[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy prosiaczki miały podobne powody?Ale głos w jego uchu mówił o torturach, o rytualnym mordzie podobnym do egzekucjijednego z nich.Prosiaczki nie miały świadomości kopca, nie były robalami; Ender Wigginmusiał się przekonać, dlaczego zrobiły to, co zrobiły.- Kiedy się dowiedziałeś o śmierci ksenologa?Ender obejrzał się: to była Plikt.Poszła za nim, zamiast wrócić do Grot, gdzie mieszkalistudenci.- Podczas naszej dyskusji - dotknął ucha; wszczepiane terminale były kosztowne, alespotykane w miarę często.- Czytałam wiadomości tuż przed zajęciami.Nic tam nie było.Ogłosiliby, gdyby oczekiwaliczegoś ważnego.Chyba, że otrzymujesz informacje bezpośrednio z raportu ansibla.Pliktnajwyrazniej sądziła, że jest na tropie tajemnicy.I rzeczywiście była. - Mówcy dysponują wysokim priorytetem dostępu do wiadomości publicznych - odparł.- Czy ktoś już cię prosił, żebyś Mówił o śmierci ksenologa? Pokręcił głową.- Na Lusitanii obowiązuje Licencja Katolicka.- Właśnie o to mi chodzi - odparła.- Nie mają własnego Mówcy, ale muszą wyrazić zgodę najego przylot, jeśli ktoś tego zażąda.A Trondheim jest światem najbliższym Lusitanii.- Nikt nie wzywał Mówcy.Plikt pociągnęła go za rękaw.- Dlaczego tu jesteś?- Wiesz, po co przyleciałem.Mówiłem o śmierci Wutana.- Wiem, że przybyłeś ze swoją siostrą, Yalentine.Jako wykładowca, ona jest o wiele bardziejpopularna od ciebie.Na pytania udziela odpowiedzi; ty stawiasz tylko nowe pytania.- To dlatego, że ona zna niektóre odpowiedzi.- Musisz mi powiedzieć, Mówco.Próbowałam dowiedzieć się czegoś o tobie - byłamzwyczajnie ciekawa.Choćby twoje nazwisko i skąd przybyłeś.Wszystko jest tajne.Utajnionetak głęboko, że nie mogłam nawet sprawdzić, jaki jest poziom dostępu.Sam Bóg nie mógłbypoznać twojego życiorysu.Ender ujął ją za ramiona i spojrzał w oczy.- To nie twoja sprawa.Taki właśnie jest poziom dostępu.- Jesteś ważniejszy, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać, Mówco - stwierdziła.- Jakopierwszy otrzymujesz informacje z ansibla.I nikt nie może uzyskać informacji o tobie.- Nikt nigdy nie próbował.Dlaczego właśnie ty?- Chcę być Mówcą - oznajmiła.- Doskonale.Komputer cię tego nauczy.To nie religia; nie trzeba się uczyć na pamięćkatechizmu.A teraz zostaw mnie samego.Popchnął ją lekko.Zachwiała się, a on ruszył przed siebie.- Chcę Mówić o tobie! - krzyknęła.- Jeszcze nie umarłem.- Wiem, że lecisz na Lusitanię! Jestem pewna!W takim razie wiesz więcej ode mnie, pomyślał Ender.Ale drżał idąc, choć słońce świeciłojasno, a on miał na sobie trzy swetry dla ochrony przed zimnem.Nie podejrzewał, że Pliktmoże przeżywać takie emocje.Najwyrazniej zaczęła się z nim identyfikować.Trochę goprzestraszyło, że jest dziewczynie tak rozpaczliwie do czegoś potrzebny.Przez długie lata niezwiązał się z nikim, prócz swej siostry, Yalentine - i, oczywiście, umarłych, o których Mówił.Wszyscy, którzy coś dla niego znaczyli, byli martwi.On i Yalentine przeżyli ich o wielestuleci i wiele światów.Pomysł zapuszczenia korzeni w zlodowaciałą ziemię Trondheimu wydał mu sięodpychający.Czego Plikt chciała od niego? Wszystko jedno, i tak jej tego nie da.Jak śmieczegoś żądać, tak jakby do niej należał? Ender Wiggin nie był niczyją własnością.Gdybytylko wiedziała, kim jest naprawdę, gardziłaby nim jako Ksenobójcą; albo czciła go jakoZbawcę Ludzkości.Pamiętał czasy, kiedy ludzie tak właśnie go traktowali, i też mu się to niepodobało.Nawet teraz znają go jedynie z przyjętej roli, z nazwy: Mówca, Talman, Falante,Spieler - zależnie od tego, jak określali Mówcę Umarłych w języku swego miasta, narodu czyplanety. Rozdział 3Obserwowany sposób odżywiania: głównie macios, lśniące glisty, żyjące w pędachmerdony na pniach drzew.Widziano też, jak żują zdzbła capim.Czasami - przypadkowo? -wraz z macios zjadają liście merdony.Nigdy nie zauważyliśmy, by jedli cokolwiek innego.Novinha przeanalizowała wszystkie trzytypy pożywienia: macios, zdzbła capim i liście merdony.Wyniki okazały się zaskakujące.Albo peąueninos nie potrzebują dużej ilości białka, albo stale chodzą głodni.Ich pożywieniubrakuje sporej ilości pierwiastków śladowych.Ilość przyjmowanego z pokarmem wapnia jesttak niska, że zastanawiamy się, czy ich kości wykorzystują wapń tak samo, jak nasze.Czysta spekulacja: ponieważ nie możemy pobierać próbek tkanki, nasza wiedza o anatomii ifizjologii pochodzi głównie z tego, czego domyśliliśmy się analizując fotografiewiwisekcjonowanych zwłok prosiaczka imieniem Korzeniak.Mimo to wykryliśmy kilkaoczywistych anomalii.Języki prosiaczków, tak fantastycznie giętkie, że potrafią wytworzyć tesame dzwięki, co my i jeszcze sporo innych, powstały na drodze ewolucji w jakimś celu.Może dla chwytania owadów w otworach pni drzew lub poszukiwania ich gniazd w ziemi.Jednak, nawet jeśli ich praprzodkowie to robili, prosiaczki zaprzestały tych czynności.Rogowate zgrubienia na stopach i wewnętrznych powierzchniach kolan pozwalają imwspinać się na drzewa i trzymać pnia wyłącznie przy pomocy nóg.Dlaczego pojawiło się cośtakiego? By umożliwić ucieczkę przed jakimiś drapieżnikami? By utrzymać się na pniupodczas poszukiwania owadów w korze? To by pasowało do kształtu języka, ale gdzie są teowady? %7łyją tu jedynie muchopijki i puladory, ale nie ryją korytarzy w drzewach, a zresztąprosiaczki ich nie jedzą.Macios są duże, żyją na zewnętrznej powierzchni pnia i można jełatwo zbierać, ściągając w dół pędy merdony.Nie trzeba się nawet wspinać.Teoria Liba: języki i umiejętność wspinaczki ewoluowała w innym środowisku, przybardziej urozmaiconej diecie, zawierającej owady.Jednak coś -epoka lodowcowa? migracja?zaraza? - spowodowało zmiany środowiskowe.Wyginęły korniki itp.Może także zniknęływszystkie wielkie drapieżniki.To by 'wyjaśniało, dlaczego - mimo sprzyjających warunków -na Lusitanii żyje tak niewiele gatunków.Do kataklizmu mogło dojść stosunkowo niedawno -pół miliona lat temu? - i ewolucja nie miała dość czasu na zróżnicowanie.To kuszącahipoteza, gdyż w aktualnym otoczeniu nie występuje konieczność rozwoju prosiaczków.Niemają konkurencji, nie istnieje walka o byt.Nisza ekologiczna, którą zajmują, nadawałaby sięnawet dla susłów.Nie wiadomo, czemu inteligencja miałaby poprawiać zdolność przeżycia.Ale szukanie kataklizmu, by wyjaśnić nieciekawą, nisko odżywczą dietę prosiaczków wydajesię przesadą.Brzytwa Ockhama tnie tę teorię na strzępy.Jodo Figueira Aluarez, Dziennik roboczy, 4.14.1948 GK, opublikowany pośmiertnie wFilozoficznych zródłacb secesji Lusitanii, 2010-33-4-1090:40Gdy tylko burmistrz Bosąuinha zjawiła się w Stacji Zenadora, sprawy wymknęły się spodkontroli Liba i Novinhy.Bosąuinha lubiła przewodzić i nie dawała innym szansy protestu, aninawet czasu na zastanowienie.- Ty tu zaczekaj - poleciła Libo, gdy tylko dowiedziała się, co zaszło.-Jak tylko zadzwoniłeś,posłałam Arbitra, żeby zawiadomił twoją matkę.- Musimy wnieść ciało do środka - zauważył Libo.- Sam przecież rozumiesz, że trzeba wszystko sfotografować, i to dokładnie.- Przecież to ja ci o tym powiedziałem, że zdjęcia są konieczne w raporcie dla KomitetuGwiezdnego. - Ale ty, Libo, nie powinieneś tam chodzić.Zresztą, musisz dokładnie opowiedzieć, co sięstało.Trzeba jak najszybciej zawiadomić Gwiezdnych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl