[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.O Boże! jak mi słabo jak mi w oczach ciemno.HENRYKNicku! ty mnie rozczulasz! patrz, łzy moje płyną.NICKKrólu! nigdy nie byłem łez twoich przyczyną;Czemuż wesołość moja z życiem obumiera?HENRYKO nie śmiej się! Ten uśmiech smutny, wymuszony,Do głębi mię przenika, serce mi rozdziera.Umierasz za mnie, wierny, wzgardą nagrodzony.NICKwesołoNagródz mi.Wybierz czterech najuczeńszych ludzi;Niech niosą trumnę błazna, niechaj głupstwo noszą;A gdy się każdy dobrze ciężarem utrudzi,Tylko ciężarem głupstwa po kraju ogłoszą,76%7łe Nick umarły więcej waży niż Nick żywy.Tyś się uśmiechnął, panie! o jakżem szczęśliwy!Chciałem cię jeszcze widzieć z uśmiechem na twarzy.Przebacz mi, panie, wszystko, zamykam powieki,Już cię widzieć nie będę tak mi się coś marzy,Tak słabo:.HENRYKNicku!NICK%7łegnam! żegnam cię na wieki!HENRYKPrzyjacielu mój! synu!NICKpodnosząc głowę, z obłąkaniemSynu! któż mię woła?Czy to mój ojciec?: Próżno! tak ciemno dokoła,Już was widzieć nie mogę muszę was porzucić!Och! zostawcie mi miejsce, przyjdę tam do chaty,Odpocznę ja myślałem zawsze do was wrócić.O matko! matko moja! daj mi inne szaty,Matko! jak mi zle było na świecie.Oh!Pada u nóg króla i kona.HENRYKSkonał!.To przyjaciel ostatni; żono tkliwa, czuła,Patrz! to twój senny napój tej zbrodni dokonał,Tyś go otruła.myślisz, żeś męża otruła?Nie, Henryk żyje, tylko został sam na ziemi,Sam został wszystko jedno, jakby zasnął w grobie.Gdyś mnie pocałowała, piekło było w tobie,Dlatego całowałaś ustami zimnemi.Bierze lampę i oświeca nią twarz Nicka.Zobaczę go raz jeszcze.Jak twarz jego zbladła!Zsiniałe usta twarde usłał sobie łoże.O nieba! iskra z lampy na twarz mu upadła,77Szalony! ja ją gaszę on jej czuć nie może,Nic już nie czuje.Skończył.Tu rozpacz daremna!Trzeba się gdzie uchronić przed zdradą kobiety.Ujść przed nią gdzież uchodzić? wokoło noc ciemna;Może tu koło domu ukryte sztylety?Czegóż się nie dopuszczą na co nie odważą?Nie ma większej poczwary na ziemskim przestworzu.po chwiliZostanę tu! obaczę, z jaką jutro twarząPrzyjdzie szukać zmarłego męża na tym łożu.A twarz jej uda bladość może ubielona?Może jęk jej usłyszę za drzwiami komnaty,Pewna jest mojej śmierci, wprzód nim się przekona,Czy ja umarłem! będzie płakać mojej straty.Wtenczas ją jednym! jednym spojrzeniem zabiję.Stawia lampę u głów Nicka.Więc Bóg czuwa nade mną i od śmierci strzeże.Postawię przy nim lampę, całunem nakryję.Będę nad zmarłym w nocy odmawiał pacierze.Tak samotny przy zmarłym i w noc taką ciemnąSam jeden.Boże! Boże! zmiłuj się nade mną!KONIEC AKTU CZWARTEGO78AKT PITYSCENA ITeatr wystawia salę gotycką.W głębi wielki hebanowy krucyfiks, przed nim zawieszonalampa srebrna.Noc.Przez okno wpada blask księżyca.MARIA, PAyMARIAPaziu! wszak już wybiła godzina północy?Pogaś wszystkie pochodnie, zasłoń okna sali,Nikt wiedzieć nie powinien, że ja czuwam w nocy.PAygasi pochodnie i pokazuje na lampę przed krucyfiksem.Czy i tę lampę zgasić?MARIALampa niech się pali.Jej blask mię przed obcymi zdradzić nie powinien,Chyba przed Bogiem zdradzi, ale boskie okoI w cieniach nocy widzi winnego.PAyKtóż winien?MARIACzy król wypił lekarstwo? zasnąłże głęboko?W Botwelu powolnego znalazłam mściciela;Gdzież się on dotąd bawi?PAyWidziałem Botwela;Błąkał się w zaciemnionej drzewami ustroniKoło wiejskiego domu, gdzie Henryk przebywa.79MARIAWidziałeś! Miałże sztylet?PAy%7ładnej nie miał broni,Ale twarz jego była blada i straszliwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.O Boże! jak mi słabo jak mi w oczach ciemno.HENRYKNicku! ty mnie rozczulasz! patrz, łzy moje płyną.NICKKrólu! nigdy nie byłem łez twoich przyczyną;Czemuż wesołość moja z życiem obumiera?HENRYKO nie śmiej się! Ten uśmiech smutny, wymuszony,Do głębi mię przenika, serce mi rozdziera.Umierasz za mnie, wierny, wzgardą nagrodzony.NICKwesołoNagródz mi.Wybierz czterech najuczeńszych ludzi;Niech niosą trumnę błazna, niechaj głupstwo noszą;A gdy się każdy dobrze ciężarem utrudzi,Tylko ciężarem głupstwa po kraju ogłoszą,76%7łe Nick umarły więcej waży niż Nick żywy.Tyś się uśmiechnął, panie! o jakżem szczęśliwy!Chciałem cię jeszcze widzieć z uśmiechem na twarzy.Przebacz mi, panie, wszystko, zamykam powieki,Już cię widzieć nie będę tak mi się coś marzy,Tak słabo:.HENRYKNicku!NICK%7łegnam! żegnam cię na wieki!HENRYKPrzyjacielu mój! synu!NICKpodnosząc głowę, z obłąkaniemSynu! któż mię woła?Czy to mój ojciec?: Próżno! tak ciemno dokoła,Już was widzieć nie mogę muszę was porzucić!Och! zostawcie mi miejsce, przyjdę tam do chaty,Odpocznę ja myślałem zawsze do was wrócić.O matko! matko moja! daj mi inne szaty,Matko! jak mi zle było na świecie.Oh!Pada u nóg króla i kona.HENRYKSkonał!.To przyjaciel ostatni; żono tkliwa, czuła,Patrz! to twój senny napój tej zbrodni dokonał,Tyś go otruła.myślisz, żeś męża otruła?Nie, Henryk żyje, tylko został sam na ziemi,Sam został wszystko jedno, jakby zasnął w grobie.Gdyś mnie pocałowała, piekło było w tobie,Dlatego całowałaś ustami zimnemi.Bierze lampę i oświeca nią twarz Nicka.Zobaczę go raz jeszcze.Jak twarz jego zbladła!Zsiniałe usta twarde usłał sobie łoże.O nieba! iskra z lampy na twarz mu upadła,77Szalony! ja ją gaszę on jej czuć nie może,Nic już nie czuje.Skończył.Tu rozpacz daremna!Trzeba się gdzie uchronić przed zdradą kobiety.Ujść przed nią gdzież uchodzić? wokoło noc ciemna;Może tu koło domu ukryte sztylety?Czegóż się nie dopuszczą na co nie odważą?Nie ma większej poczwary na ziemskim przestworzu.po chwiliZostanę tu! obaczę, z jaką jutro twarząPrzyjdzie szukać zmarłego męża na tym łożu.A twarz jej uda bladość może ubielona?Może jęk jej usłyszę za drzwiami komnaty,Pewna jest mojej śmierci, wprzód nim się przekona,Czy ja umarłem! będzie płakać mojej straty.Wtenczas ją jednym! jednym spojrzeniem zabiję.Stawia lampę u głów Nicka.Więc Bóg czuwa nade mną i od śmierci strzeże.Postawię przy nim lampę, całunem nakryję.Będę nad zmarłym w nocy odmawiał pacierze.Tak samotny przy zmarłym i w noc taką ciemnąSam jeden.Boże! Boże! zmiłuj się nade mną!KONIEC AKTU CZWARTEGO78AKT PITYSCENA ITeatr wystawia salę gotycką.W głębi wielki hebanowy krucyfiks, przed nim zawieszonalampa srebrna.Noc.Przez okno wpada blask księżyca.MARIA, PAyMARIAPaziu! wszak już wybiła godzina północy?Pogaś wszystkie pochodnie, zasłoń okna sali,Nikt wiedzieć nie powinien, że ja czuwam w nocy.PAygasi pochodnie i pokazuje na lampę przed krucyfiksem.Czy i tę lampę zgasić?MARIALampa niech się pali.Jej blask mię przed obcymi zdradzić nie powinien,Chyba przed Bogiem zdradzi, ale boskie okoI w cieniach nocy widzi winnego.PAyKtóż winien?MARIACzy król wypił lekarstwo? zasnąłże głęboko?W Botwelu powolnego znalazłam mściciela;Gdzież się on dotąd bawi?PAyWidziałem Botwela;Błąkał się w zaciemnionej drzewami ustroniKoło wiejskiego domu, gdzie Henryk przebywa.79MARIAWidziałeś! Miałże sztylet?PAy%7ładnej nie miał broni,Ale twarz jego była blada i straszliwa [ Pobierz całość w formacie PDF ]