[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pomocy! Ojej! Próbował uderzać garnkiem o rozmaiteprzedmioty, a ponieważ nie widział, o co uderza, nic mu to nie pomogło; próbował jeszcze wygramolićsię z Pułapki, a że nic przed sobą nie widział, tylko garnek, a i tego niewiele, był zupełnie bezradny.Wreszcie podniósł w górę łebek razem z garnkiem i wydał z siebie głośny, rozdzierający jęk Smutku iRozpaczy.A stało się to właśnie w chwili, gdy nadszedł na paluszkach Prosiaczek.- Pomocy! Pomocy! - krzyczał Prosiaczek.- Słoń, straszliwy Słoń! - i zaczął uciekać ile sił w nogach,wciąż krzycząc na całe gardło: - Pomocy, pomocy! Słoniowy Strach! Słoniocy! Słoniocy! StrachliwyPom! Pomocny Strach! Słoniocy! I bez zatrzymania, wrzeszcząc wniebogłosy, przybiegł do Krzysia.- Co się stało, Prosiaczku? - zapytał Krzyś, który właśnie wstawał z łóżka.- Sło.Sło.- bełkotał Prosiaczek tak zdyszany, że ledwo mógł mówić.- Słoń.Słoń.- Gdzie?- O, tam - odpowiedział Prosiaczek wskazując łapką.- A jak on wygląda?- Jak.jak.ma największy łeb, jaki kiedy w życiu widziałeś, Krzysiu.Wielki, olbrzymi jak nie wiem co.Ogromny, duży jak olbrzymie nie wiem co.Jak garnek.- No, dobrze - powiedział Krzyś wkładając buty.- Pójdę i zobaczę, jak on wygląda.Chodz ze mną.Prosiaczek nie bał się wcale, gdy miał pójść z Krzysiem, więc poszedł.- Czy ty nic nie słyszysz? - pytał Prosiaczek z niepokojem, gdy zbliżali się do Pułapki.- Coś słyszę - odparł Krzyś.To Puchatek uderzył łebkiem o twardy korzeń drzewa.- Tutaj! - szepnął Prosiaczek.- Czy to nie straszne? - I mocno ścisnął rękę Krzysia.Nagle Krzyśwybuchnął śmiechem.i śmiał się.i śmiał się.i śmiał się.I nagle - trach! - łeb Słonia huknął okorzeń, garnek rozprysnął się i spod rozbitego garnka wyjrzał na świat boży łebek Kubusia Puchatka.I wtedy to Prosiaczek dowiedział się, jakim był Głupim Prosiaczkiem, i tak mu strasznie było wstyd, żepopędził prosto do domu i położył się do łóżka z bólem głowy.A Krzyś z Kubusiem Puchatkiem poszlido domu na śniadanie.- Ach, ty Misiu, Misiu, okropnie cię lubię - powiedział Krzyś.- I ja cię też - powiedział Puchatek.ROZDZIAA VIw którym Kłapouchy obchodzi swoje urodziny i dostaje dwa prezentyKłapouchy, poczciwy, bury Osioł, stał nad brzegiem strumienia i patrzył na swoje odbicie w wodzie.- Imponujące - mówił.- To jest właśnie to słowo.Imponujące.Obrócił się i powoli poszedł w dółstrumienia.Potem z pluskiem przebrnął w bród wodę i zaczął iść z powrotem drugim brzegiemstrumienia.I znowu spojrzał na swoje odbicie w wodzie.- Tak jak przewidywałem - powiedział.- Wcale nie lepsze z tej strony.Ale mniejsza o to.Co komu dotego.Imponujące, i basta.Nagle coś zaszeleściło w zaroślach i spośród wysokich paproci wyszedł Puchatek.- Dzień dobry, Kłapouniu! - powiedział Puchatek.- Dzień dobry, Puchatku! - powiedział Kłapouchy ponuro.- Jeśli ten dzień godzi się nazwać dobrym.Oczym wątpię - dodał.- Dlaczego? Co się stało?- Nic, Kubusiu Puchatku, nic.Nie wszyscy mogą i któryś z nas też nie może.I w tym rzecz.- C z e g o nie może? - zapytał Puchatek drapiąc się w nos.- Co masz na myśli?- Szaleństwo.Zpiew i taniec.Ot, przechadzamy się teraz wśród morwowych krzewów.- O - zdziwił się Puchatek.Pomyślał chwilkę i zapytał: - A co to znaczy "wśród morwowych krzewów"?- O święta naiwności! - westchnął Kłapouchy.- Naiwność jest to wyraz oznaczający dobrotliwąniewinność - wyjaśnił.Puchatek usiadł na wielkim kamieniu i spróbował pomyśleć o tym, co powiedział Kłapouchy.Brzmiało tozupełnie jak zagadka, lecz Puchatek nigdy nie był mocny w rozwiązywaniu zagadek, będąc, jak wiemy,Niedzwiadkiem o Bardzo Małym Rozumku.Więc zamiast tego zaśpiewał Sroczkę-Skoczkę:Co to, Sroczko gadatliwa:Kiedy brzęczy, to nie śpiewa,Powiedz, jak się to nazywa,Sroczko-Skoczko gadatliwa?Była to pierwsza zwrotka.Kiedy ją skończył, a Kłapouchy nie powiedział, że mu się to nie podoba,Puchatek nie dając się prosić, bardzo uprzejmie zaśpiewał następną zwrotkę:Co to, Sroczko gadatliwa:Kiedy łazi, to nie pływa,Powiedz, co to zwykle bywa,Sroczko-Skoczko gadatliwa?Kłapouchy milczał, więc Puchatek przemruczał ostatnią zwrotkę do siebie samego:Co to, Sroczko gadatliwa:Kiedy chodzi, to się kiwa,Powiedz, co się za tym skrywa,Sroczko-skoczko gadatliwa?- Tak, tak - rzekł Kłapouchy.- Zpiew.Radość.Jumpa - jumpa - jumpa-pa.Oto idziemy zbierającorzeszki i ciesząc się majem.- O, ja się bardzo cieszę - powiedział Puchatek.- Niektórzy mogą - rzekł ponuro Kłapouchy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Pomocy! Ojej! Próbował uderzać garnkiem o rozmaiteprzedmioty, a ponieważ nie widział, o co uderza, nic mu to nie pomogło; próbował jeszcze wygramolićsię z Pułapki, a że nic przed sobą nie widział, tylko garnek, a i tego niewiele, był zupełnie bezradny.Wreszcie podniósł w górę łebek razem z garnkiem i wydał z siebie głośny, rozdzierający jęk Smutku iRozpaczy.A stało się to właśnie w chwili, gdy nadszedł na paluszkach Prosiaczek.- Pomocy! Pomocy! - krzyczał Prosiaczek.- Słoń, straszliwy Słoń! - i zaczął uciekać ile sił w nogach,wciąż krzycząc na całe gardło: - Pomocy, pomocy! Słoniowy Strach! Słoniocy! Słoniocy! StrachliwyPom! Pomocny Strach! Słoniocy! I bez zatrzymania, wrzeszcząc wniebogłosy, przybiegł do Krzysia.- Co się stało, Prosiaczku? - zapytał Krzyś, który właśnie wstawał z łóżka.- Sło.Sło.- bełkotał Prosiaczek tak zdyszany, że ledwo mógł mówić.- Słoń.Słoń.- Gdzie?- O, tam - odpowiedział Prosiaczek wskazując łapką.- A jak on wygląda?- Jak.jak.ma największy łeb, jaki kiedy w życiu widziałeś, Krzysiu.Wielki, olbrzymi jak nie wiem co.Ogromny, duży jak olbrzymie nie wiem co.Jak garnek.- No, dobrze - powiedział Krzyś wkładając buty.- Pójdę i zobaczę, jak on wygląda.Chodz ze mną.Prosiaczek nie bał się wcale, gdy miał pójść z Krzysiem, więc poszedł.- Czy ty nic nie słyszysz? - pytał Prosiaczek z niepokojem, gdy zbliżali się do Pułapki.- Coś słyszę - odparł Krzyś.To Puchatek uderzył łebkiem o twardy korzeń drzewa.- Tutaj! - szepnął Prosiaczek.- Czy to nie straszne? - I mocno ścisnął rękę Krzysia.Nagle Krzyśwybuchnął śmiechem.i śmiał się.i śmiał się.i śmiał się.I nagle - trach! - łeb Słonia huknął okorzeń, garnek rozprysnął się i spod rozbitego garnka wyjrzał na świat boży łebek Kubusia Puchatka.I wtedy to Prosiaczek dowiedział się, jakim był Głupim Prosiaczkiem, i tak mu strasznie było wstyd, żepopędził prosto do domu i położył się do łóżka z bólem głowy.A Krzyś z Kubusiem Puchatkiem poszlido domu na śniadanie.- Ach, ty Misiu, Misiu, okropnie cię lubię - powiedział Krzyś.- I ja cię też - powiedział Puchatek.ROZDZIAA VIw którym Kłapouchy obchodzi swoje urodziny i dostaje dwa prezentyKłapouchy, poczciwy, bury Osioł, stał nad brzegiem strumienia i patrzył na swoje odbicie w wodzie.- Imponujące - mówił.- To jest właśnie to słowo.Imponujące.Obrócił się i powoli poszedł w dółstrumienia.Potem z pluskiem przebrnął w bród wodę i zaczął iść z powrotem drugim brzegiemstrumienia.I znowu spojrzał na swoje odbicie w wodzie.- Tak jak przewidywałem - powiedział.- Wcale nie lepsze z tej strony.Ale mniejsza o to.Co komu dotego.Imponujące, i basta.Nagle coś zaszeleściło w zaroślach i spośród wysokich paproci wyszedł Puchatek.- Dzień dobry, Kłapouniu! - powiedział Puchatek.- Dzień dobry, Puchatku! - powiedział Kłapouchy ponuro.- Jeśli ten dzień godzi się nazwać dobrym.Oczym wątpię - dodał.- Dlaczego? Co się stało?- Nic, Kubusiu Puchatku, nic.Nie wszyscy mogą i któryś z nas też nie może.I w tym rzecz.- C z e g o nie może? - zapytał Puchatek drapiąc się w nos.- Co masz na myśli?- Szaleństwo.Zpiew i taniec.Ot, przechadzamy się teraz wśród morwowych krzewów.- O - zdziwił się Puchatek.Pomyślał chwilkę i zapytał: - A co to znaczy "wśród morwowych krzewów"?- O święta naiwności! - westchnął Kłapouchy.- Naiwność jest to wyraz oznaczający dobrotliwąniewinność - wyjaśnił.Puchatek usiadł na wielkim kamieniu i spróbował pomyśleć o tym, co powiedział Kłapouchy.Brzmiało tozupełnie jak zagadka, lecz Puchatek nigdy nie był mocny w rozwiązywaniu zagadek, będąc, jak wiemy,Niedzwiadkiem o Bardzo Małym Rozumku.Więc zamiast tego zaśpiewał Sroczkę-Skoczkę:Co to, Sroczko gadatliwa:Kiedy brzęczy, to nie śpiewa,Powiedz, jak się to nazywa,Sroczko-Skoczko gadatliwa?Była to pierwsza zwrotka.Kiedy ją skończył, a Kłapouchy nie powiedział, że mu się to nie podoba,Puchatek nie dając się prosić, bardzo uprzejmie zaśpiewał następną zwrotkę:Co to, Sroczko gadatliwa:Kiedy łazi, to nie pływa,Powiedz, co to zwykle bywa,Sroczko-Skoczko gadatliwa?Kłapouchy milczał, więc Puchatek przemruczał ostatnią zwrotkę do siebie samego:Co to, Sroczko gadatliwa:Kiedy chodzi, to się kiwa,Powiedz, co się za tym skrywa,Sroczko-skoczko gadatliwa?- Tak, tak - rzekł Kłapouchy.- Zpiew.Radość.Jumpa - jumpa - jumpa-pa.Oto idziemy zbierającorzeszki i ciesząc się majem.- O, ja się bardzo cieszę - powiedział Puchatek.- Niektórzy mogą - rzekł ponuro Kłapouchy [ Pobierz całość w formacie PDF ]