięć minut. Więc trzymali to w tajemnicy uznał Meyer. Hartmann próbował zwolnić Olava! Podał nam jego nazwisko!Brix obstawał przy swoim. Jeśli jest niewinny, dlaczego tego nie powie? Nie wiem! Ale to się nie trzyma kupy. Więc ściągnijmy prokuratora zaoponował Brix. Może to murozwiąże język.Tak czy inaczej ten nadęty gnojek przemówi.Lund bawiła się samochodzikiem Meyera, słuchając syreny. Czy my mamy znalezć mordercę Nanny Birk Larsen? Czy teżwyświadczyć przysługę polityczną człowiekowi rządzącemu Ratuszem?Brix się uśmiechnął.Rzadki widok. Ten jeden raz zapomnę, co powiedziałaś, Lund [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
. Ktoś kupił usługi Olava i jego milczenie ciągnął Hartmann. Zapomocą funduszy pochodzących z kasy miejskiej.Nie pytajcie mnie jak.Policja prowadzi śledztwo.Bremer już wracał z faksem.Czytał go uważnie.Hartmann perorował. Burmistrz jakoś o tym nie wspominał, choć wie o sprawie.Chce sięmnie pozbyć, by wspomóc własną kampanię. Och, Troels odezwał się Bremer. Tak chętnie rzucaszoskarżenia na innych, a milczysz, kiedy w grę wchodzą twoje sprawki. Nie. Wyśledziliśmy pieniądze, które otrzymywał Olav Christensen.Pomachał dokumentem. Phillip Bressau znalazł je w księgowości.Przekazał księgi policji.Już są w drodze.Proszę.Czy teraz jesteś zadowolony? Czy należyciepowiadamiam o faktach?Puścił dokument w obieg. To prawda, że pieniądze pochodziły z kasy miasta dodał.Zapewne było to powiązane z raportami w sprawie środowiska.Raportamiprzygotowywanymi dla służb szkolnych.Pieniądze za tak zwanekonsultacje, wypłacane bezpośrednio z budżetu zastępcy burmistrza dospraw edukacji.Hartmann porwał dokument, który właśnie czytał Jens Holck. Nie bądz śmieszny.Nie znam każdego, kto jest na mojej liściepłac, do cholery! Podobnie jak ty.To jakiś kolejny absurd. Hartmann sięplątał. To pomyłka.Policja na pewno to wyjaśni.Ludzie wokół stołu milczeli, nie patrzyli na niego. Gdybym ja korzystał z usług tego człowieka ciągnął Hartmann czy płaciłbym mu z własnej kasy? To sfabrykowane.Bremer zajął swoje miejsce u szczytu stołu i patrzył, jak Hartmanngardłuje. To sfabrykowane powtórzył tamten ciszej. Jak wszystko inne.Od początku.Jens.Chwycił Holcka za ramię. Wiesz, że ja bym tego nie zrobił.Holck ani drgnął. Ktoś pozmieniał te cholerne rekordy.Ktoś stąd.Otworzyły się drzwi.Stanął w nich Meyer ze swoimi wielkimi uszami iżałośnie zarośniętą twarzą.Wszyscy odwrócili się do niego i czekali. Na miłość boską. zaczął Hartmann.Meyer zastukał w lśniące drewno. Czas na spacerek, Troels powiedział.Zdążył już zapanować zwykły w podobnych sytuacjach rozgardiasz.Flesze,kamery, krzyki reporterów.Meyer powiedział kamerzyście, żeby sięodpierdolił.Svendsen położył dłoń na głowie Hartmanna, gdy wpychali godo radiowozu zaparkowanego na brukowanym podwórku pod złotymposągiem biskupa Absalona.Rie Skovgaard i Morten Weber przyglądali się temu wszystkiemu odstrony bramy.Wataha pomknęła za niebieskim radiowozem z białym napisem Politi na boku.Hartmann siedział w nim przygarbiony, jadąc po razkolejny na komendę. Tym razem, Hartmann odezwał się Meyer z przedniego fotela powiesz nam prawdę albo całą noc będziesz się pocił pod celą.W sali zebrań Bremer podszedł do Holcka, który został sam i palił przyoknie, oglądając zamieszanie na dole. Jeśli chcesz przeżyć w polityce, Jens wyszeptał głosuj ze mną.Holck był blady i wydawał się zmartwiony.Zagryzał papierosa.Milczał. I jeśli jesteś bystry, przekonasz resztę piesków Hartmanna, żebyzrobili to samo.W tej chwili mogę się was wszystkich pozbyć i rządzić tusam. Poul. Nie, Jens.Bez gadania.Starszy mężczyzna wyglądał teraz na mściwego okrutnika.Niezamierzał przepuścić takiej okazji. Już z tego wychodził zauważył jednak Holck. Nie tym razem.Ale to twój wybór. Jego głos przybrał na sile.Pozostali spojrzeli na niego tak jak zawsze.Potulnie i posłusznie. Wywszyscy musicie dokonać wyboru.I dla odmiany wybierzcie mądrze.Lund patrzyła z korytarza, jak Svendsen radzi sobie z Hartmannem wareszcie.Standardowa procedura.Przeprowadzano ją codziennie.Ale nigdy zudziałem człowieka w drogim garniturze biznesmena, polityka rangiHartmanna.Svendsen wyliczał jego rzeczy.Siedemset koron i trochę drobnych.Dwadzieścia euro.Dwie karty kredytowe i telefon. Teraz proszę zdjąć marynarkę i odłożyć ją na krzesło.Funkcjonariusz w mundurze zapisywał wszystkie rzeczy. Pański krawat powiedział Svendsen.Patrzyli. Buty na stół.Hartmann wykonał polecenie. Teraz proszę podnieść ręce.Muszę pana przeszukać.Mundurowy wstał i zamknął żaluzje.Lund nic już nie widziała.W biurze zastała Brixa przeglądającego dokumenty. Więc możemy udowodnić, że Hartmann stoi za wypłatami dlaurzędnika? spytał. To trochę skomplikowane stwierdził Meyer. Ale tak wynika ztego, co znalazł ten Bressau. Powiedział coś? Ani słowa.Brix spojrzał na Lund. Powinniśmy się skupić na tym wypadku upierała się. Wiemy,że to nie mógł być Hartmann. Macie prowadzić sprawę Nanny.To Hartmann.Nie urzędnik.Lund wzięła dokument od rzecznika Bremera. Rozmawiałam z ludzmi w wydziale Hartmanna.Nikt nawet niesłyszał o takiej umowie.A Bressau wyciągnął to z akt w pięć minut. Więc trzymali to w tajemnicy uznał Meyer. Hartmann próbował zwolnić Olava! Podał nam jego nazwisko!Brix obstawał przy swoim. Jeśli jest niewinny, dlaczego tego nie powie? Nie wiem! Ale to się nie trzyma kupy. Więc ściągnijmy prokuratora zaoponował Brix. Może to murozwiąże język.Tak czy inaczej ten nadęty gnojek przemówi.Lund bawiła się samochodzikiem Meyera, słuchając syreny. Czy my mamy znalezć mordercę Nanny Birk Larsen? Czy teżwyświadczyć przysługę polityczną człowiekowi rządzącemu Ratuszem?Brix się uśmiechnął.Rzadki widok. Ten jeden raz zapomnę, co powiedziałaś, Lund [ Pobierz całość w formacie PDF ]