[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemiecki ksiądz od św.Alfonsa opisał ich raz jako egzystujących w „nieprzerwanym stanie celtyckiego ponuractwa”.Kilku sąsiadów i przyjaciół wyrażało się o synu Mary Beth, Lionelu, per „obłąkany irlandzki pijak”; jego ojca, Daniela McIntyre, z pewnością uważali za takiego niemal wszyscy bez wyjątku barmani z ulicy Sklepowej.Można chyba bezpiecznie przyjąć, że wraz ze śmiercią „Monsieur Juliena” (który, w rzeczywistości, był pół-Irlandczykiem), dom przy ulicy Pierwszej ostatecznie stracił resztki swojego francuskiego, czy kreolskiego, charakteru.Siostra Juliena, Katherine, i jego brat, Remy, udali się na tamten świat jeszcze przed nim; podobnie jego córka, Jeannette.Odtąd – nie bacząc na tłumne zgromadzenia rodzinne, na które francuskojęzyczni kuzyni przybywali setkami – główny trzon rodziny stanowili irlandzko-amerykańscy katolicy.Wraz z upływem czasu, francuskojęzyczne odgałęzienia straciły również swoją kreolską tożsamość, podobnie jak wiele innych tego typu rodzin w Luizjanie.Język francuski, we wszystkich znanych nam liniach rodu, niemal zupełnie wymarł.Zbliżając się do ostatniego dziesięciolecia dwudziestego wieku, z trudem moglibyśmy gdziekolwiek znaleźć chociaż jednego mówiącego po francusku potomka Mayfairów.W ten sposób dochodzimy do następnej przełomowej obserwacji, którą – w trakcie lektury niniejszego opowiadania – zbyt łatwo można by przeoczyć.Wraz ze śmiercią Juliena, rodzina Mayfairów być może straciła ostatniego członka, który naprawdę znał jej dzieje.W miarę jak coraz częściej rozmawiamy z potomkami rodu i gromadzimy coraz więcej ich niedorzecznych legend o życiu na plantacji, zaczynamy nabierać co do tego pewności.W rezultacie, po 1914 roku, wszyscy członkowie Talamaski, badający sprawę Mayfairów, nie mogli się oprzeć wrażeniu, że wiedzą więcej o rodzinie, niż ta zdaje się wiedzieć sama o sobie.Świadomość tego bywała przyczyną niemałego zmieszania i stresów naszych badaczy.Jeszcze przed śmiercią Juliena odpowiedź na pytanie, czy należy, czy też nie należy, podjąć próbę nawiązania kontaktu, była dla naszego Zgromadzenia bardzo istotnym problemem.Po śmierci Mary Beth stała się wręcz palącą kwestią.Teraz jednak musimy powrócić do naszego opowiadania, cofając się do roku 1891, tak byśmy mogli skupić się na Mary Beth, która wprowadzi nas w dwudziesty wiek i która była zapewne ostatnią naprawdę potężną Czarownicą Mayfair.* * *DALSZY CIĄG HISTORII MARY BETH MAYFAIRW 1891 roku, tydzień po śmierci Marguerite, Julien sprowadził jej osobisty dobytek z Riverbend do domu przy ulicy Pierwszej.Dwa wozy, wynajęte do transportu ruchomości, przywiozły liczne słoje i butelki, wszystkie odpowiednio opakowane; kilka skrzyń listów i innych papierów; około dwudziestu pięciu pudeł książek oraz parę skrzyń wypełnionych rozmaitymi przedmiotami.Wiemy, że słoje i butelki zniknęły na trzecim piętrze rezydencji; już nigdy więcej nie usłyszeliśmy o nich od żadnego ze współczesnych świadków.W tym czasie Julien urządził swoją sypialnię na tej samej kondygnacji; tam właśnie, według relacji Richarda Llewellyna, później umarł.Wiele z książek Marguerite, w tym niezrozumiałe niemieckie i francuskie teksty, dotyczące czarnej magii, trafiło na półki w bibliotece na parterze.Mary Beth otrzymała dawną sypialnię pana domu w północnym skrzydle, nad biblioteką.Odtąd pokój ten był zawsze zajmowany przez beneficjentkę legatu.Mała Belle, chyba jeszcze zbyt mała, by okazywać oznaki niedorozwoju umysłowego, dostała pierwszą sypialnie po przeciwnej stronie korytarza; jednak w tych wczesnych latach Belle często sypiała razem z matką.Mary Beth zaczęła regularnie nosić naszyjnik ze szmaragdem.Można powiedzieć, że w tym czasie staje się niezależną, dorosłą osobą i panią domu.Jest coraz lepiej znana społeczności Nowego Orleanu; z tego też okresu pochodzą pierwsze, zarejestrowane w urzędowych księgach, transakcje handlowe noszące jej podpis.Powstają liczne fotografie portretowe Mary Beth, ze szmaragdem na szyi, o którym dużo i z zachwytem mówiono.Na wielu z tych zdjęć odziana jest po męsku.Faktycznie, dziesiątki świadków potwierdzają opowiadanie Richarda Llewellyna o tym, że Mary Beth miała zwyczaj ubierać się jak mężczyzna i w takim stroju wychodzić z Julienem.Przed ślubem z Danielem McIntyre wyprawy te nie ograniczały się do burdeli dzielnicy francuskiej, lecz obejmowały także cały wachlarz wydarzeń towarzyskich.Mary Beth pojawiała się nawet na balach, wystrojona w zgrabny „biały frak i krawat” [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl