[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brał spokojne wdechyi wydechy, powtarzając sobie, że skały nad głową się nie zawalą.Nie przygniotą go niezmierzone ciężary.W jaskini było zimno i mokro, a mimo to po plecach spływały mukrople potu.Jego nos wyczuł słonawy zapach, a w uszach rozbrzmiewała głucha cisza.Czuł ucisk w piersi – taki sam jak wtedy, gdy znajdował się pod wodą w dzień eterowej burzy.To bez znaczenia, że wcześniej był tu wiele razy – na początku zawsze czuł się tak samo.W końcu zapanował nad oddechem i rozejrzał się wokół siebie.Za jego plecami do jaskini przedzierało się światło dnia, które wystarczało, by zobaczyć, jak przepastna jest ta pieczara.Wyglądała jak wnętrze brzucha wielkiej góry.Spojrzał na stalagmit znajdujący się głębiej– formację o kształcie meduzy, o opadających parzydełkach.Z tego miejsca formacja robiła wrażenie niewielkiej i wydawało się, że się znajduje nie dalej niż pięćdziesiąt metrów stąd.W rzeczywistości skała wielokrotnie go przewyższała i była sto metrów dalej.Wiedział o tym, bo kiedyś wystrzelili do niej strzałę.On i Brooke.Rok temu stał z nią w tym samym miejscu, podczas gdy Roar krzyczał głośno i śmiał sięz odpowiadającego mu echa, a Liv oddaliła się od nich i w pojedynkę badała odległe zakamarki kryjówki.Reef i Cinder w ciszy stali teraz przy Perrym, rozglądając się wokółszeroko otwartymi oczami, które błyszczały w przyćmionym świetle.Perry zastanawiał się, czy widzą to co on.Perry odchrząknął.Nadszedł czas na wyjaśnienia.Nausprawiedliwienie czegoś, czego nie mógł znieść i do czego nie chciał się przyznać.– Musimy mieć jakieś miejsce, jeśli stracimy wioskę.Nie będziemy się włóczyć po ziemiach niczyich w poszukiwaniu jedzenia i schronienia przed eterem.Tu zmieścimy się wszyscy.wokół znajdują się tunele, które prowadzą do innych jaskiń.Łatwo też będzie się nam obronić.Jaskinia nie spłonie.Możemy łowić w zatoce, a w środku znajduje się źródło pitnej wody.Każde słowo wymawiał z wysiłkiem.Nie chciał musieć tego mówić.Nie chciał sprowadzać swoich ludzi pod ziemię, do tak ciemnego miejsca, by żyli niczym duchy morskich głębin.Reef przyglądał mu się przez dłuższą chwilę.– Uważasz, że do tego dojdzie?Perry pokiwał głową.– Znasz ziemie niczyje lepiej niż ja.Myślisz, że chcę na to narazić Rivera i Willow? – odpowiedział.Perry spróbował to sobie wyobrazić.Trzysta osób pod otwartym,niebezpiecznym niebem, otoczonych przez ogniska i bandyRozproszonych.Wyobraził sobie Krukorów – kanibali w czarnychpelerynach i maskach kruków – otaczających ich, jakby byli stadem, które pożrą jednego po drugim.Perry nie mógł do tego dopuścić.Cinder przestępował z nogi na nogę, przyglądając się im bez słowa.– Musimy być przygotowani na najgorsze – ciągnął Perry.Jego głos echem niósł się po jaskini.Zastanawiał się, jak to będzie z setkami głosów.Reef pokręcił głową.– Nie wiem, jak to zrobisz.Przecież to jaskinia!– Znajdę jakiś sposób.– To nie jest dobre rozwiązanie, Perry.– Wiem.– To była ostateczność.Przybycie tutaj równało się w jego oczach staniu na dziobie tonącego statku.Schronienie w jaskini nie było rozwiązaniem ich kłopotów.Rozwiązanie miało nadejść wraz z powrotem Arii i Roara.Dzięki temu zyskają jednak na czasie, zanim woda zupełnie ich zatopi.– Kiedyś nosiłem łańcuch – powiedział Reef po długim milczeniu.–Był podobny do twojego.Perry’ego zaskoczyło to wyznanie.Reef był kiedyś Wodzem Krwi?Nigdy o tym nie wspomniał, choć Perry powinien był się domyślić.Reef był tak zdeterminowany, by czegoś go nauczyć, by uchronić go przed porażką.– To było wiele lat temu.Czasy były wtedy inne.Ale znam niektóre twoje problemy.Popieram cię, Peregrine.Wspierałbym cię nawet wtedy, gdybym nie złożył ci przysięgi.Plemię jednak będzie się sprzeciwiać twojemu pomysłowi.Perry także o tym wiedział.To dlatego przywiódł tu Cindera.– Daj nam parę minut – powiedział do Reefa.– Poczekam na zewnątrz – odparł.– Zrobiłem coś nie tak? – zapytał Cinder, kiedy Reef zniknąłw szczelinie.– Nie.Nie zrobiłeś.Grymas zniknął z twarzy chłopca.– Wiem, że nie chcesz mówić o sobie – powiedział Perry.–Rozumiem to, nawet nie wiesz jak dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Brał spokojne wdechyi wydechy, powtarzając sobie, że skały nad głową się nie zawalą.Nie przygniotą go niezmierzone ciężary.W jaskini było zimno i mokro, a mimo to po plecach spływały mukrople potu.Jego nos wyczuł słonawy zapach, a w uszach rozbrzmiewała głucha cisza.Czuł ucisk w piersi – taki sam jak wtedy, gdy znajdował się pod wodą w dzień eterowej burzy.To bez znaczenia, że wcześniej był tu wiele razy – na początku zawsze czuł się tak samo.W końcu zapanował nad oddechem i rozejrzał się wokół siebie.Za jego plecami do jaskini przedzierało się światło dnia, które wystarczało, by zobaczyć, jak przepastna jest ta pieczara.Wyglądała jak wnętrze brzucha wielkiej góry.Spojrzał na stalagmit znajdujący się głębiej– formację o kształcie meduzy, o opadających parzydełkach.Z tego miejsca formacja robiła wrażenie niewielkiej i wydawało się, że się znajduje nie dalej niż pięćdziesiąt metrów stąd.W rzeczywistości skała wielokrotnie go przewyższała i była sto metrów dalej.Wiedział o tym, bo kiedyś wystrzelili do niej strzałę.On i Brooke.Rok temu stał z nią w tym samym miejscu, podczas gdy Roar krzyczał głośno i śmiał sięz odpowiadającego mu echa, a Liv oddaliła się od nich i w pojedynkę badała odległe zakamarki kryjówki.Reef i Cinder w ciszy stali teraz przy Perrym, rozglądając się wokółszeroko otwartymi oczami, które błyszczały w przyćmionym świetle.Perry zastanawiał się, czy widzą to co on.Perry odchrząknął.Nadszedł czas na wyjaśnienia.Nausprawiedliwienie czegoś, czego nie mógł znieść i do czego nie chciał się przyznać.– Musimy mieć jakieś miejsce, jeśli stracimy wioskę.Nie będziemy się włóczyć po ziemiach niczyich w poszukiwaniu jedzenia i schronienia przed eterem.Tu zmieścimy się wszyscy.wokół znajdują się tunele, które prowadzą do innych jaskiń.Łatwo też będzie się nam obronić.Jaskinia nie spłonie.Możemy łowić w zatoce, a w środku znajduje się źródło pitnej wody.Każde słowo wymawiał z wysiłkiem.Nie chciał musieć tego mówić.Nie chciał sprowadzać swoich ludzi pod ziemię, do tak ciemnego miejsca, by żyli niczym duchy morskich głębin.Reef przyglądał mu się przez dłuższą chwilę.– Uważasz, że do tego dojdzie?Perry pokiwał głową.– Znasz ziemie niczyje lepiej niż ja.Myślisz, że chcę na to narazić Rivera i Willow? – odpowiedział.Perry spróbował to sobie wyobrazić.Trzysta osób pod otwartym,niebezpiecznym niebem, otoczonych przez ogniska i bandyRozproszonych.Wyobraził sobie Krukorów – kanibali w czarnychpelerynach i maskach kruków – otaczających ich, jakby byli stadem, które pożrą jednego po drugim.Perry nie mógł do tego dopuścić.Cinder przestępował z nogi na nogę, przyglądając się im bez słowa.– Musimy być przygotowani na najgorsze – ciągnął Perry.Jego głos echem niósł się po jaskini.Zastanawiał się, jak to będzie z setkami głosów.Reef pokręcił głową.– Nie wiem, jak to zrobisz.Przecież to jaskinia!– Znajdę jakiś sposób.– To nie jest dobre rozwiązanie, Perry.– Wiem.– To była ostateczność.Przybycie tutaj równało się w jego oczach staniu na dziobie tonącego statku.Schronienie w jaskini nie było rozwiązaniem ich kłopotów.Rozwiązanie miało nadejść wraz z powrotem Arii i Roara.Dzięki temu zyskają jednak na czasie, zanim woda zupełnie ich zatopi.– Kiedyś nosiłem łańcuch – powiedział Reef po długim milczeniu.–Był podobny do twojego.Perry’ego zaskoczyło to wyznanie.Reef był kiedyś Wodzem Krwi?Nigdy o tym nie wspomniał, choć Perry powinien był się domyślić.Reef był tak zdeterminowany, by czegoś go nauczyć, by uchronić go przed porażką.– To było wiele lat temu.Czasy były wtedy inne.Ale znam niektóre twoje problemy.Popieram cię, Peregrine.Wspierałbym cię nawet wtedy, gdybym nie złożył ci przysięgi.Plemię jednak będzie się sprzeciwiać twojemu pomysłowi.Perry także o tym wiedział.To dlatego przywiódł tu Cindera.– Daj nam parę minut – powiedział do Reefa.– Poczekam na zewnątrz – odparł.– Zrobiłem coś nie tak? – zapytał Cinder, kiedy Reef zniknąłw szczelinie.– Nie.Nie zrobiłeś.Grymas zniknął z twarzy chłopca.– Wiem, że nie chcesz mówić o sobie – powiedział Perry.–Rozumiem to, nawet nie wiesz jak dobrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]