[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dave Curtiss wiedział też, że podróż do Plantation Key oznacza przejazd przez Miami.Dave nie znosił Miami i nie znosił rojącej się od turystów trasy na południe do Florida Key s.Dave wolałby raczej kolejne wziernikowanie esicy niż tę podróż.Zadzwonił do Jacka w następną środę i rozmawiał z jego żoną, Pamelą.Podał fałszywe nazwisko i powiedział, że chce rozmawiać z Jackiem w sprawie wypożyczenia łodzi.Pamelą odparła, że mąż właśnie wypłynął, ale że będzie w domu następnego dnia, jeśli Dave zechce zadzwonić jeszcze raz.Dave nie zadzwonił, za to wstał wcześnie rano, zwolnił się z pracy i pokonał trasę, której tak bardzo nie znosił.W domu Jacka i Pameli zjawił się niedługo po obiedzie.Jack Tarpin nie opalał się.Takie wrażenie odniósł Dave na widok mężczyzny, który podszedł do drzwi małego drewnianego domu, gdzie mieszkał z żoną.Twarz, ręce, ramiona i nogi Jacka eksponowały więcej odcieni czerwieni i różu niż sklep z okolicznościowymi kartkami w Walentynki.Ale też Jack nie wściekł się.Zmrużył tylko oczy - dając Dave'owi wyraźnie do zrozumienia, że nie jest szczególnie mile widzianym gościem - pchnął drzwi z moskitierąi powiedział:- Cześć, Dave.Wchodź.Właśnie zasiedliśmy do kanapek i mrożonej herbaty.Zjesz z nami.Nie była to propozycja, tylko polecenie.Okazało się, że Dave polubił Pamelę tak bardzo jak Jacka.Jej śmiech i autoironiczny humor sprawił, że Dave rozluźnił się pomimo oczywistej konsternacji Jacka wywołanej jego wizytą.Pamelą miała długie, brązowe włosy, była chuda jak patyk i uśmiechała się szeroko, od ucha do ucha.Miała na sobie męski T-shirt bez rękawów i bawełniane spodnie od dresu, które wyblakły do koloru upieczonego ciasta.Ten strój pomógł Dave'owi dojść do wniosku, że cycki Jacka są dwa razy większe od piersi jego żony.Kanapki, które zaserwowała Pamelą, składały się z tłustych kawałków grillowanej ryby pływającej w morzu majonezu z dodatkiem tabasco i posiekanej cebuli.Rybnym farszem napełniła długie porcje pokrojonej włoskiej bułki z supermarketu, a na wierzch dodała grube plastry soczystych kiszonych ogórków.Po tygodniach pożywiania się przetworzonym indykiem i kanapkami z beztłuszczowym majonezem - tak jego żona wyobrażała sobie zdrowy na serce posiłek - Dave ugryzł bułę z grillowaną rybą Pameli i pomyślał, że umarł i poszedł prosto do nieba.- Wczoraj łowiona - oznajmił z dumą Jack, widząc, z jakim apetytem zajada Dave.- Wczoraj patroszyłam - dodała Pamelą.- Nie było to tak przyjemne jak łowienie, mówię wam.Kiedy talerze opustoszały, a z herbaty pozostały zabarwione kostki lodu topniejące na dnie dzbanka, Jack powiedział:- Nie przyjechałeś tutaj z tak daleka, żeby zjeść z nami lunch.- Gdybym wiedział, że będzie taki dobry, to kto wie? Ale masz rację, Jack, chodzi o stare dochodzenie, które prowadziłeś.- Słucham - powiedział Jack.Dave patrzył, jak Pamelą odwraca wzrok i wstaje, żeby zebrać talerze ze stołu.- Khalid Granger - zaczął Dave.- Na pewno go pamiętasz.Wyczerpał już wszystkie apelacje, ale są pewne wątpliwości co do testu na obecność cząstek metali, który wykonano po jego zatrzymaniu.- Dave już wcześniej postanowił nie wspominać o liście, chyba że zajdzie taka konieczność.Jack podrapał się po głowie tak energicznie, że -jak wydawało się Dave'owi - musiało go zaboleć.Westchnął i rzekł:- Oczywiście, że są wątpliwości.Dziwię się tylko, że dopiero teraz ktoś o nie pyta.Wiesz już, w czym problem?- Niezupełnie - odparł Dave.- Szukamy, ale nic nie znaleźliśmy.Dlatego przyj echałem aż tutaj.- Powiedziałeś: szukamy.Kto jeszcze?- Pamiętasz Andreę Archer? Nadal pracuje w biurze prokuratora okręgowego.Ja nie.zanim przeszedłeś na emeryturę, zatrudniłem się w prywatnej kancelarii.Andrea wyciągnęła stare akta sprawy, żeby dojść, jak to było z tym cholernym testem.- Nigdy się nie lubiliśmy - stwierdził Jack.- Uważała mnie za skończonego pijaka.Dave starał się nie pokazać po sobie, że jest zakłopotany.W końcu kiwnął głową i zerknął na Pamelę, która zaczęła zmywać naczynia.Jack podążył za spojrzeniem Dave'a.- Nie martw się o Pammy - powiedział - wie o mojej reputacji i wie o Khalidzie.Dzień, kiedy oddałem odznakę, był też dniem, kiedy przestałem mieć przed nią tajemnice.- Tu nie chodzi o pomoc Andrei, Jack - powiedział Dave.- Tak, wiem.Ale tylko wy główkujecie nad tą sprawą? Nikt inny? A co z tamtą trzecią, która pracowała z wami?- Kirsten? Kirsten Lord?- Właśnie, co z nią?- Będziemy z nią rozmawiać, jeśli ja dzisiaj coś wskóram.Jack kiwnął głową.- Dobra.Czegoś nie rozumiem, Jack.Coś mi nie pasuje.Zrobiłeś Khalidowi test na obecność cząstek metali kilka godzin po strzelaninie.Wypadł pozytywnie.Nie widzimy z Andrea żadnych problemów z czasem wykonania testu, ani z samym testem.Wszystko wygląda czysto.- Jeśli tak jest, to kto zgłasza te wszystkie wątpliwości? Wydawało mi się, że jeśli kiedykolwiek dojdzie do tej rozmowy, to z jakimś adwokatem z urzędu, który będzie chciał ocalić tyłek Khalidowi.Dave odsunął krzesło od stołu.- Wielu ludzi ma wątpliwości.Andrea i ja czujemy się wyjątkowo podle, bo to my byliśmy oskarżycielami Khalida.Ale niektórzy zaczynają podnosić ostrzegawcze flagi.- Kto taki?- Dostajemy anonimy.- Anonimy - skrzywił się Jack.- Martwicie się o siebie, czy o tę łajzę?- Jeśli Khalid to zrobił, Jack, nie mam nic przeciwko temu, żeby się usmażył na krześle elektrycznym.Taka jest prawda, mogę przysiąc [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl odbijak.htw.pl
.Dave Curtiss wiedział też, że podróż do Plantation Key oznacza przejazd przez Miami.Dave nie znosił Miami i nie znosił rojącej się od turystów trasy na południe do Florida Key s.Dave wolałby raczej kolejne wziernikowanie esicy niż tę podróż.Zadzwonił do Jacka w następną środę i rozmawiał z jego żoną, Pamelą.Podał fałszywe nazwisko i powiedział, że chce rozmawiać z Jackiem w sprawie wypożyczenia łodzi.Pamelą odparła, że mąż właśnie wypłynął, ale że będzie w domu następnego dnia, jeśli Dave zechce zadzwonić jeszcze raz.Dave nie zadzwonił, za to wstał wcześnie rano, zwolnił się z pracy i pokonał trasę, której tak bardzo nie znosił.W domu Jacka i Pameli zjawił się niedługo po obiedzie.Jack Tarpin nie opalał się.Takie wrażenie odniósł Dave na widok mężczyzny, który podszedł do drzwi małego drewnianego domu, gdzie mieszkał z żoną.Twarz, ręce, ramiona i nogi Jacka eksponowały więcej odcieni czerwieni i różu niż sklep z okolicznościowymi kartkami w Walentynki.Ale też Jack nie wściekł się.Zmrużył tylko oczy - dając Dave'owi wyraźnie do zrozumienia, że nie jest szczególnie mile widzianym gościem - pchnął drzwi z moskitierąi powiedział:- Cześć, Dave.Wchodź.Właśnie zasiedliśmy do kanapek i mrożonej herbaty.Zjesz z nami.Nie była to propozycja, tylko polecenie.Okazało się, że Dave polubił Pamelę tak bardzo jak Jacka.Jej śmiech i autoironiczny humor sprawił, że Dave rozluźnił się pomimo oczywistej konsternacji Jacka wywołanej jego wizytą.Pamelą miała długie, brązowe włosy, była chuda jak patyk i uśmiechała się szeroko, od ucha do ucha.Miała na sobie męski T-shirt bez rękawów i bawełniane spodnie od dresu, które wyblakły do koloru upieczonego ciasta.Ten strój pomógł Dave'owi dojść do wniosku, że cycki Jacka są dwa razy większe od piersi jego żony.Kanapki, które zaserwowała Pamelą, składały się z tłustych kawałków grillowanej ryby pływającej w morzu majonezu z dodatkiem tabasco i posiekanej cebuli.Rybnym farszem napełniła długie porcje pokrojonej włoskiej bułki z supermarketu, a na wierzch dodała grube plastry soczystych kiszonych ogórków.Po tygodniach pożywiania się przetworzonym indykiem i kanapkami z beztłuszczowym majonezem - tak jego żona wyobrażała sobie zdrowy na serce posiłek - Dave ugryzł bułę z grillowaną rybą Pameli i pomyślał, że umarł i poszedł prosto do nieba.- Wczoraj łowiona - oznajmił z dumą Jack, widząc, z jakim apetytem zajada Dave.- Wczoraj patroszyłam - dodała Pamelą.- Nie było to tak przyjemne jak łowienie, mówię wam.Kiedy talerze opustoszały, a z herbaty pozostały zabarwione kostki lodu topniejące na dnie dzbanka, Jack powiedział:- Nie przyjechałeś tutaj z tak daleka, żeby zjeść z nami lunch.- Gdybym wiedział, że będzie taki dobry, to kto wie? Ale masz rację, Jack, chodzi o stare dochodzenie, które prowadziłeś.- Słucham - powiedział Jack.Dave patrzył, jak Pamelą odwraca wzrok i wstaje, żeby zebrać talerze ze stołu.- Khalid Granger - zaczął Dave.- Na pewno go pamiętasz.Wyczerpał już wszystkie apelacje, ale są pewne wątpliwości co do testu na obecność cząstek metali, który wykonano po jego zatrzymaniu.- Dave już wcześniej postanowił nie wspominać o liście, chyba że zajdzie taka konieczność.Jack podrapał się po głowie tak energicznie, że -jak wydawało się Dave'owi - musiało go zaboleć.Westchnął i rzekł:- Oczywiście, że są wątpliwości.Dziwię się tylko, że dopiero teraz ktoś o nie pyta.Wiesz już, w czym problem?- Niezupełnie - odparł Dave.- Szukamy, ale nic nie znaleźliśmy.Dlatego przyj echałem aż tutaj.- Powiedziałeś: szukamy.Kto jeszcze?- Pamiętasz Andreę Archer? Nadal pracuje w biurze prokuratora okręgowego.Ja nie.zanim przeszedłeś na emeryturę, zatrudniłem się w prywatnej kancelarii.Andrea wyciągnęła stare akta sprawy, żeby dojść, jak to było z tym cholernym testem.- Nigdy się nie lubiliśmy - stwierdził Jack.- Uważała mnie za skończonego pijaka.Dave starał się nie pokazać po sobie, że jest zakłopotany.W końcu kiwnął głową i zerknął na Pamelę, która zaczęła zmywać naczynia.Jack podążył za spojrzeniem Dave'a.- Nie martw się o Pammy - powiedział - wie o mojej reputacji i wie o Khalidzie.Dzień, kiedy oddałem odznakę, był też dniem, kiedy przestałem mieć przed nią tajemnice.- Tu nie chodzi o pomoc Andrei, Jack - powiedział Dave.- Tak, wiem.Ale tylko wy główkujecie nad tą sprawą? Nikt inny? A co z tamtą trzecią, która pracowała z wami?- Kirsten? Kirsten Lord?- Właśnie, co z nią?- Będziemy z nią rozmawiać, jeśli ja dzisiaj coś wskóram.Jack kiwnął głową.- Dobra.Czegoś nie rozumiem, Jack.Coś mi nie pasuje.Zrobiłeś Khalidowi test na obecność cząstek metali kilka godzin po strzelaninie.Wypadł pozytywnie.Nie widzimy z Andrea żadnych problemów z czasem wykonania testu, ani z samym testem.Wszystko wygląda czysto.- Jeśli tak jest, to kto zgłasza te wszystkie wątpliwości? Wydawało mi się, że jeśli kiedykolwiek dojdzie do tej rozmowy, to z jakimś adwokatem z urzędu, który będzie chciał ocalić tyłek Khalidowi.Dave odsunął krzesło od stołu.- Wielu ludzi ma wątpliwości.Andrea i ja czujemy się wyjątkowo podle, bo to my byliśmy oskarżycielami Khalida.Ale niektórzy zaczynają podnosić ostrzegawcze flagi.- Kto taki?- Dostajemy anonimy.- Anonimy - skrzywił się Jack.- Martwicie się o siebie, czy o tę łajzę?- Jeśli Khalid to zrobił, Jack, nie mam nic przeciwko temu, żeby się usmażył na krześle elektrycznym.Taka jest prawda, mogę przysiąc [ Pobierz całość w formacie PDF ]