[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wojciech Giełżyński, dziennikarz.Typowy przykład filosemickiego koniunkturalizmu, tym gorliwszego, że musi odrabiać stare grzechy z 1968 roku.Giełżyński należał bowiem do "rycerzy" pomarcowej kampanii moczarowskiej.W paszkwilanckiej broszurze "Oko w oko z polityką" (wyd."Iskry", Warszawa 1968), Giełżyński z furią demaskował między innymi byłego członka bandy Łupaszki, Jasienicę, piewcę "zachodniego liberalizmu" Antoniego Słonimskiego, wojującego katolika Kisielewskiego, czołowego adwokata dobrych przedwojennych czasów (s.27 broszury).Piętnując kapitalizm i wściekłość propagandy syjonistycznej, młodych wichrzycieli antysocjalistycznych (s.9) wysławiał niebywałe jego zdaniem osiągnięcia demokracji socjalistycznej, wzoru wolności dla gniecionej przez imperializm reszty świata.Piętnując imperialistycznych i syjonistycznych wrogów ludu, Giełżyński powoływał się na odpowiednie "autorytety": K.Kąkola (s.5), W.Machejka (s.11), W.Gomułkę (s.9 i 25), J.Cyrankiewicza (s.16).W tymże 1968 roku w odrębnej książce Demokracja socjalistyczna Giełżyński zapewniał już na jej pierwszej stronie: (.) zdezorientowani studenci w dniach wydarzeń marcowych domagali się demokracji, czyli tego właśnie, co ustrój socjalistyczny zrealizował już w sposób pełniejszy niż jakikolwiek z dotychczasowych ustrojów znanych dziejom ludzkości (.).Ciekawe, z jakim uczuciem czytali te wyznania Giełżyńskiego studenci ze świeżą pamięcią milicyjnych pałowań czy osoby wyrzucone w pomarcowych czystkach.Minęły lata, przyszła inna koniunktura.I oto Giełżyński odżywa w roli tropiciela polskiego "antysemityzmu".W 1989 z hukiem ogłasza zaprzestanie publikowania na łamach "Ładu", by zaprotestować przeciw drukowi na jego łamach "antyżydowskich" tekstów J.Korwin-Mikke.Stara się jak może, by przypodobać się dominującemu filosemickiemu lobby.Ostatnio na łamach "Rzeczypospolitej" z 24-25 sierpnia, atakując ROP jako rzekomy obóz populistów-ksenofobów, który twórczo przetworzył fenomen tymińszczyzny.Agnieszka Holland, reżyser filmowy.Przebywa od 1981 roku za granicą (od lat jej stałym miejscem pobytu stała się Francja).Podobnie jak Barańczak, nie wyraża skłonności do szybkiego powrotu do Polski.Tłumaczy to tym, że parę rzeczy przeszkadza jej w Polsce w sposób dojmujący.A konkretnie: Przeszkadza mi antysemityzm oraz głupota, cynizm i korupcja polityków.Przypomnijmy więc, że we Francji nie brakuje ani antysemityzmu, ani korupcji polityków (sławna historia samobójstwa premiera, przyłapanego na korupcyjnej aferze etc.).A.Holland jest córką znanego komunistycznego dziennikarza Henryka Hollanda, którego aresztowano w 1961 roku za ujawnienie partyjnych tajemnic francuskiemu korespondentowi (w czasie rewizji w jego mieszkaniu Holland wyskoczył z okna).Udział wpływowych przedstawicieli ("puławian" - frakcji żydowskiej KC PZPR) w pogrzebie Hollanda, Gomułka potraktował jako antypartyjną manifestację.Po śmierci Hollanda esbecja prześladowała jego córkę, która związała się z ruchem dysydenckim.Utalentowana reżyserka filmowa A.Holland ma niestety zbyt wiele uprzedzeń wobec Polski i Polaków, tak jak świadczy cytowana na wstępie wypowiedź.W wywiadzie dla "Super Expressu" z 23-24 września 1995 wyznała: Nie mam specjalnych sympatii ani dla katolicyzmu, ani dla Kościoła, ani tym bardziej dla kleru.Mimo to zdecydowała się na zrobienie filmu na "modny" w swoim czasie temat o zamordowaniu księdza Popiełuszki.Nie czując polskiego katolicyzmu poszła zupełnie na komercję, w której nieważne były prawdziwe fakty o męczeństwie księdza.Centralną postacią jej filmu Zabić księdza była nie ofiara - ksiądz Popiełuszko, lecz jego zabójca, kat, kapitan Piotrowski (por.recenzja M.Pawlickiego Zabić znaczy przegrać, "Tygodnik Kulturalny" z 26 lutego 1992).Starając się o komercyjność Holland tworzyła odpowiednią aurę erotyczną wokół postaci księdza (wątek zakochanej w Popiełuszce Ewy) (por [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Wojciech Giełżyński, dziennikarz.Typowy przykład filosemickiego koniunkturalizmu, tym gorliwszego, że musi odrabiać stare grzechy z 1968 roku.Giełżyński należał bowiem do "rycerzy" pomarcowej kampanii moczarowskiej.W paszkwilanckiej broszurze "Oko w oko z polityką" (wyd."Iskry", Warszawa 1968), Giełżyński z furią demaskował między innymi byłego członka bandy Łupaszki, Jasienicę, piewcę "zachodniego liberalizmu" Antoniego Słonimskiego, wojującego katolika Kisielewskiego, czołowego adwokata dobrych przedwojennych czasów (s.27 broszury).Piętnując kapitalizm i wściekłość propagandy syjonistycznej, młodych wichrzycieli antysocjalistycznych (s.9) wysławiał niebywałe jego zdaniem osiągnięcia demokracji socjalistycznej, wzoru wolności dla gniecionej przez imperializm reszty świata.Piętnując imperialistycznych i syjonistycznych wrogów ludu, Giełżyński powoływał się na odpowiednie "autorytety": K.Kąkola (s.5), W.Machejka (s.11), W.Gomułkę (s.9 i 25), J.Cyrankiewicza (s.16).W tymże 1968 roku w odrębnej książce Demokracja socjalistyczna Giełżyński zapewniał już na jej pierwszej stronie: (.) zdezorientowani studenci w dniach wydarzeń marcowych domagali się demokracji, czyli tego właśnie, co ustrój socjalistyczny zrealizował już w sposób pełniejszy niż jakikolwiek z dotychczasowych ustrojów znanych dziejom ludzkości (.).Ciekawe, z jakim uczuciem czytali te wyznania Giełżyńskiego studenci ze świeżą pamięcią milicyjnych pałowań czy osoby wyrzucone w pomarcowych czystkach.Minęły lata, przyszła inna koniunktura.I oto Giełżyński odżywa w roli tropiciela polskiego "antysemityzmu".W 1989 z hukiem ogłasza zaprzestanie publikowania na łamach "Ładu", by zaprotestować przeciw drukowi na jego łamach "antyżydowskich" tekstów J.Korwin-Mikke.Stara się jak może, by przypodobać się dominującemu filosemickiemu lobby.Ostatnio na łamach "Rzeczypospolitej" z 24-25 sierpnia, atakując ROP jako rzekomy obóz populistów-ksenofobów, który twórczo przetworzył fenomen tymińszczyzny.Agnieszka Holland, reżyser filmowy.Przebywa od 1981 roku za granicą (od lat jej stałym miejscem pobytu stała się Francja).Podobnie jak Barańczak, nie wyraża skłonności do szybkiego powrotu do Polski.Tłumaczy to tym, że parę rzeczy przeszkadza jej w Polsce w sposób dojmujący.A konkretnie: Przeszkadza mi antysemityzm oraz głupota, cynizm i korupcja polityków.Przypomnijmy więc, że we Francji nie brakuje ani antysemityzmu, ani korupcji polityków (sławna historia samobójstwa premiera, przyłapanego na korupcyjnej aferze etc.).A.Holland jest córką znanego komunistycznego dziennikarza Henryka Hollanda, którego aresztowano w 1961 roku za ujawnienie partyjnych tajemnic francuskiemu korespondentowi (w czasie rewizji w jego mieszkaniu Holland wyskoczył z okna).Udział wpływowych przedstawicieli ("puławian" - frakcji żydowskiej KC PZPR) w pogrzebie Hollanda, Gomułka potraktował jako antypartyjną manifestację.Po śmierci Hollanda esbecja prześladowała jego córkę, która związała się z ruchem dysydenckim.Utalentowana reżyserka filmowa A.Holland ma niestety zbyt wiele uprzedzeń wobec Polski i Polaków, tak jak świadczy cytowana na wstępie wypowiedź.W wywiadzie dla "Super Expressu" z 23-24 września 1995 wyznała: Nie mam specjalnych sympatii ani dla katolicyzmu, ani dla Kościoła, ani tym bardziej dla kleru.Mimo to zdecydowała się na zrobienie filmu na "modny" w swoim czasie temat o zamordowaniu księdza Popiełuszki.Nie czując polskiego katolicyzmu poszła zupełnie na komercję, w której nieważne były prawdziwe fakty o męczeństwie księdza.Centralną postacią jej filmu Zabić księdza była nie ofiara - ksiądz Popiełuszko, lecz jego zabójca, kat, kapitan Piotrowski (por.recenzja M.Pawlickiego Zabić znaczy przegrać, "Tygodnik Kulturalny" z 26 lutego 1992).Starając się o komercyjność Holland tworzyła odpowiednią aurę erotyczną wokół postaci księdza (wątek zakochanej w Popiełuszce Ewy) (por [ Pobierz całość w formacie PDF ]