[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co ci się stało, chłopcze?- Nauczyłem się twej lekcji.- Nacisnął mocniej, radując się wyrazem jej twarzy.- Teraz jesteś mi coś winna, Tor, mogę ci to wydrzeć ze skóry.- Nie.nie zrobisz tego? - Poczuł, jak dławi się nagłym lękiem, podniosła ręce, chwytając go za ramię.- Co ty.- Sparks, co ty robisz? - rozległ się zdumiony głos Fate.Zamrugał, rozpraszając mgiełkę zranionej dumy i puścił Tor.- Nie jesteś warta kłopotów.Tor oddychała nosowo, masując gardło.- To tylko.to tylko nieporozumienie, Fate.Przyniosę ci pieniądze, chłopcze.To znaczy, gdy dostanę pensję.- Zapomnij o tym.- Odwrócił się, czując, jak twarz mu płonie z gniewu i zakłopotania, zastanawiając się, co z tego dostrzegła Fate.Jego uwagę zwróciło jednak coś z tłumaczeń Tor, sięgnęło do źródła złego humoru - odwrócił się ponownie, okazując jej wyrachowaną zawziętość.- Z drugiej strony.nie, nie zapominaj.Jesteś mi coś winna i powiem ci, jak możesz się odpłacić.A jak dobrze się spiszesz, może nawet zarobisz.- Wyciągnął swą kartę kredytową i przysunął do jej oczu.Tor spojrzała na nią z roztargnieniem.- Co? - Sięgnęła z wahaniem; wyrwał jej kartę.- Powiedziałaś, że jesteś naganiaczem dla Morza i Gwiazd.Musisz dużo wiedzieć o rządzących Labiryntem, znać wiele ciekawych plotek.?- Och, nie.nic nie wiem, chłopcze, przymykam zawsze oczy.- Pokręciła głową, zamykając powieki przed pokusą.- Najwyżej przyjmuję parę zleceń na boczku, za dodatkowe zyski ze stołów.- Nie chrzań.- Skrzywił się.- Ale może rzeczywiście wiesz za mało, by dotrzeć do rzeczy, które chcę poznać.- Nagle coś go natchnęło.- Znam kogoś takiego, to wystarczy! Ty coś z niego wyciśniesz, mnie się nie uda.Zajmiesz się tym dla mnie, zajmiesz się nim, rozumiesz?- Nie.- Znów pokręciła głową.- W co, u licha, się wplątałeś? W co próbujesz mnie wrobić?- Ja też dla kogoś pracuję, dla kogoś stojącego wyżej.Kto chce wiedzieć, co robi konkurencja.A człowiek zwany Herne wie o tym wszystkim, tylko że mu się nie poszczęściło.Znajdziesz go i pomożesz, będzie taki wdzięczny, że powie ci wszystko, co zechcesz.- Ha! Znałam Heme'a, wielkiego hulakę, i jeśli opuściło go szczęście, niech gnije.Naćpał się paskudnie z kumplami i próbował.- nie mogła dokończyć, zacisnęła dłonie na zapięciu swego kombinezonu.- Zarobiłam siniaki w miejscach, których bym nie pokazała własnej matce, zanim Polluks nie ściągnął go ze mnie i nie przekonał, by się rozmyślił.- Zerknęła poza słuchającą w milczeniu Fate na flegmatyczny, metalowy kształt w drzwiach.- Może i jest tępą maszyną, lecz więcej w nim człowieka, niż w tym, który go zaprogramował.Sparks uśmiechnął się, wyobrażając sobie porażkę Herne'a.- Musiał być rzeczywiście kompletnie zaćpany, by porwać się na.Tor pokraśniała na twarzy i uniosła pięści.- Słuchaj, Letniaku, nie żartuj tak sobie z Zimaczką!Błyskawicznie zdusił uśmiech.- Na Ma.na bogów, nie to chciałem powiedzieć! Jeśli to ten sam Herne, to możesz się nie bać.Tym razem nie sprawi ci żadnych kłopotów.Znajdziesz go niedaleko Panoramy Paralaksy.Pokryję wszystkie wydatki, nie żałuj ich, upewnij się tylko, że nie wie, dlaczego to robisz.Nigdy o tym nie mów.- Zniżył głos, odwracając się od Fate.- Jeśli nie dostanę tego, co chcę, pożałujesz i nawet Polluks cię nie ochroni.Biała twarz Tor zbladła jeszcze bardziej, zrozumiał ze zdziwieniem, że mu uwierzyła.- Spotkamy się tu o tej samej porze za.tydzień.- No, jasne - odparła słabo i wyślizgnęła się poza barykadę jego ciała.- Polluks, idziemy.- Jak powiedziałaś, Tor.- Robot zszedł z werandy i podążył za nią.Uderzyła go ze złością i poszła, rozcierając dłoń.- Zamknij się, cholerna kupo złomu; przehandluję cię na psa.Fate usiadła, dekorując nagą, gapiącą się maskę, jakby stanowiła cały wszechświat.Nie odzywała się do niego ani nie podnosiła żadnego ze swych oczu.Sparks poczuł, jak opuszcza go podniecenie na widok jej odsuwania się od niego, jakby zrywała wszystko albo on to uczynił.- Powiedziałaś, że jakoś rozwiążę ten problem.Właśnie to zrobiłem.- Tak, chyba tak.- Wzięła satynową szmatkę.- Myślałem, że nikogo nie osądzasz.- Staram się tego nie robić.Wszyscy wybieramy swoje drogi do piekła, ale niektóre wybory są łatwiej dostrzegalne od innych.nie lubię widzieć, jak krzywdzeni są moi przyjaciele.- Ja też.Nie skrzywdzę jej.- Wiedział jednak, że przez chwilę był tego bardzo bliski.Ten właśnie moment widziała Fate.- “Dzisiejsze słowo jest jutrzejszym czynem" - zacytowała cicho.- Ciebie też uważam za przyjaciela.- Nadal?- Tak, nadal.- Spojrzała na niego, lecz bez uśmiechu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.- Co ci się stało, chłopcze?- Nauczyłem się twej lekcji.- Nacisnął mocniej, radując się wyrazem jej twarzy.- Teraz jesteś mi coś winna, Tor, mogę ci to wydrzeć ze skóry.- Nie.nie zrobisz tego? - Poczuł, jak dławi się nagłym lękiem, podniosła ręce, chwytając go za ramię.- Co ty.- Sparks, co ty robisz? - rozległ się zdumiony głos Fate.Zamrugał, rozpraszając mgiełkę zranionej dumy i puścił Tor.- Nie jesteś warta kłopotów.Tor oddychała nosowo, masując gardło.- To tylko.to tylko nieporozumienie, Fate.Przyniosę ci pieniądze, chłopcze.To znaczy, gdy dostanę pensję.- Zapomnij o tym.- Odwrócił się, czując, jak twarz mu płonie z gniewu i zakłopotania, zastanawiając się, co z tego dostrzegła Fate.Jego uwagę zwróciło jednak coś z tłumaczeń Tor, sięgnęło do źródła złego humoru - odwrócił się ponownie, okazując jej wyrachowaną zawziętość.- Z drugiej strony.nie, nie zapominaj.Jesteś mi coś winna i powiem ci, jak możesz się odpłacić.A jak dobrze się spiszesz, może nawet zarobisz.- Wyciągnął swą kartę kredytową i przysunął do jej oczu.Tor spojrzała na nią z roztargnieniem.- Co? - Sięgnęła z wahaniem; wyrwał jej kartę.- Powiedziałaś, że jesteś naganiaczem dla Morza i Gwiazd.Musisz dużo wiedzieć o rządzących Labiryntem, znać wiele ciekawych plotek.?- Och, nie.nic nie wiem, chłopcze, przymykam zawsze oczy.- Pokręciła głową, zamykając powieki przed pokusą.- Najwyżej przyjmuję parę zleceń na boczku, za dodatkowe zyski ze stołów.- Nie chrzań.- Skrzywił się.- Ale może rzeczywiście wiesz za mało, by dotrzeć do rzeczy, które chcę poznać.- Nagle coś go natchnęło.- Znam kogoś takiego, to wystarczy! Ty coś z niego wyciśniesz, mnie się nie uda.Zajmiesz się tym dla mnie, zajmiesz się nim, rozumiesz?- Nie.- Znów pokręciła głową.- W co, u licha, się wplątałeś? W co próbujesz mnie wrobić?- Ja też dla kogoś pracuję, dla kogoś stojącego wyżej.Kto chce wiedzieć, co robi konkurencja.A człowiek zwany Herne wie o tym wszystkim, tylko że mu się nie poszczęściło.Znajdziesz go i pomożesz, będzie taki wdzięczny, że powie ci wszystko, co zechcesz.- Ha! Znałam Heme'a, wielkiego hulakę, i jeśli opuściło go szczęście, niech gnije.Naćpał się paskudnie z kumplami i próbował.- nie mogła dokończyć, zacisnęła dłonie na zapięciu swego kombinezonu.- Zarobiłam siniaki w miejscach, których bym nie pokazała własnej matce, zanim Polluks nie ściągnął go ze mnie i nie przekonał, by się rozmyślił.- Zerknęła poza słuchającą w milczeniu Fate na flegmatyczny, metalowy kształt w drzwiach.- Może i jest tępą maszyną, lecz więcej w nim człowieka, niż w tym, który go zaprogramował.Sparks uśmiechnął się, wyobrażając sobie porażkę Herne'a.- Musiał być rzeczywiście kompletnie zaćpany, by porwać się na.Tor pokraśniała na twarzy i uniosła pięści.- Słuchaj, Letniaku, nie żartuj tak sobie z Zimaczką!Błyskawicznie zdusił uśmiech.- Na Ma.na bogów, nie to chciałem powiedzieć! Jeśli to ten sam Herne, to możesz się nie bać.Tym razem nie sprawi ci żadnych kłopotów.Znajdziesz go niedaleko Panoramy Paralaksy.Pokryję wszystkie wydatki, nie żałuj ich, upewnij się tylko, że nie wie, dlaczego to robisz.Nigdy o tym nie mów.- Zniżył głos, odwracając się od Fate.- Jeśli nie dostanę tego, co chcę, pożałujesz i nawet Polluks cię nie ochroni.Biała twarz Tor zbladła jeszcze bardziej, zrozumiał ze zdziwieniem, że mu uwierzyła.- Spotkamy się tu o tej samej porze za.tydzień.- No, jasne - odparła słabo i wyślizgnęła się poza barykadę jego ciała.- Polluks, idziemy.- Jak powiedziałaś, Tor.- Robot zszedł z werandy i podążył za nią.Uderzyła go ze złością i poszła, rozcierając dłoń.- Zamknij się, cholerna kupo złomu; przehandluję cię na psa.Fate usiadła, dekorując nagą, gapiącą się maskę, jakby stanowiła cały wszechświat.Nie odzywała się do niego ani nie podnosiła żadnego ze swych oczu.Sparks poczuł, jak opuszcza go podniecenie na widok jej odsuwania się od niego, jakby zrywała wszystko albo on to uczynił.- Powiedziałaś, że jakoś rozwiążę ten problem.Właśnie to zrobiłem.- Tak, chyba tak.- Wzięła satynową szmatkę.- Myślałem, że nikogo nie osądzasz.- Staram się tego nie robić.Wszyscy wybieramy swoje drogi do piekła, ale niektóre wybory są łatwiej dostrzegalne od innych.nie lubię widzieć, jak krzywdzeni są moi przyjaciele.- Ja też.Nie skrzywdzę jej.- Wiedział jednak, że przez chwilę był tego bardzo bliski.Ten właśnie moment widziała Fate.- “Dzisiejsze słowo jest jutrzejszym czynem" - zacytowała cicho.- Ciebie też uważam za przyjaciela.- Nadal?- Tak, nadal.- Spojrzała na niego, lecz bez uśmiechu [ Pobierz całość w formacie PDF ]