[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pod Waterloo: Francuzi - pięćdziesiąt sześć procent, sprzymierzeni - trzydzieści jeden.Razem straty pod Waterloo wynoszą czterdzieści jeden procent.Sto czterdzieści cztery tysiące wojska; sześćdziesiąt tysięcy - poległych.Dziś pole pod Waterloo tchnie spokojem właściwym ziemi, tej niewzruszonej podpory człowieka, i w niczym nie różni się od innych równin.Ale w nocy podnosi się z niego jakaś mgła widmowa i jeśli kto przechadza się tamtędy, jeśli patrzy, jeśli słucha, jeśli duma, tak jak Wergiliusz na posępnych równinach Filippi - staje przed nim zjawa klęski.Odżywa straszny dzień 18 czerwca; ginie gdzieś kurhan-pomnik, znika niezbyt fortunny posąg lwa, pole bitwy przybiera swą prawdziwą postać; szeregi piechoty falują na równinie, wściekłe galopy przecinają widnokrąg i zamyślony wędrowiec, zdjęty trwogą, widzi błyskawice szabel, lśnienie bagnetów, płomienie bomb, potworne zygzaki piorunów; i niby jęk, dobywający się z mogiły, słyszy stłumiony zgiełk bitwy-widma; te cienie - to grenadierzy; te lśnienia - to kirasjerzy; ten kościotrup - to Napoleon, tamten kościotrup - to Wellington; to wszystko już nie istnieje, a ściera się jeszcze ze sobą i walczy; stoki wąwozów barwią się purpurą, drzewa drżą, szał bitwy ogarnia nawet chmury i w ciemnościach wszystkie te złowrogie wzgórza: Mont-Saint-Jean, Hougomont, Frischemont, Papelotte, Plancenoit, jawią się uwieńczone mgławicami widm mordujących się nawzajem.XVIICzy klęskę pod Waterloo należy uznać za użyteczną?Pewna bardzo szacowna szkoła liberalna ma słabość do Waterloo.My do niej nie należymy.Dla nas Waterloo jest jedynie zdumioną datą wolności.Rzecz to z całą pewnością niespodziewana, by taki orzeł wylągł się z takiego jaja.Biorąc rzecz z najogólniejszego punktu widzenia Waterloo jest w swych zamierzeniach zwycięstwem kontrrewolucji.To Europa występuje przeciw Francji, Petersburg, Berlin i Wiedeń przeciw Paryżowi, status quo - przeciw przemianom; to poprzez 20 marca 1815 - atak na 14 lipca 1789; to monarchie biją na alarm przeciw niezłomnie buntowniczemu duchowi Francji.Przygasić wreszcie ten wielki lud od dwudziestu sześciu lat wybuchający jak wulkan - takie było ich marzenie.Burbonowie stowarzyszyli się z domami: brunszwickim, nassauskim, z Romanowymi, z Hohenzollernami, z Habsburgami.Waterloo dźwiga na swym grzbiecie prawo boskie.Co prawda wobec tyranii rządów cesarskich - przez naturalną reakcję rzeczy - monarchia musiała z konieczności być liberalna i ku wielkiemu niezadowoleniu i wbrew chęciom zwycięzców z Waterloo zrodził się system konstytucyjny.A stało się tak, ponieważ rewolucja nigdy nie może zostać naprawdę pokonana i, będąc nakazem woli najwyższej i nieodwracalną koniecznością losu, wciąż odżywa na nowo: przed Waterloo - w Bonapartem obalającym stare trony, po Waterloo - w Ludwiku XVIII nadającym i poddającym się konstytucji.Bonaparte osadza na tronie królestwa Neapolu - pocztyliona, a na tronie Szwecji - sierżanta, posługując się nierównością dla wykazania równości; Ludwik XVIII podpisuje w Saint-Ouen deklarację praw człowieka.Jeśli chcecie zdać sobie sprawę, czym jest rewolucja, nazwijcie ją Postępem; a jeśli chcecie zdać sobie sprawę, czym jest postęp, nazwijcie go Jutrem.Jutro mimo przeszkód pracuje nad swym dziełem, pracuje już dziś.I zawsze przedziwnie dochodzi do swego celu.Używa Wellingtona, by Foya, zwykłego żołnierza, przemienić w mówcę.Foy upada w Hougomont, by podnieść się na trybunie.Takimi drogami chadza postęp.Dla tego rzemieślnika dobre jest każde narzędzie.Do swej boskiej pracy bez wahania używa człowieka, który przekroczył Alpy, i poczciwego, starego pacjenta ojca Elizjusza*.Posłuży się równie dobrze zdobywcą jak podagrą; zdobywcą na zewnątrz, podagrą - wewnątrz.Waterloo, kładąc kres burzeniu mieczem tronów Europy, doprowadziło jedynie do podjęcia pracy rewolucyjnej od innej strony.Minął czas wojowników, nastał czas myślicieli.Wiek, który Waterloo chciało powstrzymać, przeszedł ponad nim i kroczył dalej swoją drogą.To ponure zwycięstwo zostało zwyciężone przez rewolucję.Ale ostatecznie nikt nie zaprzeczy, że to, co triumfowało pod Waterloo, co uśmiechało się za plecami Wellingtona, co mu dało wszystkie marszałkowskie buławy Europy, nie wyłączając podobno buławy marszałka Francji, co popychało wesoło taczki z ziemią, pełną ludzkich kości, na sypanie kopca pod posąg lwa, co triumfalnie wypisało na cokole datę: 18 czerwca 1815 roku, co ośmielało Blüchera, by szablami siekł uciekających, co ze szczytu Mont-Saint-Jean pochylało się nad Francją, jak nad łupem, to była kontrrewolucja.To kontrrewolucja szeptała owo haniebne słowo: rozbiory.Przybywszy do Paryża zobaczyła z bliska wulkan, poczuła, że ten gorący popiół parzy jej stopy, i rozmyśliła się.Poprzestała na wyjąkaniu konstytucji.Nie doszukujmy się w Waterloo tego, czego w nim nie było.Chęci niesienia wolności nie ma w nim wcale [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Pod Waterloo: Francuzi - pięćdziesiąt sześć procent, sprzymierzeni - trzydzieści jeden.Razem straty pod Waterloo wynoszą czterdzieści jeden procent.Sto czterdzieści cztery tysiące wojska; sześćdziesiąt tysięcy - poległych.Dziś pole pod Waterloo tchnie spokojem właściwym ziemi, tej niewzruszonej podpory człowieka, i w niczym nie różni się od innych równin.Ale w nocy podnosi się z niego jakaś mgła widmowa i jeśli kto przechadza się tamtędy, jeśli patrzy, jeśli słucha, jeśli duma, tak jak Wergiliusz na posępnych równinach Filippi - staje przed nim zjawa klęski.Odżywa straszny dzień 18 czerwca; ginie gdzieś kurhan-pomnik, znika niezbyt fortunny posąg lwa, pole bitwy przybiera swą prawdziwą postać; szeregi piechoty falują na równinie, wściekłe galopy przecinają widnokrąg i zamyślony wędrowiec, zdjęty trwogą, widzi błyskawice szabel, lśnienie bagnetów, płomienie bomb, potworne zygzaki piorunów; i niby jęk, dobywający się z mogiły, słyszy stłumiony zgiełk bitwy-widma; te cienie - to grenadierzy; te lśnienia - to kirasjerzy; ten kościotrup - to Napoleon, tamten kościotrup - to Wellington; to wszystko już nie istnieje, a ściera się jeszcze ze sobą i walczy; stoki wąwozów barwią się purpurą, drzewa drżą, szał bitwy ogarnia nawet chmury i w ciemnościach wszystkie te złowrogie wzgórza: Mont-Saint-Jean, Hougomont, Frischemont, Papelotte, Plancenoit, jawią się uwieńczone mgławicami widm mordujących się nawzajem.XVIICzy klęskę pod Waterloo należy uznać za użyteczną?Pewna bardzo szacowna szkoła liberalna ma słabość do Waterloo.My do niej nie należymy.Dla nas Waterloo jest jedynie zdumioną datą wolności.Rzecz to z całą pewnością niespodziewana, by taki orzeł wylągł się z takiego jaja.Biorąc rzecz z najogólniejszego punktu widzenia Waterloo jest w swych zamierzeniach zwycięstwem kontrrewolucji.To Europa występuje przeciw Francji, Petersburg, Berlin i Wiedeń przeciw Paryżowi, status quo - przeciw przemianom; to poprzez 20 marca 1815 - atak na 14 lipca 1789; to monarchie biją na alarm przeciw niezłomnie buntowniczemu duchowi Francji.Przygasić wreszcie ten wielki lud od dwudziestu sześciu lat wybuchający jak wulkan - takie było ich marzenie.Burbonowie stowarzyszyli się z domami: brunszwickim, nassauskim, z Romanowymi, z Hohenzollernami, z Habsburgami.Waterloo dźwiga na swym grzbiecie prawo boskie.Co prawda wobec tyranii rządów cesarskich - przez naturalną reakcję rzeczy - monarchia musiała z konieczności być liberalna i ku wielkiemu niezadowoleniu i wbrew chęciom zwycięzców z Waterloo zrodził się system konstytucyjny.A stało się tak, ponieważ rewolucja nigdy nie może zostać naprawdę pokonana i, będąc nakazem woli najwyższej i nieodwracalną koniecznością losu, wciąż odżywa na nowo: przed Waterloo - w Bonapartem obalającym stare trony, po Waterloo - w Ludwiku XVIII nadającym i poddającym się konstytucji.Bonaparte osadza na tronie królestwa Neapolu - pocztyliona, a na tronie Szwecji - sierżanta, posługując się nierównością dla wykazania równości; Ludwik XVIII podpisuje w Saint-Ouen deklarację praw człowieka.Jeśli chcecie zdać sobie sprawę, czym jest rewolucja, nazwijcie ją Postępem; a jeśli chcecie zdać sobie sprawę, czym jest postęp, nazwijcie go Jutrem.Jutro mimo przeszkód pracuje nad swym dziełem, pracuje już dziś.I zawsze przedziwnie dochodzi do swego celu.Używa Wellingtona, by Foya, zwykłego żołnierza, przemienić w mówcę.Foy upada w Hougomont, by podnieść się na trybunie.Takimi drogami chadza postęp.Dla tego rzemieślnika dobre jest każde narzędzie.Do swej boskiej pracy bez wahania używa człowieka, który przekroczył Alpy, i poczciwego, starego pacjenta ojca Elizjusza*.Posłuży się równie dobrze zdobywcą jak podagrą; zdobywcą na zewnątrz, podagrą - wewnątrz.Waterloo, kładąc kres burzeniu mieczem tronów Europy, doprowadziło jedynie do podjęcia pracy rewolucyjnej od innej strony.Minął czas wojowników, nastał czas myślicieli.Wiek, który Waterloo chciało powstrzymać, przeszedł ponad nim i kroczył dalej swoją drogą.To ponure zwycięstwo zostało zwyciężone przez rewolucję.Ale ostatecznie nikt nie zaprzeczy, że to, co triumfowało pod Waterloo, co uśmiechało się za plecami Wellingtona, co mu dało wszystkie marszałkowskie buławy Europy, nie wyłączając podobno buławy marszałka Francji, co popychało wesoło taczki z ziemią, pełną ludzkich kości, na sypanie kopca pod posąg lwa, co triumfalnie wypisało na cokole datę: 18 czerwca 1815 roku, co ośmielało Blüchera, by szablami siekł uciekających, co ze szczytu Mont-Saint-Jean pochylało się nad Francją, jak nad łupem, to była kontrrewolucja.To kontrrewolucja szeptała owo haniebne słowo: rozbiory.Przybywszy do Paryża zobaczyła z bliska wulkan, poczuła, że ten gorący popiół parzy jej stopy, i rozmyśliła się.Poprzestała na wyjąkaniu konstytucji.Nie doszukujmy się w Waterloo tego, czego w nim nie było.Chęci niesienia wolności nie ma w nim wcale [ Pobierz całość w formacie PDF ]