[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Często w Dolinie Czerwonego Potoku zbierałam jagody.Zbliżył się do mnie ścieżką i przemówił:- Jesteś siostrą Urego.- Miał bardzo cichy, opanowany głos.- Umarł - odparłam.Mężczyzna z Czerwonej Skały skinął głową.- To jego nóż.Nigdy na moim świecie nie rozmawiałam z mężczyzną.Teraz doznawałam najosobliwszych uczuć.Dalej zbierałam jagody.- Zrywasz zielone - stwierdził Mężczyzna z Czerwonej Skały.Jego miękki, przepełniony uśmiechem głos sprawił, że znowu zmiękły mi kości.- Chyba nikt cię jeszcze nie tknął - powiedział.- Ja zrobiłbym to delikatnie.Myślę o tym, myślę o tobie, odkąd pojawiłaś się tu po raz pierwszy na początku lata.Popatrz, na tamtym krzaku są dojrzałe.Te są zielone.Podejdź tutaj.Zbliżyłam się do niego i do krzaka pokrytego dojrzałymi jagodami.Na statku Arrem mi powiedział/ła, że wiele języków ma jedno słowo na określenie żądzy, związku pomiędzy matką i dzieckiem, związku pomiędzy siostrzanymi lub bratnimi duszami, uczuć wreszcie, jakie się żywi wobec rodzinnego domu i rzeczy uświęconych i że to słowo brzmi "miłość".Nie ma w moim języku słowa tak wszechobejmującego.Może matka się nie myli utrzymując, że człowiecza wielkość sczezła w moim świecie wraz z ludźmi Sprzed Czasu, pozostawiając jedynie małe, żałosne, ułomne istoty i myśli.W moim języku miłość opisuje się wieloma słowami.Jednego z nich nauczyłam się od Człowieka z Czerwonej Skały.Wyśpiewywaliśmy je do siebie.W małej kotlince nad strumykiem wznieśliśmy szałas i, zaniedbując swoje ogrody, zbieraliśmy mnóstwo słodkich jagód.Do mojej małej podręcznej apteczki matka włożyła dość środków antykoncepcyjnych, by starczyło mi ich na całe życie.Nie ufała sorowiańskiemu zielarstwu.Ja ufałam i okazało się skuteczne.Kiedy jednak mniej więcej rok później, podczas Złotej Pory, postanowiłam wypuścić się na włóczęgę, doszłam do wniosku, że mogę trafić w miejsca, gdzie o zioła będzie trudno, w związku z tym wszczepiłam sobie w tylną część lewego uchą miniaturowy antykoncepcyjny moduł.Zaraz potem pożałowałam tego postępku, który w moich oczach zakrawał na magię.Zdołałam jednak zwalczyć w sobie to przesądne przekonanie moduł nie był bardziej magiczny niż zioła, miał jedynie dłuższe od nich działanie.W duszy złożyłam matce przyrzeczenie, że nigdy nie będę przesądna.Kiedy moduł zarósł skórą, wzięłam sakwę swej duszy, nóż Urego, apteczkę matki i wyruszyłam w świat.Uprzedziłam o tym Hyuru i Mężczyznę z Czerwonej Skały.Całą noc spędziłam z Hyuru nad rzeką na śpiewach i rozmowach.Mężczyzna z Czerwonej Skały zapytał swoim łagodnym głosem:- Dlaczego chcesz odejść?Ja zaś odparłam:- Aby wyzwolić się spod twojej magii, Czarnyksiężniku - co było, przynajmniej w części, zgodne z prawdą.Gdybym odwiedzała go nadal, mogłoby skończyć się tym, że odwiedzałabym go zawsze.Pragnęłam zaś dać swojej duszy i ciału większy świat do życia.Opowiedzieć o latach mojej włóczęgi to zadanie trudniejsze niż inne.PK! Kobieta na włóczędze jest całkowicie samotna, wyjąwszy chwile, gdy osiadłego mężczyznę prosi o seks bądź też przez jakiś czas obozuje w babimkręgu, żeby pośpiewać i posłuchać.Jeśli zbliży się do terytorium grupy chłopięcej - grozi jej niebezpieczeństwo , tak samo, kiedy natknie się na zbira, i jeszcze, kiedy spotka ją wypadek lub kiedy trafi na skażone obszary.Ma obowiązki tylko wobec siebie, a podobna swoboda bywa ogromnie ryzykowna.W prawej małżowinie usznej nosiłam miniaturowy komunikator; zgodnie z przyrzeczeniem co , czterdzieści dni wysyłałam na statek sygnał oznaczający "Wszystko w porządku".Gdybym zapragnęła opuścić planetę, miałam wysłać inny sygnał.Mogłabym wezwać lądownik, żeby wykaraskać się z tarapatów, chociaż jednak kilkakrotnie wpadłam w poważne kłopoty, ani mi przez myśl nie przeszło, żeby wysłać wezwanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Często w Dolinie Czerwonego Potoku zbierałam jagody.Zbliżył się do mnie ścieżką i przemówił:- Jesteś siostrą Urego.- Miał bardzo cichy, opanowany głos.- Umarł - odparłam.Mężczyzna z Czerwonej Skały skinął głową.- To jego nóż.Nigdy na moim świecie nie rozmawiałam z mężczyzną.Teraz doznawałam najosobliwszych uczuć.Dalej zbierałam jagody.- Zrywasz zielone - stwierdził Mężczyzna z Czerwonej Skały.Jego miękki, przepełniony uśmiechem głos sprawił, że znowu zmiękły mi kości.- Chyba nikt cię jeszcze nie tknął - powiedział.- Ja zrobiłbym to delikatnie.Myślę o tym, myślę o tobie, odkąd pojawiłaś się tu po raz pierwszy na początku lata.Popatrz, na tamtym krzaku są dojrzałe.Te są zielone.Podejdź tutaj.Zbliżyłam się do niego i do krzaka pokrytego dojrzałymi jagodami.Na statku Arrem mi powiedział/ła, że wiele języków ma jedno słowo na określenie żądzy, związku pomiędzy matką i dzieckiem, związku pomiędzy siostrzanymi lub bratnimi duszami, uczuć wreszcie, jakie się żywi wobec rodzinnego domu i rzeczy uświęconych i że to słowo brzmi "miłość".Nie ma w moim języku słowa tak wszechobejmującego.Może matka się nie myli utrzymując, że człowiecza wielkość sczezła w moim świecie wraz z ludźmi Sprzed Czasu, pozostawiając jedynie małe, żałosne, ułomne istoty i myśli.W moim języku miłość opisuje się wieloma słowami.Jednego z nich nauczyłam się od Człowieka z Czerwonej Skały.Wyśpiewywaliśmy je do siebie.W małej kotlince nad strumykiem wznieśliśmy szałas i, zaniedbując swoje ogrody, zbieraliśmy mnóstwo słodkich jagód.Do mojej małej podręcznej apteczki matka włożyła dość środków antykoncepcyjnych, by starczyło mi ich na całe życie.Nie ufała sorowiańskiemu zielarstwu.Ja ufałam i okazało się skuteczne.Kiedy jednak mniej więcej rok później, podczas Złotej Pory, postanowiłam wypuścić się na włóczęgę, doszłam do wniosku, że mogę trafić w miejsca, gdzie o zioła będzie trudno, w związku z tym wszczepiłam sobie w tylną część lewego uchą miniaturowy antykoncepcyjny moduł.Zaraz potem pożałowałam tego postępku, który w moich oczach zakrawał na magię.Zdołałam jednak zwalczyć w sobie to przesądne przekonanie moduł nie był bardziej magiczny niż zioła, miał jedynie dłuższe od nich działanie.W duszy złożyłam matce przyrzeczenie, że nigdy nie będę przesądna.Kiedy moduł zarósł skórą, wzięłam sakwę swej duszy, nóż Urego, apteczkę matki i wyruszyłam w świat.Uprzedziłam o tym Hyuru i Mężczyznę z Czerwonej Skały.Całą noc spędziłam z Hyuru nad rzeką na śpiewach i rozmowach.Mężczyzna z Czerwonej Skały zapytał swoim łagodnym głosem:- Dlaczego chcesz odejść?Ja zaś odparłam:- Aby wyzwolić się spod twojej magii, Czarnyksiężniku - co było, przynajmniej w części, zgodne z prawdą.Gdybym odwiedzała go nadal, mogłoby skończyć się tym, że odwiedzałabym go zawsze.Pragnęłam zaś dać swojej duszy i ciału większy świat do życia.Opowiedzieć o latach mojej włóczęgi to zadanie trudniejsze niż inne.PK! Kobieta na włóczędze jest całkowicie samotna, wyjąwszy chwile, gdy osiadłego mężczyznę prosi o seks bądź też przez jakiś czas obozuje w babimkręgu, żeby pośpiewać i posłuchać.Jeśli zbliży się do terytorium grupy chłopięcej - grozi jej niebezpieczeństwo , tak samo, kiedy natknie się na zbira, i jeszcze, kiedy spotka ją wypadek lub kiedy trafi na skażone obszary.Ma obowiązki tylko wobec siebie, a podobna swoboda bywa ogromnie ryzykowna.W prawej małżowinie usznej nosiłam miniaturowy komunikator; zgodnie z przyrzeczeniem co , czterdzieści dni wysyłałam na statek sygnał oznaczający "Wszystko w porządku".Gdybym zapragnęła opuścić planetę, miałam wysłać inny sygnał.Mogłabym wezwać lądownik, żeby wykaraskać się z tarapatów, chociaż jednak kilkakrotnie wpadłam w poważne kłopoty, ani mi przez myśl nie przeszło, żeby wysłać wezwanie [ Pobierz całość w formacie PDF ]