[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kurtyna, wykonana wedĺug projektu Janusza w postaci nietypowo wysokich prawanów, szybko rozstawianych przez przejĹtych swym zadaniem harcerzy, prawie caĺkowicie speĺniaĺa swoje zadanie.Innymi sĺowy wszystko graĺo.Naczelny inžynier, zorientowawszy siĹ w trakcie przejazdu przez miasteczko, iž w pensjonacie nie zastanie nikogo, zatrzymaĺ samochód powyžej rynku i udaĺ siĹ na przedstawienie.Trafiĺ akurat na przej×cie z podmytć deskć.Sĺužba porzćdkowa z chwilć rozpoczĹcia sztuki przestaĺa peĺniŹ swoje obowićzki i naczelny inžynier, który usiĺowaĺ zachowywaŹ siĹ cicho i nie zwracaŹ na siebie uwagi, z gĺuchym hukiem runćĺ w dóĺ, wprost na bĹben orkiestry.Obruszone nogami wielu osób deski miĹkko uginaĺy siĹ pod nim zwiĹkszajćc po×lizg, wokóĺ rozlegĺy siĹ okrzyki zaskoczenia i przestrachu, naczelny inžynier, zježdžajćc, zmieniĺ pozycjĹ, wylćdowaĺ gĺowć ku przodowi i na zakoĄczenie jego podróžy trafiony znienacka bĹben wydaĺ z siebie grzmićcy, ponury ton.Przewodniczćcy Rady Narodowej w póĺ sĺowa przerwaĺ skandaliczne propozycje gnĹbienia klasy robotniczej, a Barbarze i Lesiowi zabrakĺotchu.- O rany, co tam siĹ staĺo? - zaniepokoiĺ siĹ Karolek, czekajćcy za kulisami swojej kolejki wraz z Januszem i czĹ×cić personelu pegieeru.- Jakie× zamieszanie w orkiestrze - zaraportowaĺ Janusz, przytykajćc oko do szpary w ×cianie zamkowej komnaty.- Kto× chyba zleciaĺ z góry czy co?.Czekaj.Rany boskie, to Zbyszek!!! - Jest Zbyszek?! - Zainteresowaĺ siĹ Karolek gwaĺtownie i odepchnćĺ Janusza od szpary.- Dlaczego on wali w bĹben?! - zdenerwowaĺ siĹ odepchniĹty Janusz.- Nawet je×li ma astralon, to niech nie przerywa przedstawienia!.Naczelny inžynier, usiĺujćc siĹ podnie׏, trafiĺ w bĹben jeszcze ĺokciem i kolanem, wywoĺujćc kilka nastĹpnych, potĹžnych dŽwiĹków.Pomoc najbližej siedzćcych widzów umožliwiĺa mu wreszcie przyjĹcie pozycji pionowej.Oszoĺomiony nieco swoim nieprzewidzianym wystĹpem po×piesznie wycofaĺ siĹ ku górze, w miejsce, gdzie nie siĹgaĺo juž ×wiatĺo reflektora, i usiadĺ w przej×ciu, tuž powyžej zdradzieckiej deski.- GodzinĹ dziennie wiĹcej pracy! - zagrzmiaĺ weterynarz, nie baczćc, iž jego rozmówca nie skoĄczyĺ poprzedniego zdania.Przewodniczćcy Rady Narodowej jednakže wykuĺ siĹ roli tak, jak nigdy niczego nie nauczyĺ siĹ w szkole, i odruchowo udzieliĺ teraz odpowiedzi zgodnej z tekstem sztuki.Instruktor K$o, który juž zaczćĺ oblewaŹ siĹ zimnym potem, odetchnćĺ z ulgć, niejaki brak sensu w wypowiedziach aktorów umknćĺ uwadze przejĹtych wypadkiem widzów i przedstawienie potoczyĺo siĹ dalej bezprzeszkód.- Jest Zbyszek - wyszeptaĺ gorćczkowo Lesio do Barbary, nie przerywajćc skĺadania pocaĺunków na jej dĺoni.- Caĺe miasto zauwažyĺo - mruknĹĺa Barbara i odebraĺa mu dĺoĄ.- Nudzisz mnie, hrabio.- Pani jeste× tak zachwycajćcć - rzekĺ Lesio žarliwie i znów znižyĺ gĺos.- íeby chociaž daĺ jaki× znak, czy ma ten astralon.- Musi mieŹ.Bez astralonu by nie przyjechaĺ.PomiĹdzy opornć arystokratkć i natrĹtnym hrabić daĺo siĹ zauwažyŹ jakie× dziwne porozumienie, caĺkowicie niezgodne z tre×cić wypowiedzi.Zainteresowanie widzów wzrosĺo.- Trzeba go tu jako× ×cićgnćŹ - mówiĺ równocze×nie Janusz do Karolka.- IdŽ po niego! PrzyprowadŽ go tu, bo inaczej szlag nas wszystkich trafi ze zdenerwowania! Ja zaraz wychodzĹ na tĹ cholernć scenĹ.Uwaga widzów, siedzćcych na samej górze, w pobližu ruchliwej deski, ulegĺa niejakiemu rozproszeniu.Za swoimi plecami ujrzeli ciemnć postaŹ, skradajćcć siĹ wĹžowym ruchem.PostaŹ dotarĺa až do przej×cia, przykucnĹĺa i zaczĹĺa dziwnie psykaŹ.Dialog hrabiego z arystokratkć straciĺ na žywo×ci, tak dama jak i wielbiciel przestali nagle interesowaŹ siĹ sobć wzajemnie, a za to zgodnie i z niezwykĺym natĹženiem jĹli wpatrywaŹ siĹ w ciemnć górĹ widowni [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Kurtyna, wykonana wedĺug projektu Janusza w postaci nietypowo wysokich prawanów, szybko rozstawianych przez przejĹtych swym zadaniem harcerzy, prawie caĺkowicie speĺniaĺa swoje zadanie.Innymi sĺowy wszystko graĺo.Naczelny inžynier, zorientowawszy siĹ w trakcie przejazdu przez miasteczko, iž w pensjonacie nie zastanie nikogo, zatrzymaĺ samochód powyžej rynku i udaĺ siĹ na przedstawienie.Trafiĺ akurat na przej×cie z podmytć deskć.Sĺužba porzćdkowa z chwilć rozpoczĹcia sztuki przestaĺa peĺniŹ swoje obowićzki i naczelny inžynier, który usiĺowaĺ zachowywaŹ siĹ cicho i nie zwracaŹ na siebie uwagi, z gĺuchym hukiem runćĺ w dóĺ, wprost na bĹben orkiestry.Obruszone nogami wielu osób deski miĹkko uginaĺy siĹ pod nim zwiĹkszajćc po×lizg, wokóĺ rozlegĺy siĹ okrzyki zaskoczenia i przestrachu, naczelny inžynier, zježdžajćc, zmieniĺ pozycjĹ, wylćdowaĺ gĺowć ku przodowi i na zakoĄczenie jego podróžy trafiony znienacka bĹben wydaĺ z siebie grzmićcy, ponury ton.Przewodniczćcy Rady Narodowej w póĺ sĺowa przerwaĺ skandaliczne propozycje gnĹbienia klasy robotniczej, a Barbarze i Lesiowi zabrakĺotchu.- O rany, co tam siĹ staĺo? - zaniepokoiĺ siĹ Karolek, czekajćcy za kulisami swojej kolejki wraz z Januszem i czĹ×cić personelu pegieeru.- Jakie× zamieszanie w orkiestrze - zaraportowaĺ Janusz, przytykajćc oko do szpary w ×cianie zamkowej komnaty.- Kto× chyba zleciaĺ z góry czy co?.Czekaj.Rany boskie, to Zbyszek!!! - Jest Zbyszek?! - Zainteresowaĺ siĹ Karolek gwaĺtownie i odepchnćĺ Janusza od szpary.- Dlaczego on wali w bĹben?! - zdenerwowaĺ siĹ odepchniĹty Janusz.- Nawet je×li ma astralon, to niech nie przerywa przedstawienia!.Naczelny inžynier, usiĺujćc siĹ podnie׏, trafiĺ w bĹben jeszcze ĺokciem i kolanem, wywoĺujćc kilka nastĹpnych, potĹžnych dŽwiĹków.Pomoc najbližej siedzćcych widzów umožliwiĺa mu wreszcie przyjĹcie pozycji pionowej.Oszoĺomiony nieco swoim nieprzewidzianym wystĹpem po×piesznie wycofaĺ siĹ ku górze, w miejsce, gdzie nie siĹgaĺo juž ×wiatĺo reflektora, i usiadĺ w przej×ciu, tuž powyžej zdradzieckiej deski.- GodzinĹ dziennie wiĹcej pracy! - zagrzmiaĺ weterynarz, nie baczćc, iž jego rozmówca nie skoĄczyĺ poprzedniego zdania.Przewodniczćcy Rady Narodowej jednakže wykuĺ siĹ roli tak, jak nigdy niczego nie nauczyĺ siĹ w szkole, i odruchowo udzieliĺ teraz odpowiedzi zgodnej z tekstem sztuki.Instruktor K$o, który juž zaczćĺ oblewaŹ siĹ zimnym potem, odetchnćĺ z ulgć, niejaki brak sensu w wypowiedziach aktorów umknćĺ uwadze przejĹtych wypadkiem widzów i przedstawienie potoczyĺo siĹ dalej bezprzeszkód.- Jest Zbyszek - wyszeptaĺ gorćczkowo Lesio do Barbary, nie przerywajćc skĺadania pocaĺunków na jej dĺoni.- Caĺe miasto zauwažyĺo - mruknĹĺa Barbara i odebraĺa mu dĺoĄ.- Nudzisz mnie, hrabio.- Pani jeste× tak zachwycajćcć - rzekĺ Lesio žarliwie i znów znižyĺ gĺos.- íeby chociaž daĺ jaki× znak, czy ma ten astralon.- Musi mieŹ.Bez astralonu by nie przyjechaĺ.PomiĹdzy opornć arystokratkć i natrĹtnym hrabić daĺo siĹ zauwažyŹ jakie× dziwne porozumienie, caĺkowicie niezgodne z tre×cić wypowiedzi.Zainteresowanie widzów wzrosĺo.- Trzeba go tu jako× ×cićgnćŹ - mówiĺ równocze×nie Janusz do Karolka.- IdŽ po niego! PrzyprowadŽ go tu, bo inaczej szlag nas wszystkich trafi ze zdenerwowania! Ja zaraz wychodzĹ na tĹ cholernć scenĹ.Uwaga widzów, siedzćcych na samej górze, w pobližu ruchliwej deski, ulegĺa niejakiemu rozproszeniu.Za swoimi plecami ujrzeli ciemnć postaŹ, skradajćcć siĹ wĹžowym ruchem.PostaŹ dotarĺa až do przej×cia, przykucnĹĺa i zaczĹĺa dziwnie psykaŹ.Dialog hrabiego z arystokratkć straciĺ na žywo×ci, tak dama jak i wielbiciel przestali nagle interesowaŹ siĹ sobć wzajemnie, a za to zgodnie i z niezwykĺym natĹženiem jĹli wpatrywaŹ siĹ w ciemnć górĹ widowni [ Pobierz całość w formacie PDF ]