[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lucjana była dla niego uprzejmiejsza niż dla innych, jak by pragnęłaswą ciągłą usłużnością wynagrodzić mu stratę i we wszystkim go wyręczać.Przy stole musiałsiedzieć obok niej, a ona krajała mu mięso tak, że mógł posługiwać się tylko widelcem.Jeślizdarzało się, że ktoś ze starszych, dostojnych gości pozbawił go jej sąsiedztwa, nie przesta-wała czuwać nad nim poprzez stół, a służba spieszyła na jego usługi.W końcu zachęciła go do tego, by pisał lewą ręką; musiał odtąd z wszystkimi swymi spra-wami zwracać się do niej, a więc będąc odeń z dala czy z bliska zawsze była z nim związana.Młody człowiek nie wiedział, jak to się stało, ale istotnie rozpoczął z tą chwilą nowe życie.Można by przypuszczać, że takie zachowanie nie znalazło uznania w oczach narzeczone-go, było jednak odwrotnie.Poczytywał jej te starania za wielką zasługę i był tym spokojniej-szy, że znał jej skłonność do przesady i wiedział, że nie ma w niej nic z podstępu.Z każdym81 pragnęła igrać wedle upodobania, każdemu groziło niebezpieczeństwo, że go odtrąci, wy-śmieje lub zgoła obrazi, lecz nikomu nie wolno było pozwolić sobie wobec niej na to samo,nikt nie śmiał jej niepokoić samowolnie, nikt nie mógłby odpowiedzieć jej nawet z cieniemtej swobody, z jaką ona to czyniła.Trzymała wszystkich w granicach najsurowszej obyczaj-ności względem siebie, lecz sama mogła je w każdej chwili przekroczyć.W ogóle można było sądzić, że maksymą jej postępowania jest zachowanie równowagi takw pochwałach, jak w naganie, w przywiązaniu i niechęci.Jeśli już pozyskała sobie w pewiensposób ludzi, to przeważnie przekreślała to znów swym ostrym języczkiem nie szczędzącymnikogo.Tak więc nie było wypadku, żeby złożywszy wizytę w sąsiedztwie, gdzie po pałacachi mieszkaniach przyjmowano ją wraz z całym jej dworem bardzo gościnnie, nie okazała popowrocie w sposób najbardziej frywolny, że skłonna jest brać wszelkie stosunki ludzkie tylkoze śmiesznej strony.Raz byli to trzej bracia, co to postarzeli się pośród ciągłych wzajemnychkomplementów i rozmów na temat tego, który z nich ma się wpierw ożenić, kiedy indziej szłoo młodą maleńką kobietkę, związaną z wielkim starym człowiekiem, to znów, przeciwnie,śmieszyli ją jakiś mały wesoły człowieczek i nieporadna olbrzymka.W jednym domu na każ-dym kroku potykała się o dziecko, inny znów, choć pełen gości, wydawał jej się pustym, bonie było tam dzieci.Ci starzy małżonkowie winni byli dać się szybko pogrzebać, mawiała,aby znów ktoś w ich domu mógł się pośmiać, bowiem nie mieli dziedziców swej fortuny wprostej linii.A ta znów młoda para powinna wojażować, gdyż nie było jej do twarzy w do-mowych pieleszach.I tak samo jak ludzie, śmieszyły ją rzeczy, budowle, sprzęty domowe,nakrycia stołowe.A już szczególnie pobudzały ją do wesołych uwag ozdoby ścienne.Nic sięprzed nią nie ostało  od najstarszych gobelinów do najnowszych tapet papierowych, od naj-czcigodniejszych portretów rodzinnych do najfrywolniejszej współczesnej ryciny  wszystkopo kolei wydrwiła; aż dziw, że w promieniu pięciu mil dookoła niej jeszcze coś mogło egzy-stować.Może i nie było złości w tej ciągłej chęci przeczenia, raczej pewnego rodzaju przekornaswawola, ale za to w stosunku do Otylii czuła Lucjana prawdziwą niechęć.Na spokojną, nie-przerwaną pracę dziewczęcia, którą każdy spostrzegał i chwalił, spoglądała z pogardą, a kiedyw rozmowie wspomniano kiedyś, ile trudu Otylia poświęca ogrodom i cieplarniom, bynajm-niej nie żartem wyraziła zdziwienie, że nie widzi nigdzie ani kwiatów, ani owoców; nawet niepomyślała o tym, że była wówczas głęboka zima.Odtąd specjalnie kazała sobie znosić masęzieleni, gałęzi i rozmaitych roślin dopiero co rozwiniętych i trwoniła je na codzienną dekora-cję pokojów i stołu.Otylia i ogrodnik niemało się namartwili widząc swe nadzieje zniweczo-ne na rok następny, a może i na dłuższy okres czasu.Nie dawała również spokoju Otylii w jejdomowych zajęciach, wśród których się to dziewczę tak dobrze czuło.Otylia musiała braćudział w przejażdżkach i sannach, musiała chodzić na bale, jakie odbywały się w sąsiedztwie,nie wolno jej było lękać się śniegu, zimna, gwałtownych wichur nocnych, boć przecież śmiała się Lucjana  od tego się nie umiera.Delikatne zdrowie Otylii niemało na tym ucier-piało, ale i Lucjana nic nie zyskała [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl