[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak więc skończył ów bohater,ów rycerz bez skazy i bojazni; człowiek przy tym sprawiedliwy idobry, kochany nawet w Sudanie.I Anglicy nie przyszli mu na czas zpomocą, a potem cofnęli się pozostawiając jego zwłoki bezchrześcijańskiego pogrzebu, na pohańbienie! Staś stracił w tej chwiliwiarę w Anglików.Dotychczas mniemał naiwnie, że Anglia zanajmniejszą krzywdę wyrządzoną jednemu z jej obywateli gotowajest zawsze do wojny z całym światem.Na dnie duszy taiła mu sięnadzieja, że i w obronie córki Rawlisona ruszą, po nieudanej pogoni,grozne zastępy angielskie, choćby do Chartumu i dalej.Teraz107przekonał się, że Chartum i cały kraj jest w ręku Mahdiego i że rządegipski również jak Anglia myślą raczej o tym, jakby bronić Egiptprzed dalszymi zaborami, nie zaś o wydobyciu z niewoli jeńcóweuropejskich.Zrozumiał, że oboje z Nel wpadli w przepaść, z której nie maszwyjścia i te myśli, w połączeniu z okropnościami, jakie widział naulicach Omdurmanu, przybiły go ostatecznie.Zwykłą mu energięzastąpiło na chwilę zupełnie bierne poddanie się losowi i bojazńprzyszłości.Tymczasem począł prawie bezmyślnie rozglądać się porynku i po straganach, przy których Idrys targował się o żywność.Przekupnie, głównie zaś kobiety sudańskie i Murzynki, sprzedawałytu dżiuby, to jest białe płócienne chałaty ponaszywane wróżnokolorowe płatki, gumę akacjową, wydrążone tykwy, paciorkiszklane, siarkę i wszelkiego rodzaju maty.Straganów z żywnościąbyło mało i naokół wszystkich cisnęły się tłumy.Mahdyści kupowalipo wygórowanych cenach przeważnie suszone paski mięsa z bydładomowego tudzież z bawołów, antylop i żyraf.Daktyli, fig, maniokui durry brakło zupełnie.Sprzedawano tylko gdzieniegdzie wodę zmiodem dzikich pszczół i ziarna dochnu rozmoczone w odwarze zowoców tamaryndy.Idrys wpadł w rozpacz, pokazało się bowiem, żewobec cen targowych wyda wkrótce wszystkie otrzymane od FatmySmainowej pieniądze na życie, a potem będzie musiał chyba żebrać.Nadzieję miał teraz tylko w Smainie i rzecz szczególna, że i Staśliczył obecnie jedynie na pomoc Smaina.Po upływie godziny wrócił Nur-el-Tadhil od kalifa Abdullahiego.Widocznie spotkała go tam jakaś niemiła przygoda, gdyż wrócił wzłym humorze.Toteż gdy Idrys zapytał go, czy nie dowiedział sięczego o Smainie, odrzekł opryskliwie: Głupcze, czy myślisz, że kalif i ja nie mamy nic lepszego doroboty, jak szukać dla ciebie Smaina? Więc co teraz ze mną zrobisz? Rób sobie, co chcesz.Przenocowałem cię w domu moim iudzieliłem ci kilku dobrych rad, a teraz nie chcę o tobie nic wiedzieć. To dobre, ale gdzie ja się na noc podzieję? Wszystko mi jedno.I tak mówiąc zabrał żołnierzy i poszedł.Idrys zaledwie go uprosił,żeby mu odesłał na rynek wielbłądy i resztę karawany wraz z tymiArabami, którzy przyłączyli się do niej między Assuanem a Wadi-Halfa.Ludzie ci nadeszli dopiero w południe i następnie pokazało się,108że wszyscy razem wzięci nie wiedzą, co mają począć.Dwaj Beduinijęli się kłócić z Idrysem i Gebhrem twierdząc, że ci obiecywali imzgoła inne przyjęcie i że ich oszukali.Po długich sporach i naradachpostanowili wreszcie zbudować na końcu miasta szałasy z gałęzi itrzciny dochnu, by zapewnić sobie na noc schronienie, a resztę zdaćna wolę opatrzności i czekać.Po zbudowaniu szałasów, która to czynność nie zabiera wcaleSudańczykom i Murzynom dłuższego czasu, udali się wszyscy próczChamisa, który miał sporządzić wieczerzę, na miejsce modłówpublicznych.Aatwo im było trafić, gdyż dążyły tam tłumy z całegoOmdurmanu.Plac był obszerny, okolony płotem cierniowym, a wczęści glinianym parkanem, który poczęto niedawno lepić.W środkuwznosiło się drewniane podwyższenie.Prorok wstępował na niewówczas, gdy chciał nauczać lud.Przed podwyższeniem rozesłano naziemi skóry owcze dla Mahdiego, dla kalifów i znakomitych szeików.Po bokach pozatykane były chorągwie emirów, które łopotały nawietrze, mieniąc się i grając wszelkimi barwami jak wielkie kwiaty.Cztery strony placu otaczały zbite szeregi derwiszów.Naokół widaćbyło sterczący, nieprzeliczony las dzid, w które byli uzbrojeniwszyscy niemal wojownicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Tak więc skończył ów bohater,ów rycerz bez skazy i bojazni; człowiek przy tym sprawiedliwy idobry, kochany nawet w Sudanie.I Anglicy nie przyszli mu na czas zpomocą, a potem cofnęli się pozostawiając jego zwłoki bezchrześcijańskiego pogrzebu, na pohańbienie! Staś stracił w tej chwiliwiarę w Anglików.Dotychczas mniemał naiwnie, że Anglia zanajmniejszą krzywdę wyrządzoną jednemu z jej obywateli gotowajest zawsze do wojny z całym światem.Na dnie duszy taiła mu sięnadzieja, że i w obronie córki Rawlisona ruszą, po nieudanej pogoni,grozne zastępy angielskie, choćby do Chartumu i dalej.Teraz107przekonał się, że Chartum i cały kraj jest w ręku Mahdiego i że rządegipski również jak Anglia myślą raczej o tym, jakby bronić Egiptprzed dalszymi zaborami, nie zaś o wydobyciu z niewoli jeńcóweuropejskich.Zrozumiał, że oboje z Nel wpadli w przepaść, z której nie maszwyjścia i te myśli, w połączeniu z okropnościami, jakie widział naulicach Omdurmanu, przybiły go ostatecznie.Zwykłą mu energięzastąpiło na chwilę zupełnie bierne poddanie się losowi i bojazńprzyszłości.Tymczasem począł prawie bezmyślnie rozglądać się porynku i po straganach, przy których Idrys targował się o żywność.Przekupnie, głównie zaś kobiety sudańskie i Murzynki, sprzedawałytu dżiuby, to jest białe płócienne chałaty ponaszywane wróżnokolorowe płatki, gumę akacjową, wydrążone tykwy, paciorkiszklane, siarkę i wszelkiego rodzaju maty.Straganów z żywnościąbyło mało i naokół wszystkich cisnęły się tłumy.Mahdyści kupowalipo wygórowanych cenach przeważnie suszone paski mięsa z bydładomowego tudzież z bawołów, antylop i żyraf.Daktyli, fig, maniokui durry brakło zupełnie.Sprzedawano tylko gdzieniegdzie wodę zmiodem dzikich pszczół i ziarna dochnu rozmoczone w odwarze zowoców tamaryndy.Idrys wpadł w rozpacz, pokazało się bowiem, żewobec cen targowych wyda wkrótce wszystkie otrzymane od FatmySmainowej pieniądze na życie, a potem będzie musiał chyba żebrać.Nadzieję miał teraz tylko w Smainie i rzecz szczególna, że i Staśliczył obecnie jedynie na pomoc Smaina.Po upływie godziny wrócił Nur-el-Tadhil od kalifa Abdullahiego.Widocznie spotkała go tam jakaś niemiła przygoda, gdyż wrócił wzłym humorze.Toteż gdy Idrys zapytał go, czy nie dowiedział sięczego o Smainie, odrzekł opryskliwie: Głupcze, czy myślisz, że kalif i ja nie mamy nic lepszego doroboty, jak szukać dla ciebie Smaina? Więc co teraz ze mną zrobisz? Rób sobie, co chcesz.Przenocowałem cię w domu moim iudzieliłem ci kilku dobrych rad, a teraz nie chcę o tobie nic wiedzieć. To dobre, ale gdzie ja się na noc podzieję? Wszystko mi jedno.I tak mówiąc zabrał żołnierzy i poszedł.Idrys zaledwie go uprosił,żeby mu odesłał na rynek wielbłądy i resztę karawany wraz z tymiArabami, którzy przyłączyli się do niej między Assuanem a Wadi-Halfa.Ludzie ci nadeszli dopiero w południe i następnie pokazało się,108że wszyscy razem wzięci nie wiedzą, co mają począć.Dwaj Beduinijęli się kłócić z Idrysem i Gebhrem twierdząc, że ci obiecywali imzgoła inne przyjęcie i że ich oszukali.Po długich sporach i naradachpostanowili wreszcie zbudować na końcu miasta szałasy z gałęzi itrzciny dochnu, by zapewnić sobie na noc schronienie, a resztę zdaćna wolę opatrzności i czekać.Po zbudowaniu szałasów, która to czynność nie zabiera wcaleSudańczykom i Murzynom dłuższego czasu, udali się wszyscy próczChamisa, który miał sporządzić wieczerzę, na miejsce modłówpublicznych.Aatwo im było trafić, gdyż dążyły tam tłumy z całegoOmdurmanu.Plac był obszerny, okolony płotem cierniowym, a wczęści glinianym parkanem, który poczęto niedawno lepić.W środkuwznosiło się drewniane podwyższenie.Prorok wstępował na niewówczas, gdy chciał nauczać lud.Przed podwyższeniem rozesłano naziemi skóry owcze dla Mahdiego, dla kalifów i znakomitych szeików.Po bokach pozatykane były chorągwie emirów, które łopotały nawietrze, mieniąc się i grając wszelkimi barwami jak wielkie kwiaty.Cztery strony placu otaczały zbite szeregi derwiszów.Naokół widaćbyło sterczący, nieprzeliczony las dzid, w które byli uzbrojeniwszyscy niemal wojownicy [ Pobierz całość w formacie PDF ]