[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz, kiedy wojny się skończyły, Bork powiesił na haku swoją zbroję i powrócił do normalnego życia.Oczywiście nie takiego jak przedtem.Sypiał obecnie w porządnej komnacie w zamku, lepiej niż wielu rycerzy.Niektórzy z nich nawet polubili jego towarzystwo i pili z nim piwo wieczorami lub polowali w dzień - zawsze mogli też liczyć, że olbrzym sam zaniesie do zamku co najmniej dwa jelenie, był bowiem bardziej przydatny od jucznego konia.Krótko mówiąc, Bork czuł się teraz szczęśliwszy niż mógł zamarzyć.Tak się rzeczy miały, kiedy pojawił się smok i na zawsze wszystko zmienił.Winkle był w komnacie Brunhildy.Prowadziło do niej, jak się dowiedział, wiele tajemnych przejść, dlatego za każdym razem dostawał się tam niepostrzeżenie.Brunhilda, która otrzymała odeń mnóstwo darów i nasłuchała się jego pochlebstw, zamierzała właśnie oddać się temu przystojnemu, młodemu królewskiemu doradcy, gdy dotarły do nich dziwaczne wrzaski i krzyki z pól.Odepchnęła rozbiegane ręce Winkle'a i przyciskając do piersi na poły rozpiętą suknię, podbiegła do okna, by zobaczyć, co się dzieje.Spojrzała w dół, skąd dobiegał hałas, i dopiero kiedy padł na nią cień smoka, podniosła oczy.Winkle, czekając na łożu, zobaczył tylko pazury, które delikatnie lecz stanowczo chwyciły Brunhildę i wyciągnęły z komnaty.Królewna natychmiast zemdlała.Do chwili, gdy Winkle dobiegł do miejsca, skąd mógł ją widzieć, smok zdążył już odsunąć się od okna i machając wielkimi skrzydłami unosił jej bezwładne ciało na pomoc, skąd przybył.Winkle'a ogarnęło przerażenie.Wszystko stało się tak nagle, że nie mógł tego ani przewidzieć, ani zaplanować żadnego przeciwdziałania.Przeklinał siebie w duchu, bo zrozumiał, że jego plany mogą spełznąć na niczym.Smok porwał Brunhildę, która miała umożliwić mu legalne zdobycie tronu; teraz plany uwiedzenia jej, małżeństwa z nią i odziedziczenia korony po teściu legły w gruzach.Jak zawsze praktyczny, Winkle nie pozwolił sobie na długie lamenty.Ubrał się szybko i wyszedł sekretnym przejściem z komnaty Brunhildy tylko po to, by chwilę później pojawić się na korytarzu przed jej drzwiami.- Brunhildo! - zawołał, stukając do drzwi.- Nic ci się nie stało?Dotarł do niego pierwszy rycerz, a potem król, płacząc i rozbijając wszystko na swojej drodze.W jednej chwili wyważyli drzwi.Później król podbiegł do okna i krzyknął do córki, która teraz, z odległości wielu kilometrów, wyglądała jak kropka na niebie.-Brunhildo! Brunhildo! Wróć! Ale ona nie wróciła.- Teraz nie mam już nic i wszystko było na próżno! - zawołał król, wolno odwracając się do zgromadzonych w komnacie rycerzy i osuwając się na kolana z wykrzywioną bólem, mokrą od łez twarzą.Ja też tak uważam, pomyślał Winkle, nie zamierzam jednak płakać z tego powodu.By ukryć pogardę, podszedł do okna i wyjrzał na dwór.Zobaczył nie smoka, lecz wyłaniającego się z lasu Borka, który niósł dwie wielkie kłody.- Pan Bork - powiedział Winkle.Król usłyszał stanowczą nutę w głosie doradcy.Nauczył się słuchać wszystkiego, co Winkle mówił takim tonem.- Co z nim?- Pan Bork mógłby pokonać smoka, jeśli jakiś człowiek jest w stanie to zrobić - wyjaśnił Winkle.- To prawda - odparł król, odzyskując cień nadziei.- Tak, to prawda.- Tylko czy zechce? - spytał Winkle z powątpiewaniem.- Oczywiście, że zechce.Kocha przecież Brunhildę, prawda?- Powiedział, że tak.Wasza Królewska Mość, nie jestem jednak pewny, czy on naprawdę jest lojalny wobec ciebie.Dlaczego nie było go tutaj, gdy nadleciał smok? Dlaczego od razu nie uratował Brunhildy?- Ścinał drzewa na zimę.- Ścinał drzewa? Kiedy chodziło o życie Brunhildy?!Król poczuł się oburzony.Nie dostrzegł braku logiki w rozumowaniu Winkle'a - nie miał do tego głowy.Dlatego szalał z wściekłości, gdy spotkał Borka przy bramie zamku.- Zdradziłeś mnie! - wrzasnął król.- Ja? - zapytał zdumiony i przerażony Bork.Nie wiedział, o co chodzi władcy, a mimo to poczuł się winny.- Nie było cię tu, kiedy ciebie potrzebowałem! Kiedy Brunhilda cię potrzebowała!- Przykro mi - szepnął Bork.- Przykro ci, przykro, przykro.Twoje słowa w niczym nie zmienią sytuacji.Przysiągłeś bronić Brunhildę przed wszystkimi wrogami, a gdy pojawił się naprawdę groźny nieprzyjaciel, jak odpłaciłeś za wszystko, co dla ciebie zrobiłem?! Ukryłeś się w lesie!- Jaki nieprzyjaciel? - spytał Bork.- Smok - odrzekł król.- Pytasz, jakbyś nie zauważył jego przylotu i nie uciekł do lasu.- Wasza Królewska Mość, przysięgam na wszystko, że nie miałem pojęcia o przylocie smoka.- A potem Bork domyślił się wszystkiego.- Ten smok - czy on porwał Brunhildę?- Tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Teraz, kiedy wojny się skończyły, Bork powiesił na haku swoją zbroję i powrócił do normalnego życia.Oczywiście nie takiego jak przedtem.Sypiał obecnie w porządnej komnacie w zamku, lepiej niż wielu rycerzy.Niektórzy z nich nawet polubili jego towarzystwo i pili z nim piwo wieczorami lub polowali w dzień - zawsze mogli też liczyć, że olbrzym sam zaniesie do zamku co najmniej dwa jelenie, był bowiem bardziej przydatny od jucznego konia.Krótko mówiąc, Bork czuł się teraz szczęśliwszy niż mógł zamarzyć.Tak się rzeczy miały, kiedy pojawił się smok i na zawsze wszystko zmienił.Winkle był w komnacie Brunhildy.Prowadziło do niej, jak się dowiedział, wiele tajemnych przejść, dlatego za każdym razem dostawał się tam niepostrzeżenie.Brunhilda, która otrzymała odeń mnóstwo darów i nasłuchała się jego pochlebstw, zamierzała właśnie oddać się temu przystojnemu, młodemu królewskiemu doradcy, gdy dotarły do nich dziwaczne wrzaski i krzyki z pól.Odepchnęła rozbiegane ręce Winkle'a i przyciskając do piersi na poły rozpiętą suknię, podbiegła do okna, by zobaczyć, co się dzieje.Spojrzała w dół, skąd dobiegał hałas, i dopiero kiedy padł na nią cień smoka, podniosła oczy.Winkle, czekając na łożu, zobaczył tylko pazury, które delikatnie lecz stanowczo chwyciły Brunhildę i wyciągnęły z komnaty.Królewna natychmiast zemdlała.Do chwili, gdy Winkle dobiegł do miejsca, skąd mógł ją widzieć, smok zdążył już odsunąć się od okna i machając wielkimi skrzydłami unosił jej bezwładne ciało na pomoc, skąd przybył.Winkle'a ogarnęło przerażenie.Wszystko stało się tak nagle, że nie mógł tego ani przewidzieć, ani zaplanować żadnego przeciwdziałania.Przeklinał siebie w duchu, bo zrozumiał, że jego plany mogą spełznąć na niczym.Smok porwał Brunhildę, która miała umożliwić mu legalne zdobycie tronu; teraz plany uwiedzenia jej, małżeństwa z nią i odziedziczenia korony po teściu legły w gruzach.Jak zawsze praktyczny, Winkle nie pozwolił sobie na długie lamenty.Ubrał się szybko i wyszedł sekretnym przejściem z komnaty Brunhildy tylko po to, by chwilę później pojawić się na korytarzu przed jej drzwiami.- Brunhildo! - zawołał, stukając do drzwi.- Nic ci się nie stało?Dotarł do niego pierwszy rycerz, a potem król, płacząc i rozbijając wszystko na swojej drodze.W jednej chwili wyważyli drzwi.Później król podbiegł do okna i krzyknął do córki, która teraz, z odległości wielu kilometrów, wyglądała jak kropka na niebie.-Brunhildo! Brunhildo! Wróć! Ale ona nie wróciła.- Teraz nie mam już nic i wszystko było na próżno! - zawołał król, wolno odwracając się do zgromadzonych w komnacie rycerzy i osuwając się na kolana z wykrzywioną bólem, mokrą od łez twarzą.Ja też tak uważam, pomyślał Winkle, nie zamierzam jednak płakać z tego powodu.By ukryć pogardę, podszedł do okna i wyjrzał na dwór.Zobaczył nie smoka, lecz wyłaniającego się z lasu Borka, który niósł dwie wielkie kłody.- Pan Bork - powiedział Winkle.Król usłyszał stanowczą nutę w głosie doradcy.Nauczył się słuchać wszystkiego, co Winkle mówił takim tonem.- Co z nim?- Pan Bork mógłby pokonać smoka, jeśli jakiś człowiek jest w stanie to zrobić - wyjaśnił Winkle.- To prawda - odparł król, odzyskując cień nadziei.- Tak, to prawda.- Tylko czy zechce? - spytał Winkle z powątpiewaniem.- Oczywiście, że zechce.Kocha przecież Brunhildę, prawda?- Powiedział, że tak.Wasza Królewska Mość, nie jestem jednak pewny, czy on naprawdę jest lojalny wobec ciebie.Dlaczego nie było go tutaj, gdy nadleciał smok? Dlaczego od razu nie uratował Brunhildy?- Ścinał drzewa na zimę.- Ścinał drzewa? Kiedy chodziło o życie Brunhildy?!Król poczuł się oburzony.Nie dostrzegł braku logiki w rozumowaniu Winkle'a - nie miał do tego głowy.Dlatego szalał z wściekłości, gdy spotkał Borka przy bramie zamku.- Zdradziłeś mnie! - wrzasnął król.- Ja? - zapytał zdumiony i przerażony Bork.Nie wiedział, o co chodzi władcy, a mimo to poczuł się winny.- Nie było cię tu, kiedy ciebie potrzebowałem! Kiedy Brunhilda cię potrzebowała!- Przykro mi - szepnął Bork.- Przykro ci, przykro, przykro.Twoje słowa w niczym nie zmienią sytuacji.Przysiągłeś bronić Brunhildę przed wszystkimi wrogami, a gdy pojawił się naprawdę groźny nieprzyjaciel, jak odpłaciłeś za wszystko, co dla ciebie zrobiłem?! Ukryłeś się w lesie!- Jaki nieprzyjaciel? - spytał Bork.- Smok - odrzekł król.- Pytasz, jakbyś nie zauważył jego przylotu i nie uciekł do lasu.- Wasza Królewska Mość, przysięgam na wszystko, że nie miałem pojęcia o przylocie smoka.- A potem Bork domyślił się wszystkiego.- Ten smok - czy on porwał Brunhildę?- Tak [ Pobierz całość w formacie PDF ]