[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tak, już kilka razy przychodziło mi rozmawiacz o tych rzeczach.Nikogo nie przekonałem - przyznał.Za chwilę jednak zmienił ton, zaczął szeptać jak w konfesjonale:- Pamiętaj, sięgasz po to, co nie twoje.Grzeszysz sztraszliwie, nie oparłeś sze pokusie wyręczania Go.Ja jednak patrzę na ciebie i widzę: jesteś sztary, chory, opuszczony.Może upadłeś pod ciężarem, może zgnębione ciało potrzebuje ulgi za wszelką cenę, a dzisiejsi ludzie odbiegli tak daleko, że, skołowany, zgubiłeś sze gdzieś po drodze? Sztraszny świat, jaki sztraszny.Wcale nie piękny.Nie będę cze potępiał, w twojej sytuacji to już zupełnie bez sensu, ale też nie mam jak pocieszyć.Najwyżej spokoju mogę życzyć.Dopiero tam, na górze, z Nim we własnej osobie o tym będziesz gadał, Tubiełło też kiedyś będzie, niech szobie Bóg wie co nie myśli.Poszukaj mnie, jeśli poczujesz taką potrzebę.Nazywam sze Edwin, jestem tu, jeszcze mnie można znależcz po różnych ciemnych kątach tego molocha.Kiedy wracał do sali, usłyszał ze swojej szafki pulsujący sygnał modemu.Cofnął się za próg i zaczekał, aż igiełkowaty pisk ucichnie, dopiero wtedy wszedł.Wszyscy rozpełzli się po korytarzach i screeningroomach, gdzie można było zamówić serwisy albo ściągnąć sobie jakiś film dla zabicia czasu.Został tylko Babilon i oczywiście Nieruchomy, jak zwykle odgrodzony od świata słuchawkami i mrokiem pod czapką, zsuniętą dziś na całą twarz, tak że koniec daszka unosił się i opadał od ciężkiego oddechu.Babilon leżał na plecach, z rękami pod głową.Nie miał już rurki w nosie, za to z kąta ust wystawał mu czerwony przewód, podłączony do gniazdka w panelu nad łóżkiem.Drugi przewód, żółty, biegł od lewego przedramienia do innego gniazdka, obok przełączników z żarzącymi się diodami.- Nie odpowiadasz? - wskazał w stronę szafki.Kabelek musiał mu sprawiać wiele kłopotu.Zniekształcał słowa, a przede wszystkim powodował obfite toczenie śliny, wsiąkającej w grube opatrunki przymocowane do szyi i brody.- Urządzili mnie, kurczę mać! Ciągle nic się nie trzyma kupy.Każdy penetrator wyrzuca co innego, nic nie pasuje, żadna cyfra się nie zgadza, siara i tyle.Doktor powiedział, że gdyby uwierzył wynikom, wyglądałoby to tak, jakbym miał cząstkowe objawy wszystkich schorzeń z całego oddziału i, na dodatek, jakby zmieniały się co godzina.Stanęło na tym, kurczę mać, że nie wiem, na czym stoję! A przecież tylko woreczek mi wycinali! Dali mi teraz stały podgląd, o, widzisz! Mam leżeć plackiem, jak ten tam.Znowu nie wiem, kiedy wyjdę.Irek zapytał o kaplicę.- Olej to.Na co ci? Nie pomoże.Ja od zawsze olewam.Do tamtych nie chodziłem i całe życie nic mi się nie stało, to u tych też nie będę z siebie, kurczę mać, jajec robił.Zero polityki, zero religii, zero strachu! wycedził Babilon, ale przedtem skrupulatnie udzielił żądanych informacji.Myląc windy i pokonując gmatwaninę korytarzy, Irek znalazł się wreszcie na błękitnym poziomie E.Kolor przybrudzonego błękitu miała tam posadzka, taki sam kafelki, którymi wyłożono ściany.Wiele z nich dawno odpadło, a puste miejsca ktoś zasmarował ciemnoczerwoną farbą, tak że cała perspektywa korytarza wyglądała jak serweta ochla- i pana konfiturami z żurawin.W hallu przed kaplicą było jednak czysto i połyskliwie.Do wnętrza wiodły ostrołukowe drzwi, otoczone imitacją muru z gotyckiej cegły.„Uniwersalny Kościół Boga Ojca Jedynego” - głosiły złociste litery, powyginane jak płomyki wokół tak samo złocistego trójkąta z wpisanym weń ruchomym, mrugającym okiem barwy liliowej.Kilkanaście osób w szlafrokach czekało już na nabożeństwo, pogadując półgłosem i szeleszcząc ulotkami reklamowymi, których sterty pokrywały rozstawione w różnych miejscach stoliki i konsolki.Irek przycupnął z boku, za pnączami sztucznego bluszczu, tchnącego także sztucznym, wilgotnym powiewem.Najpierw porozkoszował się trochę dochodzącymi niej wiadomo skąd dźwiękami harfy, a potem zgarnął kilka prospektów i również zaczął je przeglądać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl