[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Amiranda mimo swej siły jest przewrażliwiona niczym ciotka hipochondryczka.Zapewne, gdyby się tam dowiedziano, że poprosiliśmy świętego Mikołaja o bombę atomową, natychmiast wysłałaby notę protestacyjną do nieba.Nie lekceważą niczego, co mogłoby w najmniejszym stopniu im zagrozić.A tolerowanie w pobliżu wyrastającej potęgi.Drogi Wielki Detektywie, nawet gdyby koncepcje Diaza były jeszcze mniej prawdopodobne, też potraktowano by je z uwagą.Amiranda.Nie dowiedziałem się, co więcej na temat ościennej Republiki miał do powiedzenia komisarz.Po zboczach poczęły sypać się drobne kamyczki, a w jaskrawej kuli słońca na bezchmurnym niebie pojawiło się coś bezwzględnego.Głuche stęknięcie.I nagle wszyscy trzej potoczyliśmy się po ziemi jak rozsypane ulęgałki.Łagodny stok zaczął ogromnieć nad nami niczym fala łamiąca się na płyciźnie.Widziałem jeszcze, jak terenowy wóz z sierżantem Borgesem odrywa się od ziemi i szybuje nad mierzwą roślinności gdzieś w dolinę.Moja montańska przygoda kończyła się gigantycznym trzęsieniem ziemi.Tego popołudnia zginęło kilkadziesiąt tysięcy Latynosów.Całe dzielnice Montanii legły w gruzach, długie dni trwały rozprzestrzeniające się pożary.Były zresztą i dalsze wstrząsy.Najwięcej zniszczeń zanotowano w dzielnicy uniwersyteckiej, w miejscu neobarokowych gmachów uczelni powstała gigantyczna szczelina, dymiąca siarką i piekłem.Zapadła się większość budynków miasteczka akademickiego.Dziesięciu uprowadzonych długo będzie błogosławić porywaczy.Gdyby w momencie kataklizmu znajdowali się w swych normalnych miejscach pobytu, zapewne nie uszliby z życiem.Paradoks? A Diaz? Umarł tylko dzień przed terminem.Po całej jego posesji nie został nawet ślad.Tak, to była pechowa wyprawa.Gabriela została ranna.Znowu w nogę.Na operację zabrałem ją do Europy, choć postanowiłem nie usuwać nadajnika, tylko najwyżej przestroić.Nie dostałem żadnej gratyfikacji, po kataklizmie rząd Montanii ogłosił niewypłacalność.Marquez z własnej kieszeni zapłacił mi za powrotny samolot.Na szczęście rachunek hotelowy przepadł razem z hotelem.Obecnie wypoczywam.Sprzedałem jednego z moich Matisse'ów i przy gospodarności Gabrieli może na dwa tygodnie starczy.Trochę rozmyślam; mój najstarszy syn (imię akurat wyleciało mi z głowy) wstąpił właśnie do college'u.Gdybym miał więcej czasu, na pewno intensywniej zająłbym się jego przyszłością.Postawiłbym horoskopy wszystkim jego rówieśnikom, a potem poradził, z kim powinien się zaprzyjaźnić.Znajoma wróżka, której sprawą rozwodową zajmuję się w wolnych chwilach, podała mi swoje typy na rok 2010 - Herbert Cox, Kua - wej - tang, Matuso - kuei, Ram - Dasz - Har, Mahmed - al - Batisi, Andre Jade, Mateusz Wolski, Aleksy Pawlukow, Kurt Bergdorf.Jej metody trudno nazwać naukowymi, ale być może i w tym coś się kryje.Przestępstwo i wyrokWłaściwie tylko ten zegar nie daje mu spokoju.Po jaką cholerę w zabytkowym gmachu zainstalowano supernowoczesny czasomierz pokazujący dni, miesiące, lata, a nawet święta państwowe? Czyż cała sprawa nie jest anachroniczna, ten gmach, ten trybunał, wreszcie on sam, Victor Morley, na ławie oskarżonych? Od pewnego czasu obecny jest tu jedynie fizycznie, jego myśl błąka się po czasie minionym, zupełnie innych miejscach i innych sprawach.Właściwie wszystko skończyło się w momencie aresztowania.- Panie Morley, proszę się jeszcze zastanowić, milcząc pogarsza pan tylko swoją sytuację.- Nie mam nic ciekawego do powiedzenia!- Może pragnie pan skontaktować się ze swoim adwokatem?- Dziękuję, ale naprawdę nie potrzebuję adwokata.Propozycji ugody było jeszcze parę, nie mogli pojąć, że niezależnie od grożących konsekwencji, nie miał zamiaru z nimi rozmawiać.Na razie głos prokuratora obija się o wysoki strop, a każde słowo ma ostrość ćwieka przygważdżającego Victora do krzyża.- Wysoki sądzie, sprawa, którą będziemy dzisiaj rozpatrywać, nie ma precedensu w całych dziejach sądownictwa.Wzbudziła ona wiele niezdrowej sensacji i różnych nieodpowiedzialnych głosów w prasie, a przecież wina oskarżonego Victora Morleya jest bezsporna.Każdy uczciwy obywatel spoglądający na siedzące obok nas indywiduum musi zadawać sobie pytanie - czy ogląda jedynie wielkiego formatu hochsztaplera, czy też cynicznego przestępcę przeciw ludzkości?Jakże łatwo przechodzi im przez gardło słowo ludzkość.Co oni właściwie rozumieją pod tym określeniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Amiranda mimo swej siły jest przewrażliwiona niczym ciotka hipochondryczka.Zapewne, gdyby się tam dowiedziano, że poprosiliśmy świętego Mikołaja o bombę atomową, natychmiast wysłałaby notę protestacyjną do nieba.Nie lekceważą niczego, co mogłoby w najmniejszym stopniu im zagrozić.A tolerowanie w pobliżu wyrastającej potęgi.Drogi Wielki Detektywie, nawet gdyby koncepcje Diaza były jeszcze mniej prawdopodobne, też potraktowano by je z uwagą.Amiranda.Nie dowiedziałem się, co więcej na temat ościennej Republiki miał do powiedzenia komisarz.Po zboczach poczęły sypać się drobne kamyczki, a w jaskrawej kuli słońca na bezchmurnym niebie pojawiło się coś bezwzględnego.Głuche stęknięcie.I nagle wszyscy trzej potoczyliśmy się po ziemi jak rozsypane ulęgałki.Łagodny stok zaczął ogromnieć nad nami niczym fala łamiąca się na płyciźnie.Widziałem jeszcze, jak terenowy wóz z sierżantem Borgesem odrywa się od ziemi i szybuje nad mierzwą roślinności gdzieś w dolinę.Moja montańska przygoda kończyła się gigantycznym trzęsieniem ziemi.Tego popołudnia zginęło kilkadziesiąt tysięcy Latynosów.Całe dzielnice Montanii legły w gruzach, długie dni trwały rozprzestrzeniające się pożary.Były zresztą i dalsze wstrząsy.Najwięcej zniszczeń zanotowano w dzielnicy uniwersyteckiej, w miejscu neobarokowych gmachów uczelni powstała gigantyczna szczelina, dymiąca siarką i piekłem.Zapadła się większość budynków miasteczka akademickiego.Dziesięciu uprowadzonych długo będzie błogosławić porywaczy.Gdyby w momencie kataklizmu znajdowali się w swych normalnych miejscach pobytu, zapewne nie uszliby z życiem.Paradoks? A Diaz? Umarł tylko dzień przed terminem.Po całej jego posesji nie został nawet ślad.Tak, to była pechowa wyprawa.Gabriela została ranna.Znowu w nogę.Na operację zabrałem ją do Europy, choć postanowiłem nie usuwać nadajnika, tylko najwyżej przestroić.Nie dostałem żadnej gratyfikacji, po kataklizmie rząd Montanii ogłosił niewypłacalność.Marquez z własnej kieszeni zapłacił mi za powrotny samolot.Na szczęście rachunek hotelowy przepadł razem z hotelem.Obecnie wypoczywam.Sprzedałem jednego z moich Matisse'ów i przy gospodarności Gabrieli może na dwa tygodnie starczy.Trochę rozmyślam; mój najstarszy syn (imię akurat wyleciało mi z głowy) wstąpił właśnie do college'u.Gdybym miał więcej czasu, na pewno intensywniej zająłbym się jego przyszłością.Postawiłbym horoskopy wszystkim jego rówieśnikom, a potem poradził, z kim powinien się zaprzyjaźnić.Znajoma wróżka, której sprawą rozwodową zajmuję się w wolnych chwilach, podała mi swoje typy na rok 2010 - Herbert Cox, Kua - wej - tang, Matuso - kuei, Ram - Dasz - Har, Mahmed - al - Batisi, Andre Jade, Mateusz Wolski, Aleksy Pawlukow, Kurt Bergdorf.Jej metody trudno nazwać naukowymi, ale być może i w tym coś się kryje.Przestępstwo i wyrokWłaściwie tylko ten zegar nie daje mu spokoju.Po jaką cholerę w zabytkowym gmachu zainstalowano supernowoczesny czasomierz pokazujący dni, miesiące, lata, a nawet święta państwowe? Czyż cała sprawa nie jest anachroniczna, ten gmach, ten trybunał, wreszcie on sam, Victor Morley, na ławie oskarżonych? Od pewnego czasu obecny jest tu jedynie fizycznie, jego myśl błąka się po czasie minionym, zupełnie innych miejscach i innych sprawach.Właściwie wszystko skończyło się w momencie aresztowania.- Panie Morley, proszę się jeszcze zastanowić, milcząc pogarsza pan tylko swoją sytuację.- Nie mam nic ciekawego do powiedzenia!- Może pragnie pan skontaktować się ze swoim adwokatem?- Dziękuję, ale naprawdę nie potrzebuję adwokata.Propozycji ugody było jeszcze parę, nie mogli pojąć, że niezależnie od grożących konsekwencji, nie miał zamiaru z nimi rozmawiać.Na razie głos prokuratora obija się o wysoki strop, a każde słowo ma ostrość ćwieka przygważdżającego Victora do krzyża.- Wysoki sądzie, sprawa, którą będziemy dzisiaj rozpatrywać, nie ma precedensu w całych dziejach sądownictwa.Wzbudziła ona wiele niezdrowej sensacji i różnych nieodpowiedzialnych głosów w prasie, a przecież wina oskarżonego Victora Morleya jest bezsporna.Każdy uczciwy obywatel spoglądający na siedzące obok nas indywiduum musi zadawać sobie pytanie - czy ogląda jedynie wielkiego formatu hochsztaplera, czy też cynicznego przestępcę przeciw ludzkości?Jakże łatwo przechodzi im przez gardło słowo ludzkość.Co oni właściwie rozumieją pod tym określeniem [ Pobierz całość w formacie PDF ]