[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takimobchodem jest Pierwszy Maj, powszechne święto robotnicze.Jestem przekonany, że poło-wę popularności tego święta zawdzięczać należy krzyczącej w niebogłosy reklamie, urzą-dzanej co rok przez rząd i jego organy.Reklama ta trwa wówczas tygodniami.Policjawszędzie jest tak zajętą, tak biegającą i zakłopotaną, stróże tak przeciążeni dyżurami noc-nymi i wieczornymi, ulice tak pełne patroli i nawet hałastry żołnierskiej, że najobojętniej-szy człowiek poruszyć się musi i dowie się o grożącej porządkowi i spokojowi publicz-nemu agitacji socjalistycznej.A że w Polsce porządek , reprezentowany przez nahajkęsług carskich, nie cieszy się w ogóle zbytnią sympatią, więc nic dziwnego, że reklama taskierowuje sympatie najszerszego ogółu właśnie w kierunku zakłócających porządekobecny.Jeden z moich kolegów szkolnych wcale nie socjalista inżynier, który zarządzałprzez pewien czas fabryką w głębi Rosji, opowiadał mi, w jaki sposób się dowiedział oświęcie majowym i obchodzie w Polsce, gdy sprawa ta jeszcze nie była tak głośną, jakobecnie.Przytaczam tu jego opowiadanie, chociaż nie tyczy się ono Polski, a to dlatego, żejest ono nadzwyczaj charakterystycznym dla postępowania rządu carskiego i jego niezdol-ności do wyczuwania nastroju społecznego i zrozumienia nawet własnych interesów. Fabryka, którą zarządzałem opowiadał mi kolega przeżywała w owe czasy ciężkikryzys.Zamówień było mało i nie mogliśmy zużywać tej siły roboczej, która jeszcze zczasów pańszczyznianych przyzwyczaiła się do pracy w naszym zakładzie przemysłowym.Musiałem oddalić część robotników, lecz ci zaproponowali mi układ.Aby uniknąć pozba-wiania wszelkiego zarobku części personelu robotniczego, żądali oni skrócenia dnia robo-czego dla wszystkich, przy równoczesnym obcięciu zarobku dla wszystkich bez wyjątku.Obliczyłem, że mogę zająć wszystkich tylko w przeciągu sześciu godzin dziennie i wyja-śniłem robotnikom, że w tych warunkach płaca będzie bardzo niską.Robotnicy zgodzili sięna te warunki i fabryka nasza pracowała tylko sześć godzin.Coś w początku kwietnia ciągnął dalej przyjechał do fabryki komisarz policyjny prystaw, jak go tytułują w Rosji z miną okropnie zakłopotaną.Sądziłem, że jakiś krymi-nał sprowadził go do mnie.Okazało się jednak, że była to sprawa poważniejsza państwugroziła rewolucja.Z chwilą, gdyśmy zostali sami w gabinecie, pan prystaw przyciszonym głosem zapytałmię: Cóż, u pana wszystko spokojnie? Naturalnie! odpowiedziałem. A co? A Pierwszy Maj? pytał dalej. Nic się u pana nie przygotowuje w fabryce?Nic dotąd nie słyszałem o Pierwszym Maju, w gazetach bowiem nie pisano o tem anisłowa.Byłem więc zdumiony i nie mogłem zrozumieć, o co chodzi wystraszonemu przed-stawicielowi władzy. Pan nic nie wie, nachylił się ku mnie prystaw. Rewolucja, panie, rewolucja,otrzymałem papier.Podskoczyłem na krześle. Gdzie? Co? Jak? pytałem i tu u nas? Zmiej się pan z tego! Ależ, panie prawił urażony urzędnik otrzymałem papier, mówię panu, z samegoPetersburga.Piszą wyraznie w fabrykach na pierwszy maja żądać będą 8 godzin pracy, wWarszawie rewolucja. W Warszawie? tknęło mię to słowo rewolucja? Ośm godzin? Nic nie rozumiem.Masz pan ten papier?Prystaw pokazał mi papier.Był to okólnik z departamentu policji, nakazujący wła-dzom politycznym przed pierwszym maja objechać fabryki, znajdujące się w ich rewirach idowiedzieć się o nastroju wśród robotników.Okólnik nakazywał zażądać od zarządówfabryk i zakładów przemysłowych natychmiastowego zawiadomienia władz policyjnych wrazie zajść jakich na pierwszego maja.Następnie wytłumaczono, że na kongresie między-narodowym przewrotowe elementy postanowiły żądać w fabrykach ośmiogodzinnego dniaroboczego, że wreszcie w Warszawie i innych miejscach Królestwa Polskiego doszło dozaburzeń pod wpływem knowań ludzi złej woli.Okólnik wreszcie nakazywał policji byćw pogotowiu do zduszenia hydry rewolucyjnej i w razie potrzeby zwracać się do odpo-wiednich władz po pomoc wojskową. Więc? pytał prystaw, gdym skończył czytanie, - co pan teraz powie? Bądz pan spokojny odpowiedziałem, u mnie pracują ludzie sześć godzin. Cóż z tego mówił prystaw, ale rewolucja rewolucją.Dobrze panu tak być spo-kojnym mówił, widząc, że się uśmiecham, ja w innym jestem położeniu, papier domnie przyszedł z samego Petersburga, w moim rewirze mam tylko jedną fabrykę pańską dzisiaj całą noc nie spałem, jak tylko brzask, kazałem zaprząc konie i do pana, a pan mimówi sześć godzin.Dobrze, że nie ośm, ale ja pytam pana, jaki jest nastrój? Pan to musiprzecie wiedzieć.Długo uspakajałem pana prystawa, wreszcie zapewniłem, że w razie czego natych-miast go zawiadomię.Prystaw wreszcie schował papier petersburski z napisem u góry: bardzo poufne i wyjechał.W parę dni po wizycie prystawa przyszła do mnie deputacja robotników z żądaniem,bym raz jeszcze potwierdził umowę, zawartą poprzednio, i obiecał, że nikogo z fabryki nieoddalę.A gdym zapytał, czemu przypuszczają, że mam złamać umowę, odpowiedzieli: Widzisz pan! Furman prystawa mówił, że panowie chcą urządzić u nas po zagra-nicznemu, żeby ośm godzin pracować w fabrykach, żeby naród od ziemi się nie odzwy-czajał.Ale my nie chcemy ośmiu godzin, bo część robotników będzie wówczas wydalona.Nie mogłem zrozumieć, co za stosunek istnieje z ziemią przy ośmiogodzinnym dniuroboczym.Prawdopodobnie chodziło tu o jakieś wiecznie się powtarzające pogłoski o no-wym nadziale ziemi, ale zgodziłem się i potwierdziłem raz jeszcze, że nikogo z fabryki nieoddalę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Takimobchodem jest Pierwszy Maj, powszechne święto robotnicze.Jestem przekonany, że poło-wę popularności tego święta zawdzięczać należy krzyczącej w niebogłosy reklamie, urzą-dzanej co rok przez rząd i jego organy.Reklama ta trwa wówczas tygodniami.Policjawszędzie jest tak zajętą, tak biegającą i zakłopotaną, stróże tak przeciążeni dyżurami noc-nymi i wieczornymi, ulice tak pełne patroli i nawet hałastry żołnierskiej, że najobojętniej-szy człowiek poruszyć się musi i dowie się o grożącej porządkowi i spokojowi publicz-nemu agitacji socjalistycznej.A że w Polsce porządek , reprezentowany przez nahajkęsług carskich, nie cieszy się w ogóle zbytnią sympatią, więc nic dziwnego, że reklama taskierowuje sympatie najszerszego ogółu właśnie w kierunku zakłócających porządekobecny.Jeden z moich kolegów szkolnych wcale nie socjalista inżynier, który zarządzałprzez pewien czas fabryką w głębi Rosji, opowiadał mi, w jaki sposób się dowiedział oświęcie majowym i obchodzie w Polsce, gdy sprawa ta jeszcze nie była tak głośną, jakobecnie.Przytaczam tu jego opowiadanie, chociaż nie tyczy się ono Polski, a to dlatego, żejest ono nadzwyczaj charakterystycznym dla postępowania rządu carskiego i jego niezdol-ności do wyczuwania nastroju społecznego i zrozumienia nawet własnych interesów. Fabryka, którą zarządzałem opowiadał mi kolega przeżywała w owe czasy ciężkikryzys.Zamówień było mało i nie mogliśmy zużywać tej siły roboczej, która jeszcze zczasów pańszczyznianych przyzwyczaiła się do pracy w naszym zakładzie przemysłowym.Musiałem oddalić część robotników, lecz ci zaproponowali mi układ.Aby uniknąć pozba-wiania wszelkiego zarobku części personelu robotniczego, żądali oni skrócenia dnia robo-czego dla wszystkich, przy równoczesnym obcięciu zarobku dla wszystkich bez wyjątku.Obliczyłem, że mogę zająć wszystkich tylko w przeciągu sześciu godzin dziennie i wyja-śniłem robotnikom, że w tych warunkach płaca będzie bardzo niską.Robotnicy zgodzili sięna te warunki i fabryka nasza pracowała tylko sześć godzin.Coś w początku kwietnia ciągnął dalej przyjechał do fabryki komisarz policyjny prystaw, jak go tytułują w Rosji z miną okropnie zakłopotaną.Sądziłem, że jakiś krymi-nał sprowadził go do mnie.Okazało się jednak, że była to sprawa poważniejsza państwugroziła rewolucja.Z chwilą, gdyśmy zostali sami w gabinecie, pan prystaw przyciszonym głosem zapytałmię: Cóż, u pana wszystko spokojnie? Naturalnie! odpowiedziałem. A co? A Pierwszy Maj? pytał dalej. Nic się u pana nie przygotowuje w fabryce?Nic dotąd nie słyszałem o Pierwszym Maju, w gazetach bowiem nie pisano o tem anisłowa.Byłem więc zdumiony i nie mogłem zrozumieć, o co chodzi wystraszonemu przed-stawicielowi władzy. Pan nic nie wie, nachylił się ku mnie prystaw. Rewolucja, panie, rewolucja,otrzymałem papier.Podskoczyłem na krześle. Gdzie? Co? Jak? pytałem i tu u nas? Zmiej się pan z tego! Ależ, panie prawił urażony urzędnik otrzymałem papier, mówię panu, z samegoPetersburga.Piszą wyraznie w fabrykach na pierwszy maja żądać będą 8 godzin pracy, wWarszawie rewolucja. W Warszawie? tknęło mię to słowo rewolucja? Ośm godzin? Nic nie rozumiem.Masz pan ten papier?Prystaw pokazał mi papier.Był to okólnik z departamentu policji, nakazujący wła-dzom politycznym przed pierwszym maja objechać fabryki, znajdujące się w ich rewirach idowiedzieć się o nastroju wśród robotników.Okólnik nakazywał zażądać od zarządówfabryk i zakładów przemysłowych natychmiastowego zawiadomienia władz policyjnych wrazie zajść jakich na pierwszego maja.Następnie wytłumaczono, że na kongresie między-narodowym przewrotowe elementy postanowiły żądać w fabrykach ośmiogodzinnego dniaroboczego, że wreszcie w Warszawie i innych miejscach Królestwa Polskiego doszło dozaburzeń pod wpływem knowań ludzi złej woli.Okólnik wreszcie nakazywał policji byćw pogotowiu do zduszenia hydry rewolucyjnej i w razie potrzeby zwracać się do odpo-wiednich władz po pomoc wojskową. Więc? pytał prystaw, gdym skończył czytanie, - co pan teraz powie? Bądz pan spokojny odpowiedziałem, u mnie pracują ludzie sześć godzin. Cóż z tego mówił prystaw, ale rewolucja rewolucją.Dobrze panu tak być spo-kojnym mówił, widząc, że się uśmiecham, ja w innym jestem położeniu, papier domnie przyszedł z samego Petersburga, w moim rewirze mam tylko jedną fabrykę pańską dzisiaj całą noc nie spałem, jak tylko brzask, kazałem zaprząc konie i do pana, a pan mimówi sześć godzin.Dobrze, że nie ośm, ale ja pytam pana, jaki jest nastrój? Pan to musiprzecie wiedzieć.Długo uspakajałem pana prystawa, wreszcie zapewniłem, że w razie czego natych-miast go zawiadomię.Prystaw wreszcie schował papier petersburski z napisem u góry: bardzo poufne i wyjechał.W parę dni po wizycie prystawa przyszła do mnie deputacja robotników z żądaniem,bym raz jeszcze potwierdził umowę, zawartą poprzednio, i obiecał, że nikogo z fabryki nieoddalę.A gdym zapytał, czemu przypuszczają, że mam złamać umowę, odpowiedzieli: Widzisz pan! Furman prystawa mówił, że panowie chcą urządzić u nas po zagra-nicznemu, żeby ośm godzin pracować w fabrykach, żeby naród od ziemi się nie odzwy-czajał.Ale my nie chcemy ośmiu godzin, bo część robotników będzie wówczas wydalona.Nie mogłem zrozumieć, co za stosunek istnieje z ziemią przy ośmiogodzinnym dniuroboczym.Prawdopodobnie chodziło tu o jakieś wiecznie się powtarzające pogłoski o no-wym nadziale ziemi, ale zgodziłem się i potwierdziłem raz jeszcze, że nikogo z fabryki nieoddalę [ Pobierz całość w formacie PDF ]