[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko było przygotowane, by stworzyć nowy pałac druidów.Zaproszono wszystkie liczące się osobistości z miasta, wpływowe rodziny,generałów, obecny był cały królewski dwór, a także ambasadorzy Sarre iBizanii, kilku bardów - choć większość pozostawała wierna Sai-Minie i nieprzyjęła zaproszenia - oraz zwykli mieszkańcy królestwa.Ozdoby zarezerwowane na święto Lugnasad zdobiły teraz pałac orazspecjalnie przygotowane na uroczystość namioty, trybuny, loże, podesty.Jeszcze nigdy żadna druidzka ceremonia nie była odprawiana przed takwielką publicznością, ale taki właśnie kierunek królowa pragnęła nadać nowejRadzie: chciała zapewnić jej popularność i prestiż, o jakim dotąd druidzi niemogli nawet marzyć.Wszystkie trybuny i rzędy ławek wypełnione były do ostatniego miejsca, także mieszkańcy Providence gromadzili się na trawnikach, cisnęli się jeden przydrugim, niecierpliwie czekając na rozpoczęcie widowiska.Nawet słońce nie chciało przeoczyć takiego wydarzenia i zjawiło się wpełnej krasie.Tuż przed południem, w niezwykle jasnym jak na tę porę rokuświetle, oczom zebranych ukazał się orszak druidów.Czterej Wielcy Druidzi ubrani w swe długie białe płaszcze, z ogolonymigłowami i z laskami w dłoniach, prowadzili królową ubraną w zieloną suknięuzdrowicielki.Ze spiętymi na karku długimi blond włosami wyglądałahttp://chomikuj.pl/Manija.B37jednocześnie olśniewająco i poważnie.Każdy jej krok emanowałdostojeństwem, każdy gest był pełen wyniosłej gracji.Trzydziestu dwóch druidów trzymało nad nimi zdobioną jemiołą płachtę zbiałego lnu, przytwierdzoną do końców ich dębowych lasek i okrywającą całyorszak niczym namiot.Procesja szła wolno przez dziedziniec prowadzonazachwyconymi spojrzeniami widowni i zatrzymała się u stóp wielkiego dębu.Wtedy rozpoczęła się ceremonia.Z trybun ledwie można było usłyszeć słowadruidów, które były głównie rytualnymi szeptami.Ale widać było każdy gest,każdy akt tego niezwykłego przedstawienia.Na początku odprowadzono królową do małego namiotu, gdziepozostawiono ją w samotności.Potem u stóp wielkiego dębu ośmiu druidówmianowano Wielkimi Druidami, by nowa Rada miała zwyczajową liczbędwunastu członków.Otrzymawszy namaszczenie od swych starszych braci,odeszli z nimi na bok i słuchali szeptanych im do ucha sekretów.Bo właśnie wten sposób przekazywano tradycję.Następnie wszystkie spojrzenia skierowały się na mały namiot, w którymprzebywała królowa.To, co miało nastąpić, było historyczną rewolucją: po razpierwszy kobieta miała być wyniesiona do godności druida, a co jeszczebardziej niewiarygodne, miała zająć najwyższe miejsce w Radzie, uzyskać tytułArcydruida.Jednak czasy się zmieniły i te rewelacje nie dziwiły już prawiewcale ludu Galacji.Henon, cały w bieli, z twarzą ukrytą pod rytualnym kapturem, podszedł dowejścia do namiotu i uniósł zakrywającą je zasłonę.Zwięte słowa wybrzmiały w niezmąconej ciszy, która zaległa na trybunach,niczym niesione przez wiatr.- Kim jesteś?- Uzdrowicielką - odpowiedziała królowa pochylona przed druidem.Henon położył rękę na ramieniu Aminy.Jego gesty były powolne,jakby niepewne.Trudno było zgadnąć, czy powolność ta miałapodkreślać uroczysty charakter rytuału, czy też Wielki Druid z takimioporami przystępował do inicjacji królowej.Prawdopodobnie i jedno,i drugie.-Czego chcesz?-Zwiatła! - odpowiedziała Amina pewnym głosem.-Czy wzmocniłaś swą duszę w samotności tego miejsca?-Tak.-Zatem możesz pójść za mną, uzdrowicielko.Amina zdjęła sandały i zgodnie z tradycją przeszła boso, prowadzona przezWielkiego Druida, który trzymał rękę na jej ramieniu, do kamiennego kręgutrzynastu tronów.Kilku bardów uświetniało uroczystość, grając podniosłemelodie na swoich harfach.Henon i Amina stanęli przed dwoma druidami, zktórych każdy trzymał w dłoniach część złamanego miecza.Niewielki orszak ruszył dalej przez tłum zaproszonych gości, by zatrzymać sięprzed wygładzonym kamieniem, na którym położono chleb i sól.Henon zdjąłdłoń z ramienia królowej, pochylił się, posypał chleb solą i podał młodejmonarchini.http://chomikuj.pl/Manija.B38-Uzdrowicielko, ten chleb i ta sól są Ziemią, przez którą umierasz imożesz się narodzić ponownie.Królowa wzięła chleb i zgodnie ze zwyczajem zjadła połowę, a drugąpołowę odłożyła z powrotem na kamień.Procesja udała się w dalsządrogę dookoła kamiennego kręgu, by zatrzymać się po jegopółnocnej stronie, przed kolejnym wygładzonym kamieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Wszystko było przygotowane, by stworzyć nowy pałac druidów.Zaproszono wszystkie liczące się osobistości z miasta, wpływowe rodziny,generałów, obecny był cały królewski dwór, a także ambasadorzy Sarre iBizanii, kilku bardów - choć większość pozostawała wierna Sai-Minie i nieprzyjęła zaproszenia - oraz zwykli mieszkańcy królestwa.Ozdoby zarezerwowane na święto Lugnasad zdobiły teraz pałac orazspecjalnie przygotowane na uroczystość namioty, trybuny, loże, podesty.Jeszcze nigdy żadna druidzka ceremonia nie była odprawiana przed takwielką publicznością, ale taki właśnie kierunek królowa pragnęła nadać nowejRadzie: chciała zapewnić jej popularność i prestiż, o jakim dotąd druidzi niemogli nawet marzyć.Wszystkie trybuny i rzędy ławek wypełnione były do ostatniego miejsca, także mieszkańcy Providence gromadzili się na trawnikach, cisnęli się jeden przydrugim, niecierpliwie czekając na rozpoczęcie widowiska.Nawet słońce nie chciało przeoczyć takiego wydarzenia i zjawiło się wpełnej krasie.Tuż przed południem, w niezwykle jasnym jak na tę porę rokuświetle, oczom zebranych ukazał się orszak druidów.Czterej Wielcy Druidzi ubrani w swe długie białe płaszcze, z ogolonymigłowami i z laskami w dłoniach, prowadzili królową ubraną w zieloną suknięuzdrowicielki.Ze spiętymi na karku długimi blond włosami wyglądałahttp://chomikuj.pl/Manija.B37jednocześnie olśniewająco i poważnie.Każdy jej krok emanowałdostojeństwem, każdy gest był pełen wyniosłej gracji.Trzydziestu dwóch druidów trzymało nad nimi zdobioną jemiołą płachtę zbiałego lnu, przytwierdzoną do końców ich dębowych lasek i okrywającą całyorszak niczym namiot.Procesja szła wolno przez dziedziniec prowadzonazachwyconymi spojrzeniami widowni i zatrzymała się u stóp wielkiego dębu.Wtedy rozpoczęła się ceremonia.Z trybun ledwie można było usłyszeć słowadruidów, które były głównie rytualnymi szeptami.Ale widać było każdy gest,każdy akt tego niezwykłego przedstawienia.Na początku odprowadzono królową do małego namiotu, gdziepozostawiono ją w samotności.Potem u stóp wielkiego dębu ośmiu druidówmianowano Wielkimi Druidami, by nowa Rada miała zwyczajową liczbędwunastu członków.Otrzymawszy namaszczenie od swych starszych braci,odeszli z nimi na bok i słuchali szeptanych im do ucha sekretów.Bo właśnie wten sposób przekazywano tradycję.Następnie wszystkie spojrzenia skierowały się na mały namiot, w którymprzebywała królowa.To, co miało nastąpić, było historyczną rewolucją: po razpierwszy kobieta miała być wyniesiona do godności druida, a co jeszczebardziej niewiarygodne, miała zająć najwyższe miejsce w Radzie, uzyskać tytułArcydruida.Jednak czasy się zmieniły i te rewelacje nie dziwiły już prawiewcale ludu Galacji.Henon, cały w bieli, z twarzą ukrytą pod rytualnym kapturem, podszedł dowejścia do namiotu i uniósł zakrywającą je zasłonę.Zwięte słowa wybrzmiały w niezmąconej ciszy, która zaległa na trybunach,niczym niesione przez wiatr.- Kim jesteś?- Uzdrowicielką - odpowiedziała królowa pochylona przed druidem.Henon położył rękę na ramieniu Aminy.Jego gesty były powolne,jakby niepewne.Trudno było zgadnąć, czy powolność ta miałapodkreślać uroczysty charakter rytuału, czy też Wielki Druid z takimioporami przystępował do inicjacji królowej.Prawdopodobnie i jedno,i drugie.-Czego chcesz?-Zwiatła! - odpowiedziała Amina pewnym głosem.-Czy wzmocniłaś swą duszę w samotności tego miejsca?-Tak.-Zatem możesz pójść za mną, uzdrowicielko.Amina zdjęła sandały i zgodnie z tradycją przeszła boso, prowadzona przezWielkiego Druida, który trzymał rękę na jej ramieniu, do kamiennego kręgutrzynastu tronów.Kilku bardów uświetniało uroczystość, grając podniosłemelodie na swoich harfach.Henon i Amina stanęli przed dwoma druidami, zktórych każdy trzymał w dłoniach część złamanego miecza.Niewielki orszak ruszył dalej przez tłum zaproszonych gości, by zatrzymać sięprzed wygładzonym kamieniem, na którym położono chleb i sól.Henon zdjąłdłoń z ramienia królowej, pochylił się, posypał chleb solą i podał młodejmonarchini.http://chomikuj.pl/Manija.B38-Uzdrowicielko, ten chleb i ta sól są Ziemią, przez którą umierasz imożesz się narodzić ponownie.Królowa wzięła chleb i zgodnie ze zwyczajem zjadła połowę, a drugąpołowę odłożyła z powrotem na kamień.Procesja udała się w dalsządrogę dookoła kamiennego kręgu, by zatrzymać się po jegopółnocnej stronie, przed kolejnym wygładzonym kamieniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]