[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie ma już co o tym rozprawiać  rzekł Merry. Teraz trzeba jeszcze posprzątać iukończyć pakowanie, a potem pójdziemy spać.Zbudzę was wszystkich przed świtem.86 rodo, znalazłszy się wreszcie w łóżku, długo nie mógł zasnąć.Bolały go nogi.Rad był, że nazajutrz kuc poniesie go na grzbiecie.W końcu zapadł w półsen iFzwidziało mu się, że przez okno patrzy z wysoka na czarne morze splątanychdrzew.W dole, między korzeniami, czołgały się przy ziemi jakieś stwory i węszyły pilnie.Frodo był pewien, że wywęszą go wcześniej czy pózniej.Potem jakiś hałas dobiegł zoddali.Zrazu Frodo myślał, że to potężny wiatr nadlatuje wśród liści z głębi lasu.Potemzrozumiał, że to jest szum nie liści, lecz odległego morza, szum, którego nigdy jeszczenie słyszał, ale który często nawiedzał go w niespokojnych snach.Nagle zauważył, żestoi na otwartym polu.Dokoła nie było wcale drzew.Znalazł się w ciemności wśródwrzosowisk, a powietrze miało dziwny słony zapach.Podniósłszy wzrok ujrzał przedsobą smukłą białą wieżę, wystrzelającą samotnie nad wysokim wzgórzem.Zdjęła gochęć, by wdrapać się na szczyt wieży i zobaczyć morze.Zaczął się wspinać na wzgórzeku wieży, gdy nagle niebo rozbłysło i huknął grzmot.87 Rozdział 6Stary Lasrodo zbudził się gwałtownie.W pokoju było jeszcze ciemno.Merry stał w progu:w jednej ręce trzymał świecę, drugą bębnił w drzwi.F - Dobrze, już dobrze! Co się stało?  spytał Frodo, wstrząśnięty i oszołomiony.- Jak to co?  odparł Merry. Pora wstawać.Wybiło już pół do piątej, mgła gęsta nadworze.Ruszaj się! Sam przygotowuje śniadanie.Nawet Pippin już wstał.Idę siodłaćkuce i przyprowadzę tego, który ma dzwigać juki.Zbudz leniucha Fredegara.Niechżenas przynajmniej odprowadzi.Nieco po szóstej pięciu hobbitów było gotowych do drogi.Grubas Bolger nieprzestawał ziewać.Wymknęli się cicho z domu.Pierwszy szedł Merry prowadzącobjuczonego kuca ścieżką, która biegła za domem przez zagajnik, a potem na przełajpolami.Liście na drzewach błyszczały, z gałązek kapało, trawa srebrzyła się od zimnejrosy.Było bardzo cicho, każdy głos z oddali dochodził wyrazny i czysty: gdakanie drobiuz jakiegoś podwórka, trzask drzwi zamykanych w którymś z odległych domów.W stajni czekały kuce, krzepkie małe wierzchowce, takie, jakie hobbici lubiąnajbardziej: niezbyt szybkie, lecz wytrwałe.Skoczyli na siodła i wkrótce zanurzyli się wemgle, która otwierała się przed nimi jakoś opornie, a zamykała za ich plecami jakośnieprzyjemnie.Przez godzinę jechali tak, powoli i w milczeniu, gdy nagle zamajaczył imprzed oczyma Zielony Mur.Był wysoki i osnuty u szczytu srebrną pajęczyną.- Jak wy się przedostaniecie?  spytał Fredegar.- Jazda za mną  rzekł Merry  a zaraz się przekonasz.Skręcił w lewo wzdłuż żywopłotu i wkrótce znalezli się wszyscy w miejscu, gdzie murkrzaków wyginał się okrążając głęboką kotlinkę.W pewnej odległości od muru otwierałsię wykop, łagodnie opadający w kotlinę.Z dwóch stron osłaniał go mur z cegieł,stopniowo coraz wyższy, aż wreszcie sklepiał się tworząc tunel, który wrzynał się w głąbziemi pod żywopłotem i wynurzał znów poza nim w drugiej kotlinie.Grubas Bolger wstrzymał kuca.- %7łegnaj, Frodo!  powiedział. Wolałbym, żebyś nie wchodził w las.Miejmy nadzieję,że nie będziesz wołał o ratunek, nim ten dzień przeminie.Ale życzę ci szczęścia  dzisiaji zawsze!- Będę szczęśliwy  odparł Frodo  jeżeli nie spotkam po drodze nic gorszego nizli tenStary Las.Powiedz Gandalfowi, żeby mnie gonił Wschodnim Gościńcem, bo wrócimy naniego jak się da najspieszniej.- Do widzenia!  krzyknęli hobbici zjeżdżając wykopem w dół i znikając sprzed oczuFredegara w tunelu.Było tu ciemno i wilgotno.W drugim końcu zagradzała wylot mocna brama zżelaznej kraty.Merry zeskoczył z siodła, odryglował bramę, a gdy wszyscy znalezli siępoza nią, zatrzasnął z powrotem.Rygle opadły z głośnym szczękiem, a dzwięk ten wydałsię złowrogi.- Stało się!  rzekł Merry. Opuściłeś Shire, jesteś poza granicą kraju, na brzegu StaregoLasu.- Czy to prawda, co o nim opowiadają?  spytał Pippin.- Nie wiem, co masz na myśli  odparł Merry. Jeżeli ci chodzi o stare bajki o goblinach,wilkach i tym podobnych potworach, którymi niańki straszyły Grubasa, to raczejnieprawda [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odbijak.htw.pl